Znany pisarz (Andrzej Seweryn) przeżywa romans z dużo młodszą od siebie, piękną kobietą (Magdalena Boczarska). Wbrew wywołującej oburzenie środowiska różnicy wieku, wykształcenia i pozycji intelektualista poślubia atrakcyjną „dziewczynę znikąd”. Zaślepiony uczuciem nie podejrzewa, że ich kontrowersyjny związek może nie być kwestią przypadku. Nie wie, że jego partnerka od dawna spotyka się po kryjomu z innym mężczyzną (Robert Więckiewicz), z którym łączy ją nie tylko silna namiętność, ale i groźna intryga. Zaangażowana w niemoralny układ z agentem, przekazuje mu informacje mające służyć kompromitacji pisarza. Erotyczna fascynacja kochankiem stopniowo przeradza się w głębokie uczucie, choć kobieta zdaje sobie sprawę, że jest jedynie narzędziem w zaplanowanej akcji tajnych służb.

Jan Kidawa-Błoński o swoim filmie

Jesienin, Brecht i Raina, radziecka NKWD, enerdowska STASI, polska SB... Służby wielu komunistycznych krajów i ten sam operacyjny schemat: pozyskać osoby znajdujące się najbliżej figuranta – darzone przez niego zaufaniem, szacunkiem, najchętniej będące w z nim w silnym związku emocjonalnym. NKWD pozyskało do współpracy żonę rosyjskiego poety Siergieja Jesienina, STASI kochankę niemieckiego dramaturga Bertolda Brechta. Nasza SB zwerbowała m. in. żonę znanego historyka, polonofila, biografa kardynała Wyszyńskiego – Petera Rainy. Podobnych przypadków było zapewne więcej, jednak te, dzięki „głośnym” nazwiskom bohaterów upubliczniono, uzupełniając wiedzę o porażającej bezwzględności i wyrafinowanej perfidii ówczesnych stróżów totalitaryzmu.

„Różyczka” nie jest filmem o Pawle Jasienicy. Podobny epizod z życia Brechta (tuż po jego przybyciu do NRD) mógł zainspirować twórców głośnego „Życia na podsłuchu”. Tworząc portrety psychologiczne, relacje i zachowania postaci na użytek filmowej fikcji nie sposób powstrzymać się od kompilowania przeróżnych wątków biograficznych mających swe źródło w biografiach znanych osób. Nie mam jednak nic przeciwko, by każdy widział w „Różyczce” to, co pragnie w niej zobaczyć – film jest bowiem jedynie zwierciadłem. Widz musi się w nim zobaczyć.

„Różyczka” nie opowiada o Jasienicy, ale o metodach inwigilacji i represjonowania środowisk twórczych pod koniec lat 60. ubiegłego stulecia.

Tytuł filmu kieruje uwagę nie na pisarza, ale na agentkę. To właśnie najbardziej zaintrygowało nas w tym temacie. Mimo całej swej historycznej otoczki, „Różyczka” jest opowieścią o miłości, pasji i cenie, jaką jest się gotowym za swoje uczucia zapłacić. Przecież tytułowa bohaterka decyduje się na współpracę z bezpieką nie dlatego, że chce służyć systemowi, ale dlatego, że pragnie zaspokoić kochanego mężczyznę, który okazuje się funkcjonariuszem SB. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że kapitan Rożek jest cynicznym graczem, który wykorzystuje nieświadomą dziewczynę. Ale nawet jeśli coś takiego można przypuszczać, to jednak łączy go z Kamilą prawdziwe uczucie. Kiedy pasja dziewczyny wygasa, ból jest tak wielki, że odtrącony kochanek musi to aż wykrzyczeć, więcej – zdekonspirować swoją najlepszą agentkę.

