Pręgi

7,0
Połowa lat osiemdziesiątych. Dwunastoletni Wojtek (Wacek Adamczyk) mieszka tylko z ojcem - matka umarła, kiedy chłopak był mały. Ojciec (Jan Frycz) jest człowiekiem o bardzo surowych zasadach. Chciałby wychować syna na twardego mężczyznę, ale nie umie okazać Wojtkowi uczuć i jego metody wychowawcze przynoszą wręcz odwrotne skutki. Wojtek jest bity za każde przewinienie. Ojciec używa do tego celu pejcza; wystarczy drobiazg, by ojciec zaczynał stosować swe sadystyczne praktyki. Jest przy tym głęboko przekonany, że jego metody wychowawcze są słuszne. Na swój sposób kocha syna i stara się o niego dbać najlepiej, jak umie. Tyle że zamiast budzić w chłopcu podziw - budzi w nim strach. Wojtek nie może znaleźć pomocy również w otoczeniu: księdza interesują tylko świńskie grzeszki, a nauczycielki w szkole - zachowanie dyscypliny. Po latach trzydziestoletni Wojciech (Michał Żebrowski) jest mężczyzną ambitnym i samodzielnym, ale izolującym się od otoczenia. Życie wypełnia mu chodzenie po jaskiniach i pisanie tekstów do gazet...

Aktorzy

Michał ŻEBROWSKI - Wojciech

Michał Żebrowski urodził się 17 czerwca 1972 roku w Warszawie. Jak sam mówi, od dziecka marzył o zawodzie aktora. Brał udział w zajęciach kółka recytatorskiego prowadzonego przez Ewę Różbicką w Warszawskim Ośrodku Kultury. W konkursach recytatorskich otrzymał wiele nagród. Objawieniem stała się jego rola w "Miłości i gniewie" Johna Osborne`a, przedstawieniu dyplomowym wydziału aktorskiego warszawskiej PWST. Żebrowski otrzymał za nią szereg nagród na XIII Festiwalu Szkół Teatralnych w 1995 roku. Przedstawienie oceniono na tyle wysoko, że spektakl wszedł do repertuaru warszawskiego Teatru Powszechnego. Po studiach Żebrowski zaczął występować w Teatrze Ateneum. W Teatrze Telewizji zagrał w kilkunastu przedstawieniach, głównie w repertuarze klasycznym - warto tu przypomnieć "Horsztyńskego" w reżyserii Zbigniewa Zapasiewicza, a także "Kordiana" i "Dziady" w reżyserii Jana Englerta. W kinie Żebrowski zadebiutował jeszcze jako student drugiego roku szkoły teatralnej epizodami w filmach Samowolka Feliksa Falka i Wynajmę pokój Andrzeja Titkowa. Ciekawe role stworzył w filmie Poznań 56 Filipa Bajona i w serialu Sława i chwała Kazimierza Kutza. Akcja siedmioodcinkowego serialu Kutza obejmowała ponad czterdzieści lat. Żebrowski w czterech pierwszych odcinkach zagrał młodego Janusza Myszyńskiego, a trzech kolejnych odcinkach starszego Myszyńskiego zagrał... Jan Frycz! Przełomem w karierze Żebrowskiego stały się główne role w dwóch polskich superprodukcjach: w Ogniem i mieczem Jerzego Hoffmana zagrał Jana Skrzetuskiego, a w Panu Tadeuszu Andrzeja Wajdy rolę tytułową. Od tego czasu Żebrowski jest gwiazdą pierwszej wielkości. Jego popularność utrwaliły role w Starej Baśni Jerzego Hoffmana i w Wiedźminie Marka Brodzkiego. Rola Wojciecha jest jego pierwszą główną rolą w filmie, którego akcja rozgrywa się współcześnie.

Jan FRYCZ - Ojciec

Jan Frycz urodził się 15 maja 1954 roku w Krakowie. W 1978 roku ukończył studia w krakowskiej Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej, ale dyplom uzyskał dopiero cztery lata później. Przez dwa lata (1982 - 1984) występował na deskach warszawskich teatrów Narodowego i Polskiego. W 1984 roku powrócił do Krakowa, a od 1989 roku jest członkiem zespołu Narodowego Starego Teatru w tym mieście. W kinie zadebiutował już w 1976 roku, epizodem w filmie Dagny. W latach osiemdziesiątych w filmach pojawiał się sporadycznie. Przełomem okazała się rola w Pożegnaniu jesieni Mariusza Trelińskiego (1990). Od tego czasu Frycz pojawiał się w filmach bardzo często. W ostatnich latach aktor współpracował m.in. z Mariuszem Trelińskim, Jerzym Stuhrem, Jackiem Bromskim, Filipem Zylberem, Krystyną Jandą czy Janem Jakubem Kolskim. Za rolę Siemiana w Pornografii Kolskiego, Frycz otrzymał nagrodę dla najlepszego aktora drugoplanowego na ubiegłorocznym Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni oraz Polską Nagrodę Filmową Orły 2004.

