Psychiczne wykluczenie wśród nieletnich to problem globalny. Reżyser filmu „Blisko” zabrał się za jego wyjaśnienie z impetem, ale odpowiedź na swoje rozterki rozmył brakiem racjonalnej hipotezy. 5
„Zostanę kiedyś twoim managerem.”- mówi Leo wsłuchany w codę, która właśnie wybrzmiała dźwięcznym echem. Grający na flecie to rówieśnik, Remi. Leo jest zafascynowany nie tylko muzyką przyjaciela. Bliski jest mu także on sam. Trzynastolatkowie ścigają się na rowerach, przekomarzają, po prostu lubią być w swoim towarzystwie. Do żadnych aktów seksualnych między nimi nie dochodzi. Gdy wspólnie wstąpią w próg nowej, średniej szkoły będą jednak uznani za parę. Rzecz dzieje się w Belgii, czyli w miejscu pełnym tolerancji. Ale i w tutejszej szkole przyjaciele zostaną nieraz wystawieni na blamaż ciętej riposty.” Coś ty taki spięty, okresu dostałeś?”- nie powstrzyma się od przytyku któryś z klasowych prowodyrów. Leo i Remi po prostu za sobą przepadają, żadna inna zażyłość ich nie łączy. Ale już taka relacja jest podejrzana nawet w liberalnej belgijskiej szkole.

Leo opancerza swoją wrażliwość. Zostanie zawodnikiem ligi hokejowej. Na twarz założy szczelny kask, by ulotny krążek nie trafił go między oczy. Chłopiec usiłuje w sobie wzniecić fascynację brutalnym sportem. A mimo to bardziej pochłania go adoracja rówieśnika, w jakiego otoczeniu lubi przystawać. Remi odwzajemnia tę zależność. W szkolnej klasie chłopcy są na cenzurowanym, będąc postrzeganymi jako zjawisko nienaturalne. Obaj stoczą bitwę o łóżko. Śpiąc w jednym pokoju, wdali się w bójkę o swoją przestrzeń. Ale to bardziej prowokacja niż rywalizacja. Nagle jednego z nich zabraknie. Remi umiera. Leo zostaje sam ze swoją niepodzielaną przez innych fascynacją. Wie, że nikt mu jej już nie odwzajemni.
Niejednokrotnie fetowany na międzynarodowych festiwalach film „Blisko” dotyczy spraw uniwersalnych i intymnych zarazem. Wykluczenie, czy choćby jego namiastka, ze względu na nienormatywność bywa problemem dotykającym nawet transparentne społeczności. W środowisku młodzieżowym, nieprzystosowanym i niedoświadczonym potrafi szczególnie odcisnąć swoje złowrogie piętno. Film Lukasa Dhonta jest zatem wyjściem naprzeciw wyzwaniom, jakie rzuca epoka powszechnego ekshibicjonizmu, który paradoksalnie dla niektórych kończy się bolesnym eskapizmem. „Blisko” nie robi jednak wyłomu w murze społecznego tabu. Lukas Dhont dość niefrasobliwie podsuwa temat, by potem nie zrobić z niego ciekawego użytku. Jego film pozostanie zatem oniryczną balladą o odtrąceniu i nietolerancji, która domagałaby się przekucia na grunt gęstszy, bardziej wyrazisty.

„Mogę iść do jego pokoju?” - pyta Leo. Zdezorientowany nagłą stratą przyjaciela przyszedł do matki Remiego. Ta zgodziła się, by Leo zlustrował zastygłe w bezruchu miejsce po nieobecnym przyjacielu. W pokoju nic się nie zmieniło. Na półce stoi zabawka z młodości Remiego. To plastikowa miniaturka czołgu. Remi miał delikatną duszę, choć taki prezent dostał w dzieciństwie. Nie umiał się jednak uzbroić przeciw światu. Leo założył szczelny hełm i śladem kolegów podążył na lodowisko, by tam rywalizować w najbardziej brutalny sposób o swoje racje. A jednak nuta nostalgii za nieobecnym przyjacielem nie chce wybrzmieć. „Leo, co się między wami właściwie podziało?” - docieka matka Remiego. Pytany chłopiec nie umie sprecyzować konkretnej odpowiedzi. Film Lukasa Dhonta jest od tej diagnozy bardzo daleki. Psychiczne wykluczenie wśród nieletnich to problem globalny. Reżyser filmu „Blisko” zabrał się za jego wyjaśnienie z impetem, ale odpowiedź na swoje rozterki rozmył brakiem jakiejkolwiek racjonalnej hipotezy.