Z kolei związek Kamili z pisarzem pozwolił nam pokazać metamorfozę brzydkiego, niemądrego kaczątka w piękną, wrażliwą kobietę, odkrywającą świat, którego istnienia nawet nie podejrzewała. Początkowo Kamila, wychowanka domu dziecka, jest wzorcowym produktem ówczesnej indoktrynacji. Kontakt z pisarzem otwiera przed nią inne horyzonty, pozwala odbudować zatartą tożsamość, rozbudza skrywane wcześniej ambicje, daje wiarę, że to, o czym skrycie marzyła, jest możliwe. Ale cena dokonanego przez nią wyboru między kochankami – pisarzem i ubekiem – będzie bardzo wysoka.

Podobną cenę płaciło całe pokolenie dwudziestolatków dorastających w Polsce Ludowej. To jeden z wątków naszego filmu. Mamy świadomość, że czasy, jakie pokazujemy na ekranie – lata 1967-68 – to dla większości widzów, którzy przyjdą do kina na „Różyczkę”, niemal prehistoria. Chcieliśmy pokazać tamten czas, dylematy, przed którymi stawali wówczas ludzie: opowiedzieć się po stronie partyjnych „liberałów” czy też populistycznych „partyzantów” Moczara, którzy umiejętnie grając nastrojami antysemickimi w partii doprowadzili do wydarzeń marca 1968 roku? Przyznać się do żydowskiego pochodzenia czy nie? Zostać w Polsce czy wyjechać? Można powiedzieć, że wszystko zaczęło się od wojny sześciodniowej Izraela z państwami arabskimi w czerwcu 1967 roku, ale dziś wiadomo, że wybuch wojny był poręcznym pretekstem do walki o władzę w partii, rozpętania antysemickiej nagonki i spowodowania – w rezultacie – ogromnych strat poniesionych nie przez Polskę Ludową, ale polski naród. Mam na myśli przede wszystkim te tysiące wykształconych, czujących się Polakami ludzi, którzy musieli opuścić Polskę z upokarzającym „dokumentem podróży” zamiast paszportu.

Był okres w dziejach kina, kiedy do lat 60. powracano z wielką nostalgią. Ale nie w kinie polskim...

Kiedy na świecie dochodził do głosu duch kontestacji, u nas liberalizm zduszono w zarodku. Kino nie miało do czego wracać, pozostały głównie wstydliwe zaległości. Zresztą, zmiany w wyglądzie ulic, jakie dokonały się po roku 1989, są tak ogromne, że trudno myśleć o historycznej rekonstrukcji. Zwłaszcza przy dość ograniczonych możliwościach naszej kinematografii. Jedyny kostium, jaki został uszyty specjalnie do tego filmu, to tzw. bardotki, kostium kąpielowy, który nosi Magda Boczarska. Cała reszta została wygrzebana w magazynach, znaleziona na tandecie, wypożyczona przez znajomych. Prawdziwych bardotek z tamtych czasów nikt nie odważyłby się dziś założyć.

Dla mnie Polska lat 60. to kraj szarych ulic, znacznie odbiegający nie tylko od wyglądu dzisiejszego, ale nawet od obrazu z czasów gierkowskich. Wprawdzie wychowałem się na Śląsku, ale ludzie mieszkający w innych regionach kraju mają podobne odczucia. W tym szarym krajobrazie były enklawy wzięte z innego świata, jak choćby sklep „Delikatesów” naprzeciw mojego domu. Do dzisiaj pamiętam wizyty w tych „Delikatesach” i zapach kawy, która była tam mielona, bananów czy cytrusów, pojawiających się parę razy w roku. „Delikatesy” były zapachem wielkiego świata, wszystkie inne sklepy wydawały się takie pospolite. Były jeszcze takie wydarzenia jak wizyty Marleny Dietrich czy koncert Rolling Stonesów, którego nie udało się już nam w filmie pokazać. Kiedy się patrzy na tamtą Polskę, widać, jak wielką pokusą był flakon francuskich perfum czy butelka whisky, jakimi bezpieka obdarowywała swoich informatorów. Wtedy nawet bombonierka czekoladek od Wedla, a właściwie od „ZPC im. 22 Lipca, d. E. Wedel”, była rarytasem. Warto o tym pamiętać, kiedy dziś tak łatwo feruje się wyroki, gdy wychodzi na jaw, że ktoś poszedł na współpracę z bezpieką: to były odmienne realia, to był naprawdę inny świat.

