Pierwsza seria to najlepszy serial detektywistyczny, jaki w życiu widziałem. 9
Ocena po pierwszej serii
Oceniam ten serial już po pierwszej serii i oceny nie mam zamiaru później zmieniać. Dlaczego? Bo każda seria opowiada nową historię z innymi bohaterami, więc spokojnie można je traktować jako osobne seriale. No i ta pierwsza seria to najlepszy serial detektywistyczny, jaki w życiu widziałem. Niezależnie więc od tego, jaka będzie jakość kolejnych, to tę pierwszą serię koniecznie trzeba zobaczyć. I nie mam zamiaru zaniżać jej oceny, jeśli kolejne będą słabsze.
Serial po prostu kładzie widza na łopatki duszną bagienną atmosferą zatopionej w mokradłach Luizjany, przy której tzw. „Polska B” jawi się jako kwitnąca ostoja cywilizacji. Już za samo pokazanie, że Hameryka wcale nie składa się wyłącznie z Manhattanu i Beverly Hills, jak to roi się rzeszom Polaków wystających w kolejce do ambasady i śniących o lepszym życiu na Greenpoincie, twórcom należą się wielkie brawa. A depresyjny klimat, który udało im się wykreować – do tej pory myślałem, że jest osiągalny wyłącznie przez braci Coen. Historia trzyma w napięciu, prowadzona w kilku planach czasowych narracja to prawdziwy majstersztyk, znakomite dialogi są podawane z maestrią przez wspaniałych aktorów, którym jest o tyle łatwiej, że ich postaci są rewelacyjnie napisane.
Serial ten nie byłby jednak tak perfekcyjny, gdyby nie jeszcze dwa elementy – niesamowite zdjęcia i świetna muzyka, łącznie z idealnie dobranymi piosenkami. Jeśli jeszcze się wahacie, obejrzyjcie sobie urywki na Jutubie, a gwarantuję, że wsiąkniecie z kretesem.
8/10 – Bezsprzecznie serial bardzo dobry. Z niecierpliwością czekałam na następny odcinek, choć seriali nie lubię (tak ogólnie) i oglądam je rzadko.
Świetnie zagrane role, wartka akcja, dobra zagadka, mroczny klimat i oddająca nastrój muzyka.
Jedyne co mi nie pasuje to ostatni odcinek. Czemu? Dalej czytają tylko Ci, którzy widzieli;)
SPOILERY
1. Ostatni odcinek od samego początku trochę został zepsuty przez pokazanie mordercy z bliznami. Był oczekiwaniem, aż go złapią, zagadki już wielkiej nie było.
2. Nie do końca przemawia do mnie fakt, że tym poszukiwanym mordercą, którego kryły wielkie szychy, był zwykły gość koszący trawniki. Zabrakło mi w zakończeniu jakiegoś lepszego (dokładniejszego) wyjaśnienia powiązań tego mordercy z resztą.
3. Chyba oczekiwałam, że w domu mordercy znajdą się jakieś dowody (np. filmy) obciążające kogoś wyżej postawionego.
4. Brakowało mi zaskoczenia, które pojawiało się w każdym odcinku.
Co Wy na to, ktoś jeszcze miał podobnie:)?