Komedia o życiu, miłości i o tym, że każdy w końcu musi dorosnąć. Kuba (Krzysztof Ogłoza) jest zwykłym chłopakiem, któremu nie spieszy się do dorosłego życia. Pracuje w barze, żyje z dnia na dzień i nie ma wielkich planów. Ale jak wiadomo życie lubi nas zaskakiwać. Zaskakuje więc także Kubę. Niespodzianka ma na imię Ewa (Anna Cieślak) i uśmiech, który zniewala. A to dopiero początek. Miłość Kuby i Ewy bynajmniej nie jest jedynie platoniczna, co wcześniej czy później musi przynieść owoce. I przynosi. Kuba dowiedziawszy się, że będzie tatą postanawia stanąć na wysokości zadania.

O muzyce

Oficjalnym utworem promującym film Jak żyć? jest piosenka „Niekochanie“, najnowszy singiel z drugiej już płyty zespołu PIN pt. „muzykoplastyka“. Wokalistą zespołu jest dwukrotny laureat „Szansy na sukces“ Andrzej Lampert. Jest on przez wielu specjalistów uznawany za jednego z najlepszych wokalistów młodego pokolenia, czego dowodem może być między innymi jego gościnny występ na najnowszej płycie Sarah Brightman „Symphony”.

Z okazji premiery filmu, zostanie wydana także płyta ze ścieżką dźwiękową do filmu.

O produkcji

Komedia Jak żyć? to debiut reżyserski Szymona Jakubowskiego, który jest również autorem scenariusza do filmu. Akcja toczy się w Krakowie, mieście, z którym na stałe związany jest nie tylko sam reżyser, ale i znakomita większość aktorów występujących w filmie. Zdjęcia do Jak żyć? trwały 26 dni i, jak zgodnie podkreślają wszyscy jego twórcy, przebiegały w wyjątkowej i przyjaznej atmosferze. Ostatni klaps na planie padł 18 października 2007 roku.

Jak żyć? to historia stworzona i opowiedziana z pasją oraz ogromnym zaangażowaniem ze strony aktorów i całej ekipy filmowej. W role głównych bohaterów wcielili się młodzi aktorzy – znana już szerszej publiczności Anna Cieślak oraz Krzysztof Ogłoza, dla którego rola Kuby jest pierwszą główną rolą w filmie fabularnym.

Ponadto, do udziału w filmie twórcy zaprosili młodych popularnych aktorów np. Magdalenę Walach (Pensjonat pod różą, Twarzą w twarz), Sonię Bohosiewicz (Rezerwat 39 i pół), Katarzynę Maciąg (Korowód, Pora mroku, Teraz albo nigdy!), czy Eryka Lubosa (Pitbull, Ryś, Środa czwartek rano).

Na planie Jak żyć? nie zabrakło także aktorów od lat znanych miłośnikom zarówno kina, jak i teatru - Krzysztofa Globisza, Andrzeja Grabowskiego oraz Mieczysława Grąbki.

Streszczenie

Jak żyć? to komedia o życiu, miłości i o tym, że każdy w końcu musi dorosnąć.

Kuba (Krzysztof Ogłoza) jest zwykłym chłopakiem, któremu nie spieszy się do dorosłego życia. Pracuje w barze, żyje z dnia na dzień i nie ma wielkich planów. Ale jak wiadomo życie lubi nas zaskakiwać. Zaskakuje więc także Kubę. Niespodzianka ma na imię Ewa (Anna Cieślak) i uśmiech, który zniewala. A to dopiero początek. Miłość Kuby i Ewy bynajmniej nie jest jedynie platoniczna, co wcześniej czy później musi przynieść owoce.

I przynosi. Kuba dowiedziawszy się, że będzie tatą postanawia stanąć na wysokości zadania. Ma tylko jeden problem – nie wie jak to zrobić.

