Żona

6,7
6,9
Po prawie 40 latach małżeństwa, Joan i Joe Castlemanowie (Glenn Close i Jonathan Pryce) stanowią uzupełniający się wzajemnie duet. Joe lubi brylować, Joan jest nieśmiała. Joe nie przykłada wagi do ubioru, Joan jest zawsze elegancka. Joe jest nieco próżny, Joan skromna. Joe pławi się swoją publiczną rolą jednego z Wielkich Amerykańskich Powieściopisarzy, Joan tymczasem dzieli się swym intelektem, wdziękiem i dyplomacją z prywatnym życiu, spełniając się jako Żona Wielkiego Pisarza. To ona dba o dom, kontakt z dorosłymi już dziećmi, pamięta, by Joe zażył lekarstwa o określonej porze. To prawda, zdarzają jej się gorsze chwile, ale jej naturalna godność i poczucie humoru pozwalają pozostać tym momentom w ukryciu. Rok 1993, Joe dowiaduje się, że jego literacki dorobek zostanie uhonorowany literacką Nagrodą Nobla. Jego gwiazda rozbłysła, kiedy poznał Joan w późnych latach pięćdziesiątych XX wieku. Był wtedy jej (żonatym) nauczycielem. Film zestawia historię pary z ich niezwykłą młodzieńczą pasją i ambicjami oraz portretem tych samych ludzi trzydzieści lat później. Z całym dorobkiem kompromisów, sekretów, zdrad, ale i niezwykłą wzajemną miłością.
Piszę, bo wszystko inne mniej lubię. Piszę w przerwach od fantazjowania o upiciu się z Billem Murrayem... albo odwrotnie.

Chwilami za dosłownie, ale film skręca, zostawiając w tyle kolejną produkcję zwracającą należyte honory: za wielkimi mężczyznami stoją jeszcze większe kobiety. 7

Kolejny film szukający zrozumienia i zasłużonego, zaległego uznania w oczach społeczeństwa dla kobiety stojącej nie tylko za swoim mężem dosłownie, ale za jego sukcesem? Otóż nie. Żona sięga o wiele dalej – jest kawał od poprawnej historii spowiedzi kobiety noblisty. To bardzo mięsiste, wiarygodne i świetne zagrane kino, które nie niesie naddatku dramatycznego, a o taki bardzo łatwo w opowiedzianej przez Bjorn Runge historii.

Żona (2017/I) - Glenn Close, Max Irons, Jonathan Pryce

Spotykamy doskonale komunikujące się małżeństwo z czterdziestoletnim stażem, którego jakości i żywiołowości oraz gibkości umysłów mógłby niejeden świeży związek zazdrościć. Ona wspiera go w codziennych rytuałach, by nie zapomniał wziąć leków o odpowiednim czasie. On przejęty jest pracą literata, ale nie brakuje mu czasu, by się wpatrywać w żonę. Trochę w nim jednak egoizmu, który możemy wyczytać między słowami w relacji z synem – czującym ciężar na klatce piersiowej podczas codziennego oddychania. Ojciec nie przeczytał jego opowiadania, a wiadomo że nie zależy synowi tylko na słowie uznanego pisarza, a uwagi taty. Ona natomiast próbuje zatroszczyć się o wszystko, o czym mąż zapomni. Jednak kiedy okazuje się, że zostanie mu przyznana literacka Nagroda Nobla, nie samą celebracją i świętowaniem będzie żył film. Wręcz przeciwnie – kilka żyłek pęknie.

Dostajemy kameralny, intymny i piękny wgląd w kulisy życia uznanego literaty i jego żony, gdzie w sytuacjach nieoficjalnych, bez światła reflektorów i spotkań autorskich, to ona błyszczy – jest o wiele większa od wielkiego pisarza. Jednak sytuacja nabierze pąsów w niespodziewany sposób, a rola kobiety i jej umniejszenie w zdominowanym artystycznie przez mężczyzn świecie, szczególnie w latach kiedy się poznali (lata 50.) zostanie tutaj słusznie niedelikatnie zaakcentowana. Właściwie w pewnym momencie akcja skupi się na tym – nie na prostym buncie kobiety, która chce więcej splendoru. To będzie szczera i bolesna przeprawa, w której dwa, silne charaktery tak samo jak ze sobą dzięki tej cesze są zżyte, w pewnym momencie, z tego samego powodu mogą mieć ekstremalnie pod górę. Intelekt jest przekorny – raz można go wykorzystywać w celu porozumienia, raz jako amunicje w walce. Do tego reżyser, podobnie jak w chociażby w 45 lat, upomina się o starszych bohaterów, ukazując atrakcyjność ich życia – bez przerysowania i wyostrzania faktu ich wieku. Raczej z uwagą i mądrością im się przyglądając. Chwilami fabuła jest zbyt dosłowna i mały wielokropek lepiej korespondowałby z całym zamysłem i nieefekciarskim anturażem historii.

Żona (2017/I) - Christian Slater (I), Glenn Close, Jonathan Pryce

Zakręty, które wykonuje film Żona są brawurowe, ale do końca zachowują konsekwencję charakteru snutej opowieści – odysei związku i nieodwracalnych sytuacji wracających sprzed lat.

Czy ta recenzja była pomocna? Tak Nie
Komentarze do filmu 3
Marac 9

“Behind every great man is a great woman" [9/10] |||

Świetny dramat; wbrew niektórym opiniom silny nie tylko mocą genialnych kreacji aktorskich (nie tylko jak zawsze bezbłędnej Glenn Close ale i znakomitego Jonathana Pryce’a), ale również świetnie napisanej historii i precyzyjnej reżyserii. Pomimo krótkiego jak na dzisiejsze czasy metrażu, twórcom udaje się zawrzeć w filmie wszystko co trzeba, aby opowieść mogła właściwie wybrzmieć. Postaci są bogate i zniuansowane a historia wcale nie taka oczywista jak wydaje się to na początku.

i_darek1x 4

Dosyć przewidywalny … Tak też myślałem że żonie należy się Nobel ,ale takie mieli układy ?Wszystko zostanie w rodzinie … Trochę późno się opamiętała ale tak już bywa ;) Film dobrze zrobiony i dobrze się ogląda ,choć szału nie ma !

Bejtmen 5

Mam wrażenie, że skupiony bardziej na samym fabularnym przewrocie niż faktycznych relacjach. Myślę, że można było tu zrobić lepszą reżyserską robotę. 5+

Więcej informacji

Ogólne

Czy wiesz, że?

  • Ciekawostki
  • Wpadki
  • Pressbooki
  • Powiązane
  • Ścieżka dźwiękowa

Fabuła

Multimedia

Pozostałe

Proszę czekać…