O filmie

Twórcy „Różyczki” wracają do lat 1967-68, by odtworzyć ówczesną rzeczywistość w wielu jej przejawach: szare ulice, siermiężne życie, ograniczone możliwości, wszechobecność bezpieki. Ale na tym ponurym tle rozgrywa się pełna namiętności i pasji opowieść o miłości. Młoda zakochana kobieta otrzymuje od swego partnera propozycję nie do odrzucenia: od tej pory ma śledzić znanego pisarza, wkroczyć w jego życie prywatne i o wszystkim informować Służbę Bezpieczeństwa. Wkrótce nie ma agentki lepszej od „Różyczki” –każdy krok ceniącego sobie niezależność literata jest monitorowany przez piękną kobietę, która szybko zdobywa zaufanie nowego przyjaciela. Ale tego, co się stanie potem, nie przewidział ani najbardziej wnikliwy oficer prowadzący, ani sama zainteresowana. Męski urok pisarza i otwierane przed zafascynowaną nim kobietą nowe horyzonty sprawią, że „Różyczka” zakocha się w tym, którego uczono ją nienawidzić. Stanie przed koniecznością wyboru, a cena, którą przyjdzie jej zapłacić, będzie wysoka.

„Różyczka” to przede wszystkim pełna, gorąca, miłosna historia, ale nie tylko. To także, obfitujące w niespodzianki ekranowe, spotkanie trzech aktorskich osobowości – Andrzeja Seweryna („Ziemia obiecana”, „Lista Schindlera”, „Prymas. Trzy lata z tysiąca”) w roli pisarza Adama Warczewskiego, Roberta Więckiewicza („Świadek koronny”, „Wszystko będzie dobrze”, „Kołysanka”) jako funkcjonariusza SB oraz Magdaleny Boczarskiej jako młodej kobiety stającej przed życiowym wyborem. To pełna napięć i emocji opowieść, odsłaniająca zarazem kulisy zdarzeń, które zadecydowały nie tylko o losach pokolenia, ale i całej polskiej historii.

Rys historyczny

Akcja filmu „Różyczka” rozgrywa się w drugiej połowie lat 60. XX wieku. Na losy bohaterów mają wpływ wydarzenia społeczne i polityczne w kraju i za granicą.

W październiku 1956 roku doszedł do władzy Władysław Gomułka pod hasłami poszerzenia marginesu swobód obywatelskich i postalinowskiej odwilży. Doprowadzono wprawdzie do amnestii dla więźniów politycznych, poprawy stosunków z Kościołem, ograniczenia cenzury i kontroli organów bezpieczeństwa, ale już pod koniec roku okazało się, że październikowe obietnice były jedynie posunięciem taktycznym nowej ekipy. W ciągu kilku lat proces liberalizacji systemu komunistycznego w Polsce został wstrzymany: zlikwidowano pisma „Przegląd Kulturalny” i „Po prostu”, wygaszono filmową Szkołę Polską, na nowo zaostrzono cenzurę i wycofano lekcje religii ze szkół. Sytuację zaostrzył wybuch wojny sześciodniowej między Izraelem i Egiptem, Jordanią i Syrią w czerwcu 1967 roku. W ślad za ZSRR rząd polski opowiedział się po stronie państw arabskich – choć polska opinia publiczna miała inne zdanie. Dało to pretekst do cyklu antysemickich wystąpień Władysława Gomułki, jak i innych funkcjonariuszy partyjnych, w tym „partyzantów”, skupionych wokół Mieczysława Moczara, ówczesnego ministra spraw wewnętrznych. Efektem stała się antysemicka nagonka, zainicjowana przez czynniki partyjne, która zaczęła się od struktur władzy, by z czasem rozlać się na inne środowiska. Czystka zaczęła się w partii i wojsku, dotknęła też organów bezpieczeństwa i innych instytucji państwowych, w tym wyższych uczelni. Nie bez wpływu na polityczną atmosferę w Polsce miały wydarzenia w Czechosłowacji, gdzie nowa ekipa rządząca pod kierownictwem Aleksandra Dubczeka prowadziła szeroko zakrojoną politykę liberalizacji.