Nie chcąc tracić czasu na błądzenie po omacku w poszukiwaniu właściwej drogi, bohater zwraca się z prośbą o radę do swoich trzech wujków. Każdy z nich odegrał znaczącą rolę w jego życiu, próbując zastąpić mu ojca. Kuba stopniowo wprowadza w życie rady, które błyskawicznie procentują, a jego życie diametralnie się zmienia. Przed chłopakiem szeroko otwierają się drzwi kariery, szerokim strumieniem zaczynają dopływać pieniądze i wszystko wskazuje na to, że sukces jest bliski. Ale czy na pewno? Czy szczęście da się zbudować według uniwersalnego schematu? Kuba tak bardzo angażuje się w karierę, że zapomina o tym co najważniejsze. Na szczęście jest jeszcze dla niego szansa. Pod warunkiem, że wysłucha pewnego włamywacza…

Sylwetki

SZYMON JAKUBOWSKI (REŻYSERIA, SCENARIUSZ)

Studiował filmoznawstwo na Uniwersytecie Jagiellońskim i reżyserię na Wydziale Radia i Telewizji Uniwersytetu Śląskiego. Laureat Stypendium Twórczego Prezydenta Miasta Krakowa w dziedzinie Filmu. Reżyser filmów krótkometrażowych, dokumentalnych, programów telewizyjnych, teledysków i reklam. Zdobywca wielu nagród festiwalowych. Jego film krótkometrażowy „A Ty?”, zdobył: I-e miejsce oraz nagrodę publiczności na Gliwickim Festiwalu Filmów Niezależnych 2004, Grand Prix na III Ogólnopolskim Festiwalu Filmów Niezależnych w Opolu, Srebrną Iluzję na Ogólnopolskim Festiwalu Filmów Niezależnych ILUZJE w Szczecinie, III-e miejsce na goEAST Festiwal Wiesbaden w Niemczech. Także szkolny dyplom Szymona pt: „Bar na rogu” został doceniony przez publiczność jak i Jury V-ego Rybnickiego Festiwalu Filmów Niezależnych REPEFENE 2006, gdzie zdobył I-e miejsce. Jak żyć? to jego debiut fabularny.

PAWEŁ DYLLUS (ZDJĘCIA)

Absolwent Realizacji Obrazu na Wydziale Radia i Telewizji Uniwersytetu Śląskiego. Stypendysta Erazmusa – University of Plymouth – Media Arts and Photography Departament. Zdobywca „Złotej Kijanki “ na festiwalu Camerimage 2006, za zdjęcia do filmu „Sezon na Kaczki” oraz nagrody specjalnej za najlepszą technikę zdjęciową „The David Samuelson Student Award”. Uhonorowany nagrodą Kodaka za najlepsze zdjęcia do filmów „Sezon na kaczki” oraz „Emilka płacze” na Festiwalu Polskich Filmów w Los Angeles 2007 oraz nagrodą za zdjęcia na w prestiżowym Slamdance on the Road – Kodak Showcase Clermont - Ferrand Short Fil.

ANNA CIEŚLAK (EWA)

Ukończyła PWST w Krakowie. Aktorka krakowskiego Teatru im. Juliusza Słowackiego. Laureatka nagrody za najlepszy debiut aktorski na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni, oraz dla najlepszej roli kobiecej na festiwalu Mons w Belgii za role w filmie Masz na imię Justine. Wystąpiła także w filmach: Dlaczego nie!, Ono, Karol, człowiek, który został papieżem.

KRZYSZTOF OGŁOZA (KUBA)

Studia aktorskie ukończył w 2003 roku na Akademii Teatralnej w Warszawie. Obecnie aktor Teatru Dramatycznego. Znany widzom z takich filmów, jak: Żurek, Oda do radości, Wróżby kumaka, Fałszerze. Powrót Sfory, Mrok, Oficerowie.

Rola Kuby w filmie Jak żyć? jest jego pierwszą główną rolą w filmie fabularnym.

ANDRZEJ GRABOWSKI (BANDZIOR)

Aktor Teatru im. Słowackiego w Krakowie. Otrzymał nagrody min.: Grand Prix Toruń '86, główne nagrody w Szczecinie 1987, 1988, nagrody w Kaliszu 1988, 1990. Wybrana filmografia: Świat według Kiepskich, Boża podszewka, Pitbull, Wszyscy jesteśmy Chrystusami, Świadek koronny i w wersji serialowej: Ja Wam pokażę.

