13 przerażających duchów, które zasługują na uwagę. 7
Wyobraźcie sobie, że dostajecie spadek - wielki, piękny dom po bogatym, ekscentrycznym stryju. Czyż to nie wspaniała wiadomość? Dla niektórych z was pewnie nie, ale postawcie się na miejscu Arthura, wdowca wychowującego dwójkę dzieci, który żonę oraz dorobek całego życia stracił w pożarze. Dla niego może to być nowy, lepszy etap życia. Odziedziczona posiadłość, mimo nadzwyczajnego wyglądu, nie budzi żadnych wątpliwości, a jej nowi właściciele są nią zachwyceni, lecz tylko do czasu, szybko bowiem przyjdzie im poznać skrywane tu tajemnice…
Osobiście przypadł mi do gustu dom, w którym odbywa się praktycznie cała akcja. Jak wszyscy wiemy, od zawsze modne były nawiedzone zamczyska, dwory czy też inne opuszczone, przerażające budynki. Jednak w większości filmów grozy mamy do czynienia z tym samym. W rezultacie miejsca te przestały straszyć. W „13 duchów” wykorzystano ciekawy, nowatorski pomysł. Cała posiadłość pokryta jest szkłem, wydawałoby się, że nie ma tu nic do ukrycia, ciężko byłoby cokolwiek schować. Jednocześnie nie wyczuwa się tu miłej, rodzinnej atmosfery, nie jest to spokojne zacisze, dom bardziej przypomina muzeum lub jakiś gadżet będący zachcianką bogacza.
Jeśli chodzi o akcję filmu to nie jest ona specjalnie skomplikowana, powiedziałbym wręcz, że jest prosta, banalna. Tylko, czy film o duchach potrzebuje złożonej fabuły? Nie, wystarczy, by była dobrze przedstawiona. Spotkałem się z wieloma negatywnymi opiniami na temat gry aktorów. I tu trzeba przyznać - mogło być lepiej, lecz nie jest źle. F. Murray Abraham, Shannon Elizabeth oraz Matthew Lillard swe postacie zagrali bez zarzutów.
Największym spośród plusów „Trzynastu duchów” Steva Becka są efekty specjalne. Mimo, iż produkcję tą oglądałem po raz pierwszy dobrych parę lat temu do dziś mam przed oczami Szakala, Złą Księżniczkę, czy choćby Wielkie Dziecko. Film warto zobaczyć, nawet dla samych zjaw, gdyż z lepszym ich ucharakteryzowaniem nie spotkałem się jeszcze w żadnym innym filmie.
Myślę, że owy remake zasługuje na uwagę i nie będziecie specjalnie rozczarowani, pod warunkiem, że podejdziecie do niego z łagodnym nastawieniem, bo na przestraszenie bym nie liczył. Obraz ten odebrałem raczej jako miłe dla oka widowisko, w trakcie którego nie da się nudzić. Wiem jednak, że są i tacy, którzy bali się podczas seansu, dlatego zachęcam do obejrzenia i przekonania się na własnej skórze jak to na prawdę jest - żałować nie będziecie.
Ujdzie ten film