Miś Yogi

5,6
Miś Yogi powraca! W Jellystone biznes nie idzie dobrze, jego mieszkańcy stanęli w obliczu utraty domu! Yogi musi udowodnić, że naprawdę jest "mądrzejszy niż przeciętny miś" i obronić park przed zamknięciem.

Dobra mina do złej gry

Panu Strażnikowi to się nie spodoba...

Jeśli Yogi jest siłą nie do zatrzymania, to strażnik Smith jest obiektem nie do poruszenia, który znajduje się na jego drodze. Uzbrojony po zęby w tabliczki z napisem NIE DOKARMIAĆ NIEDŹWIEDZI, zawsze postępujący zgodnie z regulaminem strażnik Smith jest uosobieniem prawa w parku Jellystone. W praktyce oznacza to, że poza opracowaniem kolejnych, pomysłowych strategii na zdobycie jedzenia, Yogi musi wziąć pod uwagę wszechobecnego obrońcę zwiedzających – mężczyznę, do którego zwraca się per Panie Strażniku za każdym razem, gdy zostanie złapany na gorącym uczynku... gorącym jak świeży placek z wiśniami.

„Yogi spędza sen z powiek Strażnikowi. Smith stara się, jak może, by przyciągnąć jak największą liczbę odwiedzających w parku, kiedy Yogi daje z siebie wszystko, by ukraść ich jedzenie. To niekończąca się bitwa” – stwierdza Brevig.

Dla Toma Cavanagha Smith jest „człowiekiem, który kocha naturę, jej faunę i florę, i jest cały, sobą oddany pracy w parku. Pochodzi z rodziny o strażniczych tradycjach i od małego wychowywany był, by pracować w parku”.

„Tom idealnie nadaje się do roli cierpiącego w milczeniu gościa, któremu wszyscy dopingujemy”.

Jest zabawny, ale trzeba go brać na poważnie. Dla publiczności stanowi punkt odniesienia. To jedyna osoba w filmie, którą można potraktować jak zwykłego faceta, zmagającego się z otaczającymi go szalonymi postaciami. I zupełnie jak Smitha, Cavanagha nawet na chwilę nie opuszcza entuzjazm. Jest ciepły i czarujący, nawet kiedy Yogi zrzuci mu na głowę kamień” – kontynuuje reżyser.

Relacje Strażnika z Yogim aktor porównuje do sytuacji, w której nasz brat lub przyjaciel zawsze wpada w tarapaty, ale nie przestajemy go lubić. Nawet napady wściekłości Strażnika nie trwają zbyt długo. Prawdą jest, że Yogi dostarcza mu rozrywki, choć Strażnik nigdy się do tego nie przyzna”.

„Żyją w symbiozie – jeden nie może istnieć bez drugiego” – mówi Aykroyd.

Prawdopodobnie najzabawniejszą rzeczą w strażniku jest niezłomna wiara w to, że pewnego dnia, Yogi weźmie do siebie jego rady, przestanie rabować kempingi i zacznie zachowywać się, jak na typowego niedźwiedzia przystało. I nie w smak mu, kiedy dowiaduje się, że największe utrapienie całego parku będzie gwiazdą filmu dokumentalnego Rachel Johnson – jednej z nowych postaci, którą zobaczymy na ekranie. Zdaniem Smitha, zainteresowanie to ostatnia rzecz, jakiej potrzebuje ten niedźwiedź. Tylko go zachęci do kolejnych wybryków.

Ale za sprawą piorunującego wrażenia, jakie wywrze na strażniku Rachel, wszystkie zastrzeżenia wkrótce zejdą na drugi plan. Dokumentalistka jest nie tylko piękna i inteligentna, ale podziela też botaniczne i zoologiczne zainteresowania Smitha. Kobieta, która odróżnia Bieluń Dziędzierzawą od paproci Lygodium Palmatum... i do tego jest tak atrakcyjna? Jakie są szanse na spotkanie takiej osoby?

Anna Faris, która wcieliła się w rolę odwiedzającej Jellystone dokumentalistki Rachel, tak opisuje swoją postać: „Kocha zwierzęta. Żyła pomiędzy nimi przy okazji kręcenia swoich filmów dokumentalnych, a teraz przyjechała do Jellystone, bo podobno mają parę mówiących niedźwiedzi. Dla ludzi tutaj to po prostu rzadkie zjawisko, nie coś zupełnie niemożliwego, i fakt, że można z nimi rozmawiać, nikogo nie peszy”.

