Auta 2

6,2
5,0
Legenda wyścigów Zygzak McQueen nadal mieszka w Chłodnicy Górskiej przy autostradzie 66 i przyjaźni się ze Złomkiem. Pewnego dnia niepokonany Zygzak otrzymuje kuszącą propozycję. Zostaje zaproszony do udziału w prestiżowych zawodach World Grand Prix, które mają wyłonić najszybsze auto świata. McQueen wyrusza w towarzystwie Złomka w pełną przygód podróż, podczas której zmierzy się z groźnymi rywalami, w tym z aroganckim Francesco Bernoullim. Jego kompan też nie będzie narzekał na nudę. Przypadek sprawi, że zostanie wzięty za szpiega… Auta 2 to sequel przebojowej produkcji z 2006 roku, wyprodukowanej w legendarnej wytwórni Pixar. Za reżyserię obrazu ponownie odpowiadał zdobywca Oscara John Lasseter (Dawno temu w trawie, cykl Toy Story), a wspomagał go w tym producent Mrówki Z i Ratatuja, Brad Lewis. Film wyróżnia się niesamowitą dynamiką – jest w nim dużo więcej akcji, wyścigów i kolizji niż w części pierwszej. Fabułę wzbogacono z kolei wątkiem szpiegowskim, dzięki czemu perypetie bohaterów wydają się jeszcze ciekawsze i bardziej pomysłowe. A wszystko to perfekcyjnie zrealizowane, dopieszczone w każdym detalu. Obraz odniósł komercyjny sukces, był też nominowany do Złotego Globu (najlepsza animacja) i, w siedmiu kategoriach, do nagród Annie. W polskiej wersji językowej swoich głosów bohaterom użyczyli m.in. Piotr Adamczyk, Witold Pyrkosz, Agnieszka Dygant i Piotr Fronczewski. Twórcą muzyki do filmu jest laureat Oscara Michael Giacchino (Ratatuj, Odlot).

3D, ale z sensem

To trzeci film Pixara zrealizowany w technice trójwymiarowej. Lasseter jest jej wielkim admiratorem. Nawet swój ślub zarejestrował w 3D! Uważa, że choć na razie nie zawsze technika ta sprawdza się w fabule, to dla animacji komputerowej jest wręcz idealna, bo poszerza jej możliwości. – Nakręciłem w 1989 roku krótki metraż „Knick Knack”, kiedy technika trójwymiarowa nie była jeszcze powszechna. Co do „Aut 2” to od początku myślałem, że będzie to film w 3D. Sam temat to narzucał. W połączeniu z wyrazistym oświetleniem przenosimy się naprawdę w inny świat – mówił. Wtórował mu Lewis: – Nie chodzi tylko o widowiskowe efekty. Sądzę, że w tym przypadku dodaliśmy filmowi głębi, także w tym niedosłownym sensie, i dramatyzmu.

Auta ruszają w świat

Lasseter podkreślał podobieństwa i różnice z innym słynnym cyklem Pixara. – W Toy Story bohaterowie odbywają wielkie i niebezpieczne dla nich podróże. Ale odbywa się to w ramach ich dość zamkniętego świata. Natomiast auta mają przed sobą wielki, szeroki świat, jakże odmienny od spokojnego zakątka, jakim jest Chłodnicy Górskiej. Zygzak zostaje zaproszony do udziału w wyścigach w Japonii, we Włoszech i w Anglii. Dla prowincjusza Złomka to zupełnie nowe doświadczenie. Następuje więc wiele nieuniknionych komediowych zderzeń z nieznaną im rzeczywistością. Denise Ream opowiadała, że praca nad „Autami 2” na początku była na pozór łatwiejsza: – Znamy bohaterów, znamy ich otoczenie, nie trzeba tego wszystkiego tworzyć od podstaw. Ale przecież musimy sprawić, by znane postaci wiarygodnie zaistniały w kompletnie nowym otoczeniu i nadal pozostały sobą. A to już nie jest takie łatwe. W dodatku akcja „Aut 2” rozgrywa się w tylu tak bardzo różnych miejscach, które trzeba opisać i powołać do życia na ekranie! Lewis wspominał popłoch ekipy, gdy przedstawiono jej pierwsze projekty scenariusza: – Mamy tu o wiele więcej ujęć tłumu, więcej bohaterów i miejsc, które trzeba wprowadzić do świata „Aut”. Gdy opowiadaliśmy o tym, co chcemy osiągnąć, widziałem spojrzenia mówiące: „Chyba żartujecie, to technicznie niemożliwe”. Ale Harley Jessup, który poprowadził zespół scenografów, sprawił, że niemożliwe stało się możliwe. Pierwszym etapem pracy był – co jest tradycją Pixara – bardzo intensywny research. Scenografowie i animatorzy odbyli podróże do Japonii i Europy, by na miejscu dokumentować obiekty, które miały posłużyć za pierwowzory filmowych miast, dróg i stadionów. Chodzi zawsze o to samo – o powiew autentyczności w umownym, animowanym świecie. Tej świętej zasady Lasseter przestrzega od lat. Dwa dni filmowcy spędzili w samym Londynie. Odwiedzili siedzibę Scotland Yardu, zobaczyli Big Bena, London Eye, siedzibę parlamentu czy Opactwo Westminsterskie. Jessup wspominał: – Owocem tej podróży była koncepcja kolorystyczna. Postanowiliśmy zderzyć szarości budynków i nieba z ostrymi barwami samochodów. Mamy tu dużo akcentów niebieskości i czerwieni. Wyeksponowaliśmy słynne czerwone londyńskie autobusy i budki telefoniczne. Z kolei odpowiedzialny za wygląd postaci Jay Schuster spędził najwięcej czasu na... rogach ulic. – Studiowałem specyfikę ruchu w Londynie, zwłaszcza obserwowałem, jakie rodzaje samochodów są tu najpopularniejsze i najbardziej charakterystyczne – mówił.

