Brzydcy

5,8
3,3
Świat, w którym przymusowa operacja zaciera różnice fizyczne i sprawia, że ​​wszyscy stają się piękni.
Redaktor Naczelny FDB. Od czasu do czasu, lubię obejrzeć sobie jakiś film :)

"Brzydcy" to nieudana adaptacja z kiepską fabułą, słabym aktorstwem i tandetnymi efektami. Przesłanie o konsumpcjonizmie i idealnym wizerunku jest podane łopatologicznie i nie wzbudza refleksji. 2

Film Brzydcy, oparty na popularnej książce Scotta Westerfelda, to przykład na to, jak można zaprzepaścić potencjał zarówno książkowego pierwowzoru, jak i gatunku młodzieżowego science fiction. Platforma Netflix, która stała się domem dla wielu adaptacji, tym razem wyprodukowała film, który z trudem można oglądać, a jego przesłanie jest tak nachalne, że staje się wręcz komiczne.

Brzydcy (2024) - Brianne Tju, Joseph Echavarria, Joey King, Keith Powers, Zamani Wilder

Już sama fabuła budzi wątpliwości. Film opowiada o dystopijnym świecie, w którym wszyscy nastolatkowie, po ukończeniu 16. roku życia, przechodzą operację upiększającą, aby osiągnąć idealny wygląd. W założeniu ma to być krytyka konsumpcjonizmu, obsesji na punkcie wizerunku oraz bezmyślnego podążania za ideałami piękna, ale niestety cała konstrukcja fabularna przypomina nieudolnie zlepioną kalkę z innych, lepiej zrealizowanych filmów, takich jak Igrzyska Śmierci czy Więzień Labiryntu. Co gorsza, Brzydcy zdaje się nie rozumieć, dlaczego tamte produkcje zdobyły popularność – tu zamiast pasjonującej akcji i przemyślanej fabuły mamy mdłą, moralizującą opowiastkę, która jest równie płaska, co świat, w którym operacja upiększająca rzekomo rozwiązuje wszystkie problemy.

To, co mogło być inteligentną krytyką współczesnych trendów, staje się w filmie tak absurdalne, że widz może jedynie się śmiać. Konsumpcjonizm i bezrefleksyjność mas? Owszem, ale czy trzeba to podkreślać w każdej scenie z siłą młota pneumatycznego? Idealny wygląd jako zagrożenie dla indywidualności? Tak, to istotny problem, lecz przedstawiony w sposób tak łopatologiczny, że film przypomina lekcję socjologii dla gimnazjalistów. Przesłanie Brzydkich nie tylko nie zachęca do myślenia, ale wręcz odpycha od jakiejkolwiek głębszej refleksji.

Brzydcy (2024) - Brianne Tju, Joey King

Aktorstwo? Fatalne to za delikatne słowo, bo tu każdy gra tak, jakby stracił prawo jazdy na emocje. Obsada, która z założenia powinna emanować energią i charyzmą, prezentuje się tu apatycznie i nijako. Postaci są tak papierowe, że nawet najlepszy aktor miałby problem z nadaniem im życia, ale to, co widzimy na ekranie, to dramat w najgorszym wydaniu. Główna bohaterka, niby rewolucja, niby bunt, a wygląda, jakby tekst miała w uchu i go nie czaiła. Zero pasji, zero ognia, wszystko sztuczne jak plastikowe twarze Ślicznych. Reszta obsady nie radzi sobie lepiej – wszyscy grają tak, jakby nie mogli się doczekać zakończenia zdjęć, a ich ekspresja ogranicza się do jednej, góra dwóch emocji.

Scenariusz to prawdziwy pokaz banałów. Dialogi brzmią, jakby zostały wygenerowane przez algorytm piszący na podstawie utartych schematów, a nie rękę prawdziwego scenarzysty. Brakuje tu nie tylko głębi, ale i jakiejkolwiek spójności fabularnej. Postaci mechanicznie przemieszczają się po ścieżkach wyznaczonych przez scenariusz, a każda próba zbudowania napięcia czy emocji kończy się kompletną porażką. Nie ma tu miejsca na rozwój bohaterów, a każdy nowy wątek sprawia wrażenie taniego zapychacza, który tylko przedłuża cierpienie widza.

Brzydcy (2024) - Joey King, Brianne Tju

Efekty specjalne? Tu niestety też nie ma powodów do pochwał. To jeden z tych przypadków, gdzie na kilometr czuć sztuczność komputerowej obróbki. Zamiast wciągać widza w futurystyczny świat, efekty przypominają grę komputerową z lat 2000 – i to bynajmniej nie z najwyższej półki. Każda scena akcji, każdy futurystyczny krajobraz jest tak przeładowany tanim CGI, że trudno tu mówić o jakimkolwiek realizmie. Zamiast zachwycać, efekty wywołują raczej zażenowanie, a widz ma wrażenie, że ogląda demo technologiczne sprzed kilkunastu lat, a nie pełnometrażowy film z 2024 roku.

Podsumowując, Brzydcy to kolejna nieudana adaptacja, która nie potrafi nawet w połowie dorównać swoim pierwowzorom z gatunku młodzieżowego science fiction. Film próbuje wysunąć ważne przesłanie, ale robi to w tak nieudolny sposób, że zamiast wzbudzać refleksję, budzi tylko politowanie. Słabe aktorstwo, przewidywalna fabuła, źle napisany scenariusz i tandetne efekty specjalne sprawiają, że Brzydcy to produkcja, którą można jedynie wyśmiać, a potem szybko zapomnieć. Jeśli szukacie inteligentnego kina młodzieżowego – trzymajcie się od tego filmu z daleka.

1 z 1 osoba uznało tę recenzję za pomocną.
Czy ta recenzja była pomocna? Tak Nie
Komentarze do filmu 0
Skomentuj jako pierwszy.
Więcej informacji

Ogólne

Czy wiesz, że?

  • Ciekawostki
  • Wpadki
  • Pressbooki
  • Powiązane
  • Ścieżka dźwiękowa

Fabuła

Multimedia

Pozostałe

Proszę czekać…