25 listopada 1967 roku w Teatrze Narodowym w Warszawie Kazimierz Dejmek wystawił „Dziady” Adama Mickiewicza. Wbrew intencjom reżysera czynniki partyjne odczytały spektakl jako antyrosyjski i antyradziecki, zaś jego twórcy spotkali się z ostrą krytyką. 16 stycznia 1968 roku zapadła decyzja o zdjęciu sztuki z afisza, 30 stycznia odbyło się ostatnie przedstawienie, po którym studenci udali się z manifestacją pod pomnik Adama Mickiewicza. Milicja aresztowała 35 manifestantów, dziewięcioro z nich stanęło przed kolegium karno-administracyjnym, zaś dwaj organizatorzy demonstracji, Adam Michnik i Henryk Szlajfer zostali relegowani z Uniwersytetu Warszawskiego.

Odpowiedzią na posunięcia władz był protest Związku Literatów Polskich, przyjęty w Warszawie na zebraniu 29 lutego 1968 roku, znany jako rezolucja Kijowskiego (od nazwiska redaktora wystąpienia, pisarza Andrzeja Kijowskiego), pod którą zebrano 240 podpisów.

Opozycyjne środowiska studenckie zwołały na 8 marca 1968 roku wiec na Uniwersytecie Warszawskim w obronie relegowanych studentów. W trakcie demonstracji zebrani przyjęli rezolucję, domagającą się przywrócenia praw studenckich Michnikowi i Szlajferowi. Władze Uniwersytetu uznały zgromadzenie za nielegalne i dopuściły do brutalnej interwencji oddziałów ZOMO i tzw. aktywu robotniczego. Rozchodzących się do domów studentów zaatakowała milicja, do starcia z organami bezpieczeństwa doszło także na Politechnice Warszawskiej. Protesty odbyły się także na innych uczelniach w całym kraju.

W odpowiedzi na wystąpienia studenckie już 11 marca zalecono organizowanie tzw. masówek w zakładach pracy, mających potępić „wichrzycieli” – studentów, literatów i osoby pochodzenia żydowskiego – a jednocześnie deklarować poparcie dla polityki partii. Niedwuznacznie wskazywano na związki między uczestnikami protestów w obronie „Dziadów” i ich organizatorami i środowiskami żydowskimi, działającymi na szkodę ludowego państwa.

19 marca odbył się w warszawskiej Sali Kongresowej wiec, w trakcie którego Władysław Gomułka wygłosił przemówienie, potępiające wrogów Polski Ludowej – zwłaszcza wywodzących się z kręgów syjonistycznych. Odpowiedzią studentów, których obciążono odpowiedzialnością za tzw. wydarzenia marcowe, były strajki na warszawskich uczelniach. W ramach represji na Uniwersytecie Warszawskim zwolniono kilku wybitnych wykładowców, w tym Zygmunta Baumana i Leszka Kołakowskiego, zlikwidowano sześć kierunków studiów (w tym Wydział Filozofii), relegowano kilkudziesięciu studentów i rozpoczęto akcję przymusowego wcielania studentów do wojska.

Czystki dotknęły nie tylko studentów. Z PZPR usunięto ponad 8 tys. członków żydowskiego pochodzenia, zwolnienia trwały także w aparacie bezpieczeństwa, milicji i wojsku. Wskutek kampanii antysemickiej, rozpętanej przez moczarowskich „partyzantów”, wiele osób pochodzenia żydowskiego zdecydowało się na emigrację, bądź zostało do niej zmuszonych. Według danych ówczesnego MSW, w latach 1967-71 wyjechało z Polski 13,3 tys. osób, w latach 1972-75 dołączyło do nich dalsze 850 osób. Wśród wyjeżdżających, zaopatrzonych w tzw. dokument podróży (bez możliwości powrotu do kraju) przeważała inteligencja – lekarze, naukowcy, artyści, ale także politycy i działacze społeczni. Tylko do jesieni 1969 roku podania o zgodę na wyjazd złożyło 500 osobistości ze świata nauki, 200 dziennikarzy, ponad 60 pracowników radia i telewizji i blisko stu artystów, w tym 26 filmowców.

