Londyn, początek XX wieku. Wendy Darling każdego wieczoru zaczarowuje swoich braci przed snem opowiadając im historię o zawadiackim i groźnym kapitanie Hooku. Jednak pewnej nocy do ich pokoju wlatuje mały chłopiec, Piotruś Pan, który zabiera ich drogą przez gwiazdy do porośniętej bujną roślinnością dżungli w której znajduje się magiczna kraina Nibylandia. Tak zaczyna się opowieść o dzieciach mieszkających w miejscu, gdzie nie obowiązują żadne prawa dorosłych.

Bajkowe kostiumy

Ubranie całej obsady aktorskiej Piotrusia Pana było kolejnym olbrzymim przedsięwzięciem. Podobnie jak scenografia, także kostiumy musiały podkreślać kontrast między chłodnym edwardiańskim Londynem, a fantastyczną atmosferą Nibylandii. Magazyny departamentu kostiumów prowadzonego przez Janet Patterson pełne były odpowiednich dla przełomu wieków aksamitów, jedwabi, satynowych szlafroków, eleganckich butów i uroczych dziecięcych piżam. Można tam było zobaczyć także setki nocnych koszul Wendy. "Właśnie takie stroje dziewczynka nosi przez większą część filmu" mówi Patterson. "Niektóre koszule są uszyte specjalnie do latania, a inne, jak ta piękna jedwabna – do tańca." Patterson zwiedziła pół Europy w poszukiwaniu odpowiednich materiałów – Londyn i Paryż – płótna, Włochy – buty i kapelusze, Pakistan – hafty. Wszystkie rajstopy i skarpety zostały wykonane na drutach w Anglii. Szczególnie zachwycone kostiumami były aktorki. "Janet Patterson to genialna projektantka," mówi Lynn Redgrave. "Kostiumy są przepiękne. I każdy z nich ma swoją historię. Prawdziwa, antyczna biżuteria naprawdę pomaga w graniu." Olivia Williams zgadza się z tą opinią. "Małe dziewczynki w każdym wieku uwielbiają różowe sukienki i ja nie jestem wyjątkiem," przyznaje aktorka. "W scenie balu mam na sobie różową sukienkę, dla której warto umrzeć."

Patterson także była bardzo szczęśliwa z powodu różowej sukienki. "Dla małej dziewczynki, pani Darling jest kimś fantastycznym – jest najładniejszą mamą na świecie," mówi projektantka, która była nominowana do Oskara® za stroje do trzech filmów kostiumowych. Najbardziej kunsztowna była garderoba Haka. "Hak jest modnisiem," przyznaje Patterson. Właśnie dzięki strojom można było podkreślić jego związek z panem Darling. Płaszcz i kamizelka, którą nosi w scenie, w której Wendy odwiedza go w kabinie, są wykonane z takiego samego aksamitu, co szlafrok pana Darlinga.

Bezczelna młodość!

