Babel

7,5
Trzy historie rozgrywające się w Maroku, Tunezji, Meksyku i Japonii. Wszystkie zaczynają się dziwną tragedią małżeństwa na wakacjach i wszystkie się ze sobą łączą. Jest to współczesna wersja biblijnej opowieści o budowaniu wieży Babel, w której brak porozumienia między bohaterami stanowi główną przyczynę ich dramatów.

Dobieranie obsady

Aby powołać do życia cały wachlarz różnorodnych postaci w Babel, Inarritu wiedział, że będzie potrzebował międzynarodowej obsady. Rozpoczął od amerykańskiego małżeństwa, które staje się ofiarą strzelaniny w Maroku. Wybór Inarritu padł na Brada Pitta i Cate Blanchett. W roli Richarda Jonesa widział „ikonę amerykańskiego mężczyzny”, który musi stawić czoła poważnym problemom w muzułmańskim kraju. „Brad Pitt nie grał dotąd podobnej roli i uznałem, że to wspaniałe wyzwanie: przekształcić go w mężczyznę w średnim wieku w sytuacji kryzysowej. Doskonale się spisał.” Cate Blanchett zagrała Susan, żonę Richarda. „Czułem, że tylko aktorka o takiej skali talentu jak Cate, uniesie ciężar tej roli. Dla reżysera praca z nią jest przyjemnością. Cate udowadnia, że nie istnieją małe role. Ważne jest, co potrafisz z takiej roli zrobić”.

Inarritu pierwszy raz w swojej karierze zaangażował naturszczyków, a decyzja ta była głęboko przemyślana: „Praca z amatorami była wyzwaniem, ale dodawała filmowi autentyzmu. Uznałem że zawodowi aktorzy z Maroka nie będą wyglądać jak prawdziwi ludzie pustyni. Cieśle, programiści komputerowi, właściciele sklepików byli wybierani na castingach odbywających się na saharyjskich wsiach. Megafony na meczetach ogłaszały casting, po czym setki ludzi ustawiały się w kolejce do nagrania. Do roli dwóch marokańskich braci, dla których próba przetestowania broni kończy się nieprzewidzianymi konsekwencjami, Inarritu zaangażował Boubkera Ait El Caida i Saida Tarchaniego. Spośród tysięcy młodych Marokańczyków, którzy przybyli na lokalne castingi, właśnie oni zostali wybrani ze względu na niesamowicie ekspresyjne i zapadające w pamięć twarze, które wyróżniały ich z tłumu.

Aby znaleźć odtwórczynię roli niani-nielegalnej imigrantki, która jedzie do Meksyku na ślub swego syna, reżyser przesłuchał setki dwujęzycznych aktorek, w poszukiwaniu nieuchwytnego połączenia determinacji i wrażliwości jakiej ucieleśnieniem jest Amelia. Później przypomniał sobie o aktorce, z którą pracował przy "Amores perros". „Adriana Barraza okazała się idealna do roli meksykańskiej niani: bije od niej bezwarunkowa matczyna miłość, jest kochającą matką, która równocześnie musi być twarda i potrafi znieść wiele bólu”. Ważną rolę w tej historii pełni dwójka amerykańskich dzieci: Mike zagrany przez debiutanta Nathana Gamble oraz Debbie sportretowana przez Ellę Fanning, siostrę Dakoty. To z ich dziecinnej, naiwnej ale i niespaczonej perspektywy oglądamy nieznaną stronę Meksyku. „W Ameryce istnieją różne uprzedzenia na temat Meksyku, więc chciałem go pokazać oczami dzieci, w aurze niewinności i odkrywania nowości. To, co dorośli mogą oceniać jako brud, biedę, dziwactwo, dla dziecka jest zabawne, barwne, inne”.