Jessup tak wyjaśniał koncepcję filmowców dotyczącą wyglądu miast w „Autach 2”: – Znane budowle we wszystkich miastach doznały „samochodowej transformacji”. Użyliśmy modeli samochodów i elementów ich designu z końca XIX i początku XX wieku. Na przykład w Londynie katedra świętego Pawła przypomina skrzynię biegów, Big Ben przekształcił się w fantazyjnego Big Bentleya. Metę londyńskiego wyścigu postanowiono umieścić w pobliżu wejścia do Pałacu Buckingham, rezydencji brytyjskiej rodziny królewskiej. W Paryżu zaś ważnym elementem scenografii stał się Łuk Triumfalny. – Jak ten biedny Złomek poradzi sobie z przejazdem? – śmiał się Lasseter. – Tam przecież nie ma narysowanych linii ani świateł. Zaplanowano też liryczną scenę pocałunku dwóch aut na moście, przypominającym bardzo słynny Pont des Arts, przeznaczony do ruchu pieszego, łączący Institut de France z Luwrem. Ten most to było ulubione miejsce spacerów Lassetera i jego żony podczas wizyt w Paryżu. Na jej cześć kobieta-auto w scenie pocałunku ma ulubiony kolor pani Lasseter – lawendowy. Filmowcy przekształcili też słynne paryskie zabytki, jak wieża Eiffla, muzeum d'Orsay czy katedra Notre Dame (znalazły tu się auto-gargulce), zgodnie z samochodową wyobraźnią. Szczególną rolę odegrały sławne hale paryskie, w których ulokowano wielki targ samochodowych części zamiennych. – To kapitalna przestrzeń – entuzjazmował się Jessup. – Samochody mogą się tu ścigać, myślę też, że stworzyliśmy niepowtarzalną atmosferę jarmarku. Dla Jessupa praca w Paryżu i dotycząca Paryża była bardzo przyjemna. – Nieźle poznałem to miasto, pracując nad filmem „Ratatouille”. Teraz jeszcze utwierdziłem się w przekonaniu o jego pięknie – mówił.

Jeśli chodzi o Włochy to stworzono na ekranie fikcyjne miasto Porto Corsa, wzorując się na Portofino, francuskiej Nicei oraz na trasie wyścigów samochodowych w Monako. Jessup opowiadał, jakie elementy postanowił wyeksponować: – Włoska Riwiera to wspaniała roślinność, morze terakotowych dachów, charakterystyczne kamienie brukowe, ściany budynków pomalowane na jaskrawe kolory. Podjęto decyzję, że zostaną połączone elementy rodem z Portofino (głównie architektura) oraz z francuskiej Riwiery. Miejscowemu portowi nadano kształt samochodowego koła, fasada kasyna wystylizowana jest na kształt Fiata Topolino z 1948 roku. – Ta „autofikacja” scenografii wprowadza element humoru. Dała nam mnóstwo radości. Nigdy jeszcze dotąd nie zrobiliśmy w Pixarze nic podobnego – mówił Lasseter.

W Tokio postanowiono wyeksponować światła i neony rozświetlające miasto, zwłaszcza handlową dzielnicę Ginza. Lewis i Lasseter wcześniej wielokrotnie odwiedzali Japonię. – Pomyśleliśmy, że będzie zabawnie zderzyć Złomka z odmiennymi obyczajami. Jak da sobie radę w toalecie, która wygląda inaczej i pełni inne niż w USA funkcje? To mogło być bardzo zabawne – komentował Lasseter. Operatorka światła Sharon Callahan opowiadała, że podczas pobytu w Tokio postanowiono wykorzystać budynek National Art Center, chociaż początkowo tego nie planowano. Ale niezwykła uroda architektury tego budynku przeważyła. – Tokio zmieniło się w ciągu tych kilku lat, kiedy tam nie bywałam – odnotowała Callahan. – Intrygujący jest zwłaszcza kontrast pomiędzy rzęsiście oświetlonymi dzielnicami handlowymi a resztą miasta. Na ulicach Tokio postanowiono zainscenizować wyścig wzorowany na tym, jaki odbył się w Singapurze. Lasseter i Lewis wielokrotnie oglądali i analizowali jego przebieg. Lewis komentował: – Zwróciło naszą uwagę niezwykłe, białe halogenowe światło samochodowych reflektorów. Postanowiliśmy wprowadzić je do naszego filmu i skontrastować z tokijskimi neonami. Myślę, że w ten sposób uzyskaliśmy intrygujący efekt. Tokio to świat high-tech, podczas gdy Chłodnica Górska to sielska „americana”. Lasseter tłumaczył: – Pod wieloma względami druga część całkowicie różni się od pierwszej. Tu wszystko jest modne i cool, jak to w szpiegowskim widowisku. Ale przecież zupełnie inny klimat związany z Chłodnicą Górską też się pojawia. I to także jest źródłem zabawy.

Każde auto ma charakter

Zygzak McQueen

Już nie taki narwany młodziak, ale rajdowa gwiazda. Ma szansę zostać najszybszym samochodem świata i ta rywalizacja powoduje, że wraca do dawnych błędów. Zaczyna lekceważyć zwłaszcza swego przyjaciela Złomka.