Wywiady z twórcami

Wywiad z Szymonem Jakubowskim - reżyserem i autorem scenariusza

Jak żyć? to Twój debiut fabularny. Jak praca z aktorami i ekipą przy tym projekcie różniła się od Twoich wcześniejszych doświadczeń filmowych?

Praca przy krótkim metrażu to przede wszystkim permanentny brak funduszy na cokolwiek. Na scenografie, gaże aktorskie, wynajem obiektów, kostiumy, transport i dziesiątki szczegółów. Budżet filmu fabularnego pozwala rozbujać wyobraźnię, zaprosić ulubionych aktorów, poszukać interesujących lokacji i, co ważne, zbudować zespół profesjonalistów. To w zasadzie podstawowa różnica. Poza tym jest podobnie. Podobna adrenalina na planie, podobne problemy, zdobywanie zaufania ekipy.

Dla mnie praca przy Jak żyć ? to przede wszystkim była okazja do sprawdzenia się warsztatowo. 26 dni zdjęciowych, ciężki sprzęt, rozmach inscenizacyjny no i 33 lokacje, co w remontowanym obecnie Krakowie było sztuką prawie cyrkową do zrealizowania w niecały miesiąc.

Do realizacji filmu zaprosiłem ludzi, z którymi wcześniej już pracowałem, więc tu nie było mowy o przypadku i niespodziankach. Paweł Dyllus to operator, z którym pracowałem jeszcze w szkole filmowej, podobnie montażysta Wojtek Słota, czy scenografka Justyna Krzepkowska. Znamy się kawał czasu i nierzadko porozumiewamy bez słów, co niejednokrotnie ratowało nas z opresji.

Faktycznie trochę inaczej było z aktorami. Budżet filmu, co było miłą nowością, pozwolił na zdjęcia próbne i castingi, gdzie właśnie odnalazłem głównego aktora Krzysztofa Ogłozę. Krzysztof dostał tekst i zamiast czytać, natychmiast zaczął kombinować. Już wtedy wiedziałem, że to moja postać. Jego zaangażowanie i kreacja już na próbach nie dawały wątpliwości, że zbuduje świetną rolę. Podobnie było z Anią Cieślak. Anka cierpliwie zapraszała nas do siebie do mieszkania i tam spokojnie rzeźbiliśmy sobie pierwsze relacje między bohaterami, ich wzajemny rozwój i przebieg. To było naprawdę wyjątkowe spotkanie. Od początku między aktorami iskrzyło i aż się chciało pracować.

Do ról drugoplanowych starałem się zaprosić aktorów, których od dawna podglądam (Mieczysława Grąbkę, Andrzeja Grabowskiego, Krzysztofa Globisza) i których cenię za ciężką pracę, jaką wkładają w swoje role lub tych, z którymi już wcześniej pracowałem w trakcie realizacji etiud studenckich. Bardzo mi zależało, żeby ci ludzie, którzy nie odmówili grać studentowi, nie rzadko za darmo, teraz pojawili się w moim debiucie kinowym. Magda Walach, Sonia Bohosiewicz, Eryk Lubos to dla mnie oczywisty przykład na to, że aktorom przede wszystkim zależy na graniu ciekawych ról a nie na zarabianiu pieniędzy. Za co im raz jeszcze serdecznie dziękuję.

Jesteś nie tylko reżyserem, ale też i autorem scenariusza do Jak żyć?. Co skłoniło Cię do wyboru takiej właśnie tematyki i takiego, lekkiego i pogodnego, sposobu opowiedzenia historii dwojga młodych ludzi?

Sam oglądam bardzo dużo filmów i to od lat. To pasja, która przeszła przez filmoznawstwo, a skończyła się w szkole filmowej. Przez te lata obejrzałem naprawdę setki filmów. I szczerze mogę powiedzieć, że do moich ulubionych reżyserów należą właśnie ci, którzy poważne tematy poruszali w sposób ciekawy i nieszablonowy. Takeshi Kitano, Wes Anderson, Tom Egoyan czy David Fincher to tylko nieliczne nazwiska, na które mogę się powołać.