Agnieszka GROCHOWSKA - Tania

Urodziła się 31 grudnia 1979 roku w Warszawie. W 2002 roku ukończyła wydział aktorski warszawskiej Akademii Teatralnej. Pierwsze ważne role zagrała w Alarmie i Warszawie - filmach swojego męża, Dariusza Gajewskiego. Rok 2004 może okazać się przełomowym w jej karierze, bo po znakomitej roli w Pręgach Grochowska zagrała ciekawą rolę w szwedzkim filmie Nina`s Journey.

Borys SZYC - Bartek

Borys Szyc ma zaledwie 26 lat, a już uznawany jest za jednego z najciekawszych aktorów młodego pokolenia. W 2001 roku ukończył warszawską Akademię Teatralną; rola tytułowa w spektaklu dyplomowym - "Płatonowie" według Czechowa przyniosła mu nagrodę dla najlepszego aktora na XIX Festiwalu Szkół Teatralnych w Łodzi. Na co dzień aktor warszawskiego Teatru Współczesnego. Zdobył "Feliksa" - warszawską nagrodę teatralną dla najlepszego debiutanta w sezonie 2001/2002. Stworzył serię znakomitych ról w spektaklach teatru telewizji: m.in. w "Porozmawiajmy o życiu i śmierci" w reż. Krystyny Jandy i w "Toksynach" w reż. Anny Augustynowicz.

Charakterystyka postaci

WOJCIECH

Magda Piekorz: Wojciech jest człowiekiem z krwi i kości. Nie jest zły, choć na pierwszy rzut oka sprawia wrażenie nieprzyjemnego. Każde zachowanie czy gest drugiej osoby w stosunku do niego, jest w jego odczuciu naruszeniem prywatności. Gdy tylko ktoś próbuje się do niego zbliżyć lub w jakikolwiek sposób mu się narazi, Wojciech reaguje agresją. Nie jest to świadome działanie, ale impuls, mechanizm obronny, bo Wojciech boi się kontaktu, uczuć. W głębi duszy jest wrażliwcem, w sytuacjach krańcowych powielającym zachowania swojego ojca - choleryka i despoty. Ojca, którego się bał, od którego uciekł, ale od którego nie może się uwolnić.

Drugim powodem takiego zachowania Wojciecha jest fakt, że w dzieciństwie nie było przy nim matki, czy innej kobiety która miałaby do niego matczyny stosunek. Nawet wychowawczyni w klasie, kiedy zauważa, że z Wojtkiem dzieje się coś niedobrego, i kiedy podejrzewa, że jest w domu bity, zwraca się do ojca, chłopca, narażając Wojtka na nieprzyjemności i karę. Dlatego w dorosłym życiu Wojciech pozostanie nieufny, będzie stronił od ludzi lub traktował ich z góry w myśl zasady, że najlepszą formą obrony jest atak. Kontakt z człowiekiem kojarzyć mu się będzie z odrzuceniem. Będzie dawał sobie przyzwolenie na takie a nie inne zachowania, bo nie ma już zdrowego systemu wartościowania.

Wojciech Kuczok: To człowiek trudny w kontaktach z innymi ludźmi. Ułożył sobie życie, poprzez ucieczkę od jakichkolwiek zobowiązań rodzinnych. Miłość Tani jest dla niego zaskoczeniem, ale jeśli w finale dokonuje się jakaś przemiana słowna, to może ta przemiana dokona się w nim samym?

OJCIEC

Wojciech Kuczok: Myślę, że Ojciec jest człowiekiem bardzo niejednoznacznym. Krzywdzi syna, ale dociera w końcu do niego dramat własnego dziecka i kiedy sobie to uświadamia, płacze i pali ten nieszczęsny pejcz.

Magda Piekorz: Myślę, że paradoks polega na tym, że Ojciec kocha Wojtka i jednocześnie go krzywdzi, błędnie oceniając, co dla chłopca jest dobre, co złe, co sprawia, że poradzi sobie sam w dorosłym życiu. Tak naprawdę chce wychować syna, a doprowadza do jego wewnętrznego złamania. Jest zamknięty w swoim sposobie postrzegania świata. Zakodował sobie, że powinien wychowywać syna żelazną ręką, wtedy Wojtek wyrośnie na silnego mężczyznę. Skutek jest wręcz odwrotny, bo taki system kija i marchewki prowadzi jedynie do zastraszenia. W końcu uświadamia sobie błędy, jakie popełnił, ale jest już za późno: syn ucieka, a pręgi, nawet nie te po biciu, ale wewnętrzne, na duszy, pozostają na całe życie.