„Widzieliśmy aktorstwo Anny i stwierdziliśmy, że jest niezmiernie zabawna oraz że idealnie pasuje do tej szurniętej postaci. Rachel chce nakręcić Yogiego i Boo Boo w ich naturalnym środowisku, co jest nieco absurdalne, bo mieszkają we w pełni urządzonej jaskini i mają własny telewizor” – mówi Brevig.

Okazuje się, że Rachel i strażnik Smith mają ze sobą więcej wspólnego niż ich identycznie wymiętolone przewodniki po północnoamerykańskiej dziczy (The North American Wilderness Guide). Czas spędzony na odludziu sprawił, że Rachel idealnie dopasowuje się do nieudolnych prób nawiązania rozmowy zadurzonego strażnika.

„Obydwoje są nieudolni, ale w dobrym tego słowa znaczeniu” – stwierdza Faris.

Kiedy Rachel dowiaduje się, że park jest zagrożony, postanawia pomóc. A Smithowi przyda się każda para rąk, gdyż jego zbyt entuzjastyczny i zbyt pewny siebie zastępca Jones tylko przeszkadza.

Obsadzony w roli Jonesa T.J. Miller uważa, że „problemem zastępcy, który obnosi się ze zbiorem skautowskich sprawności, jest to, że chce on być ekspertem w każdej dziedzinie. To interesująca postać, bo łączy w sobie głupkowatość i pociąg do władzy. Mówiąc krótko, chce pozycji Smitha, ale nie jest gotowy na jej przyjęcie”.

„To trudna rola, bo Jones daje się podejść burmistrzowi, który chce go wykorzystać. T.J. i ja pracowaliśmy nad dostosowaniem odpowiedniego tonu postaci, ponieważ żaden z nas nie chciał zrobić z Jonesa czarnego charakteru. Cechuje go naiwność, którą burmistrz wykorzystuje bez mrugnięcia okiem, więc dopingujemy Jonesa, by naprawił swoje błędy” – mówi Brevig.

W postać Browna wcielił się Andrew Daly, który łotrostwu burmistrza nadaje swobodny styl. „On tylko dba o własne interesy. Ma na głowie wiele spraw, a zrównanie parku Jellystone z ziemią akurat jest jedną z nich. Nie robi tego z nienawiści czy chęci zemsty. Po prostu znajduje się to na jego liście zadań do wykonania”.

„Najbardziej w Andrew lubię to, że rozkoszuje się każdą wypowiedzianą kwestią, zwłaszcza, jeśli brzmi złowieszczo. Ma wtedy takie iskierki w oczach” – opisuje Brevig.

Wsparciem burmistrza w jego niecnym planie zamiany majestatycznych sekwoi z parku Jellystone w skład drzewny jest jego szef sztabu, Nate Corddry – postać identyfikowana wyłącznie po zajmowanym stanowisku. Jak zauważa Daly, „burmistrz nawet nie wie, jak się nazywa jego szef sztabu. Traktuje go jak kolejny sprzęt biurowy, dajmy na to kopiarkę, i nie ma pojęcia o tym, jakim jest człowiekiem”.

„Plan przedstawia się następująco: wejść do tego wielkiego, pięknego parku, ściąć wszystkie drzewa, co raczej nie spodoba się odwiedzającym i mówiącym niedźwiedziom. Szef sztabu jest prawą ręką burmistrza. Za każdym razem kiedy ten uknuje jakiś niecny plan, zadaniem mojej postaci jest wprowadzić go w życie” – opowiada Corddry.

Zdaniem Breviga, burmistrz i jego lizus są „parą zaburzonych postaci, które nie mają pojęcia o tym, jacy są durni. Zabawą podczas oglądania ich w akcji jest to, że nawet w tym, co robią, nie są byt dobrzy. To czarne charaktery, które najczęściej są kompletnie zielone”.

O produkcji

Ludziom na całym świecie imię Miś Yogi przywodzi na myśl postać uroczego, przypominającego posturą gruszkę, uwielbiającego kraść ciasta buntownika w zawadiackim kapeluszu i zielonym krawacie. Buntownika, który wierzy, że jest mądrzejszy niż przeciętny miś, i którego błazeństwom park Jellystone zawdzięcza swoje miejsce na kreskówkowej mapie świata.

„Od zawsze uwielbiałem Yogiego” – mówi o „gwieździe” swojego nowego filmu reżyser Eric Brevig. „Wszystko robi na swój sposób. Nie chce nikomu wyrządzić krzywdy, ale nie potrafi przestać myśleć żołądkiem, który podpowiada mu, że jeśli zabierze ciasto dostatecznie szybko, może uda mu się z nim uciec. Można rzec, że Yogi to duże dziecko, które każdy z nas ma w sobie. Jest niedźwiedziem o bardzo ludzkiej naturze”.