"Piotruś Pan to dzieciak, który może robić to, czego tylko zapragnie. Może latać, walczyć, zabijać piratów – każde dziecko o tym marzy, a Piotruś Pan po prostu może to robić." Tak właśnie mówi Jeremy Sumpter, który powinien coś o tym wiedzieć. Młody amerykański aktor jest pierwszym chłopcem, który gra rolę Piotrusia Pana w produkcji wielkiego studia filmowego. Hogan docenił możliwość zaangażowania do roli Piotrusia Pana chłopca. "Piotruś pan był postacią rysunkową, a na scenie przeważnie grany był przez kobiety," wyjaśnia reżyser. "W niemej wersji filmowej grany był przez kobietę, a w filmie Hook miał 40 lat. Teraz w końcu dziecko zagra tę najwspanialszą rolę, jak kiedykolwiek została napisana dla dziecięcego aktora. Jeremy jest Piotrusiem Panem. Jest szalony i zabawny. Posiada wszystkie cechy, które trudno odnaleźć w jednym tylko dzieciaku. Szukałem 12-letniego Errola Flynna, co było bardzo trudne, gdyż dwunastolatkowie zwykle nie wiedzą kim są i nie są siebie świadomi. Szukaliśmy go stosunkowo długo. Ale kiedy tylko Jeremy wszedł do pokoju przesłuchań, wiedziałem, że to on." Jason Isaacs, utalentowany brytyjski aktor, który gra odwiecznego wroga Piotrusia Pana, codziennie odczuwał olbrzymią energię, jaką miał w sobie Sumpter. "Nie można go było utrzymać w jednym miejscu, nawet wtedy kiedy robiono mu charakteryzację," śmieje się Isaacs. "Miał na mnie i na Zaginionych Chłopców olbrzymi wpływ i dlatego właśnie był idealnym Piotrusiem Panem. Był jak gwiazda supernova – wszyscy usiłowali dotrzymać mu tempa." Sumpter rozkoszował się scenami rywalizacji między Piotrusiem Panem i Kapitanem Hakiem. "Moje ulubione ujęcie to ujęcie, w którym Piotruś mówi, "Umrzeć, to dopiero musi być przygoda." Hak strasznie się wtedy denerwuje i nagle – tik tak! – odwraca się do tyłu i widzi krokodyla!" Sumpter dobrze zrozumiał, że Piotruś Pan nie zawsze tylko triumfuje. "Jeremy ma twarz anioła, ale także twarz zwierzęcia," obserwuje producent Lucy Fisher. "Ma niesamowitą energię, zdolności przywódcze i charyzmę, ale także łagodniejszą część swojej osobowości. Są sceny, w których czuje się zraniony lub smutny – jest wspaniałym naturalnym aktorem. Jego kwestie nigdy nie brzmią sztucznie." Jeśli chodzi o rolę wroga Piotrusia, Hogan skorzystał z tradycji, jaka istnieje od czasów pierwszych produkcji scenicznych "Piotrusia Pana". Już prawie 100 lat temu w rolach Kapitana Haka i pana Darlinga obsadzano jednego aktora.

Takie podejście do sprawy było dla Jasona Isaacsa bardzo sensowne. "Hak jest bardzo niebezpiecznym człowiekiem. Chociaż w innych wersjach był on przedstawiany w sposób dosyć zabawny, Barrie napisał powieść, która miała podobać się zarówno dorosłym jak i dzieciom i w jego powieści Hak jest postacią przerażającą. Nic w tym dziwnego, że postać, która przedstawia najbardziej przerażające elementy dorosłości, wygląda dokładnie jak ojciec Wendy." Obaj ci przerażający mężczyźni mają własne poważne lęki. "Pan Darling dyscyplinowany jest przez ciotkę Millicent, która ciągle mówi mu, co inni o nim myślą i jak go oceniają," wyjaśnia Isaacs. "Hak natomiast boi się, że nie wypełni swojego przeznaczenia. Chociaż panuje nad Siedmioma Morzami, a jego ludzie darzą go szacunkiem, ten irytujący chłopiec w ogóle się go nie boi." Isaacs, który wcześniej wystąpił w takich filmach jak Harry Potter i Komnata Tajemnic, Patriota i Helikopter w ogniu, był jednym z pierwszych aktorów, których zaangażował Hogan. "To rola dla gwiazdy," mówi reżyser, "nie chciałem jednak angażować kogoś, kogo by dzieci dobrze znały. Chciałem, żeby mali widzowie bali się Haka i myślę, że dzięki kreacji Jasona właśnie tak się stanie. Jego Hak jest psychotyczny, czarujący i zdolny do wszystkiego. "Jason jest wszechstronny," kontynuuje Hogan. "Zmienia się diametralnie z filmu na film, ale wg mnie rola Kapitana Haka jest rolą, dla której się urodził." Przemiana Isaacsa w narcystycznego szaleńca wymagała 90-ciu minut charakteryzacji – włosy, makijaż, kostiumy. Przestrzegający zasad mody, Hak nosi tylko najlepsze aksamity, jedwabie, skóry i biżuterię, podczas gdy jego ludzie zakładają na siebie śmierdzące szmaty. Peruka, jaką nosi na głowie – zrobiona z rosyjskich włosów – stylizowana jest tak, aby przypominała topiące się czarne świece. Ale najważniejszym rekwizytem Kapitana jest jego śmiertelny hak – czy raczej haki, które nosi w miejsce dłoni. "Nasz rekwizytor przygotował urządzenie przyczepione do mojego ramienia, które kończy się swego rodzaju mechanizmem zapadkowym," mówi Isaacs. "Przypomina trochę narzędzie z izby tortur – bardzo ostre i bardzo niebezpieczne." Drugi reżyser i koordynator kaskaderów Conrad Palmisano mówi, że urządzenie przypominało "otwieracz do kilkusetlitrowych beczek. Widok Piotrusia Pana stojącego naprzeciwko wroga, który w jednej ręce ma szablę, a zamiast drugiej – hak, może być bardzo ekscytujący."