Poza tym nie widzę nic złego w opowiadaniu historii w sposób lekki, jeśli ciągle pozostaje tą samą historią, która mnie zainspirowała do pracy. Film Jak żyć? to świadoma gra z konwencjami. Raz jest śmiesznie, kiedy indziej smutno, a kiedy trzeba dramatycznie. W trakcie przygotowań do filmu wiedziałem, że realizację trzeba wynieść trochę na poziom pewnej umowności. Dlatego zdecydowałem się napisać scenariusz w konwencji takiej współczesnej baśni. Mamy tu bohatera, który staje przed zadaniem rozwiązania problemu. Ponieważ sam nie ma zbyt wiele doświadczeń życiowych wyrusza o pomoc do swoich 3 wujków (takich baśniowych 3 wróżek), którzy właśnie radzą bohaterowi „jak żyć”. Uzbrojony w nową wiedzę bohater sam musi zmierzyć się z nowymi wyzwaniami. A jak to mu się uda, to już warto zobaczyć w kinie.

Podczas pisania scenariusza wydawało mi się, że właśnie konwencja baśni będzie tu najlepszym rozwiązaniem. Zgeneralizuje problemy, ściągnie je do pewnych metafor, w końcu da nadzieje, jak to baśń, na lepsze jutro. Znam tradycje polskiego kina i wiem, że kino gatunkowe nigdy nie miało lekko u polskich widzów, choć trzeba obiektywnie przyznać, że ostatnio zaczyna ulegać to zmianie. Dlatego w wybranej przez siebie konwencji próbowałem pogodzić nasz polski, społeczny charakter kina z tą gatunkową umownością, jaką budują bohaterzy i przebieg opowiadania. Taki kompromis: żeby widz był syty i twórcy cali.

Po tym jak Ewa i Kuba dowiadują się, że zostaną rodzicami, zamiast zbliżyć się do siebie, paradoksalnie stopniowo zaczynają się od siebie oddalać. Dlaczego? Czy w pogoni za sukcesem tak łatwo zapomnieć o tym, co w życiu najważniejsze?

Tak, to chyba oczywiste, że żyjemy w czasach, gdzie nie ma miejsca na słabości. Zawsze znajdzie się ktoś lepszy, ktoś bardziej ambitny, ktoś pozbawiony skrupułów. Sam mam 30 lat i widzę, jak żyją moi przyjaciele i znajomi. Zabiegani, w obowiązkach etatów próbują wieczorami łapać czas dla swoich dziewczyn, rodzin, przyjaciół i wychodzi to raczej z różnym skutkiem. Delegacje, szkolenia, wyścig szczurów o awans, wzajemne zawiści to codzienność ludzi pracujących w dużych korporacjach.

Podobnie jest i u nas w filmie. Bohater podejmuje decyzję - postanawia utrzymać swoją rodzinę, zapewnić dziewczynie i nadchodzącemu dziecku godne życie. Niestety, świat jest tak skonstruowany, że równowaga musi być zachowana. Coś za coś. I choć intencje Kuby (głównego bohatera) są czyste i szczere, świat upomina się o jego czas, energię i uwagę. Bohater w dobrej wierze poświęca coraz więcej czasu na pracę. „Kupowany" gadżetami firmowymi powoli i niezauważalnie zaczyna być więźniem swoich własnych decyzji, a to oczywiście buduje naturalny konflikt z Ewą - jego dziewczyną, którą - nieświadomie - zostawia samą z ciążowymi problemami, lekarzami, samotnością.

Obecnie sam jestem ojcem prawie miesięcznego zucha i osobiście doświadczam tego, że nie można w życiu mieć wszystkiego, że trzeba podejmować więcej sprzecznych decyzji niż ująłem to w filmie. I gdybym mógł cofnąć się w czasie do procesu pisania scenariusza, na pewno jeszcze bardziej skomplikowałbym bohaterowi życie, bo wystarczy wsłuchać się w opowieści najbliższych znajomych, żeby zorientować się, że nie żyjemy w idealnym świecie, gdzie panuje zawsze pozytywna równowaga.

O czym wobec tego tak naprawdę jest film Jak żyć? O dojrzewaniu do rodzicielstwa, poszukiwaniu autorytetów, nauce odpowiedzialności, pogoni za szczęściem …?

