TOP10: Najgorsze filmy 2019 roku według portalu FilmKrytyk 2
Wczoraj zaprezentowaliśmy Wam zestawienie najlepszych filmów ubiegłego roku. Dzisiaj warto przejść na drugą stronę rzeki i zaznajomić się z tytułami, które były najgorzej oceniane przez recenzentów i krytyków. Z pomocą przychodzi portal FilmKrytyk, na którym możemy sprawdzić takie informacje.
Zanim przejdziemy do przedstawienia zestawienia, chciałem tylko dodać, że w rankingu mogły znaleźć się tytuły, które mają co najmniej trzy recenzje na portalu. W przypadku, gdy ocena poszczególnych filmów jest taka sama, decyduje ilość pozytywnych recenzji. Zaczynamy!
MIEJSCE 10: KRÓLOWE ZBRODNI
"Królowe zbrodni" przegrywają nie tylko jako historia, ale i her-storia.
"Królowe zbrodni" są kinem zaskakująco złym. Niewiarygodnym w prezentowaniu świata, wypełnionym nieangażującymi lub irytującymi postaciami, źle wyważonym, starającym się czasem podbić stawkę wymuszonymi zwrotami akcji.
MIEJSCE 9: BLIŹNIAK
Nienaturalność widziana z kosmosu. Gra komputerowa nazywana filmem.
"Bliźniak" ma w sobie coś głęboko "najtisowego". To taka filmowa owca Dolly: w latach 90. może i byłby rewelacją, dziś jest co najwyżej kuriozum.
Ang Lee poległ w zasadzie na wszystkich frontach, kreując nudny, powtarzalny spektakl z żenująco słabym scenariuszem, boleśnie nieudanym eksperymentem CGI i przekombinowanymi scenami akcji.
MIEJSCE 8: RAMBO: OSTATNIA KREW
"Ostatnia krew" mogła być wielkim pożegnaniem wielkiego bohatera. Ostatecznie okazuje się przeciętnym obrazem brutalności i przemocy.
To smutne, że Stallone zechciał zagrać Rambo jeszcze raz. Może myślał, że uda się powtórzyć aktorski sukces z filmu "Creed"? Niestety Rambo odchodzi konając na naszych oczach.
Nowy "Rambo" mógł zrobić dla serii to samo, co "Logan" zrobił dla postaci Wolverine’a. Zamiast tego sprawił, że mam nadzieję, iż to rzeczywiście ostatnia wizyta Johna na wielkim ekranie.
MIEJSCE 7: DIABLO. WYŚCIG O WSZYSTKO
Polscy "Szybcy i Wściekli"? Szybcy tak, bo błyskawicznie odbierają nam nadzieję, że film będzie jakąkolwiek ciągłą strukturą nieprzepełnioną kliszami filmowymi. Wściekli też… widzowie.
Liczyliście na zapach palonej gumy, ryk silników i sporą dawkę adrenaliny? Niestety, zamiast polskich "Szybkich i wściekłych" dostajemy odgrzewane resztki z "Młodych wilków".
Producenci są diablo pewni siebie, skoro w finale otwierają furtkę do kolejnej części. Myślę jednak, że zamiast planować od razu całą serię, mogli się skupić na nakręceniu jednego przyzwoitego filmu.
MIEJSCE 6: #JESTEM M. MISFIT
Mam nadzieje, że seans całego #Jestem M. Misfit pozwoli widzom na to samo. Na powrót do prawdziwych… wiecie, filmów.
"#Jestem M. Misfit" to ten rodzaj audiowizualnej ekstrawagancji, która w naturalny sposób prowokuje pytania o definicję sztuki filmowej – od pociągu, stacji i fabryki braci Lumiere, przez awangardę z pogranicza wideo-artu, po współczesne superprodukcje za setki milionów dolarów. Nie dlatego, że jest filmem złym. Raczej dlatego, że w ogóle nie jest filmem.
MIEJSCE 5: CZARNE ŚWIĘTA
Fatalny slasher. Jeszcze gorszy feministyczny manifest o sile sióstr.
O "Czarnych Świętach" mam ochotę jak najszybciej zapomnieć. Najlepiej po postawieniu kropi w ostatnim zdaniu tej recenzji, po którym siądę na kanapie i włączę jakiś kiczowaty slasher z lat 70.
"Czarne święta" to film, który jest beznadziejny jako slasher i żenujący jako feministyczny przekaz o sile sióstr. Zdecydowanie nie jest to świąteczny horror, który możemy polecać, nawet jako coś na "odmóżdżenie" w drugi dzień świąt.
MIEJSCE 4: SOLID GOLD
"Solid Gold" to jeden z najgorszych filmów w reżyserskim CV Jacka Bromskiego.
Tego, co faktycznie wycięto z filmu "Solid Gold" Jacka Bromskiego, prawdopodobnie się nie dowiemy. To, co zostało, jest chaotyczną opowieścią o świecie, w którym nie da się żyć. Prymitywnym i upolitycznionym.
"Solid Gold" przypomina filmowy tombak, który nieudolnie imituje złoto, rzucając w stronę widza fałszywy blask.
MIEJSCE 3: AFTER
"After" pozwoli wam bardziej skupić się na partnerze lub partnerce, z którą wybierzecie się do kina. Film będziecie mogli oglądać z doskoku, gdzieś pomiędzy ustami a brzegiem pop-cornu. Nie pogubicie się w fabule.
Jeśli liczyliście, że banalna fabuła zostanie uatrakcyjniona śmiałymi scenami erotycznymi – co zresztą sugeruje dystrybutor, dumnie prezentując na plakacie hasło Godny następca "50 twarzy Greya" – czeka Was rozczarowanie.
Możliwe, że film był skierowany do nastolatków, którzy mogliby uwierzyć w tę historię. Niestety, bardzo trudno jest znaleźć w tej ekranizacji chociaż jeden powód dla którego warto ją zobaczyć.
MIEJSCE 2: POLITYKA
"Polityka" to kino męczące, pozbawione krzty artyzmu. Patryk Vega próbując zrobić film na poważnie wyzbył się swojego największego atutu – rozrywkowego ducha, który zakorzenił się tak mocno w jego poprzednich produkcjach.
Inscenizacja jest niechlujna, zdjęcia niedbałe, scenografia nie istnieje. Kolejne sekwencje zdają się realizowane w pośpiechu, najprawdopodobniej bez dubli.
Z dużej chmury mały deszcz, czyli Patryk Vega przynudza przez ponad dwie godziny.
MIEJSCE 1: JAK POŚLUBIĆ MILIONERA
Jeśli tak ma wyglądać kino rozrywkowe w Polsce, to najwyższy czas na emigrację.
Gdy tak bardzo staramy się odpowiedzieć na pytanie "jak poślubić milionera", całkowicie zapominamy, że można też zadać inne – po co?
Twórcy "Jak poślubić milionera?" markują satyrę na dzianą "warszawkę", by w końcu roztopić się w salonowym blichtrze, a tytułowe pytanie potraktować serio.
Komentarze 0