Christopher Nolan po raz kolejny udowadnia, że magia kina wciąż działa. 10
Christopher Nolan to cholernie utalentowany człowiek. Miał już dwa filmy na koncie, ale zabłysnął dopiero genialnym "Memento". Później była rozczarowująca "Bezsenność". Za drugim razem jednak film zrobił na mnie znacznie lepsze wrażenie. I wreszcie znakomity "Batman: Początek". W przerwie między zapowiedzianym na wakacje 2008 "The Dark Knight", za skromne 40 mln Nolan nakręcił "Prestiż", którym dosłownie zwalił mnie z nóg.
Trudno pisać o tym filmie bez zdradzania wszystkich zwrotów akcji i zakończenia. Nolan i jego brat Jonathan (razem napisali scenariusz) skonstruowali fabułę na wzór magicznej sztuczki. I tak mamy tu obietnicę, zwrot i prestiż. Po skończonym numerze iluzjonista nie zdradza jak to zrobił. Tu jest inaczej - Nolan wykłada karty na stół i tym samym osiąga znakomity efekt. Kiedy film się skończył, szukałem szczęki na podłodze. Coś niesamowitego.
Mistrzostwo "Prestiżu" nie tkwi w jakimś wyrafinowanym, oryginalnym rozwiązaniu fabuły. Nie. Pomysł jest genialny w swej prostocie i poprowadzony w godny podziwu sposób - rozwiązanie zagadki cały czas jest przed nosem widza. Od początku filmu reżyser daje wskazówki; zawarte w dialogach aluzje i pozornie nie mające znaczenie szczegóły na końcu nabierają sensu, ujawniając obraz filmu jako zadziwiającego triku. Pierwsze zdanie filmu "Czy patrzysz uważnie?", to pytanie skierowane wprost do widza. Większość nie przygląda się, również dlatego, że - tak jak prawdziwy iluzjonista - Nolan sprytnie odwraca uwagę od tego, co istotne, ale z drugiej strony nic nie ukrywa.
Nie tylko scenariusz jest tu doskonały. Główni aktorzy, Christina Bale i Hugh Jackman, dali prawdziwy popis. Oglądanie ich to prawdziwa przyjemność. Na drugim planie błyszczą zwłaszcza Michael Caine i pojawiający się w roli Nikola Tesli magnetyzujący David Bowie. W ogóle świetni są tu bez wyjątku wszyscy.
Posępna muzyka i mroczne, wysmakowane zdjęcia dopełniają całości. Powstał genialny, znakomity pod każdym względem film, przeznaczony do wielokrotnego oglądania i analizowania. Teraz, kiedy wiem na czym polega sztuczka Nolana, muszę zobaczyć krok po kroku jak on to zrobił. A potem obejrzeć go jeszcze raz. I znowu. I znowu.
Arcydzieło.
Wiele hałasu, jeśli chodzi o ten film. Oczywiście, że dobry, ale trochę nadmuchany. Jak zwykle u Nolana idealna wręcz reżyseria, doskonały dobór aktorów i ich prowadzenie na planie, w ogóle dopracowanie calej reszty, typu scenografia, kostiumy, montaż, muzyka. Jednak brakuje czegoś, tego samego co mi brakowało w Memento i w Incepcji. Mam wrażenie, że jest to robione na siłę i generalnie chodzi o scenariusz i całoksztalt filmu. Dlatego dalej pozostaje dla mnie najlepsza Bezsenność