„Ludzie uśmiechają się na myśl o Yogim” – mówi Donald De Line, który – wspólnie z Karen Rosenfelt – stoi za produkcją filmu o nowych przygodach niesfornego niedźwiedzia. „Ta postać jest ponadczasowa. Gdy tylko o nim pomyślę, natychmiast słyszę w głowie jego głos”.

„Oryginalna kreskówka była pisana z myślą zarówno o dzieciach, jak i dorosłych. Niezmiernie cieszy mnie to, że mam szansę pracować nad tak dużą produkcją, w której znajdzie się coś dla widzów różnych pokoleń” – dodaje Brevig.

Miś Yogi łączy w sobie tradycyjne elementy historii – barwne postacie, nieco zuchwały humor oraz odwieczny konflikt z prawem głównego bohatera – które są wyznacznikiem jej ponadczasowości, oraz współczesny wydźwięk i fabułę. Jak mówi reżyser, dołożono wszelkich starań, aby usunąć wszystkie elementy, które pozwoliłyby na identyfikację czasu akcji. Zobaczymy współczesne ubrania i samochody, ale nie znajdziemy żadnych elektronicznych urządzeń, które osadziłyby film w konkretnym czasie. „Dzieci, dla których spotkanie z Yogim będzie pierwszym w życiu, uznają go za niesamowitego, szalonego niedźwiedzia budującego samoloty ze znalezionych rupieci. Dla reszty, będzie to spotkanie po latach i szansa na odświeżenie znajomości z uwielbianymi postaciami” – twierdzi Brevig.

Za wielopokoleniowym wdziękiem niezwykłego mądrali i jego niefrasobliwego pomocnika, Boo Boo, w dużym stopniu stoją aktorzy, którzy użyczyli głosu postaciom: Dan Aykroyd, którego tubalnym barytonem przemówi Yogi, i Justin Timberlake z bezbłędną charakteryzacją Boo Boo.

Aykroyd czule wspomina wczesne spotkania z bohaterem filmu: „Każde środowe popołudnie spędzałem przed telewizorem, radośnie śledząc przygody Misia Yogiego. Był jedną z najbardziej przystępnych postaci w kreskówkach – radosną i ciepłą. Jednocześnie był trochę wyjęty spod prawa, co mi się podobało. Jego pozbawiona złośliwości przyjaźń z Boo Boo była wprost idealna. Myślę, że to właśnie dlatego dzieciaki z pokolenia Justina i dzieci w ogóle nadal ich podziwiają”.

Timberlake podziela tę opinię, dodając: „W czasach szkolnych zwlekałem z odrabianiem prac domowych na rzecz oglądania kreskówek i Miś Yogi był elementem obowiązkowym każdego szkolnego popołudnia i sobotnich poranków. Nieco później dowiedziałem się, że moi rodzice również wychowali się na tej bajce. Oglądanie Yogiego sprawia, że ponownie czuję się jak dziecko”.

Yogi i Boo Boo ożyli dzięki pełnej komputerowej animacji i interakcji z ludzką obsadą. Zamiarem Breviga było stworzyć ciepłych, subtelnych bohaterów, przypominających żywych aktorów o błyszczących oczach i mokrych noskach, a nie zwykłe postaci z kreskówki. Nasz operator, Peter James, oświetlał ich tak samo, jak robi to w przypadku wszystkich aktorów. „Chciałem żywych, oddychających i w pełni wymiarowych postaci” – dodaje reżyser.

Kręcony w pełnym trójwymiarze za pomocą fotografii stereo najnowszej generacji, nazywanej przez Breviga „szczytowym systemem”, Miś Yogi zapewnia połączenie elementów w sposób, którego widzowie dotąd nie widzieli. Jeszcze rok temu technologia tej klasy nie istniała. Rozdzielczość, wyrazistość i liczba szczegółów, którą jesteśmy w stanie uchwycić dzięki nowym kamerom 3D, jest doskonała. Umieszczaliśmy ten sprzęt w miejscach, gdzie nikt tego jeszcze nie robił: na wierzchołkach drzew i w spienionych falach górskich rzek. Za pomocą dźwigu budowlanego kręciliśmy ujęcia z wysokości 60 metrów ponad lasem, by zabrać widzów na przelot razem z Yogim, który, używając prowizorycznej lotni, próbuje ukraść koszyk piknikowy.