Innym, bardzo ważnym dodatkiem do postaci Haka jest jego pomagier Smee, grany przez Richarda Briersa. "Smee i Hak są jak stare małżeństwo," mówi Isaacs. Obsadzenie Briersa w roli starego, przebiegłego wygi było dla Hogana szczególnie satysfakcjonujące. "Dorastałem oglądając Richarda Briersa w telewizji w serialu The Good Life w latach 70-tych," wspomina reżyser, "zresztą chyba większość Australijczyków go oglądała. Od tego czasu marzyłem o tym, żeby z nim pracować. Jest jednym z najzabawniejszych i najcieplejszych aktorów ekranowych. Kiedy pracowałem nad scenariuszem, nie byłem w stanie wyobrazić sobie kogoś innego w roli Smee."

Historia Piotrusia Pana

J. M. Barrie urodził się w szkockim mieście Kirriemuir w 1860 roku, a jako młody człowiek przeprowadził się do Londynu, aby rozpocząć karierę pisarza. Jego najwcześniejsze opowiadania były drukowane w kolorowych magazynach i opowiadały fikcyjne historie związane z miastem Kirriemuir. Barrie współpracował także z pismem National Observer, dla którego pisali m.in. Thomas Hardy, Rudyard Kipling, H. G. Wells i W. B. Yeats. Nieco później, kiedy miał już na koncie kilka sztuk i powieści przeniósł się w pobliże Kensington Gardens, gdzie codziennie spacerował ze swoim psem bernardynem. Właśnie wtedy spotkał dzieci Llewelyn Davies, pięciu chłopców, którzy byli inspiracją powieści Piotruś Pan. Kiedy rodzice chłopców zmarli, Barrie ich adoptował. Postać Piotrusia Pana po raz pierwszy pojawiła się w powieści J. M. Barrie’go z 1902 roku pt. "The Little White Bird". Barrie był już popularnym pisarzem i dramaturgiem, kiedy sztuka Piotruś Pan została wystawiona 27 grudnia 1904 roku w teatrze Duke of York. Na premierze nie było dużo dzieci, ale głównie mnóstwo snobistycznych londyńczyków, którzy chcieli zobaczyć ostatnie dzieło uznanego pisarza. Nikt nie wiedział czego można spodziewać się po tym przedstawieniu. Producenci jednak wierzyli w Barrie’go, a dzięki wierze pisarza w jego unikalną wizję, Piotruś Pan stał się światową klasyką. Barrie po kilku latach przerobił sztukę na powieść i wydał ją w 1911 roku pod tytułem "Piotruś i Wendy". Oryginalna sztuka została opublikowana dopiero w 1928 roku, po 24 latach wystawiania na deskach teatralnych. Dzięki pisarzowi Andrew Birkinowi, wszystkie notatki i rysunki Barrie'go dotyczące Piotrusia Pana zostały zebrane w jeden tom, który okazał się być nieocenioną pomocą podczas realizacji tego filmu.

Jedna dziewczyna warta jest dwudziestu chłopców!