W postać Santiago, porywczego i lubiącego wypić bratanka Amelii, wcielił się Gael García Bernal, po raz pierwszy obsadzony przez Inarritu w "Amores perros", co zapoczątkowało jego międzynarodową karierę. „Gael jest jednym z moich ulubionych aktorów i nie mogłem zamknąć mojej trylogii bez niego. Subtelnie sportretował skomplikowaną naturę Santiago, który reprezentuje podwójną naturę wielu meksykańskich mężczyzn: potrafią być cudowni, przyjaźni i pełni entuzjazmu, ale kiedy piją, są nieodpowiedzialni, nabuzowani wściekłością i drażliwi. Postać Santiago pokazuje także stosunek mieszkańców Meksyku przekraczających granice do amerykańskiej władzy. Jego napad szału nie jest spowodowany ani wydarzeniami tej konkretnej nocy ani alkoholem, ale wieloletnim upokorzeniem i urazą, które kumulowały się od dawna.”

Najbardziej kameralna historia rozgrywa się wśród tłumów, chaosu i nieustającego zamieszania Tokio. W roli Yasijuro, ojca, który nie może nawiązać uczuciowego kontaktu z córką, Inarritu obsadził jednego z najznakomitszych aktorów japońskich, Koji Yakusho. Choć jest to nieduża rola, reżyser marzył o aktorze, który dobitnie zaznaczy swą krótką obecność na ekranie. 24-letnia Rinko Kikuchi wcieliła się w postać jego córki Chieko: zbuntowanej, poszukującej, głuchoniemej nastolatki. Kikuchi tak bardzo chciała dostać tę rolę, że przez 9 miesięcy uczyła się języka migowego, mimo iż nie miała pewności, czy zagra w filmie.

Film prawdziwy jak samo życie

Babel Alejandro Gonzaleza Inarritu uaktualnia biblijny mit, pokazujący źródło i przyczynę braku porozumienia między ludźmi. Realizowany przez ponad rok na 3 kontynentach, z udziałem wielonarodowej obsady (min. Brad Pitt, Cate Blanchett, Gael García Bernal, Kôji Yakusho oraz wielu niezawodowych aktorów z Maroka, Meksyku i Japonii), film stał się dla wielu zaangażowanych w niego osób momentem osobistej fizycznej i psychicznej przemiany, bliskiej przemianie, jakiej ulegają bohaterowie obrazu. Podczas gdy Babel opowiada historię ludzi, którzy gubią się przy przekraczaniu kulturowych i komunikacyjnych granic, reżyser i ekipa filmowa musieli stawić czoła tym samym wyzwaniom na długo przed rozpoczęciem zdjęć.

W przeciwieństwie do obu poprzednich filmów (Amores perros, 21 gramów), które były realizowane w krajach i warunkach znajomych i wcześniej „oswojonych” przez reżysera, Babel oznaczał dla Inarritu nie tylko głębsze zaangażowanie w bardziej skomplikowaną emocjonalną i intelektualną podróż, ale również stał się okazją do zgłębienia innych kultur i ich widzenia świata. Jak to bywa w takich przypadkach, zderzenie przeciwstawnych kulturowo punktów widzenia zakończyło się przemianą nie tylko osobistej perspektywy reżysera, ale także samego procesu twórczego.

Jednym z głównych celów reżysera było niestosowanie punktu widzenia outsidera przy opowiadaniu historii bohaterów wywodzących się z różnych miejsc na świecie. Aby to osiągnąć, zastosował metodę „obserwacji i przyswajania”. Nie tylko starannie obserwował lokalne zwyczaje, ale postanowił zatrudnić naturszczyków, którzy pomogli mu zrozumieć kulturowe subtelności. Aby film rzeczywiście opowiedział historie z punktu widzenia bohaterów, a nie z punktu widzenia reżysera, Inarritu pozwolił swoim aktorom-amatorom na samodzielne kreowanie reakcji na sytuacje, które w różnych krajach mogą być zupełnie inaczej odbierane.

O filmie

Ten pressbook może zdradzać kluczowe elementy filmu

Marokańska pustynia. Mężczyzna kupuje od sąsiada strzelbę, która ma chronić jego stado kóz przed szakalami. Strzelba była prezentem dla sąsiada od japońskiego turysty w podziękowaniu za jego pracę jako przewodnika. Broń ląduje w rękach synów pasterza, którzy postanawiają sprawdzić jej zasięg i strzelają do jadącego w oddali autokaru pełnego zachodnich turystów.