„Nie twierdzę, że było łatwo” – mówi Brevig. „Sam sprzęt ważył 40 kg, bo korzystaliśmy z dwóch kamer – lewej i prawej. Operatorzy pewnie jeszcze leczą nadwyrężone plecy”.

„Technologia jest tak zaawansowana, że pomyśleliśmy – wykorzystajmy wszystko, co tylko się da. Połączmy akcję z elementami humorystycznymi, zróbmy pożytek z tej pięknej scenerii i zapierających dech w piersiach widoków i stwórzmy pierwszorzędny obraz. Sprawmy, żeby widzowie poczuli się jak w prawdziwym parku Jellystone” – wtrąca De Line.

Brevig, którego fabularnym debiutem był wydany w 2008 roku przygodowy hit Podróż do wnętrza ziemi 3D, bogate doświadczenie w pracy z efektami wizualnymi zawdzięcza dwudziestoletniej współpracy z najbardziej wpływowymi filmowcami w branży, co zaowocowało, między innymi, Oscarem Specjalnym za wkład przy Pamięci absolutnej. Praca nad grafiką trójwymiarową to jego druga natura, choć wciąż podkreśla, że nie chce, aby technologia stała się przeszkodą w pracy. Najważniejsze jest, aby te postacie były przekonujące i ujmujące w swej historii.

A stawka dla Yogiego i Boo Boo nigdy nie była tak wysoka. To już nie zwykły skok po koszyk piknikowy, który przyprawi strażnika Smitha o ból głowy. Tym razem ważą się losy parku Jellystone. Skorumpowany burmistrz Brown roztrwonił pieniądze miasta, a dziurę w budżecie i pokrycie wydatków kampanii wyborczej na stanowisko gubernatora próbuje łatać, sprzedając park drwalom za pokaźną sumkę. Dla bohaterów filmu oznacza to przejęcie ich przytulnej jaskini, wysiedlenie ich przyjaciół, nie wspominając o strażniku Smisie i mieszkańcach miasta, którzy zostaną pozbawieni nienaruszonego, naturalnego piękna parku.

To wszystko pozbawi niedźwiedzia apetytu. Ale tylko na chwilę.

Do dobrych wieści można zaliczyć fakt, że ratowanie parku Jellystone uwydatni styl, brawurę i śmiałą kreatywność Yogiego, przy okazji będąc nieszkodliwą autoreklamą. Nad kontrolą obrażeń i ograniczeniem strat będzie czuwał pozytywnie nastawiony i zarazem uroczy Boo Boo. Wspólnie zmierzą się z nowym wyzwaniem, a ich główną bronią będzie, stosowana każdego dnia, praca zespołowa.

Misja ratowania parku jest tak istotna, że bohaterowie połączą siły z człowiekiem, którego zawsze starali się unikać – strażnikiem Smithem, w którego wcieli się Tom Cavanagh. Wsparciem drużyny będzie nowa postać – grana przez Annę Faris – dokumentalistka Rachel Johnson, która przyjedzie do Jellystone w celach zawodowych. Jednakże, piękno parku oraz wdzięk strażnika Smitha nie będą jej obojętne. W międzyczasie, zastępca Smitha, strażnik Jones, grany przez T.J. Millera będzie bardziej przeszkadzał, niż pomagał, a burmistrz Brown razem ze swoim sekretarzem, których role powierzono Andrew Daly’owi i Nate’owi Corddry’emu zajmą się realizacją swojego nikczemnego planu.

„W Yogim najbardziej urzeka mnie to, że jest komikiem nie tylko fizycznym, ale również poetyckim. To sprawia, że idealnie nadaje się na gwiazdę” – mówi Brad Copeland, jeden ze scenarzystów i wieloletni fan misia Yogiego. „Potrafi rozbawić, uderzając w drzewo lub wypowiadając pointę”.

Takich scen nie zabraknie w fabularnym Misiu Yogim.

Park Jellystone

Nie ma to jak w jaskini

Produkcja zaczęła się w lesie stanowym Woodhill State Forest. Ta nowozelandzka, popularna wśród rowerzystów, lokalizacja o powierzchni 36 tysięcy akrów, znajduje się na zachód od Auckland.

„Bardzo zależało mi, aby aktorzy znaleźli się w środowisku naturalnym, zwłaszcza, że jest to film z postaciami animowanymi. Mogliśmy użyć zielonego tła i wykorzystać efekty komputerowe, ale chcieliśmy uchwycić ducha otwartej przestrzeni, więc wyciągnęliśmy sprzęt na zewnątrz, w miejsce, gdzie piękno naprawdę istnieje” – mówi Brevig.