Największym wyzwaniem dla realizatorów filmu "Piotruś Pan" okazało się być poszukiwanie odtwórczyni roli Wendy. Na trzech kontynentach – w Stanach Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii i Australii – przesłuchano setki dziewcząt zanim znaleziono Rachel Hurd-Wood, która nigdy wcześniej nie grała i mieszka z rodzicami pod Londynem. "Rachel była ostatnią dziewczynką, która wzięła udział w castingu," mówi Hogan. "Potrzebowaliśmy kogoś, kto czułby się dobrze w kostiumie z tamtej epoki – bystrej i silnej 12-latki. Dzieci są teraz zupełnie inne." Filmowców bardziej interesowała emocjonalna prawda niż dorobek zawodowy. Niemniej jednak rola Wendy była bardzo wymagająca pod względem technicznym. "To bardzo trudna rola, ponieważ dziewczynka zmienia się w trakcie filmu," wyjaśnia Fisher. "Kiedy znaleźliśmy Piotrusia, pomyśleliśmy, "Kto będzie w stanie mu dorównać?" Wtedy natknęliśmy się na dziewczynkę, która posiada taką samą silną prezencję ekranową jak główny bohater. Poza tym odtwarza swoją bardzo skomplikowaną rolę z wigorem i elegancją." Wg Isaacsa, który miał wiele wspólnych scen z Hurd-Wood, jej brak doświadczenia aktorskiego okazał się być zaletą. "Rachel nie posiada rzemiosła, które mogłoby jej pomóc," twierdzi. "Musi naprawdę czuć, to co gra, inaczej nie będzie w stanie zagrać. Właśnie dlatego jej kreacja jest taka wiarygodna." Podróż Hurd-Wood do Nibylandii rozpoczęła się pewnego dnia po szkole, kiedy jej mama spotkała ją w drzwiach z centymetrem w rękach. "Moi dziadkowie usłyszeli o tej roli w telewizji i powiedzieli mamie, ze szukają typowej angielskiej Wendy, która ma mieć tyle i tyle wzrostu itp. Nigdy wcześniej nie grałam. Mama powiedziała, że raczej nie starałam się o tę rolę, ale chciałam po prostu zobaczyć jak wygląda przesłuchanie do filmu." Po wzięciu udziału w otwartym castingu, Rachel została zaproszona do przesłuchania przed kamerą, potem do odczytania roli wspólnie z Isaacsem, a następnie do zaproponowano jej pracę z nauczycielem aktorstwa. Wkrótce potem poleciała do Australii na testy ekranowe. Następnie dziewczynka spędziła cztery dni w Los Angeles, gdzie spotkała się z producentami i odbyła zajęcia z Johnem Kirby, który uczyła aktorstwa wszystkie dzieci biorące udział w filmie "Piotruś Pan". Ostatecznie, po długim okresie oczekiwania dowiedziała się, że otrzymała tę rolę. W trakcie zdjęć nabyła umiejętności, jakich nigdy nawet sobie nie wyobrażała – szermierka i latanie. Narzekała tylko na jedną rzecz.

"Płakanie to nic zabawnego," mówi. "Przyjaciele na planie nie mogą z tobą rozmawiać, bo możesz się rozproszyć. To trudne, męczące i mało zabawne. Kiedyś spędziłam cały dzień płacząc. Gdybym następnego dnia złamała rękę pewnie bym nie uroniła ani łezki, bo byłam zupełnie wykończona tym płakaniem." Śmiejąc się czy płacząc, Rachel bardzo polubiła graną przez siebie postać. "Wendy to wspaniała osoba," mówi. "Uwielbia przygody, ale jest też dziewczęca. Gdybym żyła w tamtych czasach, bardzo chciałabym być jej przyjaciółką."

Pozytywne myślenie i magiczny pył

Sceną, która zapiera dech w piersiach jest scena, w której Piotruś, Peter, Wendy, John i Michael tworzą ludzką kometę i przebijają się przez stratosferę do Nibylandii. Zrealizowanie tej sceny wymagało wysiłku całej ekipy, łącznie z kaskaderami, specjalistami od efektów specjalnych i samymi aktorami. "Ćwiczenia, ćwiczenia i ćwiczenia – oto cały klucz do latania," mówi Jeremy Sumpter, który unosił się w powietrze najwięcej razy. "Piotruś Pan bardzo dobrze lata. Jego ciało jest idealnie wyprostowane, co było naprawdę trudne do wykonania. Przez kilka miesięcy trenowałem, aby mięśnie moich pleców były na tyle silne, żebym mógł jak najdłużej utrzymać się w idealnie wyprostowanej pozycji." Do scen lotów Sumptera rzadko wykorzystywano dublerów. "P. J. nie chciał, żeby brali w tym udział kaskaderzy, bo ja latałem zupełnie inaczej niż wszyscy." Tak jak, Rachel Hurd-Wood podchodziła do latania bardzo poważnie, ale potrafiła się także tym bawić. "Niektóre sceny były bardzo trudne, ale kiedy śmiałam się i dobrze bawiłam, wszystko okazywało się dużo łatwiejsze." Drugi reżyser i koordynator kaskaderów Conrad Palmisano był odpowiedzialny za loty aktorów i spędził miesiące na przygotowaniu ich do tego. "Chcieliśmy, żeby te loty wyglądały zupełnie naturalnie," wyjaśnia."“Nie miały one przypominać lotów bohaterów filmów animowanych, którzy mogą latać kiedy tylko zapragną. Zastanawialiśmy się nad tym, "Jak może działać magiczny pył? Czy istnieje jakieś zaklęcie uczące latania?" Sporo czasu spędziliśmy nad takimi niuansami jak niezbyt dobre latanie." Pozytywne myślenie i magiczny pył to nie wszystko. "Sprawienie, żeby w jednym ujęciu pięcioro dzieci latało w powietrzu było sporym wyzwaniem," mówi Palmisano. "Kiedy wykorzystujemy blue box, mamy do czynienia z przebranymi w niebieskie kostiumy facetami, którzy biegają tam i z powrotem podnosząc dzieci do góry, opuszczając je, itp.."