Chciałbym wierzyć, że nasz film jest o wszystkich tych rzeczach i jeszcze o kilku. Konwencja baśni narzuca pewne gatunkowe interpretacje i to jest oczywiste dla mnie jako twórcy i jednocześnie byłego krytyka filmowego. Jednak mam wrażenie, że na planie udało nam się wraz z aktorami dotknąć czegoś ponad to - jakiejś prawdy życiowej. Aktorzy naprawdę pięknie grali, wczuwali się w sytuacje, w problemy bohaterów na najwyższym poziomie. Dlatego chciałbym wierzyć, że każdy widz jest w stanie odnaleźć w filmie coś dla siebie i jeśli nie przez samą historię z założenia oczywistą - w końcu akcja filmu trwa tyle ile ciąża to właśnie przez postawy postaci, uniwersalne problemy, o których opowiadamy i szczerość, z jaką to zrobiliśmy. W końcu wszyscy jesteśmy tylko ludźmi. Popełniamy błędy, jesteśmy egocentryczni, kierujemy się własnymi potrzebami nierzadko raniąc innych. Szukając właściwych pomysłów niejednokrotnie kręcimy się w kółko, szukamy nie tam, gdzie trzeba, często przegrywamy.

Dojrzewanie, odpowiedzialność, pogoń za szczęściem, fałszywe rady i autorytety to tylko wierzchołek góry, która skupia się na jednym pytaniu - jak żyć? Wiele osób zadaje mi pytanie dlaczego na tytuł swojego filmu wybrałem Jak żyć?. Pytają, czy to nie pretensjonalne, czy nie jestem za młody, żeby rościć sobie prawo do odpowiedzi na takie pytanie. Mój pomysł polega na tym, że w tym filmie nie szukam odpowiedzi na to, jak żyć, tylko próbuję się zastanowić, czy warto w ogóle o to pytać. Sama historia to prosta historia o 30-latkach żyjących tu i teraz we współczesnej Polsce. Marzeniem jest sprawić, żeby w postaciach Kuby i Ewy widzowie mogli odnaleźć swoje problemy i utożsamić się z ich dylematami i decyzjami.

Żyjemy w czasach, gdzie z każdego bilbordu, na każdej stacji telewizyjnej jacyś obcy ludzie próbują pozornie nam wyjaśnić, jak żyć. Kup to - będziesz piękny, oglądaj to - będziesz mądry, konsumuj - będzie ci się żyło lepiej. Dla mnie siłą jest umiejętność spojrzenia na siebie z dystansem, umiejętność zadania sobie właściwego pytania a nie ciągłe szukanie odpowiedzi. W końcu może nie ma sensu tracić czasu na zadawanie pytania, jak żyć. Może po prostu trzeba żyć i zobaczyć, co się stanie.

Wywiad z Anią Cieślak - odtwórczynią roli Ewy

Jak żyć? nie jest filmem, który bawi do łez, ale dużo w nim ciepła. Opowiada historię dwojga zwykłych ludzi, tu i teraz. Czego nauczył Cię udział w tym projekcie?

Jak żyć to film o zwykłych ludziach i to właśnie ci zwykli ludzie go zrobili. Nie mówię tu tylko o aktorach, ale o całej ekipie, która uczestniczyła w jego realizacji. Od początku było jasne, że nie mamy dużo pieniędzy, więc nie było też o co się kłócić. Wszyscy czuliśmy, że gramy do tej samej bramki.

Film jest ciepły i pozytywny, bo od początku na planie było czuć tę szczególną atmosferę, która pojawia się wśród ludzi chcących się porozumieć i wspólnie przeżyć jakąś przygodę. Ważnym wydarzeniem było dla mnie to, że po raz pierwszy miałam szansę pracować na planie filmowym w Krakowie - moim mieście, gdzie mieszkam i czuję się dobrze.

Wszyscy, którzy pracowali przy tym filmie to jedno pokolenie, pokolenie trzydziestolatków mówiących tym samym językiem i mających te same problemy, co często wychodziło w wieczornych rozmowach po skończonych zdjęciach. Niejednokrotnie kłóciliśmy się analizując nakręcone sceny, czy racja jest po stronie Kuby czy właśnie Ewy.

