Fukushima, moja miłość, czyli różne są definicje tragedii, ale ból ten sam 2
Zdjęcia do filmu Fukushima, moja miłość były kręcone w autentycznych plenerach Fukushimy, a filmowcom towarzyszyli radiolodzy z licznikami Geigera. Obraz jest poetycką opowieścią z cywilizacyjnego cmentarza, pokazującą zmagania bohaterek z dręczącymi je, różnymi wprawdzie, traumami przeszłości, niemniej bolącymi tak samo. Tytuł filmu nawiązuje do głośnego dramatu Alaina Resnaisa – Hiroszima, moja miłość.
Nowy film cenionej reżyserki, Doris Dörrie, autorki między innymi Nagich i głośnego obrazu Hanami – kwiat wiśni to już trzeci film niemieckiej twórczyni zrobiony w Japonii. Fukushima, moja miłość to obraz, który został nagrodzony na festiwalu w Berlinie w 2016 roku. Jest to historia młodej Niemki, która zaprzyjaźnia się ze starszą Japonką podczas podróży do Fukushimy.
To film wprowadzający w trans, wyświęcający cierpliwość i poszukujący. Snuje hipnotyzującym głosem pieśń o nieszczęściu, a raczej po cichu nuci – z wielkim taktem, ale na szczęście nie z tłumieniem emocji.
Młoda Niemka, Marie, wyjeżdża do Japonii, aby uciec przed problemami. Przyłącza się do organizacji Clowns4Help, która stara się wnieść trochę radości do życia mieszkańców Fukushimy, dotkniętej trzęsieniem ziemi, tsunami i awarią elektrowni jądrowej w 2011 roku.
Marie trafia do schroniska, gdzie mieszkają głównie starsi ludzie. Wkrótce przekonuje się jednak, że nie nadaje się do tej pracy. Już zbiera się do wyjazdu, gdy na jej drodze staje Satomi, jedna z mieszkanek schroniska, która uparła się wrócić do zrujnowanego domu w dawnej „strefie zero”. Marie pomaga jej sprzątać i urządzać się na nowo.
Dwie kobiety nie mogłyby bardziej różnić się od siebie, a jednak w miarę jak stopniowo się poznają, nawiązują więź, która sprawi, że obie w końcu będą musiały stawić czoła duchom z przeszłości.
Daje do myślenia. Rzecz dla fanów humanistycznych historii i kina eksperymentalnego.
Prosta konstrukcja tylko przydaje intensywności. Jeden z najlepszych filmów Doris Dörrie.
Oryginalny film dla wymagającego, nieortodoksyjnego widza.
Charyzmatyczna i sympatyczna Rosalie Thomass ma przed sobą świetlaną przyszłość.
Fukushima, moja miłość na ekranach polskich kin pojawiła się 3 lutego 2017 roku. Poniżej prezentujemy oficjalny polski zwiastun filmu oraz zachęcamy do przeczytania recenzji Bernadetty Trusewicz.
Recenzja: Film o wyprawie do strefy zero, by przestać czuć się zerem.
Komentarze 0