Sally Carrera

Porsche 2002, model sportowy 911. Dorastała w Kalifornii, znużyło ją zawrotne tempo życia i jazdy, jakie tam obowiązują. Znalazła cichą przystań w Chłodnicy Górskiej. Czeka na Zygzaka. To ona namawia go, by zabrał Złomka ze sobą.

Złomek

Stara ciężarówka-holownik. Z wierzchu zardzewiały, ale o złotym sercu i zawsze skłonny do pomocy. Poza tym, wcale nie taki ślamazarny, jak się na pierwszy rzut oka wydaje. Najlepszy i niezwykle wierny kumpel McQueena. Towarzyszy mu w podróży na Grand Prix i zostaje wzięty za tajnego agenta, co powoduje serię nieporozumień.

Sean McMission

Elegancki, elokwentny brytyjski tajny agent. Mistrz błyskawicznych pogoni i szybkich ucieczek, zawsze na tropie zła. Dysponuje imponującym zestawem gadżetów. Pomyłkowo bierze Złomka za doskonale maskującego się amerykańskiego tajnego agenta.

Lila Lifting

Młoda i niedoświadczona agentka, ale za to bardzo atrakcyjna, ambitna i doskonale wykształcona. Ma jednak głównie wiedzę ze szpiegowskiej akademii, a w prawdziwym życiu i prawdziwej akcji nie zawsze daje sobie radę. Współpracuje ze Złomkiem, który jest nią oczarowany.

Francesco Paltegummi

Włoski rajdowiec, niezwykle ambitny i próżny. Główny konkurent Zygzaka, faworyt Grand Prix, swój największy fan.

Profesor Zweitkatt

Naukowiec, niestety szalony. Rozchwytywany producent supernowoczesnych broni. Zamierza dokonać wielkiego sabotażu wyścigów Grand Prix.

Luigi

Fiat 500, rocznik 1959, wraz ze swym kumplem Guido prowadzi sklep z ogumieniem. Niezwykle towarzyski, głośny i gadatliwy. Ekscytuje się wieloma rzeczami, jest wielkim wielbicielem wyścigów samochodowych, zwłaszcza marki Ferrari. Gdy dowiaduje się, że wielki wyścig odbywa się także w jego rodzinnej miejscowości, jest w siódmym niebie.

Łatwizna? Nigdy!

Chociaż animacja komputerowa rozwija się w niezwykle szybkim tempie i wciąż pojawiają się kolejne techniczne możliwości, twórcy filmu nadal stawiali sobie nowe wyzwania. Powstanie jednej kompletnej klatki filmu trwa przeciętnie około trzynastu godzin! Szef do spraw technicznych Apurva Shah tak opowiadał o wyzwaniach i trudnościach związanych z realizacją: – Wielka skala przedsięwzięcia jest już trudnością. Trzeba nadać spójność tak wielkiej liczbie miejsc akcji i bardzo różniących się od siebie bohaterów. Zacznijmy od wyglądu samochodów i ich sposobu jazdy. Trzeba je było zróżnicować w zależności od modeli, stanu zużycia. Musieliśmy też rozplanować trasę londyńskiego wyścigu. Rozpoczęliśmy pracę z mapą miasta w ręku. Budowaliśmy kolejne moduły dekoracji, bardzo uważając, by zachować proporcje między swoistym realizmem a karykaturą. Jeremy Lasky, operator odpowiedzialny za kamery, komentował: – Nauczyliśmy się wiele od czasu pierwszego filmu. Wiemy, jakie ruchy kamery są najwłaściwsze, by oddać dwoisty charakter samochodów-bohaterów. Kamera jest tym razem nieco bardziej dynamiczna. Mocno pracowaliśmy też nad naturalnym wyglądem wody, co nadal jest dużą trudnością. Najtrudniejszą sekwencją były wyścigi w Porto Corsa. W ciągu 12 minut mamy tu aż 250 cięć, zmieniają się też miejsca akcji. Trzeba było zachować czytelność i spójność fabuły oraz jej dynamikę. Chociaż w wirtualnym świecie komputerowej animacji możliwości ustawienia kamery wydają się niemal nieograniczone, Lasky uważał, żeby nie dać się zbytnio uwieść tym możliwościom i nie popaść w monotonię czy chaos. – Naszym głównym założeniem było, by, filmując wyścigi, poczuć się jak widz – ale widz aktywnie uczestniczący w wyścigu. Sharon Calahan, od dawna współpracująca z Lasseterem, była operatorem odpowiedzialnym za światło. – Trzeba było zróżnicować miejsca akcji tak, by były wyraźnie inne niż Chłodnicy Górskiej. W sekwencjach paryskich zastosowaliśmy – wzorując się na „Ratatuj” – ciepłe rozproszone światło, budzące tęsknotę za domem. Londyn był pochmurny, ale nie ponury. Najtrudniejsze były sceny na otwartym morzu, ze światłem odbijającymi się w wodzie, oraz sceny w Tokio, z mnóstwem neonów i samochodowych świateł. Mieliśmy do czynienia z wielką różnorodnością: zmiany pogody, noc i dzień, wnętrza i plener, sceny z jaskrawymi barwami i stonowane.