Kula trafia Amerykankę Susan (Cate Blanchett), która wybrała się z mężem Richardem (Brad Pitt) w podróż mającą uzdrowić ich małżeńskie relacje po śmierci dziecka. Cztery godziny drogi od najbliższego szpitala, autokar kieruje się do odległej wioski, w której można znaleźć tymczasowe schronienie. Zrozpaczony Richard dzwoni po pomoc do ambasady. Telefonuje również do domu w San Diego, gdzie wieloletnia gosposia Amelia (Adriana Barraza) opiekuje się ich dwójką dzieci. Błaga ją, by nie odstępowała ich w obliczu tych tragicznych okoliczności.

Amelia wybiera się jednak w rodzinne strony do Meksyku, na ślub syna. Nie mogąc znaleźć zastępczej opiekunki, postanawia zabrać dzieci ze sobą. Za kierownicą samochodu siada jej porywczy bratanek, Santiago (Gael García Bernal). Przeprawa przez granicę przerodzi się w kolejny dramatyczny incydent.

Podczas gdy Richard walczy o życie żony z pomocą starej i mądrej marokańskiej znachorki oraz weterynarza, przypadkowe strzały urastają do rangi poważnego międzynarodowego incydentu terrorystycznego, a w poszukiwania sprawców angażują się służby specjalne.

W tym samym czasie w Tokio, głuchoniema dziewczyna Chieko (Rinko Kikuchi) zmaga się z rozpaczą po samobójczej śmierci matki. Nasila się jej konflikt z równie przygnębionym ojcem, a czarę goryczy dopełniają frustracje okresu dojrzewania.

Sedno sprawy

Istotą filmu jest jeden z największych problemów XXI wieku: brak porozumienia. Inarritu wyjaśnia: „Na poziomie konwencjonalnym, można powiedzieć, że Babel mówi o braku komunikacji między ludźmi, ale dla mnie ten film mówi o tym, jak wrażliwą i kruchą istotą jest człowiek, a kiedy dochodzi do przerwania łańcucha, to nie dlatego, że jedno ogniwo było zepsute, ale cały łańcuch. I nie chodzi tu o bariery językowe. Nie trzeba się zgubić na marokańskiej pustyni albo w centrum dzielnicy Shibuya w Tokio, aby poczuć się wyobcowanym. Najbardziej przerażające formy samotności i izolacji mają miejsce w rodzinie, między małżonkami, dziećmi.”

„Chciałem w jednym słowie uchwycić istotę ludzkiej komunikacji, wraz z jej pięknem jak i problemami” – tak tłumaczy reżyser pomysł na tytuł do filmu, który został wybrany już po napisaniu scenariusza. „Brałem pod uwagę wiele różnych tytułów, ale kiedy pomyślałem o historii z Księgi Rodzaju, poczułem, że jest wspaniałą metaforą. Każdy z nas mówi innym językiem, ale wierzę, że mamy wspólną bazę duchową.”

Inarritu po raz kolejny zaprosił do współpracy scenarzystę Guillermo Arriagę, aby napisał trzecią część trylogii, zapoczątkowanej przez Amores perros roku oraz 21 gramów.„Arriaga jest niezwykle utalentowany. Jego pisarstwo jest głębokie i mocne. Tym razem napisał cztery historie, których rozwiązanie następuje w trzech różnych częściach świata.”

Pierwsza historia opowiada o amerykańskiej parze małżeńskiej, która walczy o życie w wyniku ataku uznanego za terrorystyczny, w muzułmańskim kraju – Maroku, którego lokalny język i kultura okazują się kompletną zagadką. Paradoks jaki wyłania się z relacji między Susan i Richardem, jest przykładem bardziej intymnej definicji braku porozumienia: „Z zewnątrz wyglądają na parę która zagubiła się na pustyni, a w rzeczywistości, są zagubionymi ludźmi, którzy odnajdują się w swojej samotności” – wyjaśnia reżyser.

Podobnym przypadkiem osobistego dramatu jest historia dwóch chłopców zamieszanych w incydent ze strzelbą, w której ważny jest nie tyle jej skutek, ile moralny upadek muzułmańskiej rodziny, kierującej się silnymi zasadami duchowymi, które zaczynają się rozpadać w miarę rozwoju wypadków.