„Na szczęście, bo nasza produkcja rozpoczęła się w listopadzie, trafiliśmy na wiosnę w Nowej Zelandii i mogliśmy skorzystać z cudownej pogody i zapierających dech w piersiach widoków” – mówi De Line.

„Nie oznacza to oczywiście, że Woodhill nie potrzebowało delikatnego podrasowania, żeby stać się parkiem Jellystone. Dla przykładu Brevig podaje, że mieli do dyspozycji plantację sosen, uprawianych do wycinki, co oznaczało, że drzewa rosły w idealnych odstępach. Aby nadać miejscu charakteru, projektant planu David R. Sandefur i projektant architektury obrazu i terenów zielonych Russell Hoffman dodali dostępne w niektórych miejscach cedry japońskie, które przypominają kalifornijskie sekwoje, blisko 10 tysięcy paproci oraz innych elementów runa leśnego, wiele wywrotek pełnych kamieni, kłód, bel i igieł sosnowych. Aby uzyskać efekt bujnej roślinności, posadzono setki wyhodowanych roślin doniczkowych i iglastych.

Jezioro, nad którym Yogi prezentuje przezabawną jazdę na nartach wodnych i pokaz fajerwerków, znajduje się w rezerwacie Whakamaru w centrum Wyspy Północnej w sąsiedztwie miast Rotorua i Taupo. Pełną napięcia scenę spływu górskim szlakiem, w której zobaczymy Yogiego, Boo Boo, Strażnika Smitha i Rachel walczących z rwącą tonią, sfilmowano w pobliskiej rzece Waikato, gdzie, dzięki współpracy z lokalną elektrownią wodną, stworzono niebezpieczne bystrza. Każdego dnia, gdy otwierano zastawki tamy Aratiatia, filmowcy korzystali z dwugodzinnego „okna” i wodowali tratwę.

„Wiele osób może potwierdzić, że sceny kaskaderskie podczas spływu wykonywałem sam” – z pozorowaną brawurą opowiada Tom Cavanagh. „Nie odegrałem ich dlatego, że jestem takim śmiałkiem. Po prostu tratwa z kaskaderami się wywróciła, a my popłynęliśmy drugą. Czy to było mądre? Nie. Czy było fajnie? Tak... w przerażający sposób”.

„To było nieco szalone, ale też cudowne. Widoki były przepiękne i myślę, że to były najlepsze chwile podczas nagrania” – dodaje Faris.

Scenę dokończono, używając techniki blue screen. „Mieliśmy sporo materiału znad rzeki, ale nadal trzeba było dograć jeszcze kilka ujęć. Potem musieliśmy nanieść Yogiego i Boo Boo. Musieli wyglądać na przerażonych, trzymać się tratwy ze wszystkich sił, więc umieściliśmy ich między Strażnikiem Smithem a Rachel i zmontowaliśmy kilka zabawnych ujęć ” – mówi kierowniczka ds. efektów specjalnych Betsy Paterson.

Innymi miejscami w Jellystone wartymi polecenia są jaskinia niedźwiedzi i posterunek strażnika, którymi osobiście zajął się Sandefur. „Kreskówka była mocno stylizowana i surrealistyczna. Sceneria była nieco abstrakcyjna i zawierała niemal całą paletę barw. W żadnym razie nie przypominała realnego świata. Teraz, jednakże, niedźwiedzie występują w realnym świecie, przy czym ich środowisko, jak np. jaskinia, chcieliśmy przygotować z dbałością o szczegóły, które pojawiły się w kreskówce. Pogodzenie tych dwóch elementów było nie lada sztuką” – wyjaśnia.

Oczywiście wszyscy fani Yogiego dobrze wiedzą, co wyróżnia dom, który miś dzieli z Boo Boo. Mówimy tu o jedynych w swoim rodzaju ulepszeniach zrobionych przez Yogiego w akcie kreatywnej przeróbki rzeczy znalezionych i podkradzionych z parku. Legowisko niedźwiedzi Sandefur umeblował, jak sam określa: „fantastycznymi przedmiotami zaprojektowanymi ze zwykłych rzeczy, które, teoretycznie, można by podebrać z kamperów, przyczep kempingowych lub od personelu pracującego w parku. Chciałem, aby miały w sobie nutę fantazji, ale nie mogłem przecież wstawiać tam rzeczy, które by do siebie nie pasowały”.

