Fanfik

5,7
6,4
Między dwójką licealistów tworzy się intensywna więź, gdy wspólnie pokonują wyzwania związane z odkrywaniem i wyrażaniem swojego najprawdziwszego ja.

Powierzchowny luz formalny filmu Karwowskiej sprawia, że obcujemy ze światem poniekąd fikcyjnym, który maskuje coś podskórnie niewydobytego. 5

„Pół życia chce mi się rzygać, a drugie pół – spać” – wyznaje nastoletnia licealistka Tosia. Dziewczyna wygląda na zbuntowaną, czemu daje wyraz przy każdej nadarzającej się okazji. W szkole Tosia jest outsiderką, choć kilku chłopców o zabiega o jej względy. W domu nastolatka podkrada leki na uspokojenie z apteczki swojego ojca. Matki w tej historii próżno wyszukiwać. Gdy w licealnej klasie zjawi się rówieśnik – Leon – Tosia odczuje z nim niesprecyzowaną więź emocjonalną. Chłopak też wydaje się być wyobcowanym w szkolnym środowisku, skrywając swą homoseksualną naturę. W Tosi od dawna drzemie instynkt sprzeczny z obecną płcią. Któregoś dnia przemoczona deszczem dziewczyna założy męskie ubranie. Kreacja ta wyda się jej zgodna z własnym usposobieniem i oczekiwaniami.

„Jak to jest, że przez siedemnaście lat się nie zorientowałeś?” – usłyszy Tosia fundamentalne pytanie postawione przez Leona. Dziewczyna coraz słabiej ukrywa się ze swoim nowym wyborem. Ale sama przyzna, że proces identyfikacji narastał w niej konsekwentnie i długo. Tosi ciężko znaleźć punkt zwrotny na tej drodze. Proszony o komentarz jej ojciec usiłuje znaleźć moment przełomowy dla tej spektakularnej metamorfozy. Jego wspomnienia nie są jednak dla córki wystarczające. „Używam zaimków: on i jego” – deklaruje się wreszcie Tosiek, który dokonał afirmacji i nie liczy się z konsekwencjami tego wyboru. A takie wyłaniają się w najbardziej nieoczekiwanych sytuacjach. W klasie Tosiek niby znajdzie adwokatów swojej decyzji. Leon go wspiera, a przyjaciele rozumieją i bronią. Szyderstwo i drwina pozostaną wprawdzie raczej anonimowe, ale wyleją się na chłopca zwłaszcza w mediach społecznościowych ze zdwojoną siłą. Zła fama będzie się odtąd ciągnąć za nastolatkiem.

Fanfiki to swobodne kolaże tworzone w internecie przez Tośka. Chłopak za ich pomocą odreagowuje doczesną rzeczywistość. Dzięki nim nie musi rzygać albo spać, wysiadywać na kozetce psychoterapeuty lub kraść ojcu psychotropy. Film Marty Karwowskiej pod tym samym tytułem jest produkcją odważną w zakresie podejmowanej tematyki. „Fanfik” ucieka jednak w zbyt oniryczną formę, gdzie brutalność wykluczenia nie doskwiera przesadnie nachalnym hejtem. „Czy się za dużo amerykańskich filmów naoglądałaś?” - spyta ktoś bohaterkę tej opowieści. Bo też i powierzchowny luz formalny filmu Karwowskiej sprawia, że obcujemy ze światem poniekąd fikcyjnym, który maskuje coś podskórnie niewydobytego. Śmiała kreacja Alina Szewczyka w roli wiodącej to za mało, by obrazoburczy temat wypełnić równie dosadną treścią.

„To nie jest tak, że się kolegowałem z tobą, by mieć przykrywkę” – wyjaśnia Leon zaskoczonemu Tośkowi. Na skutek przypadku ich przyjaźń, wręcz uczucie, w pewnym momencie stanęło na ostrzu noża. Tosiek będąc dotychczas na cenzurowanym w swoim środowisku przekonał się, że w podobnej sytuacji mogą znaleźć się też inni. Dla chłopca to spore wyzwanie w kwestii tolerancji, jakiej sam się przecież domaga od świata. Czy będzie potrafił wyjść obronną ręką z niespodziewanej dla siebie opresji? Póki co dziarsko idzie główną ulicą swojego miasta naprzeciw wyzwaniom losu. Zza pleców wyłania mu się znak drogowy „zakaz skrętu w lewo”. Ta symboliczna metafora przewrotnie pointuje intencje twórców filmu. Nawet jeśli nie jest to zamierzony kadr wciśnięty przypadkowo pośród wiele didaskaliów planu.

Czy ta recenzja była pomocna? Tak Nie
Komentarze do filmu 0
Skomentuj jako pierwszy.
Więcej informacji

Ogólne

Czy wiesz, że?

  • Ciekawostki
  • Wpadki
  • Pressbooki
  • Powiązane
  • Ścieżka dźwiękowa

Fabuła

Multimedia

Pozostałe

Proszę czekać…