Ćwiczenia rozpoczęły się od etapu podstawowego. "Początkowo dzieci ćwiczyły na trampolinach i innych przyrządach gimnastycznych, po to, żeby ich ciała przywykły do ewolucji w powietrzu," mówi. "Zabraliśmy Jeremy’ego do cyrku w Stanach i zachęciliśmy go do ćwiczeń na trapezie. Dzięki temu poczuł, jak to jest wznosić się w powietrze i opadać. Wykorzystaliśmy też huśtawkę, z której odbił się w powietrze na wysokość około 9 metrów i wylądował na materacu." W tych przygotowaniach olbrzymią rolę odegrał także zespół Farrara z ILM. "W niewielu filmach akcji udało się osiągnąć perfekcyjny lot," przyznaje Farrar. "W ujęciach przestrzennych, kiedy fotografujemy samolot lecący nad budynkami, istnieje ścisły związek między każdym ruchem kamery, a tym, co dzieje się w tle. Jeśli nie jest to idealnie do siebie dopasowane, po prostu nie wygląda dobrze. Usiłowaliśmy więc w naszym filmie, tak wypracować choreografię postaci na pierwszym planie (nasi bohaterowie), żeby w jak najlepszy sposób wtopić je w tło i ruchy kamery." Tła, które Farrar musiał wykorzystać w Piotrusiu Panu, to m.in. ulice i dachy Londynu, chmury, planety, krajobrazy Nibylandii i statek Jolly Roger.

Realizacja

"J. M. Barrie napisał "Piotrusia Pana" w okresie, który nieustannie mnie fascynuje," mówi reżyser P. J. Hogan. "Kiedy zacząłem oglądać dzieła sztuki z tego okresu, zainteresowałem się Romantyzmem, a szczególnie pracami Johna Williama Waterhouse i Sir Edwarda Coleya Burne-Jonesa. Kolory były bardzo jaskrawe, a postaci przez nich przedstawiane wyglądały jak podświetlone. Pomyślałem, "J. M. Barrie musiał widzieć te obrazy na wystawie." "Kiedy określam film jako wyglądający bardzo romantycznie," kontynuuje, "oznacza to, że wszystko w nim jest większe niż życie, kolory są jaśniejsze i cieplejsze." Aby uzyskać w filmie pożądany nastrój, Hogan zaangażował zespół wielokrotnie nagradzanych artystów. Dużo wcześniej, jednak, przygotował album z obrazami przedstawiającymi jego wizję filmu. "P. J. wiedział dokładnie, w jaki sposób miała być opowiedziana ta historia," wyjaśnia producent Patrick McCormick. "W przygotowanym przez niego albumie można było obejrzeć każdy najmniejszy nawet szczegół filmu – londyńskie ulice, Nibylandię, sekwencje w chmurach. Wszystko w tym filmie zostało przez nas wykreowane. Nie było takiej chwili czy sekwencji, kiedy ktoś z nas powiedział, "Ok, mamy lokalizację, albo możemy bez trudności zbudować taką scenografię." Każda rzecz została specjalnie wykonana, po to, aby mogła jak najlepiej współgrać z całym filmem." Na wczesnym etapie przygotowawczym, filmowcy rozważali nakręcenie "Piotrusia Pana" w specjalnie wybranych lokalizacjach. Oznaczało to kręcenie zdjęć w dżungli, na statku, na ulicach Londynu. Ponieważ jednak większa część akcji filmu rozgrywa się w nocy, a w skład obsady wchodzi dużo dzieci, co do których stosuje się bardzo rygorystyczne przepisy prawa pracy, plany lokalizacyjne zostały porzucone. Film został zrealizowany w Warner Roadshow Studios w Gold Coast, Australia (Queensland), gdzie zbudowano wszystkie dekoracje. Jedynym wyjątkiem były ulice Londynu, które zbudowano na zewnątrz studia. Były okresy, kiedy ekipa produkcyjna "Piotrusia Pana" zajmowała wszystkie osiem scen w studio. Biorąc pod uwagę przepisy prawa pracy dotyczące dzieci, praca w studio pozwalała stworzyć im odpowiednie warunki i uniknąć ograniczeń związanych z warunkami pogodowymi, m.in. sezonem cyklonowym, jaki rozpoczął się w Australii w trakcie realizacji filmu. "Piotruś Pan jest marzeniem każdego scenografa," mówi scenograf Roger Ford, "ponieważ można w nim znaleźć elementy wielu innych filmów: edwardiański Londyn, statek piracki, tropikalną dżunglę, starożytny zamek ze smokami i wodę – każdy z tych elementów scenograficznych mógłby udźwignąć osobny film. Tylko w stworzonym przez nas lesie widzowie będą w stanie odnaleźć takie niesamowite połączenie różnych elementów. I nigdy nie odgadną czy zdarzyło się to naprawdę czy było tylko snem."

