Chwilami za dosłownie, ale film skręca, zostawiając w tyle kolejną produkcję zwracającą należyte honory: za wielkimi mężczyznami stoją jeszcze większe kobiety. 7
Kolejny film szukający zrozumienia i zasłużonego, zaległego uznania w oczach społeczeństwa dla kobiety stojącej nie tylko za swoim mężem dosłownie, ale za jego sukcesem? Otóż nie. Żona sięga o wiele dalej – jest kawał od poprawnej historii spowiedzi kobiety noblisty. To bardzo mięsiste, wiarygodne i świetne zagrane kino, które nie niesie naddatku dramatycznego, a o taki bardzo łatwo w opowiedzianej przez Bjorn Runge historii.
Spotykamy doskonale komunikujące się małżeństwo z czterdziestoletnim stażem, którego jakości i żywiołowości oraz gibkości umysłów mógłby niejeden świeży związek zazdrościć. Ona wspiera go w codziennych rytuałach, by nie zapomniał wziąć leków o odpowiednim czasie. On przejęty jest pracą literata, ale nie brakuje mu czasu, by się wpatrywać w żonę. Trochę w nim jednak egoizmu, który możemy wyczytać między słowami w relacji z synem – czującym ciężar na klatce piersiowej podczas codziennego oddychania. Ojciec nie przeczytał jego opowiadania, a wiadomo że nie zależy synowi tylko na słowie uznanego pisarza, a uwagi taty. Ona natomiast próbuje zatroszczyć się o wszystko, o czym mąż zapomni. Jednak kiedy okazuje się, że zostanie mu przyznana literacka Nagroda Nobla, nie samą celebracją i świętowaniem będzie żył film. Wręcz przeciwnie – kilka żyłek pęknie.
Dostajemy kameralny, intymny i piękny wgląd w kulisy życia uznanego literaty i jego żony, gdzie w sytuacjach nieoficjalnych, bez światła reflektorów i spotkań autorskich, to ona błyszczy – jest o wiele większa od wielkiego pisarza. Jednak sytuacja nabierze pąsów w niespodziewany sposób, a rola kobiety i jej umniejszenie w zdominowanym artystycznie przez mężczyzn świecie, szczególnie w latach kiedy się poznali (lata 50.) zostanie tutaj słusznie niedelikatnie zaakcentowana. Właściwie w pewnym momencie akcja skupi się na tym – nie na prostym buncie kobiety, która chce więcej splendoru. To będzie szczera i bolesna przeprawa, w której dwa, silne charaktery tak samo jak ze sobą dzięki tej cesze są zżyte, w pewnym momencie, z tego samego powodu mogą mieć ekstremalnie pod górę. Intelekt jest przekorny – raz można go wykorzystywać w celu porozumienia, raz jako amunicje w walce. Do tego reżyser, podobnie jak w chociażby w 45 lat, upomina się o starszych bohaterów, ukazując atrakcyjność ich życia – bez przerysowania i wyostrzania faktu ich wieku. Raczej z uwagą i mądrością im się przyglądając. Chwilami fabuła jest zbyt dosłowna i mały wielokropek lepiej korespondowałby z całym zamysłem i nieefekciarskim anturażem historii.
Zakręty, które wykonuje film Żona są brawurowe, ale do końca zachowują konsekwencję charakteru snutej opowieści – odysei związku i nieodwracalnych sytuacji wracających sprzed lat.
“Behind every great man is a great woman" [9/10] |||
Świetny dramat; wbrew niektórym opiniom silny nie tylko mocą genialnych kreacji aktorskich (nie tylko jak zawsze bezbłędnej Glenn Close ale i znakomitego Jonathana Pryce’a), ale również świetnie napisanej historii i precyzyjnej reżyserii. Pomimo krótkiego jak na dzisiejsze czasy metrażu, twórcom udaje się zawrzeć w filmie wszystko co trzeba, aby opowieść mogła właściwie wybrzmieć. Postaci są bogate i zniuansowane a historia wcale nie taka oczywista jak wydaje się to na początku.