Mglisty realizm w mglistym miasteczku. 6
Czekałem na ten film wieloma miesiącami. Niekiedy sądziłem, że polskiej premiery na ten film się nie doczekam. Aż wreszcie. Sala kinowa została wręcz zaatakowana przez tłumy widzów oczekujących porządnego horroru, a tym bardziej choćby z dreszczyku emocji. Nie wszyscy tego doświadczyli, nie wszyscy wytrwali do końca... Na tym ponad dwugodzinnym seansie można jednocześnie robić to, czego w kinach zwykle się nie robi. Może to jednak za sprawą tej tajemniczej mgły? Co byś zrobił, gdyby nagle, kiedy to robisz zakupy w pobliskim supermarkecie, spowiła wszystko wokół ciebie tajemnicza mgła? Do tego niewyjaśnione okoliczności super burzy, trzęsienia ziemi, brutalnego ataku na klientach, którzy nie mieli tyle szczęścia co główny bohater - nie byli akurat w sklepie zajęci pakowaniem lub wybieraniem produktów. Wszystko zachodzi po sobie bardzo błyskawicznie i z pewnym logicznym wytłumaczeniem. Coś, co kryje się we mgle jest głodne i zainteresowane ludźmi...
Scenariusz tego filmu oparty jest opowiadaniu Stephena Kinga. Ostatnio cieszyliśmy oko ciekawą, lecz trochę zmienioną ekranizacją opowiadania pt. "1408". Przy tamtej ekranizacji nieraz się przestraszyłem. Sądziłem więc, że skoro "Mgłę" wyreżyserował Frank Darabont (znany przede wszystkim reżyser z przeniesienia takich dzieł Stephena Kinga jak "Zielona Mila", "Skazani na Shawshank"), będzie to jeszcze lepsze od "1408". Jednak mocno się przeliczyłem, wręcz rozczarowałem. W filmie tym nie ma żadnego napięcia, są tylko oklepane już wątki budowania go, ale zero rezultatu. Film oglądałem będąc bardzo zrelaksowany, a po seansie bardzo wypoczęty. Oceniłem na razie tylko jedną z niewielu elementów filmu, a na dodatek tę zewnętrzną powłokę. Sam pomysł, przyznam się, że jest niegłupi. Grupa osób zamknięta w supermarkecie, nie mogąca się bronić, a nawet stamtąd uciec. Do tego narastająca psychoza, a także napięcie wśród bohaterów sprawia, że gra aktorska po prostu wydaje się intrygująca. Mamy tutaj wiele typowych smaczków, które są na stałym miejscy w powieściach Kinga, czyli odnośniki do wierzeń i kultur religijnych. Świetnie spisała się bowiem Marcia Gay Harden jako Pani Carmody (określona w filmie mianem fanatyczki religijnej, a także prorokiem). Jednocześnie jest to najlepsza żeńska rola. Nie napiszę, że ogólna, bo jednak mamy inne, ważniejsze postacie. Na przykład zrozpaczony ojciec (Thomas Jane), dla którego głównym celem staje się uwolnienie syna, ale najpierw zetknięcie się twarzą w twarz z czymś, co jest głodne, coś co nie jest z naszego wymiaru...
Dopóki, dopóty nie zetknęliśmy się bezpośrednio z potworami - było nudno. Miały miejsce na początku chwilowe napięcia, ale następnie zostały one przygaszone przez trzykrotnie dłuższe dialogi. Dowiadujemy się przez to o głębszym znaczeniu ludzkiej świadomości w ogarniającym świecie zła, niemocy głównych bohaterów, a także ich krytycznych dla ogółu decyzjach. Jeśli efekty budowania strachu zawiodły, co mogło ten film uratować? Na pewno niezłe efekty, jednak kompletny brak ich realizmu zaprzecza istnienia czegoś, czego po prostu nie ma. Już w najnowszych grach komputerowych typu RPG potwory bywają lepiej stworzone. Nadrabiają jednak zdjęcia we mgle jak i te poza nią. Do tego muzyka, której głównym tematem jest żal za czymś, co utraciliśmy na zawsze. Może to być dla niektórych śmieszne (a byli tacy) jak i sentymentalne, i smutne. Napiszę jednak jeszcze, że warto zostać do końca na tym filmie ze względu na koniec filmu. Jest on po prostu niesamowity, a nawet odbiera mowę do końca napisów. Przez to zapomina się o pozostałych, wcześniejszych błędach przez nas zauważonych... Może jednak warto dostrzegać same pozytywne wartości w filmach? Ale od czego są recenzje? Chyba wtedy byłyby niepotrzebnymi, skoro widz chciałby dostrzec tylko to, co chciałby zobaczyć. Mnie jednak ten film nie porwał. Trudno go przyrównywać do innych z tego gatunku, bo jest on po prostu czymś innym. Wrócę teraz do opowiadania, na pewno nie będę żałował, jeśli przekonam się, że film był choć w połowie tak dobry jak dzieło wydane w zbiorze opowiadań mistrza horroru.
opowiadanie Kinga – Bez porównania do ekranizacji polecam – Szkieletowa załoga S.King