Do zbudowania wynalazków Yogiego Sandefur zatrudnił ekipę ze szkoły projektowania Rube Goldberg. Przedmioty, które zobaczymy w filmie, to np.: wyrzutnia-ciast, Zwijacz Koszy 2000 czy szybowiec ze skrzydłami z poszyć namiotowych o napędzie nożnym, wirnikiem zrobionym z wioseł i podwoziem skonstruowanym z czerwonego wózka. „Te ustrojstwa stworzone przez Davida są naprawdę genialne i zrobione tak, by sprawiały wrażenie, że naprawdę działają... choć nigdy tak nie jest. Bo z wynalazkami Yogiego zawsze jest jakiś problem. Nigdy nie przemyśli ich do końca i za każdym razem coś idzie nie tak” – mówi Brevig.

Kolejnym znanym fanom miejscem jest posterunek Strażnika – chata z bali, sprawiająca wrażenie 200-letniego budynku, którą zbudowano na planie od podstaw. „Każdy, kto ją widział, chciał ją nabyć” – mówi Cavanagh, który znalazł się pośród potencjalnych nabywców. Kiedy zakończono produkcję, chatę sprzedano i przewieziono do firmy z Rotoruy, zajmującej się obsługą kolei turystycznej.

Zgodnie z wymaganiami projektowymi Sandefura, projektantka kostiumów Liz McGregor zamiast projektów retro chciała osiągnąć styl opierający się wpływowi czasu. „Miałam przed sobą wygląd Strażnika Smitha z kreskówki i wzór mundurów Służby Parków Narodowych. Zdecydowałam, że warto je połączyć. Wszystkie oznaczenia zostały zrobione na podstawie emblematów SPN, ale w taki sposób, by miały w nazwie Jellystone” – dodaje.

Podczas przygotowań do filmowania Misia Yogiego Brevig odwiedził kalifornijski Park Narodowy Yosemite. Jego zdaniem Jellystone jest wyidealizowanym połączeniem wszystkich parków rozsianych po całym świecie i wszystkiego, co oferują odwiedzającym. „Jedną z bardziej interesujących rzeczy w naszym parku jest to, że sprawia wrażenie, jakby czas się w nim zatrzymał. Chcieliśmy to oddać w filmie” – mówi.

Od pierwszego kadru widzowie powinni poczuć, że są w parku Jellystone – świecie Yogiego – najcudowniejszym parku krajobrazowym, jaki można sobie wyobrazić, zamieszkałym przez dwa niedźwiedzie, które zrobią wszystko, by tak zostało.

„Mam nadzieję, że wszystkie osoby, które przyjdą na seans, poczują to samo, co czuły, oglądając kreskówkę, i podzielą się tym wrażeniem ze swoimi pociechami” – dodaje Brevig.

Yogi i Boo Boo

Miś Yogi i Boo Boo zadebiutowali na małym ekranie w 1958 r. jako bohaterowie serialu animowanego Pies Huckleberry wyprodukowanego przez studio Hanna-Barbera – pierwszej kreskówki, która została wyróżniona nagrodą Emmy w kategorii Programy Dziecięce i Młodzieżowe. Para niedźwiedzi otrzymała tak dobre recenzje, że w 1961 r. poświęcono im osobny program, komiks oraz, w 1964 r., pełnometrażową produkcję. W kolejnych latach beztroski włóczęga i jego uroczy kumpel gościli w licznych serialach, odcinkach specjalnych oraz wydaniach na płytach DVD.

Na przestrzeni lat, jednakże, jedno pozostało niezmienne – przyjaźń. Niezależnie od kłopotów, w jakie pakował ich Yogi, każdy odcinek serialu pokazywał wzajemną zależność bohaterów i uczył, czym jest koleżeństwo. Najnowsza przygoda misiów również nie będzie inna.

„Liczy się lojalność. Koniec końców, przyjaciele zawsze pozostaną przyjaciółmi, za którymi będziemy gotowi stanąć murem” – mówi Aykroyd.

„Nie ma nic przyjemniejszego, niż popatrzeć na chemię między tymi postaciami. Yogi przekonuje Boo Boo, że jego najnowszy plan się powiedzie, i mimo tego, że w rzeczywistości zawsze jest na odwrót, Boo Boo nigdy nie zostawia przyjaciela. Jego próby wybrania rozsądnego wyjścia zdają się na nic, i co gorsza, to jemu się za wszystko obrywa. Ale taka jest ich przyjaźń” – dodaje Brevig.