Trzecia opowieść dotyczy meksykańskiej gosposi na co dzień obcującej z kalifornijskim bogactwem, która podejmuje brzemienną w skutki decyzję nielegalnego przewozu przez granicę amerykańskich dzieci, zostawionych pod jej opieką. Jej historia to podsumowanie sytuacji tysięcy ludzi przekraczających amerykańską granicę i doświadczających upokarzającego traktowania zarówno ze strony władz meksykańskich jak i amerykańskich. Stają się wedle słów reżysera „niewidzialnymi obywatelami”, pozostawionymi swojemu losowi przez oba kraje, niechronionymi przez właściwe przepisy imigracyjne. „Dla mnie, będącego imigrantem w USA, opowiedzenie historii o granicy nie było wyborem, ale moralnym nakazem” – podsumowuje Inarritu.

Czwarta opowieść skupia się na owdowiałym ojcu, próbującym nawiązać emocjonalny kontakt z głuchoniemą córką. Ich dramat rozgrywa się w sercu „miejskiej dżungli” Tokio. Historia nastolatki rzucającej się w wir seksualnych przygód, które mają rekompensować brak miłości, tak naprawdę wyraża potrzebę kontaktu werbalnego. „Kiedy niemożliwe jest dotykanie i bycie dotykanym słowem, wtedy ciało staje się instrumentem, bronią, zachętą” – mówi reżyser.

Inarritu uważa, że język filmu jest sposobem, w jaki artyści mogą pokonywać granice i przełamywać bariery w komunikacji między ludźmi: „Języki są jak fatamorgana, która nas zwodzi i wprowadza w błąd. Czynią nas podejrzliwymi w stosunku do obcych. Nie ma lepszego narzędzia przełamania językowej bariery niż obraz i muzyka. Obraz nie wymaga tłumaczenia, ponieważ wywołuje uniwersalne emocje.”

Współtwórcy

W przeciwieństwie do poprzednich swoich filmów, Inarritu chciał w Babel połączyć estetykę hiperrealizmu w niektórych scenach, z estetyką sennych marzeń, kiedy opisywane jest to, co dzieje się we wnętrzu bohaterów. Gwarantem osiągnięcia tego celu został nominowany do Oscara operator Rodrigo Prieto: „Aby w warstwie wizualnej pokazać emocjonalną transformację bohaterów, postanowiłem użyć różnych taśm i formatów filmowych. Uznaliśmy, że subtelne różnice pomiędzy jakością obrazu w każdej historii, różnice w fakturze ziarna filmowego, w nasyceniu kolorem i w ostrości tła, uwydatnią wrażenie, że jest się w miejscach różnych geograficznie lub emocjonalnie. Potem cyfrowo połączyliśmy różne formaty obiektywu, tak samo jak w jednym filmie łączą się różne kultury i języki”.

Laureat Oscara za montaż Stephen Mirrione, który był zafascynowany możliwością pracy przy Babel, twierdzi, że Inarritu czuje się usatysfakcjonowany dopiero wtedy, gdy każda klatka filmu wzbudza jakieś uczucie. W przypadku Babel oznaczało to skupienie na każdym detalu w każdej scenie. Zarejestrowano ponad 2500 ujęć, co dało gigantyczną paletę obrazów i dźwięków do wyboru. W filmie jest około 4000 cięć, więc można powiedzieć, że montaż filmu przypomina układanie gigantycznej mozaiki z maleńkich misternie zdobionych płytek.

Nie do przecenienie jest również praca innego wieloletniego partnera Inarritu – laureata Oscara, kompozytora Gustavo Santaolalli: Babel to nasz trzeci wspólny film. Od "Amores perros" poprzez "21 gramów" rozwijaliśmy swoisty język muzyczny, który pozwala nam połączyć się z humanistyczną, instynktowną i szczerą istotą jego filmów. Trudnością w Babel jest to, że mamy do czynienia z czterema historiami rozgrywającymi się w trzech zupełnie różnych miejscach na świecie, a trzeba było znaleźć dźwięk, instrument, który połączy wszystkie miejsca i bohaterów, ale taki, który nie zabrzmi jak muzyka z dokumentalnego filmu National Geografic. Taki dźwięk znalazłem w arabskim instrumencie strunowym zwanym oud, przodku hiszpańskiej gitary, przypominającym japońską cytrę koto.

Więcej informacji

Proszę czekać…