TANIA

Magda Piekorz: Chciałam, żeby to nie była dziewczyna, ale już młoda kobieta. Z jednej strony delikatna i wrażliwa, z drugiej strony bardzo silna wewnętrznie i mądra. Jest ekspansywna w kontaktach z Wojciechem, ale nie wynika to z nachalności, czy modnego współcześnie trendu bycia na luzie. Tania jest dobrym psychologiem i bardzo szybko rozszyfrowuje Wojtka. Dostrzega, że pod tym pancerzem obojętności i nieprzystępności, kryje się wartościowy człowiek. Chciałam, żeby ta postać nie tylko miłość niosła, ale by stała się synonimem tej prawdziwej, idealistycznej miłości, w którą każdy z nas, jawnie lub skrycie, wierzy. Wbrew pozorom, ta miłość wcale nie jest łatwa, Tania i Wojciech muszą się zmagać i pracować nad sobą i swoim związkiem. Film pokazuje zaledwie wycinek tej pracy.

Wojciech Kuczok: Tania jest osobą, która również przeżyła własną wersję piekła domowego. Ma pełną rodzinę, ale jej matka to pijaczka, która pielęgnuje swoje neurozy, a jednocześnie od nich ucieka poprzez alkohol. No i ten skapcaniały tatuś, do którego właściwie nic nie dociera, poza tym, że sera żółtego nie ma, albo że nóż się stępił. Tania chce uciec od tego w bardzo niepewny związek z Wojciechem. Niepewny, ale być może jej potrzebny. Jej ojciec chodził na pasku u żony, dlatego Tanię pociąga mężczyzna trudny i despotyczny. To jest dopiero dla niej wyzwanie.

Michał Żebrowski: Miłość Tani do Wojciecha jest ewangeliczna, prawdziwa, taka, co wszystko przetrzyma, wszystko zniesie, nie zazdrości, nie szuka poklasku. Tania jest takim aniołem Wojtka. W scenie, kiedy Tania przekazuje mu test ciążowy, aby to on pierwszy dowiedział się o wyniku, z jej strony jest to olbrzymi komplement pod adresem Wojciecha. Ona ufa mu, jednocześnie wysyłając czytelny sygnał: proszę, jeżeli dostałeś ode mnie tak wspaniałą miłość, jaką jest ta moja ofiarność, to teraz, w sytuacji lęku, czy niepewności o przyszłość - bądź mężczyzną.

BARTEK

Wojciech Kuczok: Bartek jest jedynym przyjacielem Wojciecha. Być może widz nie zorientuje się, że kolega Wojtka ze szkoły i postać grana przez Borysa Szyca to ta sama osoba. Ale to nie ma chyba znaczenia. Chodziło mi o wprowadzenie wątku klasycznej męskiej przyjaźni. Choć Wojciech jest samotnikiem, ma świadomość, że zawsze jest gdzieś ktoś, kto będzie trwał w tej przyjaźni.

Borys Szyc: Myślę, że przyjaźń Bartka i Wojciecha przetrwała z bardzo prostego powodu: nie tylko Wojciech miał skomplikowane dzieciństwo. Popatrzmy na rodzinę Bartka: ojciec alkoholik, który zjawiał się w domu głównie po to, aby pobić żonę i syna i matka, która pracowała ponad siły, byle tylko zapewnić synowi odrobinę bezpieczeństwa. Dlatego w dorosłym życiu Bartek jest człowiekiem, który chyba najlepiej rozumie przyczyny zachowań Wojciecha. Daje sobie prawo zwracania uwagi przyjacielowi i Wojtek, o dziwo, go słucha. A narkotyki? Są chyba dla Bartka swoistego rodzaju ucieczką od rzeczywistości.

Magda Piekorz: Chciałam pokazać klasyczną przyjaźń, która potrafi przetrwać próbę czasu. Wojtek i Bartek na początku filmu nie lubią się, to dwie skrajne osobowości. Bartek, zawsze wesoły, klasowy zawadiaka i Wojtek, raczej skryty, nieprzystępny. Łączy ich w którymś momencie wspólny los. Bartek staje się towarzyszem w doli i niedoli Wojtka na długie lata. Zawsze jest obok. To niesamowita świadomość.