Jak wielu sprytnych widzów zauważyło, to Boo Boo powinien nosić miano „mądrzejszego niż przeciętny miś”, ale nigdy tego nie wykorzysta przeciwko Yogiemu.

„Boo Boo pełni rolę sumienia Yogiego” – zauważa Timberlake. „Jest aniołem unoszącym się na jego ramieniu, zawsze gotowym uświadomić mu, co jest ważne. Ale nawet będąc głosem rozsądku, nie przestaje być słodkim misiem, mówiącym przez nos”.

„To entuzjazm, z jakim Yogi podchodzi do wszystkiego, sprawia, że każdy szalony pomysł wydaje się bardzo interesujący. Boo Boo nigdy nie zostawia przyjaciela w potrzebie i towarzyszy mu niezależnie od tego, jak niebezpieczne i nierozważne może być ich postępowanie” – mówi Aykroyd, ilustrując sytuację przykładem: „Jedną z moich ulubionych scen jest ta, kiedy stojący nad urwiskiem Yogi przypina się do kolejki tyrolskiej. Jest święcie przekonany, że idealnie obliczył odległość od kosza piknikowego i sami wiecie, czym to się kończy...”

Ale braki w inżynieryjnej przenikliwości Yogi nadrabia charyzmą. Może i jest odrobinę próżny, impulsywny i ma lepkie łapy, ale kochamy go też za to, że jest przyzwoity, dobroduszny i dysponuje niekończącymi się pokładami optymizmu.

„Urok Yogiego bierze się z uprzejmości. Jest złodziejem, ale nie brak mu manier, i właśnie dlatego nawet strażnik Smith jest mu przychylny. Jego pozytywne nastawienie i wiara, że nie ma rzeczy niemożliwych, są zaraźliwe” – zaznacza J.R. Ventimilia, który wspólnie z Joshuą Sterninem pracował nad scenariuszem filmu.

„Yogi ma naturę wywrotowca, która imponuje dorosłym” – dodaje Sternin. „Podczas gdy my musimy żyć według ustalonych reguł, on może sobie pozwolić na odrobinę wolności. Żyje spontanicznie, kierując się własnymi zasadami”.

Dan Aykroyd, który żartuje, że z Yogim łączy go „niedźwiedzi apetyt”, zdolność odzwierciedlenia natury postaci argumentuje wielokrotnym oglądaniem przygód misia i jego kompana.

„Stara się zachować klasyczny wydźwięk z odrobiną przemyconego Dana Aykroyda, więc całość jest wszystkim dobrze znaną wersją Yogiego z pewną dozą świeżości” – mówi De Line.

Wspominając spotkanie z aktorem, Brevig dodaje: „Nie mogę powiedzieć, że znaleźliśmy naszego Yogiego. To on znalazł nas. Kiedy widzisz go, czytającego kwestię, myślisz że to Dan, ale jeśli tylko się odwrócisz, przed oczyma staje Yogi”.

Filmowcy byli też zachwyceni próbką możliwości Justina Timberlake’a. „Umówiliśmy się z nim wspólnie z Karen i Donaldem” – opisuje Brevig. „Wszyscy wiedzą, że jest wszechstronnie uzdolnionym aktorem o świetnym głosie, ale czy da radę zagrać Boo Boo? Ludzie myślą, że to łatwizna, ale nie ma nic bardziej mylnego. W trakcie rozmowy po prostu zaczął mówić głosem postaci. Popatrzyliśmy na siebie i stwierdziliśmy, że jest genialny”.

Timberlake, który podkładał głos pod postać Artiego ze Shreka trzeciego, dodaje: „Od zawsze udaję głosy postaci z kreskówek w domowym zaciszu. Staram się naśladować je w pełni, więc bardzo się ucieszyłem, kiedy pojawiła się okazja spróbować z Boo Boo”.

„Zupełnie jak Dan, Justin ma dar do komedii. Już na pierwszym spotkaniu, bawiąc się dialogiem, wpadli w odpowiedni rytm”.

Na szczęście obydwaj panowie znaleźli czas, żeby nagrywać film w tym samym czasie, co w świecie animacji, gdzie króluje praca w pojedynkę, jest rzadkością. Owocem takiej współpracy były nie tylko dobre relacje między aktorami, ale również duża dawka improwizacji.

„Wydaje mi się, że taka współpraca była naprawdę ważna. Yogi i Boo Boo są jak prawa i lewa ręka. Klasyczna drużyna jak Abott i Costello lub Flip i Flap. Dan ma świetną aurę, a wspólna obecność na nagraniach pozwoliła na odrobinę improwizacji” – opisuje Timberlake.

