Wciągająca opowieść o niekończącej się walce policji z przestępcami, której wspólną cechą jest podobny sposób działania- informator. W szeregi policji wstępuje Colin Sullivan - "wtyczka" bostońskiej mafii. W tym samym czasie w gronie przestępców kierowanych przez Franka Costello pojawia się Billy, niedoświadczony tajniak. Obie strony próbują zlikwidować powstałe w ten sposób zagrożenie.
email: nawrocki281@wp.pl

Mistrz się doczekał 9

Filmy gangsterskie nie mają się dobrze. Choć, owszem, przyznam, jest kilka wyjątków, to całokształt to prawie tragedia. Większość filmów podpada pod kategorię, wyśmiewaną często w mediach i przez widzów, "zabili go i uciekł". Za czasów, kiedy to grozę budził chudy pan w garniturze od Gucciego, który, jak to się mówi, pociągał za wszystkie sznurki, chyba już bezpowrotnie minęły. Teraz "gangsterzy" to łysi, barczyści i przeważnie wyjątkowo tępi, chłopi, a nie eleganccy panowie. Martin Scorsese, szczególnie w latach 90., był zdecydowanym liderem, jeśli chodzi o kręcenie filmów o mafii. Takie obrazy, jak "Chłopcy z ferajny", czy nieco gorsze," ale nadal trzymające poziom "Kasyno" stały się sztandarowymi pozycjami gatunku, wzorem dla kolejnych twórców tego jakże popularnego nurtu. Ale naśladowcy nie zawsze odrabiali pracę domową. Owszem, powstało po dwóch, wyżej wspomnianych filmach, kilka pozycji, naprawdę godnych uwagi, takich jak "Przekręt" (choć ten obraz akurat był świetnym pastiszem kina gangsterskiego, więc nie jestem pewien, czy na pewno można go uznać za film o mafii), czy "Wściekłe psy". Ale pozostałe twory, które powstawały, szczególnie pod koniec wieku, nie są nawet warte tego, by wspominać o nich w tej recenzji. Wreszcie, po kilku mniej udanych filmach, nasz słynny reżyser, jednak dotąd niedoceniany przez członków Akademii Filmowej rozdającej Oscary, powrócił w naprawdę wielkim stylu. A już mówiono, że Scorsese się wypala, że ma coraz mniej energii do reżyserowania, że się starzeje... Oczywiście, każdy z tych argumentów miał w sobie kapkę prawdy. Ale reżyser zamknął wszystkim krytykantom usta, kiedy do kin weszło jego najnowsze dzieło, mianowicie recenzowany przeze mnie film: "Infiltracja". Znawcy kina oniemieli, po seansie padło oczywiście kilka krytycznych słów, ale ogółem obraz odniósł wielki sukces, nie tylko finansowy, ale też artystyczny, a to dla twórców, takich jak Scorsese, jest przecież najważniejsze. Dopiero potem wyszło na jaw, że scenarzyści zaadaptowali, na potrzeby filmu, historię znaną z azjatyckiego hitu zatytułowanego "Infernal Affairs: Piekielna gra". Ta sprawa wywołała, jakżeby inaczej, wielką burzę, która jednak, po jakimś czasie, ucichła. I bardzo dobrze. Fabuła jest zawiła, ale nie na tyle, by można było się w niej pogubić. Wszyscy kinomani chyba wiedzą, że Scorsese to nie żaden David Lynch. Ale historia, ładnie poskładana przez scenarzystów, robi wrażenie. A więc... Billy Costigan jest policyjną wtyką, pracującą u wpływowego gangstera, Franka Costello. Jego kolega z pracy, robiący zawrotną karierę, Colin Sullivan, robi rzecz dokładnie odwrotną. Jest mafijną wtyczką, przekazującą ważne informację Frankowi. Ale przecież ta gra nie może się toczyć stale. Wkrótce obaj panowie zaczną się nawzajem podejrzewać. Co z tego wyniknie? Przekonacie się sami. Obsada, a właściwie nazwiska w niej zawarte, robią prawdziwe wrażenie na widzu. Jack Nicholson, Matt Damon czy Mark Wahlberg to przecież prawdziwi tuzowie, doskonale znający się na swoim fachu. Ale mnie przede wszystkim zachwycił Leonardo DiCaprio, który jako rozrywany wewnętrznie glina, spisał się fenomenalnie. Według mnie, to on bardziej zasługiwał na nominację do Oscara, niż nominowany do tej nagrody Mark Wahlberg. Jego postać, mianowicie Billy Costigan, to prawdziwa osoba, z krwi i kości, nie żaden tam bohater, ratujący wszystkich przed tymi złymi. Nie będę zdradzał więcej, by nie zepsuć komuś przyjemności z oglądania. "Infiltracja" to prawdziwe mistrzostwo, w każdym calu. Aktorstwo, scenariusz, zdjęcia stoją na najwyższym, światowym poziomie. Ale chyba nie to jest najważniejsze. Priorytetem reżysera będzie zawsze jedno: nagroda Oscara za doskonałą, genialną wręcz reżyserię. Nasz mistrz wreszcie się doczekał. Brawo.

2 z 5 osób uznało tę recenzję za pomocną.
Czy ta recenzja była pomocna? Tak Nie
Komentarze do filmu 43
kim666 10

Mega dobrze dobrana obsada! Fabuła wciągająca! Bardzo ciekawy, pomimo popularnego tematu. Polecam!!!!!

dawidek98 1

Mi się absolutnie nie podobał. Po premierze tego filmu myślałem, że Martin Scorsese się wypalał – wrócił w dekadzie 2010-2019 dwoma hitami "Wyspa tajemnic" oraz "Wilk z Wall Street", które dużo bardziej mi się podobały.

Chemas dawidek98 7

@dawidek98 Dziwna ta Twoja ocena. Jedynka to chyba jednak przesada, taka ocena to jest dobra dla prawdziwych gniotów. Rozumiem, że film może się nie podobać, no ale… hmmm

dawidek98 Chemas 1

@Chemas Już wyżej stawiam "Taksówkarza" tego samego reżysera. Obejrzałem trzy razy i zawsze do końca, bo coś zawsze przykuwało w nim moją uwagę. A to muzyka Bernarda Herrmanna, genialnie zagrana rola Roberta De Niro i pamiętna scena wygłupów przed lustrem "You talkin’ to me?", która została sparodiowana później w "Kilerze". Czego niestety nie mogę powiedzieć o "Infiltracji".

LakiLou 10

Istna perełka. W tym filmie wszystko zagrało, no nie umiem się doszukać niczego do przyczepienia się. Scorsese to istny mistrz.

niebieski_joe 10

Arcyintersujący – Wciągająca intryga która trzyma w napięciu. Do tego wszystko zrealizowane mistrzowską ręką Scorsese co widać. Świetna gra aktorska Wahlberga, Damonna i Di Caprio. No i mistrz Nicholson ze swoim specyficznym poczuciem humoru i cynizmem. Trzeba zobaczyć.

Drybciu 1

Widze zaleznosc im wiecej znanej obsady tym wyzej w rankingu a film przewidywalny az wrecz naiwny.

Więcej informacji

Proszę czekać…