RECENZJA: Szwedzka teoria miłości 1
Dokument demistyfikujący i obalający pewien mit krążący w okół czegoś lub kogoś, to cudowne doświadczenie i trudna, często rzemieślnicza robota wymagająca porządnego researchu. Szwedzka teoria miłości odrobiła lekcje i w sposób kreatywny punktuje przewinienia systemu indywidualistycznego społeczeństwa. W sposób dynamiczny i atrakcyjny opowiada jak triumf niezależności stał się wirusem prowadzącymi do epidemii samotności i patologii. Tak, patologii w tak rozwiniętym kraju i ziemi obiecanej jaką według nas jest Szwecja.
Dziecko możesz posiadać składając zamówienie przez internet na konkretnego dawcę i kurier ci przywozi jego nasienie do domu. Codziennością jest znajdowanie ciał zmarłych w mieszkaniach, które leżą tam od kilku lat, gdyż nikt nie był nim zainteresowany ani on nikim za życia. Nad tym wszystkim czuwa państwo, a nie się sprzeciwia. Proponuje bezpieczeństwo, brak przeszkód w życiu, komfort nadzwyczajny i nieporównywalny do większości krajów Europy, ale i świata – brzmi jak sen? To koszmar, gdyż zaprzecza naturze człowieka, odwraca się do niej plecami i sprawia zanik mięśnia poznawczego. Zamiast tego depresja występuje częściej, niż przeziębienie.
Autorzy nie przedstawiają tej gorzkiej prawdy w sposób apokaliptyczny, ale też nie w formie referatu, słupkami czy procentami, wymieniając jednym tchem konkretne dane. W bardzo dosadny i konkretny sposób wchodzą do tego raju i nie wystarcza im skosztowanie jednego owocu, by stwierdzić że chcą zostać w tym sadzie. Prześwietlają to z wielu perspektyw – badawczej, socjologicznej, ale też ludzkiej – empatycznej, i grając przeciwieństwami. Robią to ludzie stamtąd, ale i ludzie z zewnątrz. Nie można nikogo oskarżyć o stronniczość, to solennie wykonana robota na tym poziomie.
Padają przerażające dane, ale jest też mocno humanistycznie. Mamy postać doktora, który wyjechał ze Szwecji, zostawił nowoczesne techniki, ogromne zarobki i stabilizację na poczet niesienia pomocy w kraju, w którym wiertarkę medyczną zastępują zwykłą za 15 euro, a śruby podtrzymujące uszkodzone kości, szprychami rowerowymi. On wcale nie narzeka. Mówi szczerze, woli niedostatek ekonomiczny i ledwo stojącą gospodarkę, niż niedostatek kontaktów międzyludzkich i dumnie rozwijający się kraj. Postęp Szwecji idący w parze z regresem komunikacji międzyludzkiej nie może prowadzić do szczęścia. Materializm zastąpił duchowość, co staje się anomalią, której krwawe żniwa już zaczyna zbierać Szwecja.
Szwedzka teoria miłości wychodzi poza wystawianie noty i krytykę autonomii (wygoda w pewnym momencie uwiera, bo brak przeszkód nie daje szansy na radość z ich pokonania) własnego państwa. Oddając głos ważniej postaci prowadzącej badania nad zniekształceniem ludzkich relacji, Baumanowi, na przemian z wypowiedziami "współczesnych hippisów" którzy uciekli do lasu by być radosnymi, tworzy refleksję uniwersalną o zbiorowej amnezji wywołanej produkowaniem naszych potrzeb przez innych za nas samych. Czy ktoś jeszcze pamięta, że szczęście w życiu to wartość nadrzędna i nie ma nic wspólnego z wygodą? Film jest szczery i mądry, ale jest zrobiony też sercem. Bo o jego istnieniu i potrzebach próbuje nam przypomnieć. Jest teoria i jest miłość.
Ocena: 8/10
Twoje recenzje bolą :D