Muzyka z pomysłem

Lasseter wielką wagę przywiązuje do ilustracji muzycznej swych filmów. Tym razem chciał nawiązać do klasycznych szpiegowskich filmów z lat 60., ale nie wprost. Zatrudnił zatem współczesnych artystów. Głównym kompozytorem został laureat Grammy, Michael Giacchino, stale współpracujący z Pixarem. – Do sceny wstępnej napisałem gitarową, surową muzykę, jakiej dużo słuchałem w młodości. Johnowi bardzo się spodobała – opowiadał. Giacchino napisał także francuską piosenkę „Mon coeur fait vroum”, którą śpiewa bardzo popularny we Francji Bénabar. Tekst napisali Giacchino i Scott Langteau, a francuskiej adaptacji dokonał Boualem Lamhene. Bénabar debiutował pełnowywmiarowym albumem w 2001 r., a w 2006 jego płyta „Reprise de Negociations” stała się bestsellerem w Europie. W filmie znalazły się też inne piosenki. „You Might Think”, napisana przez Rica Ocaska i wykonywana w 1984 roku przez jego zespół Cars, pojawiła się w nowej wersji grupy Weezer, gwiazdy rocka niezależnego. Wielokrotnie nagradzany muzyk country Brad Paisley, który napisał większość piosenek do pierwszej części filmu – „Behind the Clouds” (z Frankiem Rogersem) oraz „Find Yourself” – stworzył dwie nowe piosenki. Lasseter wspominał: – Z Bradem zaprzyjaźniliśmy się podczas kręcenia pierwszej części. Teraz on i Robbie Williams połączyli siły i stworzyli naprawdę świetny rock-and-rollowy kawałek, dobrze oddający przyjaźń Złomka i Zygzaka. Ten utwór, „Collision of Worlds”, został napisany prze duet Paisley–Williams, skojarzony przez Lassetera. Anglik Williams, dawny członek grupy Take That, odniósł wielki sukces jako solista. Sprzedał ponad 57 milionów płyt. – To piosenka, która powstała specjalnie na potrzeby filmu. Opowiada o wzajemnym porozumieniu. Znaliśmy temat. Brad zgrał kilka akordów, ja zacząłem coś mruczeć i w końcu stworzyliśmy piosenkę – śmiał się Williams.

Paisley napisał jeszcze „Nobody’s Fool” i sam wykonał ten utwór. Muzyk opowiadał: – Tę piosenkę zainspirowała najbardziej poruszająca scena filmu. Złomek doznaje swego rodzaju olśnienia. Wszyscy twierdzą, że celowo udaj głupka, podczas gdy on wie, że tak nie jest. W końcu dochodzi do wniosku, że jest tym, kim jest.

Piosenka japońskiego dziewczęcego zespołu Perfume „Polyrhythm” pojawia się w scenie, gdy Zygzak i Złomek przybywają na galę otwarcia Światowego Grand Prix w Tokio.

Napiszmy to jak najlepiej

Jak wiadomo nie od dziś, Lasseter ogromną wagę przywiązuje do scenariusza. W pracę nad nim było zaangażowanych wiele osób, choć kluczowe decyzje podejmował sam reżyser. Ale uważa on, że odmienne punkty widzenia, pomysły płynące z różnych stron wzbogacają tekst, a czasem nadają mu całkiem inny kierunek i charakter. Najpierw więc Lasseter z Lewisem i Danem Fogelmanem napisali nowelę filmową. Potem do pracy zabrał się scenarzysta Ben Queen, wspierany przez zespół konsultantów pod wodzą Nathana Stantona. – To nie miała być parodia szpiegowskich filmów – tłumaczył swe zamiary Lasseter. – To film szpiegowski z samochodami jako agentami. I z wielką liczbą kapitalnych gadżetów. Gdy pracowałem nad tym filmem, mały chłopiec we mnie doszedł wyjątkowo silnie do głosu. Mamy tyle gadżetów, wymyśliliśmy je, więc pozwólmy im zadziałać! Queen tak opowiadał o tym, jak koncepcje Lassetera zostały wcielone w życie: – W otwierającej film sekwencji, gdy pojawia się na ekranie Sean McMission, mamy do czynienia z tonem całkowicie serio. Chcieliśmy wzbudzić poczucie prawdziwego zagrożenia. A potem następuje komediowa scena w Chłodnicy Górskiej. To moim zdaniem doskonałe rozwiązanie, wprowadzające w późniejszy zmienny klimat filmu. W wielkiej mierze to naprawdę szpiegowski thriller, ale z silnym komediowym zabarwieniem. Queen debiutuje jako scenarzysta w animacji, ale ma na koncie serial dla telewizji Fox „Drive”, opowiadający o wielkim nielegalnym wyścigu samochodowym, którego trasa wiedzie przez całe USA. Tak mówił o głównym temacie „Aut 2”: – Przyjaźń Zygzaka i Złomka to wątek, do którego publiczność okazała się bardzo przywiązana. Kontynuujemy go więc i rozwijamy, lecz w innych okolicznościach. Obaj bohaterowie trafiają do całkowicie obcych im miejsc. Jak się w tym znajdą? Nathan Stanton uzupełniał wyjaśnienia Queena: – Minęło jakieś cztery, pięć lat, odkąd rozstaliśmy się z bohaterami. Zygzak został gwiazdorem wyścigów, Złomek jest, jaki był: szlachetny i naiwny. Najlepiej czuje się w Chłodnicy Górskiej. Ich przyjaźń przetrwała, ale postanowiliśmy sprawdzić, co się stanie, gdy zostanie narażona na poważne wstrząsy. Lewis podsumowywał: – Jasne, że nie było łatwo połączyć konwencji szpiegowskiego thrillera z widowiskiem na temat wyścigów i komedią. Ale jestem przekonany, że nasza historia ma serce i duszę i dlatego powinna przekonać widzów.