Aykroyd zgadza się, dodając: „Za każdym razem, gdy współpraca między aktorami się układa, odchodzi się nieco od scenariusza, uzyskując odrobinę improwizacji. Było wiele momentów, w których po prostu szyliśmy tekst na miejscu. Cudownie jest móc pozwolić sobie na takie odbijanie piłeczki i móc pośmiać się z tego, jak zabawnie jest grać postaci, które tak uwielbialiśmy, będąc dziećmi”.

Wstępne nagrania głosów wykonano przed rozpoczęciem pracy z żywą obsadą. W tym samym czasie, na nowozelandzkim planie parku Jellystone, aktorzy zajęli się odgrywaniem kwestii przed wyimaginowanymi postaciami Yogiego i Boo Boo.

„Udana interakcja między aktorami a animowaną postacią wymaga dużej ilości planowania i elastyczności. Trzeba umieć reagować na potrzeby” – mówi Joe Ksander (znany z filmu Noc w muzeum) z firmy Rhythm & Hues, która zajęła się animacją. Podczas pracy nad filmem Ksander odpowiedzialny był za zgranie ze sobą linii wzroku aktorów i postaci oraz odpowiednią współpracę z dublerami. Wspólnie z kierownikiem ds. animacji Alexem Orrellem (Iniemamocni) pracowali w tandemie z Brevigiem i kierownikiem ds. efektów wizualnych z Rhythm & Hues, Betsy Paterson (Incredible Hulk). Zespół, który nadzorowali, liczył 450 osób. Obie części zespołu dzielnie dotrzymywały tempa jedna drugiej, a komunikacja między nimi odbywała się za pośrednictwem Cinesynca i Skype’a.

Nagrania próbne pozwoliły aktorom na wizualizację pracy z animowanymi kolegami, a Brevigowi i ekipie animacyjnej dały możliwość wypróbowania nowych pomysłów i sprawdzenia reakcji. Orelle opisuje: „Wszyscy ze sobą współpracowali. Nigdy nie było wiadomo, skąd weźmie się kolejny świetny pomysł, a Eric był naprawdę elastyczny”.

Podczas nagrania proste rysunkowe wersje Yogiego i Boo Boo zostały naniesione na materiał, aby ułatwić pracę animatorom, a wskazówki reżysera miały pomóc w odzwierciedleniu zachowania i uczuć obydwu postaci.

Zmontowany materiał przedstawiono Aykroydowi i Timberlake’owi. „Na tamtym etapie postaci wyglądały jak wyciągnięte z gier wideo, ale chodziło o to, żeby pokazać aktorom, czy ich bohaterowie stoją, biegną na pociąg, czy wiszą nad krawędzią urwiska. Powiedziałem im, że tak to wygląda, a od nich zależy, w jaki sposób zmienimy animację” – wyjaśnia Brevig.

Postaci Yogiego i Boo Boo ożyły dopiero po nagraniu kwestii obydwu aktorów. Dopracowano tempo, niuanse fonetyczne oraz fizyczne zachowanie bohaterów – zdziwienie w scenach, gdzie postaci były zdziwione, i entuzjazm w chwili entuzjazmu.

Z każdą chwilą Yogi i Boo Boo stawali się coraz bardziej dopracowani i zintegrowani z żywą obsadą filmu, w efekcie łącząc emocje z teksturami, kolorami i naturalnym poruszaniem po ekranie.

Ksander przyznaje, że filmowanie w 3D oznacza, że w grę nie wchodzą oszustwa. „Musieliśmy czuwać nad tym, gdzie dokładnie znajdują się misie. Jeśli miały być właściwej wielkości, oznaczało to, że operatorzy i aktorzy muszą się tak ustawić, żeby misie, których nikt nie widzi, były na swoim miejscu” – dodaje.

Produkcję, żartobliwie nazywaną przez reżysera „układaniem torów przed jadącym pociągiem”, zaplanowano w taki sposób, aby Brevig mógł nadzorować montaż i edycję efektów specjalnych w fazie ich post-produkcji, jednocześnie kręcąc sceny z żywą obsadą w Nowej Zelandii.

Więcej informacji

Ogólne

Czy wiesz, że?

  • Ciekawostki
  • Wpadki
  • Pressbooki
  • Powiązane
  • Ścieżka dźwiękowa

Fabuła

Multimedia

Pozostałe

Proszę czekać…