O filmie

Połowa lat osiemdziesiątych. Dwunastoletni Wojtek (Wacek Adamczyk) mieszka tylko z ojcem - matka umarła, kiedy chłopak był mały. Ojciec (Jan Frycz) jest człowiekiem o bardzo surowych zasadach. Chciałby wychować syna na twardego mężczyznę, ale nie umie okazać Wojtkowi uczuć i jego metody wychowawcze przynoszą wręcz odwrotne skutki. Wojtek jest bity za każde przewinienie. Ojciec używa do tego celu pejcza; wystarczy drobiazg, by ojciec zaczynał stosować swe sadystyczne praktyki. Jest przy tym głęboko przekonany, że jego metody wychowawcze są słuszne. Na swój sposób kocha syna i stara się o niego dbać najlepiej, jak umie. Tyle że zamiast budzić w chłopcu podziw, budzi w nim strach. Wojtek nie może znaleźć pomocy również w otoczeniu: księdza interesują tylko świńskie grzeszki, a nauczycielki w szkole zachowanie dyscypliny.

Po latach trzydziestoletni Wojciech (Michał Żebrowski) jest mężczyzną ambitnym i samodzielnym, ale izolującym się od otoczenia. Życie wypełnia mu chodzenie po jaskiniach i pisanie tekstów do gazet.

W oczach rówieśników, kolegów z bazy, jest silny, bezkompromisowy, cyniczny. W głębi duszy to wrażliwiec, który cały czas ucieka. Żyje sam, bo tak łatwiej i bezpieczniej. Nie ma miłości, nie ma rodziny, a więc zagrożenia, że mógłby powielić błędy własnego ojca i stać się dla swoich dzieci taki sam, jak jego ojciec dla niego. Czy nowo poznana dziewczyna, Tania (Agnieszka Grochowska) pomoże mu pokonać przeszłość?

O produkcji

Już swoim pierwszym filmem –Dziewczyny z Szymanowa – Magdalena Piekorz udowodniła, że jest znakomitą realizatorką filmów dokumentalnych. Za kolejne dokumenty zdobywała nagrody, jednak prawdziwym celem Magdy była realizacja filmu fabularnego.

- Po skończeniu szkoły - wspomina Piekorz - zjawiłam się w studiu filmowym „Tor”. Pan Krzysztof Zanussi, szef Toru, był moim profesorem w szkole filmowej, znał moje filmy dokumentalne i wiedział, że bardzo interesuje mnie fabuła.. Szukałam wtedy odpowiedniego scenariusza. Sama nie czułam się na siłach, żeby stworzyć coś od początku do końca samodzielnie. Od pana Krzysztofa usłyszałam, że powinnam skontaktować się z Wojtkiem Kuczokiem.

- Pan Zanussi niejako odświeżył naszą znajomość – mówi Wojciech Kuczok. – Okazało się bowiem, że poznaliśmy się z Magdą kilka lat wcześniej, tyle że nie utrzymywaliśmy stałego kontaktu.

- Przy pierwszym spotkaniu Wojtek dał mi swój zbiorek opowiadań zatytułowany Opowieści słychane – mówi Piekorz. – Ten tomik mnie oczarował. Krótka, malutka książeczka, w której mieściły się wszystkie życiowe emocje związane z miłością, śmiercią, szczęściem... Szczególnie ujęło mnie opowiadanie Dioboł. Historia o ojcu i synu, o trudnym dorastaniu, o miłości i nienawiści. Już od dawna interesował mnie temat rozwoju jednostki w ekstremalnych warunkach, temat trudnych związków, uzależnień. I to opowiadanie stało się znakomitym punktem wyjścia do dalszej pracy. Wojtek zaczął pisać scenariusz, który tak ciekawie się rozwijał, iż uznaliśmy, że warto opowiedzieć, jak dalej potoczą się losy chłopca z opowiadania Dioboł. Postanowiliśmy więc odpowiedzieć na pytanie, co to dzieciństwo naprawdę znaczyło i w jakim stopniu wpłynęło na jego dojrzałe życie.