O filmie

Zygzak McQueen trzy razy wygrał wyścig Piston Cup Championship w Kalifornii. Nadal mieszka w Chłodnicy Górskiej przy autostradzie 66, przyjaźni się ze Złomkiem i pozostałymi autami. Otrzymuje propozycję udziału w pierwszym wielkim światowym Grand Prix, podczas którego ma zostać wyłoniony najszybszy samochód świata. Zawody odbywają się w Japonii i kilku krajach Europy. W podróży towarzyszy mu wierny kumpel Złomek, który nie ma obycia w świecie i zaczyna irytować McQueena. W dodatku Złomek zostaje wzięty przypadkowo za amerykańskiego tajnego agenta. Wraz z brytyjskim szpiegiem Seanem McMission wpada na trop spisku związanego z wyścigami. Tymczasem Zygzak musi sobie dać radę z groźnymi sportowymi przeciwnikami, z zadufanym Francesco Paltegummim na czele.

Samochody i szpiedzy

John Lasseter po sukcesie pierwszej części Aut – filmu, do którego miał wyjątkowo osobisty stosunek, dość szybko pomyślał o kontynuacji przygód jego bohaterów. Ojciec reżysera pracował jako dealer Chevroleta w Whittier, w Kalifornii. Mały John uwielbiał przebywać u niego pracy, a gdy skończył 16 lat, był tam „chłopakiem od wszystkiego”. – Dorastałem w Południowej Kalifornii, w miłości do samochodów, w specyficznej, związanej z nimi kulturze. W „Autach” chciałem oddać, oprócz miłości do samochodów, atmosferę miasteczka, w którym mieszkałem. Pokochałem postaci, które stworzyłem – ich wzajemne przywiązanie do siebie. Nie mogłem przestać o nich myśleć. Chciałem zafundować im kolejną przejażdżkę. Pomogłem także moim bohaterom znaleźć się w świecie, który jest moją pasją – w świecie filmów szpiegowskich. Nie mogłem sobie odmówić połączenia spokojnego życia w Chłodnicy Górskiej z wielkimi międzynarodowymi intrygami.

Film postanowiono zrealizować w technologii 3D, wykorzystując najnowsze zdobycze techniki. O genezie „Aut 2” tak opowiadał główny twórca filmu: – O kontynuacji zaczęliśmy myśleć tuż po zakończeniu realizacji pierwszej części. Przygotowaliśmy sekwencję, w której Zygzak zabiera Sally na pierwszą randkę do... kina samochodowego. Doszedłem do wniosku, że będzie to film szpiegowski, a jego bohaterem uczynimy superagenta Seana McMission. Jestem wielkim wielbicielem szpiegowskich seriali i filmów. Wychowałem się na serialu „The Man from U.N.C.L.E.”. Oglądam z moimi pięcioma synami tego rodzaju produkcje bardzo często. Cykl o Bourne'ie zaliczyliśmy już dziesiątki razy! Tak więc, chociaż ostatecznie pierwsza randka wyglądała całkiem inaczej, zapamiętałem dobrze pomysł z filmem i McMissionem. Byłem przekonany, że tkwi w nim duży potencjał. W swoim przekonaniu Lasseter utwierdził się podczas podróży promocyjnej z „Autami” po świecie. Wtedy ostatecznie postanowił, że miejsca o zupełnie odmiennej kulturze i obyczajach będą świetną scenerią dla kolejnych przygód Zygzaka i jego przyjaciół. – Emocjonująca była myśl, by postawić Złomka w sytuacjach całkiem dla niego nowych. Większość pomysłów przyszła mi do głowy podczas tej podróży. Śmiałem się sam do siebie, gdy zacząłem wyobrażać sobie Złomka w tych wszystkich niezwykłych miejscach. Jak da sobie radę z lewostronnym ruchem w Londynie? Albo z plątaniną ulic w Tokio i całkowitym brakiem znanych mu drogowych znaków? I co pocznie we Włoszech, zetknąwszy się działającą na zupełnie innych zasadach sygnalizacją świetlną na skrzyżowaniach? Oczywiście oprócz ukazania świata międzynarodowych wyścigów i szpiegowskich perypetii, Lasseterowi jak zwykle zależało na zawarciu w filmie wielkiej dawki humoru. – Humor wynika przede wszystkim z rysunku postaci, ich niecodziennych charakterów – wyjaśniał Lasseter – i z niespodziewanych sytuacji, w których się znajdują. Ale najważniejsza jest przyjaźń pomiędzy Zygzakiem i Złomkiem, która zostaje poddana kolejnym próbom. To, co wydaje się bardzo mocne, w nowym otoczeniu może bardzo osłabnąć. Jak silna jest ta przyjaźń, ile może wytrzymać – oto pytanie, które chciałem zadać. Lasetter wyznał, że wielką wagę przywiązywał do postaci Złomka. – Jest kimś niezwykłym, bardzo prostolinijnym i szczerym, zawsze mówi to, co myśli. A ta cecha, jak się można domyślić, może go bardzo łatwo wpędzić w kłopoty! Kiedy odkrywa, że otoczenie śmieje się nie z nim, ale z niego, jest to bardzo przykre doświadczenie, które niemal łamie mu serce. To z kolei skłania go do bardziej realistycznej refleksji nad tym, kim jest i jaki jest. W takiej chwili zagrożona przyjaźń staje się bardzo ważna. Pytanie brzmi: czy to Złomek powinien się zmienić, czy raczej otaczający go świat?