Operator obrazu Donald McAlpine, który jest autorem zdjęć m.in. do filmu Moulin Rouge, zajął się pokazaniem tej niesamowitej scenografii na ekranie. "P. J. pokazuje ci jakiś wspaniały złoty element, który jak się potem okazuje powinien pojawić się na ekranie w bardzo mrocznej, ledwo oświetlonej sekwencji," wyjaśnia. "Czasami chodziło tylko o kolor, czasami o projekty scenograficzne, ale zawsze było to związane z emocjami, które mieli poczuć widzowie. Projekty Rogera Forda wydają się być stworzone do filmowania," dodaje McAlpine. "Kiedy kamera znajduje się już na planie, okazuje się, że Ford nie tylko odpowiednio poustawiał dane elementy, on dokładnie przemyślał to, w jaki sposób mają być nakręcone. Kiedy wchodzisz na tak świetnie zaprojektowany i skonstruowany plan zdjęciowy, natychmiast inspiruje cię on do zrobienia czegoś wyjątkowego. Jeśli chodzi np. o statek piracki, nie ma takiej możliwości, aby ktoś nie chciał, żeby tak niesamowicie skonstruowana scenografia nie wyglądała na ekranie jak najlepiej." Na samym początku filmowcy rozważali zbudowanie statku Jolly Roger na morzu. Ostatecznie jednak, ten piękny, stary statek, który Hak przejął od hiszpańskich czy portugalskich marynarzy, powstał w studio. Jego pierwsze projekty zostały przygotowane przez zespół ILM w Północnej Kalifornii. “Za każdym razem, kiedy przysyłali nam jakiś projekt zgadzaliśmy się na jego realizację, To oczywiste," mówi Ford. Konstrukcję statku nadzorował jeden z członków ekipy scenograficznej Jim Millet. Maksymalną długością konstrukcji, jaka mogła zmieścić się na scenie było około 27 metrów. Statek został zbudowany na specjalnej platformie, która symulowała jego ruchy na morzu. W międzyczasie w ILM, zespół złożony ze stolarzy i projektantów przygotowywał własną sześciometrową replikę statku, która miała służyć do efektów specjalnych.