Streszczenie

Warszawa, 1967 rok. Atrakcyjna Kamila Sakowicz (Magdalena Boczarska) ma romans z Romanem Rożkiem (Robert Więckiewicz). Łączy ich autentyczne uczucie, ale dziewczyna nie wie, że jej partner jest funkcjonariuszem Służby Bezpieczeństwa. Pewnego dnia Roman zaprasza ją do swego służbowego mieszkania. Po kilku nocach miłosnych uniesień prosi ją o przysługę: należy zbliżyć się do znanego pisarza, Adama Warczewskiego (Andrzej Seweryn) i sporządzać raporty na temat jego poglądów i kontaktów prywatnych. Zakochana Kamila chcąc zadowolić swojego mężczyznę, zgadza się na inwigilowanie Warczewskiego i podpisuje deklarację współpracy z SB. Wybiera pseudonim „Różyczka”.

Piękna kobieta szybko przykuwa uwagę pisarza. Warczewski zaprasza ją do swojego domu, proponuje klasykę polskiej literatury emigracyjnej. Związek Kamili z pisarzem i jego rodziną jest coraz bliższy, a jej raporty – coraz ciekawsze. Zwłaszcza te, które powstają nocą, przy biurku literata. Pisarz i jego młoda przyjaciółka zostają kochankami, z czasem Kamila przeprowadza się do domu Warczewskiego i zaprzyjaźnia z jego córką. Nakryta przez kochanka, nocą przy maszynie w trakcie pisaniu raportu, kłamie, że to jej próby literackie.

Rożek przeżywa katusze zazdrości. Czuje, że Kamila wymyka mu się z rąk: to wprawdzie nadal świetne źródło informacji operacyjnych, ale jej zaangażowanie w związek z nim jest coraz mniejsze. Na Boże Narodzenie Warczewski prosi ją o rękę. Zaskoczona dziewczyna ucieka, po chwili oddaje zaręczynowy pierścionek. Na wiadomość o tym Roman aż kipi ze wściekłości. Kiedy, wracając z balu sylwestrowego Warczewski łamie nogę, pojawia się w domu pisarza, grozi Kamili i jej kochankowi.

Na początku 1968 roku odbywa się zebranie literatów, na którym Warczewski zachęca do protestu w obronie zdjętego z afisza przedstawienia „Dziadów”. Zebranie protokołuje Kamila, tekst podjętej rezolucji natychmiast trafia w ręce Rożka. Tego samego dnia dziewczyna wskazuje tajniakom łącznika, który przekazywał materiały z Warszawy, w tym polityczne felietony Warczewskiego, do Radia Wolna Europa. Ale to ostatnie zadanie, jakie wykonuje na zlecenie SB. Do tekstu rezolucji dołącza swoją rezygnację ze służby. Powodem jest bliskie małżeństwo z pisarzem – człowiekiem, który ją bezinteresownie pokochał, a ona obdarzyła go wzajemnością.

Zrozpaczony Rożek nie potrafi znaleźć sobie miejsca. W trakcie milicyjnej akcji na Uniwersytecie Warszawskim 8 marca 1968 roku wciąga Warczewskiego do bramy, by wykrzyczeć mu w twarz, że Kamila jest konfidentką SB. Kilka dni później, podczas partyjnego wiecu w Sali Kongresowej, Władysław Gomułka wymienia Warczewskiego wśród elementów antysocjalistycznych, odpowiedzialnych za niedawne wydarzenia.

Więcej informacji

Proszę czekać…