Współreżyser filmu Brad Lewis nie krył podziwu dla swego słynnego kolegi: – Współpraca z Johnem to zawsze coś wyjątkowego. Jego zaletą jest wielka precyzja w tworzeniu światów, które opisuje. W tym przypadku niezwykle mocno skupił się na postaciach. Dostaliśmy od niego świetną fabułę osnutą wokół przyjaźni. Producentka Denise Ream dodawała: – Chyba nie ma nikogo, kto by nie chciał pracować z Johnem. Moim zdaniem jest wielkim gawędziarzem, potrafi wymyślać świetne opowieści. Jako reżyser jest niesamowity. Wie, czego chce i z wielką pasją podąża za swoją wizją. A entuzjazmem w szukaniu najlepszych rozwiązań potrafi zarazić całą ekipę.

O twórcach filmu

John Lasseter (reżyser, scenarzysta)

Urodził się w 12.02.1957 roku w Hollywood, w Kalifornii. Pierwszą nagrodę w życiu (wynosiła 15 dolarów) zdobył za rysunek jeźdźca bez głowy w konkursie zorganizowanym przez Model Grocery Market w Whitter. Kształcił się w California Institute of the Arts w Valencii. Podczas studiów zdobył dwukrotnie Student Academy Award za filmy „Lady and the Lamp” (1979) oraz „Nitemare” (1980). Po studiach znalazł zatrudnienie w Lucasfilm Ltd., gdzie pracował między innymi przy filmie „Piramida strachu” (1985). Dwukrotnie zdobył Oscara: za prowadzenie zespołu „Toy Story” (dostał też nominację za scenariusz filmu animowanego) oraz za najlepszy animowany film krótkometrażowy „Tin Toy” w 1988 roku (wspólnie ze Stevem Reevesem). Lasseter na stałe związany jest ze słynną wytwórnią Pixar Animation Studios. Obecnie jest jej wiceprezesem. Był producentem wykonawczym przy kolejnych wielkich przebojach Pixara: „Potwory i spółka”, „Gdzie jest Nemo” oraz „Iniemamocni”. Zdobył też wiele innych prestiżowych wyróżnień. W 2004 Art Directors Guild nagrodziła go „Outstanding Contribution to Cinematic Imagery”. W tym samym roku American Film Institute uhonorował go specjalnym wyróżnieniem. – Po pierwsze i najważniejsze, to co może zainteresować publiczność, to nie technologia, tylko ciekawa historia. Kiedy oglądasz ekscytujący film, nie myślisz: „To jest tak wciągające, bo wykorzystali tę nową kamerę Panavision”. Komputer to tylko narzędzie, które służy do opowiadania – oto artystyczne credo twórcy. Reżyser ma żonę Nancy i pięciu synów.

Filmografia:

1995 – Toy Story (Toy Story), 1998 – Dawno temu w trawie (A Bug’s Life), 1999 – Toy Story 2 (Toy Story 2), 2006 – Auta (Cars), Mater and the Ghoslight (V, kr.m.), 2008 – Tokyo Mater (kr.m.), Mater's Tall Tales (serial TV, 7 odc. w latach 2008– 2010), 2011 – Auta 2 (Cars 2)

Brad Lewis (wpółreżyser, współscenarzysta)

Urodził się w 1958 roku. Ukończył Fresno State University, na wydziale sztuki i teatru. Działa w wytwórni Pixar od 2001 roku. Był między innymi producentem nagrodzonego Oscarem filmu „Ratatuj” . Za ten sam film zdobył prestiżową nagrodę Producer of The Year od Producers Guild of America. Przedtem trzynaście lat spędził w firmie Pacific Data Images, ściśle powiązanej z DreamWorks. Pracował między innymi przy filmach : „Siły natury” („Forces of Nature”), „Peacemaker”, „Tajna broń” („Broken Arrow”) i „Mrówka Z” („ANTZ”). Rozpoczynał karierę jako asystent producenta „The Merv Griffin Show”. Pojawiał się na scenie teatralnej jako tańczący potwór w „Sesame Street Live!”. Produkował programy telewizyjne, m.in. „The Last Halloween” na zamówienie wytwórni Hanna-Barbera oraz pierwszy odcinek „The Simpsons” w 3D. Zdobył za tę produkcję nagrodę Emmy. Drugą statuetką wyróżniono go za grafikę wykorzystaną w programie „Monday Night Football”. Mieszka w San Carlos w Kalifornii, wraz z żoną, synem i córką. W 2008 roku pełnił funkcję burmistrza tego miasta.

Filmografia (jako reżyser) :

2011 – Auta 2 (Cars 2)

