Recenzja: Moja Matka i inni wariaci z rodziny 0
Kolejnym doświadczeniem węgierskiego kina, które może nam uświadomić ile tracimy omijając ten kraj na mapie filmowej, jest Moja Matka i inni wariaci z rodziny. Film mimo, że nie do końca wywiązuje się z obietnicy tego wariactwa i jest podane soft szaleństwo, to rozsądnie i sentymentalnie opowiada o sile charakteru, kobiecego charakteru i wartości jaką jest społeczność. O świecie, w którym indywidualizm nie był religią.
Historia osadzona raz w teraźniejszości, jednak częściej wędruje do przeszłości – jak nasza bohaterka. Skaczemy z dwóch perspektyw, gdyż jest to utwór wspomnieniowy. Córka opiekuje się swoją mamą, która nie pamięta jaki jest dziś dzień, myli imiona, ale uwielbia wspominać i pamięta wiele szczegółów ze swojego życia… a jest co. To było pełne zawieruchy, często buntu obyczajowego życie. Berta Gardo teraz jako staruszka (doskonała i w punkt grająca z wyczuciem, Danuta Szaflarska), mimo że się ledwo porusza, dalej ma błysk w oku, drapieżność i charyzmę siebie z młodości. Opowiada o wszystkim i na kanwie swoich wspomnień o długim poszukiwaniu wybranka wbrew regułom epoki, w której żyła i sprzeciwie wobec jakiemukolwiek arbitrażowaniu jej osoby, tworzy piękną i wzruszającą oraz chwilami piekielnie zabawną historię.
To historia o czasach, w których liczyło się przetrwanie, a oni żyli i to nie w depresyjnych barwach. Niespokojny duch głównej bohaterki udowadniał, że w każdych czasach można powalczyć o ciekawe życie i intensywne w doświadczenia, nie tylko te traumatyczne. Może przez ten tęczowy filtr czasami bohaterowie wydają się mieć immunitet i zwolnienie od realiów wojny, ale wcale nie. Trochę chce być to realizmem magicznym, ale trzyma się prawdy i nie infantylizuje okrutnych okoliczności historycznych i tragedi wkoło.
Udało się zachować w filmie balans, dlatego może to film niezachwycający, ale poruszający, serce zaczepiający i wzruszający. Nie jeden do jednego konfrontacja z realiami, bo tak właśnie działa wspomnienie – jest subiektywne i z czasem "udoskonalone" i oswajane przez mózg. Film działa też dlatego, bo podśpiewuje o girl power, sile przetrwania i filozofi dudeismu. Bez nadęcia rozprawia z pewnym spokojem o świecie niespokojnym. I dlatego Moja matka i inni wariaci z rodziny mimo, że jest dziełem z niedociągnięciami, ale jego kojąca siła dominuje nad składnikami filmowo przeciętnymi.
Komentarze 0