Sceny walki

Podczas przygotowywania sekwencji walk w filmie "Piotruś Pan" filmowcy mieli na myśli pewne szczególne sceny. "Jedne z moich ulubionych filmów to filmy z Errolem Flynnem z lat 30-tych i 40-tych. Pomyślałem więc, że byłbym bardzo zadowolony, gdyby udało mi się pokazać w moim filmie podobne sceny walk na szable," mówi reżyser. "Aktorzy bawili się przy tym świetnie i dokładnie wiedzieli, co robią. Kiedy więc Kapitan Hak i Piotruś Pan walczyli ze sobą, chciałem, aby iskrzyło między nimi tak, jak między Basilem Rathbone i Errolem Flynnem." Aby osiągnąć zamierzony przez reżysera skutek, zaangażowano trzech najlepszych ekspertów d/s scen walki: drugiego reżysera Conrada Palmisano, mistrza szermierki Gary’ego Worsfielda i koordynatora scen walki Brada Allana. Podczas realizacji Piotrusia Pana wykorzystano szable z zaokrąglonymi końcówkami. "Nie chodziło nam o to, aby nasi bohaterowie walczyli do momentu, w którym ktoś zostanie trafiony," wyjaśnia Palmisano. "Przy okazji serii ataków, ich odparowywania, uników, opowiadana jest pewna historia. Gary jest wspaniałym instruktorem szermierki, który sprawia, że ludzie pracują szybko i efektywnie. Kiedy Hak zapędza Piotrusia w kozi róg, ten musi wykonać coś zupełnie specjalnego, aby wydostać się z kłopotów. Wtedy do akcji wkracza Brad. Cała finałowa walka rozgrywa się w powietrzu między żaglami Jolly Roger. Chociaż przewaga Piotrusia zawsze polegała na jego szybkości i umiejętności latania, w finałowej scenie te jego zdolności nie mają znaczenia, co podnosi stawkę jego pojedynku z Hakiem." Brad Allan, który przez siedem lat pracował w zespole kaskaderskim Jackie Chana, położył szczególny nacisk na pojedynki w locie. "Pojedynki rodem z Hong Kongu może nie do końca współgrają z ogólnym wizerunkiem Piotrusia Pana, filmowcy jednak pragnęli wzbogacić w ten sposób walki w stylu Errola Flynna," wyjaśnia. "Wg mnie Jeremy pragnie zostać drugim Jackie Chanem," dodaje Allan. "Były momenty, kiedy musieliśmy go trochę powstrzymywać – jest naprawdę dobry." Cztery miesiące przed rozpoczęciem produkcji, Sumpter poświęcał cztery godziny dziennie na naukę szermierki. "Piotruś kontroluje wszystkie swoje pojedynki – jest bardzo utalentowany," mówi młody aktor. "Nauczyłem się wszystkich pozycji wymaganych w szermierce i potrafię je kontrolować."

Jason Isaacs rozpoczynając zdjęcia do filmu był już doświadczonym szermierzem. Nie tak jednak doświadczonym, jak mu się wydawało. "Walczyłem już na szable w kilku filmach, ale byłem pewny siebie tylko do momentu, w którym okazało się, że muszę walczyć lewą ręką – Hak zamiast prawej ręki ma przecież hak." Także Wendy i Zaginieni Chłopcy otrzymali poważne przeszkolenie. "Skonfrontowaliśmy Zaginionych Chłopców z dziesięcioma dorosłymi kaskaderami," mówi Palmisano, "wręczyliśmy im metalowe szable i powiedzieliśmy, "Atakujcie tych facetów!" Ćwiczyliśmy to przez kilka miesięcy i każdy z chłopców wyszkolił się w takim sposobie walki, jaki najbardziej mu się podobał. Wykorzystaliśmy to w odpowiednich scenach." Wypadki? Było ich kilka. "Czasami, podczas walki ktoś cię uderzy i to naprawdę boli," mówi Sumpter. "Tak, było kilka błędów podczas pojedynków między Jeremy'm i mną," przyznaje Isaacs. Obaj aktorzy byli jednak zawsze gotowi na więcej. "Jason i Jeremy bardzo intensywnie trenowali, żeby móc osobiście wszystko wykonać. Jesteśmy z nich bardzo dumni," mówi Palmisano. "Wg mnie w każdym kaskaderze jest trochę z Piotrusia Pana," kontynuuje. "Nie mieszkamy w Nibylandii, ale naprawdę nie potrzebujemy być dorośli. Ciągle mamy swoje zabawki, które są tylko trochę większe niż te dla dzieci." Kaskader, przez cały czas realizacji filmu, był zafascynowany odwagą Sumptera. "Kiedy byłem dzieckiem zawsze pierwszy skakałem z mostu. Najpierw jednak spoglądałem w dół i przyglądałem się wodzie. Jeremy po prostu skakał."