Parada niezwykłych głosów

Większość aktorów, którzy pracowali przy pierwszym filmie, powtórzyło swe role. Z dwoma bolesnymi wyjątkami – zmarli Paul Newman, podkładający głos wójta Hudsona, oraz George Carlin grający Fillmore'a (Ogórka). Carlina, słynnego komika estradowego zastąpił aktor-imitator Lloyd Sherr, lecz – w hołdzie Carlinowi – nie występuje on w czołówce. Newmana, zgodnie z wolą Lassetera, nie zastąpił nikt. – Wójt to był Paul Newman – mówił reżyser. – Tę rolę napisaliśmy dla niego po tym, jak wysłuchaliśmy jego pełnej pasji opowieści o samochodowych wyścigach. By uczcić aktora, wpadliśmy na pomysł, by wyścig Piston Cup nazwać The Hudson Hornet Memorial Piston Cup. Zygzak przekształcił gabinet Wójta w poświęcone mu muzeum. W ten sposób oddaliśmy hołd Newmanowi. Dave Mullins i Shawn Krause, którzy kierowali zespołem sześćdziesięciu animatorów pracujących nad postaciami z filmu, opowiadali, że aktorskie kreacje były dla nich wielką pomocą. Krause twierdził, że trzymali się ustalonych przy pierwszym filmie reguł, które jednak Lasseter pozwalał do pewnego stopnia naruszać. – John chciał na przykład, by auta w naszym filmie zachowywały się jak prawdziwe. Ciężkie samochody nie powinny wykonywać nieprawdopodobnych ewolucji i skoków. Trochę to zmieniliśmy, ale zapewniam, że nadal samochody zachowują się jak prawdziwe samochody – mówił. Mullins dodawał: – Zasadą w Pixarze było od zawsze zachowywanie wierności materiałom. Metal to nie plastelina! Takie podejście niesie wiele trudności i ograniczeń. Ale ograniczenia wzmagają inwencję. Nasze samochody muszą przecież wyrażać emocje. A nie mają ludzkich części ciała, jak ręce czy nogi. Tak więc nasza praca przypominała animację twarzy. Musieliśmy nadać jej maksimum wyrazu, zwłaszcza oczom. Krause potwierdzał jego słowa: – Animacja samochodów polegała na tym, że przednie koła zastępowały ręce, a tylne nogi. Gdy opanujesz ten słownik, wszystko staje się o wiele prostsze.

Owen Wilson użyczył ponownie głosu Zygzakowi. Tak mówił o swym bohaterze i nowym filmie: – Zygzak wydoroślał, wyrósł z gorączki konkurencji. Ale pojawienie się ambitnego Francesco powoduje, że znowu opanowuje go gorączka rywalizacji. Poza tym, zaczyna irytować go Złomek. Jest lojalny i wiele mu się wybacza, ale gdy usiłuje pomóc, powoduje jeszcze większy chaos. Myślę, że filmy Pixara przypominają wykonane z miłością rękodzieło, poruszające uniwersalne tematy. Krause komentował pewne zmiany w wyglądzie Zygzaka: – Ściga się w nocy, używa więc dodatkowych reflektorów. Trzeba je było precyzyjnie rozmieścić, by nie szkodziły jego szerokiemu uśmiechowi.

W polskiej wersji językowej rolę Zygzaka McQueena, ambitnego i rezolutnego samochodu wyścigowego, ponownie objął Piotr Adamczyk („Lejdis”, „Och, Karol 2”). – Mam wrażenie, że wcale nie muszę powracać do tej postaci – mówił aktor – bo ona mi towarzyszyła przez cały czas. Pierwsza część filmu „Auta” dała mi taką popularność wśród dzieci, że mali chłopcy sami często mi przypominali, że Zygzak McQueen to ja. Co tym razem czeka Zygzaka i jego przyjaciół z Chłodnicy Górskiej? – Zygzak będzie przeżywał podobne sytuacje – zdradza Adamczyk – ale na większą skalę. Pojawi się i w Tokio, i w Stanach Zjednoczonych, i w Anglii, i we Włoszech. Właściwie będzie ratował świat! To film z pogranicza Jamesa Bonda. Czy rozmawiające ze sobą samochody mogą nadal fascynować młodych widzów? Według Adamczyka, jak najbardziej. – Jako dziecko bawiłem się samochodzikami, które prowadziły ze sobą bardzo złożone dialogi – mówi. I nie kryje, że ponowne spotkanie z Zygzakiem McQueenem sprawiło mu niemałą radość: – To świetnie narysowany film i znakomicie zagrany przez amerykańskich aktorów, ale to nie znaczy, że nie można dołożyć czegoś od siebie. Ja uwielbiam tę pracę!

Larry the Cable Guy („Only in America”) z radością powtórzył rolę Złomka. – Najbardziej w nim lubię to, że Złomek jest Złomkiem, cokolwiek by robił i gdziekolwiek by się znalazł – mówił. – Przypomina w tym mnie. Ja, podobnie jak mój bohater, lubię moje otoczenie. On ma też w filmie przygodę podobną do mojej. Złomek myśli, że superostre wasabi to lody! Ja również dałem się podpuścić i zjadłem je, jakby to było słodkie ciasteczko. Skutki możecie sobie wyobrazić.

Lasseter wyznał, że gdy pisał rolę Seana, miał na myśli Michaela Caine'a, ale nie wiedział, czy uda mu się go pozyskać do współpracy. Udało się! – Sir Michael Caine jest do tej roli po prostu idealny – entuzjazmował się reżyser. – Ma niepowtarzalny głos i angielski akcent. No i oczywiście jest bardzo twardy i cool. A poza tym, fantastycznie zagrał w wielu szpiegowskich filmach, jak słynny cykl o Harrym Palmerze czy „Czwarty protokół”. Caine nie wahał się długo: – Pierwsza część filmu była fantastyczna – naprawdę nie widziałem do tej pory na ekranie czegoś podobnego. Potrafię chyba grać szpiegów, może dam radę i samochód – powiedziałem żonie. Animatorów zainspirował zwłaszcza charakterystyczny uśmiech aktora i sposób ściągania ust, gdy jego postać jest zła.

