Piszę, bo wszystko inne mniej lubię. Piszę w przerwach od fantazjowania o upiciu się z Billem Murrayem... albo odwrotnie.

RECENZJA: Kobieta z lodu 0

Kino czeskie zawsze potrafiło pod ciepłym kocem, chowając się i figlując, poruszać ważne i poważne tematy. W sposób kameralny, pozornie prosty, o momentach w życiu nieprostych, mówi Kobieta z lodu. Film bez umalowanej, ale z piękną i pełną szczerości oraz życia twarzą.

Hana po śmierci męża zamieszkuje wielki dom sama. Od czasu do czasu odwiedzają ją synowie, którzy zachowują się jakby byli z dwóch innych rodzin, nieustannie dochodzi pomiędzy nimi do konfrontacji, w których zostaje podnoszony głos i pojawiają się widma przeszłości – chowane urazy. Matka konsekwentnie, bez mrugnięcia okiem robi obiad, wykonuje regularnie rytuał przynoszenia zupy w wazie. Jednak nadejdzie dzień kiedy na stole postawi garnek…

Pewnego dnia, zupełnie przypadkowo, wyciąga z wody i ratuje Bronia – morsa – który nie jest już młodzieniaszkiem, ale zahartowanym nie tylko dzięki niskim temperaturom, ale i przez życie, mężczyzną. Nasza Hana jest wtedy z Ivankiem, swoim wnuczkiem. Bronia zaprasza ich do swojego domu, którym okazuje się być autobus, a za współlokatorki ma kury, które mają więcej przywilejów, niż niejedno zwierzę "domowe". Zdecydowanie życie mężczyzny nie jest prowadzone od linijki, a jego życiorys nie wygląda, jak kolejny z jednolitego szeregu. Niedużo czasu będziemy potrzebować żeby Hana i Bronia zakochali się w sobie, zaczęli planować wspólne życie, co zdecydowanie nie jest po myśli braci nieprzyzwyczajonych do zmian, zżytymi z mamą jako kobietą, która po ojcu nie będzie już nigdy czuła się tak szczęśliwa z kimś innym i robiła coś nowego.

Mimo że tyle akcji ma miejsce w zimnej wodzie, to temperatura tego filmu jest ciepła, ogrzewająca, jak siedzenie przy kominku, ale niesłuchanie bajeczki o dwójce zakochujących się w sobie staruszków. To trudna przeprawa dwójki, doświadczonych przez życie, ludzi. On odmawia alkoholu i unika odwiedzin w swoim miejscu zameldowania. Ona, wśród chłodnej rodziny, milcząca i niemyśląca jeszcze o czymś takim jak ekscytacja w życiu, wskakuje dosłownie i metaforycznie na głęboką wodę, która ją orzeźwi i otworzy jej oczy. Kobieta wyłączy pauzę w życiu, jaka nastąpiła po śmierci ojca, wygarnie wiele swoim synom, pozwoli kurze chodzić po stole podczas rodzinnego obiadu i będzie pozować na zdjęciu w stroju kąpielowym. To wszystko udowadnia, jak film walczy inteligentnie z mitem kobiety starszej, która to zastyga w życiu i nie lubi zmian – ta wręcz przeciwnie – jak gdyby czekała na impuls.

Reżyser umiejętnie drobi kroczki i dobiera się do kolejnych baz życiorysów naszych bohaterów, pogłębiając ich psychologię i mimo szybkiego narodzenia się uczucia pomiędzy nimi, nie ma ono nic wspólnego ze słowem – łatwe. Bronia jest niezależnym mężczyzną, a Hana jednak podejmuje ryzyko wspólnych planów na przyszłość.

Tak naprawdę to film o kobiecie z lodu, ale nie takiej, która nie posiada serca – uczuć dobrych jest w niej mnóstwo. To dowód na to, że siła jest kobietą. Reżyser bardzo skromnie pokazuje wielką determinację, przewrotność losu, jego złośliwość i jak podstawia nogi, ale nasza Hana się nie wywraca. Ten film również mądrze zbudowany, quasi obyczajowy, minimalnymi środkami prowadzi historię i postaci tak, że budujemy z nimi więź. Tak jak główna bohaterka zbudowała więź z hasłem: przetrwam wszystko.

Ocena: 7/10

Zostań naszym królem wirtualnego pióra.
Dołacz do redakcji FDB

Komentarze 0

Skomentuj jako pierwszy.

Proszę czekać…