Piszę, bo wszystko inne mniej lubię. Piszę w przerwach od fantazjowania o upiciu się z Billem Murrayem... albo odwrotnie.

RECENZJA: Ostatnia klątwa 0

Wiecie, że były takie czasy kiedy horror nie oznaczał wyłącznie kina rozrywkowego, który w peletonie zostawia wartości artystyczne na poczet „dziania się”? Niestety Ostatnia klątwa nie jest żadną obietnicą, że w kwestii zaniżania standardów w tym gatunku i niekojarzenia ze słowem artystyczne, coś się zmieni. To pełna chaotycznych bodźców, nieskomplikowanej fabuły historia, która stawia na straszenie, a i to wychodzi im przeciętnie.

Jest to historia, która tworzyła się w oparciu o realną historię. Fantazja na temat faktu – niesłusznie skazanego na śmierć młodego mężczyzny za gwałt i morderstwo siostry zakonnej. Frank Garret przed wykonaniem na nim kary śmierci (gdyby podnieść łóżko, gdzie podadzą mu śmiertelną substancję wyglądałby jak Jezus na krzyżu) spisuje coś w pośpiechu w swojej celi. Mimo że oficjalnie jego IQ i badania mówią, że niespecjalnie sobie radzić z takimi czynnościami. Jest to klątwa, którą rzuca w ostatnich chwilach życia na wszystkich, którzy go oskarżyli,ich rodziny i odległych krewnych. Sprawiedliwość ich odnajdzie, kiedy on już będzie martwy. Jego śmierć nie uwolni miasta od niebezpieczeństwa.

Jest to konwencjonalna historia z religijnymi i okultystycznymi rymami, dla wprowadzania jakiegoś pierwiastka niecodzienności i nieprzypadkowości w tę historię – oraz uwiarygodnienia, by nie chodziło o żadne czary, a o naprawdę istnienie zaświatów. Oczywiście, nie psika tutaj krew koloru przecieru pomidorowego ani co chwilę nikt nie schodzi w dół piwnicy, jednak zagrywki i chwyty są przewidywalne. Ktoś się odwróci za późno, coś się zatrzaśnie. Też brak ciekawie skonstruowanych postaci, obecność ich psychologii nie pozwalan nam nawiązać z nimi relacji. Co za tym idzie, nie współoduczwamy ich emocji.

Ostatnia klątwa stawia na szok i mocny bodziec. Wymachuje obrazem, pokazuje nam to co widzą opętani bohaterowie jakbyśmy sami tego doświadczali, by zwielokrotnić współodczuwanie nadchodzącego obłędu. Jednak to wszystko za mało skuteczne, nie robi wrażenia, bo nie troszczy się o element niezbędny w fabule: zaskoczenie.

Horror, który nie straszy to horror nieudany, a jeszcze jak udaje że jest ciekawy… kolejna powtórka z kina „buuu!”

Ocena: 3/10

Zostań naszym królem wirtualnego pióra.
Dołacz do redakcji FDB

Komentarze 0

Skomentuj jako pierwszy.

Proszę czekać…