"Materialistom" nie zawsze udaje się przekuć ten interesujący koncept w film emocjonalnie angażujący. Brakuje tu tej subtelności, która definiowała "Poprzednie życie". 6
Po doskonale przyjętym Poprzednim życiu, oczekiwania wobec drugiego filmu Celine Song były nie tylko naturalnie wysokie, były wręcz wygórowane. Reżyserka, która z taktem i liryzmem sportretowała melancholię niespełnionej miłości, tym razem zanurza się w zgoła odmienny świat - nowojorski rynek randkowy, gdzie emocje i uczucia filtruje się przez pryzmat majątku, statusu i kalkulacji.

Główna bohaterka, Lucy (Dakota Johnson), to zawodowa swatka. Nie romantyczka, a raczej brokerka miłosnych transakcji, traktująca randkowanie jak formę gry giełdowej. Kiedy na jej drodze staje bogaty, elegancki Jonathan (Pedro Pascal) oraz ubogi, ale znajomy z przeszłości David (Chris Evans), zaczyna się opowieść o wyborach, kompromisach i pytaniu, czy romantyczny ideał jeszcze istnieje, czy już tylko dobrze się sprzedaje.
Film próbuje być czymś więcej niż tylko kolejnym love story. To raczej opowieść o tym, jak współczesne relacje przypominają negocjacje, a partnerzy bywają oceniani niczym produkty w aplikacji. Brzmi gorzko i tak właśnie ma być. Song z ironicznym dystansem przygląda się temu, jak w świecie nadmiaru opcji, algorytmów i wymagań relacyjnych, zacierają się granice między uczuciem a transakcją.

Problem w tym, że Materialistom nie zawsze udaje się przekuć ten interesujący koncept w film emocjonalnie angażujący. Brakuje tu tej subtelności, która definiowała Poprzednie życie. Dialogi bywają pretekstowe, a chemia między bohaterami zaskakująco letnia. Evans i Pascal robią, co mogą, ale scenariusz rzadko pozwala ich postaciom wyjść poza symboliczne funkcje. Johnson, choć w centrum fabuły, również nie dostaje przestrzeni, aby uczynić Lucy postacią naprawdę złożoną. Co więcej, niekiedy jest wręcz irytująca.
Formalnie to film dopracowany - z elegancką, nieco chłodną estetyką i sprawnym montażem. Ale właśnie ta chłodna estetyka, zamiast kontrastować z gorącymi emocjami, potrafi je całkowicie przykryć. To nie tyle romantyczna komedia, ile raczej socjologiczna wiwisekcja i to w tonie bardziej analitycznym niż ciepłym.

Czy Materialiści to rozczarowanie? Dla niektórych z pewnością. Ale to także film odważny, bo odmawia spełnienia naszych narracyjnych oczekiwań. Nie ma tu klasycznego katharsis, nie ma też jednoznacznych odpowiedzi. To raczej przypowieść o tym, że we współczesnych relacjach coraz trudniej oddzielić miłość od strategii.