Finansowa porażka, która znalazła drugie życie dzięki kasetom VHS. Obecnie będąca miłym rarytasem dla widza, któremu chce się nieco poszperać. 8
Klasa 1999 to jeden z tych filmów, które przez kina przeszły prawie bez echa, ale w dobie kaset VHS rozeszły się w niezliczonej ilości kopii i można je było znaleźć w każdej wypożyczalnia wideo. Mark L. Lester, specjalista od kina akcji, stworzył obraz, który dzisiaj trąci już myszką, ale fanom fantastyki powinien się spodobać. Mamy tu wszak do czynienia z trójką zabójczych androidów, które tylko czekają, by wypróbować swój arsenał na niegrzecznych uczniach.
Jako ciekawostkę warto wspomnieć, że reżyser Mark L. Lester osiem lat wcześniej nakręcił film Klasa 1984 – zbliżony zarówno tytułem, jak i tematyką do produkcji Klasa 1999. Nie ma się więc co dziwić, że gdy w roku 1990 Lester wydał mroczniejszą, bardziej brutalną i zabarwioną fantastyką „Klasę”, zarzucano mu wtórność, banalność i kopiowanie swoich wcześniejszych pomysłów. Pomimo tego film znalazł swoich zagorzałych zwolenników. Skrzyżowane „Terminatora” z „Klasą 1984” okazało się mieszanką na tyle strawną, że kilka lat później film doczekał się kontynuacji.
Akcja rozwija się dość ospale, a widz powoli wchodzi w realia „świata za kilka lat”. Na pierwszy plan wysuwają się konflikty pomiędzy gangami, które spychają trochę na tor boczny działania nauczycieli. Wszystko zmienia się, gdy do gry wkracza trójka morderczych maszyn. Z biegiem czasu możemy poznać prawdziwe oblicze robotów i zobaczyć, jaką broń skrywają ich ludzkie powłoki. Trzeba przyznać, że końcówka filmu jest jego najjaśniejszym punktem. Akcja nabiera tempa, my mamy możliwość zobaczyć ciekawe sceny z użyciem efektów specjalnych. Nie są one może najlepsze ze względu na mały budżet filmu, ale w zupełności spełniają swe zadanie. Film jest też w miarę brutalny, toteż miłośnicy horroru na pewno znajdą tu coś dla siebie.
O dziwo film obfituje w gwiazdy i gwiazdeczki kina klasy B. Malcolm McDowell, Stacy Keach, Patrick Kilpatrick, Pam Grier i John P. Ryan to tylko kilka z nich. Starzy wyjadacze jak zwykle prezentują się dobrze, gorzej z młodszą częścią ekipy. Duet Bradley Gregg i Traci Lind jakoś nie do końca emanuje chemią, a sam Gregg nie sprawdza się jako twardziel. Niestety, wiąże się to z przerysowaniem nastolatków jako takich i otoczki ich małego, wyjętego spod prawa światka. Reżyser przesadził z mitem młodocianego przestępcy w skórzanej kurtce, nabijanej ćwiekami, dzierżącego w dłoni paczkę tanich papierosów, a w tylnej kieszeni nóż sprężynowy. To przekolorowanie sprawia, że zamiast prawdziwych gangsterów mamy kolorowe dzieciaki, bawiące się w złych chłopców. Co gorsza w kolejnych scenach gangi mają różną liczebność, a niekiedy ich członkowie po prostu znikają.
Klasa 1999 nie jest może filmem wybitnym, ale pomimo upływu lat wciąż wartym obejrzenia, a w pewnych kręgach nawet kultowym. Produkcja – mimo że roi się w niej od absurdów – może być świetną rozrywką dla miłośników kina klasy B. Film Marka L. Lestera to hybryda gatunkowa, która zdała egzamin, choć nie celująco.
Dla mnie na pewno kultowy. I jak to czasem mówią w takich przypadkach, dzisiaj już takich filmów nie robią. Kto się wychował na takim kinie w czasach wypożyczalni VHS z pewnością go doceni. Powstała część druga, która nijak się ma do tej i jest bez klimatu.