I to na pewno było coś wspólnego, co dawało nam poczucie, że temat który poruszamy w filmie jest ważny i wyjątkowy, bo dzisiejszy.

Główna bohaterka, Ewa to artystka, wrażliwa i delikatna. Ile Ewy jest w Ani Cieślak?

Mam nadzieje, że Ewy w Ani jest tyle samo, co Ani w Ewie. Bardzo lubię tę postać. Mam wrażenie, że wymyka się szablonom. Bywa podobnie jak ja - liryczna, chimeryczna i despotyczna, ale chce być szczęśliwa i jak kocha to na całego.

Mimo swojej wrażliwości Ewa doskonale wie, czego chce od życia i buntuje się przeciwko wchodzeniu w utarte role. Kuba w filmie zarzuca jej, że szuka dziury w całym. Czy nie sądzisz, że konformistom żyje się łatwiej?

To chyba oczywiste, że konformistom żyje się łatwiej. Niewiele ludzi potrafi powiedzieć, co naprawdę czują, bronić własnych racji nie bojąc się oceny. Świat zewnętrzny wywiera na nas presję bycia ładnym, grzecznym i poprawnym. Każdy człowiek ma jednak dwie strony i czasami musi tę drugą też uwolnić, bo tylko wtedy zachowuje wewnętrzna równowagę.

W związkach między ludźmi jest tak samo. Dopóki jest fajnie - jest fajnie. Ale kiedy zaczyna się prawdziwe życie i pojawiają się kolejne przeszkody zaczyna być coraz trudniej. Sztuką jest przetrwać, nie bać się rozmawiać i tworzyć coraz silniejsze i trwalsze relacje. Wszyscy wiemy, że nie jest to łatwe bo wymaga odwagi, silnej psychiki i odpowiedzialności.

Czy łatwo było znaleźć dystans do siebie i do roli?

Nie mam dystansu ani do ról, które gram, ani do siebie. Jestem za młoda. Mam prawo popełniać błędy, a czasami nawet je lubię.

W czasie jednej z kłótni z ust Kuby padają słowa „Albo ty jesz, albo ciebie jedzą". Ewa nie zgadza się z tym stwierdzeniem. A jak jest w prawdziwym życiu?

Można powiedzieć, że w dzisiejszym świecie jest jak w dżungli - silniejszy zawsze przetrwa. Warto zadać sobie jednak pytanie, czy naprawdę jesteśmy zwierzętami? Można zabić, zjeść i w ten sposób przetrwać, ale można też szukać kompromisu, wchodzić w relacje, nazywać emocje i sprawić, że życie stanie się ciekawsze, a ludzie wyjątkowi. Ja tak twierdzę i tak twierdzi Ewa. Fajnie, że się zgadzamy.

W filmie reżyser próbuje zadać pytanie o to, jak żyć. A czy Ty masz swoją receptę na życie?

Nie, nie mam pojęcia "jak żyć" i właśnie ta ciekawość sprawiła, że zagrałam w tym filmie.

A czy znalazłam tam odpowiedź przekonają się wszyscy ci, którzy postanowią zobaczyć ten film. Myślę, że warto.

Pozdrawiam wszystkich i zapraszam na film

Ewa - Ania

Wywiad z Krzysztofem Ogłozą - odtwórcą roli Kuby

Rola Kuby w Jak żyć? to pierwsza w Twojej karierze główna rola. Co oznacza dla Ciebie udział w tym filmie?

Praca nad filmem Jak żyć? jest dla mnie bardzo ważnym doświadczeniem. Po raz pierwszy mogłem zbudować „pełną” rolę w filmie, postać z krwi i kości. Bohatera z konkretną historią i konkretnym bagażem emocjonalnym.

Na początku wnikliwie przyglądałem się postaci Kuby, zastanawiałem się nad jego charakterem. Starałem się precyzyjnie analizować jego działania, motywacje i przede wszystkim relacje z innymi bohaterami. Następnym etapem było to, co najtrudniejsze czyli praktyka - próby i realizacja filmu, przekładanie wszystkich rozterek, pozytywnych i negatywnych emocji bohatera na konkretne działania i sytuacje.

