Pedro to zdeterminowany szef kuchni, który jest bliski spełnienia marzenia o prowadzeniu restauracji, gdy nieoczekiwana diagnoza wywraca jego życie do góry nogami. Z pomocą przyjaznego, karmelowego kundelka wyrusza w ekscytującą podróż ku nowemu odkryciu, odnajdując sens i inspirację w teraźniejszości.

Reżyser tej opowieści usiłuje ją ubrać w format pogodnej ballady, która niejako rozrzedza zwarty tu ładunek tragedii motywami nieraz zbyt optymistycznymi, by nie rzec frywolnym 5

Samochód zatrzymuje się na poboczu. Z pojazdu ukradkiem wysiada kierowca i w zaroślach zostawia tekturowe pudło. Scena nie została dostrzeżona przez przypadkowych świadków. Wóz odjeżdża z piskiem opon. Z opakowania nieoczekiwanie gramoli się niechciany szczeniak. Jak widać właściciele przeszacowali swoje możliwości opiekuńcze i możliwie szybko pozbyli się uciążliwej maskotki.

Pedro jest dobrze rokującym kucharzem z widokami na przyszłego szefa restauracji. Młodzieniec nie miał dotąd czasu dyskontować swoich aspiracji towarzyskich i uczuciowych. Pedro bez reszty poświęcił się kuchennym rewolucjom, treningom i eksperymentom. Przełożeni dostrzegają zaangażowanie zdolnego kucharza. Chłopak jest lubiany w otoczeniu, a jego zapał doceniony zostanie przez fachowców z branży. Pewnego dnia Pedro usłyszy nie pozostawiającą złudzeń lekarską diagnozę. Rak w tak młodym wieku jest informacją zwalającą z nóg. Na szczęście Pedro tuż przedtem pozyskał sprawdzonego przyjaciela, który może być inspiracją do przemyśleń i działań. Caramelo nie poddał się przeciwnościom losu, choć wszystkie okoliczności konsekwentnie sprzęgły się przeciwko kundelkowi.

Zarówno w życiu psa oraz Pedra następuje szybkie przekierowanie wektorów. Z pupilków podrzucanych na rękach niespodziewanie zostaną oni boleśnie sprowadzeni na ziemię. Losy obu życiorysów skrzyżują się paradoksalnie szybko i skutecznie. Piesek musi sobie radzić w nieznanych przedtem sytuacjach, kradnąc z bazarowych knajp co bardziej łakome kąski. „Skoczyłbyś na siłkę, randkę, albo do kina...korzystaj z życia..” - słyszy Pedro od życzliwej współpracownicy. Dotychczas chłopak nie miał czasu na osobiste kalkulacje, teraz musi się skupić na nich w dwójnasób. Przygarnięty pod dach Pedra pies szybko wyczuwa dolegliwości zdrowotne nowego właściciela. Ten niedawno był rozpatrywany jako przyszły szef kuchni. „Dopiero spełniłem marzenie i od razu dostałem kopniaka” – zwierza się Pedro poznanemu w szpitalu pacjentowi.

Caramelo jest filmem o dość wyśrubowanych ambicjach, bo temat tu podjęty dotyczy spraw ostatecznych. Reżyser tej opowieści usiłuje ją ubrać jednak w format pogodnej ballady, która niejako rozrzedza zwarty tu ładunek tragedii motywami nieraz zbyt optymistycznymi, by nie rzec frywolnymi. Wychodzi z tego mieszanka wywołująca chwilami konfuzję odbiorczą, gdy przykładowo do sali operacyjnej wpada całe stado psów, co miałoby zapewne nastroić beznadziejnie chorego pacjenta ładunkiem pozytywnej energii. Ostatecznie Caramelo uniknie przesłodzonej konkluzji, ratując swoją reputację przed bliskim kiczu zwieńczeniem.

„Nauczyłeś mnie żyć chwilą” – wyzna złożony boleścią Pedro. Caramelo nie był potulnym psem, który służalczą postawą odwdzięczał się swojemu łaskawcy za przygarnięcie pod życzliwy dach. Wierny przyjaciel często jednak sygnalizował pełne tupetu „wyszczekanie”, które mogło znamionować szczere przywiązanie do młodego kucharza. „Nie zjadł nic oprócz mojej biblii!” – złorzeczy bogobojna opiekunka, którą Pedro wynajął na krótko do pilnowania Caramela. Dla zaprawionego w ulicznym trybie życia psa nie ma świętości, są za to dozgonne przyjaźnie. Zarówno kundel, jak i jego podupadły na zdrowiu właściciel dobrze trafili, spotykając właśnie siebie. Dla takich chwil warto żyć. Chociaż biblii szkoda.

Czy ta recenzja była pomocna? Tak Nie
Komentarze do filmu 0
Skomentuj jako pierwszy.
Więcej informacji

Ogólne

Czy wiesz, że?

  • Ciekawostki
  • Wpadki
  • Pressbooki
  • Powiązane
  • Ścieżka dźwiękowa

Fabuła

Multimedia

Pozostałe

Proszę czekać…