Wracając do domu, mieszczącego się w dziwnej, obskurnej kamienicy pośrodku wyludnionego, industrialnego pejzażu, Henry Spencer dowiaduje się od sąsiadki, że jego dziewczyna, Mary, zaprasza go na kolację do domu swoich rodziców. Tam dowiaduje się, że został ojcem przedwcześnie urodzonego "dziecka".
Wracając do domu, mieszczącego się w dziwnej, obskurnej kamienicy pośrodku wyludnionego, industrialnego pejzażu, Henry Spencer dowiaduje się od sąsiadki, że jego dziewczyna, Mary, zaprasza go na kolację do domu swoich rodziców. Tam dowiaduje się, że został ojcem przedwcześnie urodzonego "dziecka". Anonimowy
ten film jest nie dla każdego dla mnie momentami jest tak ciężki psychicznie że nie do wiary a ten dzieciak mutant fuj przy tym filmie nie zróbcie mojego błędu-jadłem
porażka – powiem krótko bardzo schizowy i pokręcony, jak dla mnie badziewie totalne
Ta strona powstała dzięki ludziom takim jak Ty. Każdy zarejestrowany użytkownik ma możliwość uzupełniania informacji
o filmie.
Poniżej przedstawiamy listę autorów dla tego filmu:
Ogólne
Czy wiesz, że?
Pozostałe
Proszę czekać…
A-R-C-Y-D-Z-I-E-Ł-O – Dla mnie – jeden z najlepszych filmów jakie kiedykolwiek powstały. Pierwsze dzieło Lyncha, w którym już czuć jego surrealny styl, w dodatku film cechuje świetna scenografia – industrialne miasto. Film skłania do refleksji – z jednej strony jest to opowieść o wielkim strachu i obawach, jakie niesie za sobą ojcostwo. Z drugiej – film da się interpretować na wiele sposobów. Lynch bawi się z widzem, wodząc nas go za nos, prosto w ślepe zaułki, które stanowią poszczególne zagadkowe sceny. Genialny dźwięk i klimat industrialnego miasta sprawia, że podczas seansu ciarki nie raz przechodzą po plecach. Nie wiadomo, gdzie kończy się jawa, a gdzie zaczyna sen.
W filmie znajduje się moja ulubiona scena w kinematografii – mianowicie wykonanie piosenki przez Panienkę z Kaloryfera. "In heaven everything is fine, you’ve got your good things and I’ve got mine". Fenomenalne słowa, które zapadły mi w pamięć i wryły się w psychikę niczym świder, śpiewane do cichutkej, prościutkiej melodyjki. Geniusz, mości panowie i pani! Czapki z głów – Lynch idzie, parafrazując słynną kwestię na temat Chopina.
Polecam fanom Salvadora Dali i Luisa Bunuela, oraz oczywiście Lyncha, którzy zresztą pewnie są w stanie wyrecytować film na pamięć ;)