Duże spanie na ekranie w rytm kołysanki popełnionej przez Juliusza Machulskiego 4
Po twórcy takich filmów jak Seksmisja, Vabank, Kingsajz, czy wielkiego przeboju końca lat dziewięćdziesiątych, komedii Kiler można naprawdę dużo się spodziewać. Po twórcy Superprodukcji, czy mało śmiesznej tzw. komedii romantycznej Ile waży koń trojański już nie. Kołysanka, to niestety kolejny przykład, że Machulskiemu filmy w XXI wieku wychodzą średnie lub słabe. Szkoda, bo pomysł opowieści o "polnishe vampire" zapowiadał się znakomicie. Z zapowiadanej pełnokrwistej komedii wyszedł, co najwyżej słaby odcinek Ranczo.
W kinie zamiast salw śmiechu, ludzie jedynie, co jakiś czas uśmiechali się z "przekąsem" pod nosem stale walcząc z ziewaniem. Do tego większość dowcipnych kwestii można usłyszeć już w zwiastunie, więc po co tracić czas na kino?
W głównej roli męskiej, co powoli staje się regułą w polskich premierach Robert Więckiewicz. Aktor w ostatnich latach na brak propozycji nie może narzekać, chociaż jak długo ludzie będą go ciekawi, to ciężko przewidzieć. W filmie wykonuje swoją pracę dobrze, ale trudno też doszukać się czegoś nowego, czego nie widzieliśmy w jego poprzednich rolach.
Najlepszą częścią produkcji jest niewątpliwie muzyka, która zapada w pamięć. To co słychać na ekranie można również zdyskredytować, bo idea głównego motywu wzorowana jest wyraźnie na słynnej Rodzinie Addamsów. Ta część filmu nie razi jednak tak bardzo, jak reszta. Dialogi są mało śmieszne i bardzo naciągane. O akcji ciężko mówić, bo bardziej występuje tutaj brak akcji.
Żeby nie pisać tylko źle o Kołysance, trzeba oddać filmowi, że ekipie udało się stworzyć, jakiś trudny do określenia klimat. Niestety wszystko bardziej przypomina serial, niż film, który powinni widzowie oglądać w kinie.
Trochę miejscami nuda wieje, ale klimat super, Polska rodzinka adamsów :D theme super.