Piszę, bo wszystko inne mniej lubię. Piszę w przerwach od fantazjowania o upiciu się z Billem Murrayem... albo odwrotnie.

Recenzja: Tarapaty 0

A może by tak opowiedzieć bajkę dla dzieci, w której nikt nie będzie wgapiał się w swojego Iphona na ekranie ani na widowni, bohaterowie będą rozwiązywać zagadkę kryminalną szukając skarbu, żeby urozmaicić sobie wakacje. Ta historia wciągnie i dorosłych, nawiązując do wakacji spędzanych kiedyś na budowaniu domków na drzewie lub wojny na patyki. Wracania do domu z obdrapanymi kolanami, a nie z nowymi znalezionymi na telefonie pokemonami. Właśnie w sposób żywiołowy, z dziecięcą ciekawością i energią mamy stworzone Tarapaty, które dla dzieci będą uczestniczeniem w tej przygodzie, a dla dorosłych nostalgicznym i sentymentalnym obrazem, ale nie mniej ciekawym kryminałem, który mimo obecności tych najmłodszych, wcale nie będzie oznaczać głupiutki, infantylny czy nieznośnie naiwny.

Nasza główna bohaterka Julka, nie ma specjalnie przyjaciół w swojej szkole z internatem. Kiedy kończy się następny rok szkolny, nadchodzą wakacje. Dziewczynka odwiedza ciocię, do której na drugi dzień mają zabrać ją rodzice, bo zabukowali jej bilet do Kanady. Jak się okazuje ciocia nic nie wie o nocowaniu Julki, a tata i mama zapomnieli o bilecie. Dziewczynka po raz kolejny czuje się niechciana w miejscu, w którym jest i zapominają o niej nawet rodzice.

Na szczęście jej samotność nie potrwa długo, a wakacje, które zapowiadają się paskudnie, zamienią się w takie, które zapamięta do końca życia. Mieszkanie jej ciotki zostaje okradzione z drogocennych (dla niej przede wszystkim) planów budowy kamienic. Okazuje się, że na jednej z nich było zaznaczone miejsce ukrytego skarbu. Ta sprawa również zaczyna interesować znudzonego sąsiada, chłopca Olka, którego opiekunka zupełnie nie pilnuje. On oczywiście z tego korzysta i szuka guza razem ze swoim psiakiem. Razem z Julką stworzą duet, który zechce rozwiązać zagadkę kradzieży planów. Po śladach pod postacią wózków na kółkach używanych przez starsze panie oraz papierków po cukierkach ananasowych będą tropić i przeżywać wielką przygodę, będąc tak naprawdę tylko w jednej z wielu warszawskich kamienic, a na dodatek znajdą w sobie nawzajem prawdziwego przyjaciela, które żadne z nich wcześniej nie miało.

Tarapaty to kino dziecięcej przygody i inicjacji w humorystycznym sosie realizmu magicznego. Nie jest to opowiadane narracją zarezerwowaną w zrozumieniu i odczuwaniu przyjemności z seansu dla pewnej grupy wiekowej, a to ze względu na aspekt humorystyczny historii oraz kryminalny farsz fabuły – to adventure time i Stranger Things, a nie tylko proste kino familijne. Do tego mamy obecność takich aktorów jak Krzysztof Stroiński, jako nieporadny kustosz, Joannę Szczepkowską jako chłodną ciotkę, Piotra Głowackiego jako ważną i niebezpieczną postać w fabule, oraz gang starszych pań granych przez Marię Maj i Jadwigę Jankowską – Cieślak. Ten zestaw aktorski nie tylko ze względu na nazwiska, ale przede wszystkim na to, jak ich postaci są przerysowane oraz charyzmatyczne i ciekawie napisane, punktuje dla filmu ogromnie.

Mamy nie tylko fajerwerki zwrotów akcji, komedii omyłek i kawałek dynamicznego kina, ale również fantastyczne zwycięstwo Tarapatów z każdym, kto próbuje umniejszać kinu dziecięcemu. A te jest często o wiele mądrzejsze i lepiej zbudowane, niż te dla „dorosłych”. To odświeżenie formy i przypomnienie o kreatywności w każdym gatunku filmowym. Pora na przygodę bez ograniczeń wiekowych!

Ocena: 7/10

Zostań naszym królem wirtualnego pióra.
Dołacz do redakcji FDB

Komentarze 0

Skomentuj jako pierwszy.

Proszę czekać…