Udział w Jak żyć? stanowił dla mnie duże wyzwanie, przede wszystkim z punktu widzenia zawodowego. Był dla mnie lekcją warsztatu i świadomości aktorskiej i - co najważniejsze - przyjemnością. Ta praca uzmysłowiła mi, jak nieprzewidywalne i spontaniczne jest kino. Wymagała ode mnie ryzyka, odwagi, pełnej gotowości aktorskiej oraz dużej dozy cierpliwości. Była także wspaniałym spotkaniem, które wspominam jako 26 dni pracy z fantastyczną grupą ludzi, z Szymonem Jakubowskim i Pawłem Dyllusem na czele, którzy z pasją i miłością do swoich profesji wspólnie zmierzali do jednego celu.

Mam nadzieję, że Jak żyć? to dopiero początek moich filmowych przygód.

Dowiedziawszy się, że zostanie ojcem, Kuba miota się, nie do końca wiedząc jak poradzić sobie ze swoją nową rolą. Czego boi się Kuba?

Kuba przede wszystkim boi się, że nie sprosta nowej sytuacji. Z chwilą, gdy dowiaduje się, że zostanie tatą, jego dotychczasowe życie ulega radykalnej zmianie - z beztrosko żyjącego chłopaka musi zmienić się w odpowiedzialnego mężczyznę. W ojca. Nie jest to łatwe dla kogoś, kto sam ojca nie miał. Te nowe okoliczności rodzą w nim poczucie odpowiedzialności i ambicję, aby jak najlepiej sprostać nowym zadaniom. Problem w tym, że nie wie, jak się do tego zabrać. Kuba nie wie do czego się odnosić, czym się kierować, od czego zacząć budowanie wspólnego życia z Ewą. Boi się własnej niewiedzy. Brak mu pewności, co powinno być priorytetem w tworzeniu idealnej rodziny.

Będąc w rozterce, główny bohater zwraca się z prośbą o radę do swoich trzech wujków, którzy w dzieciństwie zastępowali mu ojca. Każdy z nich ma zupełnie inny styl życia, inne priorytety, wyznaje inne wartości. Rady którego z nich wydają Ci się najcenniejsze?

Każda z trzech rad wujków jest równie cenna, jak i niebezpiecznie radykalna. Każdy z wujków bazuje na własnych doświadczeniach i dlatego każdy radzi zupełnie co innego. Wujek Józek jest zdania, że mężczyzna musi mieć przede wszystkim pozycję: „kobieta powinna wiedzieć, że mężczyzna ma kasę, samochód, dom, konto w banku”. Wujek Tomek radzi Kubie: „musisz być twardzielem”. Natomiast trzeci z wujków - Zbyszek, sugeruje totalny luz, poczucie wolności, czyli coś kompletnie innego, niż radzili poprzedni.

Jednowymiarowość i subiektywizm „wujkowych mądrości” okazuje się być niemałą pułapką. Kuba realizuje każdą z rad. Niestety żadna z nich nie rozwiązuje jego problemu. Wręcz przeciwnie, raczej go pogłębia, bo, jak przekona się Kuba, nie ma gotowych odpowiedzi na pytanie, jak żyć.

Twoja ulubiona scena z filmu?

Szczególną sympatią darzę dwie sceny - scenę, w której Kuba z Ewą wkładają do szafy przygotowaną wyprawkę do szpitala, oraz bójkę Kuby z klownem podczas porodu Ewy. Pierwsza z wymienionych przeze mnie scen jest zupełnie abstrakcyjna i umowna, przeznaczona dla osób ze specyficznym poczuciem humoru. Za każdym razem wzbudza we mnie wzruszenie. Druga, mimo że sytuacja jest bardzo zabawna, ma raczej dramatyczny wydźwięk. Cieszę się, że udało nam się zbudować scenę z tragikomicznym zabarwieniem. Śmiech przez łzy to emocja, którą niełatwo wywołać u widza.

Więcej informacji

Ogólne

Czy wiesz, że?

Fabuła

  • Opisy
  • Recenzje
  • Słowa kluczowe

Multimedia

Proszę czekać…