Rzadko kiedy w horrorze spotyka się tak budujący obraz rodziny, która jest jednocześnie swobodna, pełna humoru i głęboko ze sobą związana 8
Serce filmu Duch bije rytmem niezwykle autentycznej i ciepłej relacji Freelingów. Rzadko kiedy w horrorze spotyka się tak budujący obraz rodziny, która jest jednocześnie swobodna, pełna humoru i głęboko ze sobą związana. Steve (Craig T. Nelson) i Diane (JoBeth Williams)) są kochającym się małżeństwem, które czerpie radość z bycia razem z dziećmi. Ta ich normalność i wzajemna miłość sprawiają, że gdy zło wkracza do ich życia, uderza nas ono ze zdwojoną siłą. Ich zmagania o odzyskanie Carol Anne (Heather O'Rourke) nie są tylko walką o przetrwanie, ale przede wszystkim emocjonalną odyseją rodziców gotowych zrobić wszystko dla swojego dziecka. Właśnie ta bezwarunkowa więź sprawia, że jako widzowie tak bardzo im kibicujemy.
Centralną postacią tego emocjonalnego dramatu jest Diane Freeling. Jej rola to esencja uczuciowej, zdeterminowanej matki, która zrobi wszystko, by chronić swoje pociechy. Z niezwykłą intensywnością i wiarygodnością oddaje panikę i furię osoby, której dziecko zostaje porwane. Jej rozpaczliwa walka, jej fizyczne i emocjonalne wyczerpanie w scenach kontaktu z zaświatami, przekracza standardy gatunku. Wręcz nie gra matki. Ona nią jest, a jej bezwarunkowa miłość staje się emocjonalną kotwicą, dzięki której widz jest w stanie znieść wszechobecną groze.
Film, choć powstał w erze analogowej, zachwyca scenograficzną i wizualną stroną. Dom Freelingów przechodzi metamorfozę z symbolu bezpieczeństwa w pełne grozy pole bitwy. Do dziś te sceny budzą respekt. Towarzyszy temu wybitna ścieżka muzyczna Jerry'ego Goldsmitha, która buduje gęstą atmosferę niepokoju i tajemniczości.
W kontekście wizji artystycznej i reżyserii, to fascynujące studium przypadku. Chociaż oficjalnie za kamerą stanął Tobe Hooper, w wielu bardzo istotnych scenach, zwłaszcza tych budujących rodzinne ciepło i niewinny, spektakularny horror, wyraźnie wyczuwa się rękę Stevena Spielberga. Jego unikatowy styl, skupiony na cudzie i magii, zdaje się dominować. Dopiero w momentach czystej, fizycznej makabry., jak choćby w drastycznej scenie w łazience, gdzie badacz zrywa sobie twarz – na pierwszy plan wybija się surowa, bezkompromisowa estetyka twórcy znanego z Teksańskiej Masakry Piłą Mechaniczną. Ta artystyczna dwoistość nadaje filmowi unikalny charakter. Balans pomiędzy hollywoodzkim cudem a głębokim, pierwotnym lękiem.
Kluczową rolę w uwiarygodnieniu paranormalnych wydarzeń odgrywa również Beatrice Straight jako dr Lesh, główna parapsycholożka. Aktorka o wybitnym i autentycznym artyzmie (laureatka Oscara), wnosi do filmu ciężar gatunkowy i realizm. Jej postać to uosobienie naukowego podejścia, które w konfrontacji z nadprzyrodzonym złem musi ustąpić sile wiary i instynktu. Krótka, ale intensywna obecność jest świadectwem jej kunsztu i dodaje powagi całej sytuacji.
Chociaż film doczekał się kontynuacji, to pierwsza część pozostaje niekwestionowanym wzorcem, a jej sukces jest nierozerwalnie związany z niezapomnianymi aktorami, którzy już odeszli. Klątwa "Poltergeista" to smutny mit, ale dla nas, widzów, jest to przede wszystkim moment, aby złożyć hołd tym, którzy wnieśli tyle emocji i autentyczności. Z wielkim szacunkiem i żalem wspominamy talent i wkład Dominique Dunne (Dana Freeling) oraz Carol Anne i innych pań z tej produkcji. Wierzę, że spoczywają w pokoju i że ich niezapomniane występy są wieczną pamiątką ich talentu.
jak na początek lat 80-tych to efekty dobre horror ma dobry klimat teraz to już klasyk