Technologia w służbie magii

W ciągu stu lat od czasu, kiedy "Piotruś Pan" po raz pierwszy został wystawiony na londyńskiej scenie, powstały tak wyrafinowane technologie, że w 1904 roku uznano by je za science fiction. Nawet 20 lat temu, kiedy Lucy Fisher nabyła prawa do powieści, nie mógłby powstać film aktorski, w którym w pełni przedstawiono by wszelkie elementy fantastyczne zawarte w powieści. Doświadczenie Donalda McAlpine wynikające m.in. z realizacji zdjęć do Moulin Rouge, w którym to filmie wykorzystano wiele specjalnych ujęć, i który był kręcony głównie w studio, bardzo pomogło ekipie "Piotrusia Pana". "Kiedy bardzo humanistyczna, dramatyczna historia musi zostać opowiedziana przy udziale współczesnej grafiki komputerowej, zawsze pojawiają się logistyczne, finansowe i twórcze trudności," mówi operator. Filmowcy w pełni skorzystali z możliwości technologicznych i dzięki temu osiągnęli to, co zamierzali – nie za cenę, jednak, serca całej historii. Mimo wszystko, "Piotruś Pan" nie jest filmem science fiction. "Chciałem pracować z ludźmi, którzy nad technologię przedkładają elementy magii, a ludzie, których spotkałem w ILM okazali się idealni," mówi Hogan. "Scott Farrar dokładnie rozumiał o co mi chodzi i pokochał ten materiał." Farrar był jednym z najważniejszych członków zespołu począwszy od okresu przygotowawczego, a na okresie postprodukcyjnym skończywszy. "To trudny do zrealizowania film, ponieważ tak naprawdę nie jest on oparty tylko na fantazji," mówi. "Zdjęcia zostały zrobione w bardzo realny sposób, ale całą historię opowiedziano w sposób zgodny z oryginalną powieścią. Wszystko jest rzeczywiste, tylko trochę większe, bardziej kolorowe i bardziej dramatyczne. Od samego początku zdawałem sobie sprawę z tego, ze P. J. uwielbia ostre kolory." W filmie wykorzystano około 1200 efektów specjalnych w większości przygotowanych przez ILM. Ekipy Digital Domain i Sony Pictures Imageworks także wykonały sporo dobrej roboty. Dodatkowe ujęcia specjalne zostały zrealizowane przez Riot Pictures, Pacific Titles oraz CIS Hollywood.

Tworząc świat odzwierciedlający nieograniczone możliwości dziecięcej wyobraźni, Farrar i jego zespół ILM z przyjemnością myśleli o tym, jakie wrażenie zrobi on na młodych widzach. "Dzieci na długi czas zachowają w pamięci te niezwykłe obrazy. To dla nas olbrzymia satysfakcja," mówi Farrar. "Uwielbiam myśleć o moich dzieciach – czyichkolwiek dzieciach – oglądających ten film. Był w moim życiu okres, w którym czułem się jak mistrz katastrofy – realizowałem jeden film akcji po drugim," kontynuuje. "To na pewno była dobra zabawa, ale w przypadku tego filmu wszystko jest zupełnie nowe. Nasza wyobraźnia w żaden sposób nie jest ograniczana. Kiedy przygotowywałem kolejne projekty, pytałem siebie "Co pomyślałyby o tym dzieci?" i wszystko było jasne". Praktyczne umiejętności filmowców pozwoliły na pokazanie na ekranie prawdziwej magii. "Nie ważne jak dobra jest animacja, czy jak dobry jest dany model, jeśli we właściwy sposób tego wszystkiego się nie oświetli, po prostu nie zadziała," mówi Farrar. "Dlatego właśnie nagrywaliśmy wszystko, co działo się na planie – oświetlenie, odległość między lampami itp. W innym przypadku przygotowane przez nas ujęcia specjalne różniłyby się od rzeczywistej akcji. P. J. miał wspaniałe pomysły. Za każdym razem, kiedy pojawiał się problem miał dla niego rozwiązanie," wspomina Farrar. Fachowość Farrara była niezwykle ważna w przypadku scen z udziałem Dzwoneczka. "Początkowo sugerowałem, żeby postać Dzwoneczka była w pełni wygenerowana przez komputer," mówi Farrar, "mówiliśmy bowiem o kontroli lotu i podobnych sprawach. Ten scenariusz wymagał jednak aktorki, która pomogłaby stworzyć pełnokrwistą postać. P. J. znalazł Ludivine Sagnier, która okazała się fantastyczna. Potrafi robić miny i przekazywać emocje w sposób, który ma wiele wspólnego z niemym kinem. We wszystkich zbliżeniach mamy na ekranie Ludivine z jej niesamowitą osobowością. Jeśli widzowie muszą ją zobaczyć w locie, wtedy do akcji wkracza postać wygenerowana przez komputer. Jednak wszędzie, gdzie było to tylko możliwe decydowaliśmy się na pokazywanie Ludivine." W kilku ujęciach z niewielkiej odległości, Dzwoneczek jest hybrydą z głową Sagnier i komputerowo wygenerowanym ciałem.

Więcej informacji

Proszę czekać…