Emily Mortimer („Młody Adam”, „Wyspa tajemnic”) powierzono rolę młodej agentki, Lili. – Pixar to wielka jakość, a praca nad animacją jest ciężka, choć inspirująca. Najpierw starasz się jak najlepiej przeczytać dialogi. Potem coraz bardziej wczuwasz się w postać, patrzysz, co robią inni, pogłębiasz interpretację. Moja bohaterka ma momenty, gdy jest bardzo pewna siebie, w innych popada w panikę. Próbowałam więc wszystkiego – od szeptu do krzyku. Animator Jude Brownbill, który zajmował się w kilku scenach tą postacią, docenił walory kreacji Mortimer. – Potrafiła oddać nerwową energię, moc, ale i niepewność, charakteryzującą tę postać. Bo myślę, że Lili czułaby się pewniej jako analityczka niż w bezpośredniej akcji.

Franceso Paltegummi to gwiazda wyścigów i swój własny wielki fan numer 1. – To człowiek pełen samego siebie. Mówi o sobie w trzeciej osobie. Bardzo zabawna postać – komentował Lasseter. Pamiętny z filmów braci Coen czy Martina Scorsese aktor charakterystyczny John Turturro podjął wyzwanie. – Francesco musiał mieć wiele energii w samym głosie. Szczerze mówiąc, wiele rzeczy skradłem jednemu z moich przyjaciół, który jest strasznie zabawny, sarkastyczny i narwany – mówił aktor.

Z miłości do samochodów

Głównym konsultantem do spraw samochodów został pracujący przy poprzednim filmie Jay Ward. Jego ojciec, podobnie jak ojciec Lassetera, był dealerem aut i mechanikiem. Sam Ward zajmuje się handlem samochodami, jest także kolekcjonerem samochodów. Od 2001 roku organizuje dla Pixara specjalny letni pokaz „Motorama”, gdzie prezentowane są ekskluzywne modele samochodów oraz niezwykłe egzemplarze aut będące w posiadaniu kolekcjonerów. Warto też wspomnieć, że ojciec Jaya Schustera, czuwającego nad wyglądem filmowych aut, był przez 43 lata projektantem designu w General Motors. Schuster tak opowiadał o pracy nad projektowaniem modeli: – Najpierw naradzaliśmy się z Johnem, dyskutując nad postaciami i charakterami, nad tym, co mają robić i jakie emocje wyrażać. Wiele samochodów w filmie ma liczne poprawki w stosunku do modeli fabrycznych. Skonstruowaliśmy trójwymiarowe malowane modele, uwzględniające wszelkie wymiary i funkcje. Po kolejnych dyskusjach i aprobacie ze strony Johna, szybko powstawały modele kompletne. Następnie wprowadzaliśmy ostateczne dane w pamięć komputera. Powstało aż 145 samochodów i aż 781 ich wariantów. Łącznie – 926 modeli. To rekord Pixara. Ward mówił: – Naszym założeniem było zwrócić uwagę na autentyzm detali i na to, jakimi modelami danej marki posługują się kierowcy w różnych krajach. Sprawdziliśmy to bardzo dokładnie. Na przykład w Japonii nikt nie jeździ American Toyotą Camry, jeździ się tam Toyotą Majestic. Wielką radość sprawiło nam projektowanie samochodów Formuły 1. Stworzyliśmy własną ligę i nazwaliśmy ją Formula Racers. Franceso Paltegummi to nasz faworyt, z efektownie odkrytym silnikiem. Jego wygląd koresponduje z jego charakterem, który przypomina Zygzaka z pierwszego filmu. To włoski ryzykant, który chce dojechać do mety pierwszy za wszelką cenę. Głosu użyczył mu John Turturro i wraz z wyglądem wozu stworzyło to niezwykłą postać. Zgadzał się z nim Schuster: – Trudno było zaprojektować naszego kochanego zawadiakę Franceso, bo ma doskonale widoczne zawieszenie. Trudności sprawiał też charakterystyczny kształt wydłużonej maski. Dodawał ekspresji, ale żeby uzyskać pożądany efekt, musieliśmy podjąć wiele prób. Za radą Warda część animatorów odbyła kursy i jazdy samochodami Formuły 1. Uczestniczyli w wyścigach również jako widzowie, by doskonale poznać zachowania tłumu, usłyszeć dźwięki. – Oglądać wyścigi w telewizji czy na DVD to zupełnie co innego niż doznawać przeciążeń w wyścigowym samochodzie, czy odczuć ekscytację widowni – mówił Ward.

Innego rodzaju radość sprawiło ekipie projektowanie aut szpiegowskich. Ward komentował: – McMission jest naprawdę cool. Dysponuje tonami gadżetów i niezwykłego wyposażenia. Przekształcenie się w wodolot czy łódź podwodną to dla niego pestka. Jest też wyposażony w specjalne magnesy. Nadaliśmy mu wygląd jak z najlepszych lat europejskiego designu z lat 60. Schuster dodawał: – Na pierwszy rzut oka nie ma wyglądać na szpiega, ale na wielce elegancki wóz sportowy z tamtej epoki. Wyjątkowo szybko poszło zaprojektowanie Lili Lifting, młodej agentki, podwładnej Seana. Wspominał Schuster: – John opowiedział mi o niej. Najważniejsze było to, że jest modna i prosto po szpiegowskiej szkole. Wzorowałem się na supermodnych i supernowoczesnych wozach produkowanych przez małych wytwórców w krótkich seriach. John niemal od ręki zaakceptował nasze pomysły. Oczywiście Lila ma zamaskowaną broń, specjalne hydrauliczne ramię oraz urządzenie rażące prądem. A także potrafi latać, dzięki wysuwanym skrzydłom i silnikom odrzutowym.

Więcej informacji

Proszę czekać…