Powstała historia, najprościej mówiąc, o dojrzewaniu do ojcostwa. O tym, że dorosły mężczyzna, poprzez lęki, które wywołało w nim nieszczęśliwe dla niego dzieciństwo, nie potrafi odnaleźć się w dorosłym życiu. I co może sprawić, że w tym życiu znów się odnajdzie. My postawiliśmy na miłość. Myślę, że to właśnie miłość ma zbawienną siłę

- Warto w tym miejscu wyjaśnić – dodaje Kuczok - co stanowi podstawę scenariusza, tym bardziej, że mediach pojawiła się informacja, że scenariusz powstał na podstawie wybranych wątków mojej powieści Gnój. Rzeczywiście pojawiają się w filmie sceny zaczerpnięte słowo w słowo z Gnoju. Jednak punktem wyjścia było opowiadanie Dioboł. Jednocześnie pojawiły się też sceny czy sytuacje zaczerpnięte z innych moich utworów. Na przykład scena wyznania miłosnego bohaterki pochodzi z opowiadania, które wraz z innymi ukaże się w formie książkowej dopiero pod koniec września. Dlatego najbardziej prawidłowym określeniem jest: scenariusz filmu Pręgi powstał na podstawie wybranych wątków z wielu moich utworów.

Scenariusz pisany był na bieżąco. Nie istniała wersja kanoniczna. Układ z Magdą – bardzo przyjacielski – pozwalał na bezproblemowe modyfikacje, zgodnie z wymogami chwili. Ostatnią scenę napisałem na dzień przed rozpoczęciem realizacji sekwencji współczesnej. Scen było znacznie więcej – rozbudowany był wątek Tani i wątek Bartka. Jednak pewne wymogi realizacyjne sprawiły, że część z nich wypadła w montażu.

Uznałem, że skoro już zdarzyła mi się w życiu przygoda bycia autorem filmowym, dobrze byłoby jakoś zaznaczyć swoją obecność na ekranie. Dlatego na chwilę pojawiam się w scenie w schronisku. Wygłaszam tam na tyle krótki tekst, żeby nie brzmiało to niewiarygodnie, żeby widz nie miał wątpliwości, że ma do czynienia z Wojciechem Kuczokiem, który na chwilę zabłąkał się na planie, a nie z zawodowym aktorem.

Ze względów finansowych etap zdjęciowy odbywał się w dwóch częściach Między 26 sierpnia a 6 września 2003 r. odbyła się realizacja sekwencji z lat 80-tych, a między 28 października i 13 listopada – realizacja części współczesnej. – Kiedy kierownictwo produkcji układało plan zdjęć – wspomina Magda Piekorz – prosiłam ich, żeby nie planowano na początek sekwencji szkolnej. Oczywiście w pierwszym dniu zdjęciowym realizowaliśmy zdjęcia w klasie... Bałam się tej sekwencji bo nie wiedziałam, czy poradzę sobie w pracy z dziećmi. Pamiętam, że powiedziałam im na początku: zarówno wy jak i ja debiutujemy tym filmem, dlatego starajmy się sobie nawzajem pomóc. Dzieciaki okazały się fantastycznymi współpracownikami, bardzo pomocnymi, żywymi, otwartymi. Dlatego sceny, których bałam się najbardziej, okazały się jedną z najbardziej niezwykłych przygód w moim doświadczeniu filmowym.

Sukces tej części filmu zależał od prawidłowego obsadzenia roli Wojtusia. Poszukiwania trwały kilka miesięcy. W tym czasie spotkaliśmy się z kilkoma tysiącami dzieci. Pani Monika Skowrońska odwiedziła dziesiątki szkół, rejestrując rozmowy z potencjalnymi kandydatami. I kiedy miałam już wybraną grupę chłopców do kolejnego etapu, nagle na castingu zjawił się Wacek Adamczyk. Wacek ma już za sobą doświadczenie filmowe – zagrał, zresztą bardzo dobrze, w etiudzie szkolnej kolegi z katowickiej filmówki, ale nigdy wcześniej nie występował na dużym ekranie. Od samego początku był jednym z faworytów, ale decydujące okazały się próby z Janem Fryczem. Był doskonały.

- Nie miałem okazji poznać tego chłopca – mówi Michał Żebrowski – ale jestem pod wielkim wrażeniem jego roli. Uważam, że trudno dopatrzyć się u niego jakichś fałszów aktorskich, a to rzecz niezmiernie rzadka w polskim kinie.

- Chyba najtrudniejszym dla Wacka momentem – mówi Magda Piekorz - była scena, w której ojciec bije Wojtusia pejczem. Obiecałam Wackowi, że tę scenę nakręcimy tylko raz.. Wacek był zabezpieczony od strony kaskaderskiej, miał ochraniacze. Niemniej jednak bardzo silnie psychicznie przeżył tę scenę. Potem okazało się, że w laboratorium zarysowano nam taśmę; zdarzyło się to tylko raz, ale dotyczyło najtrudniejszej sceny filmu.. Byłam załamana, nie wiedziałam, jak mu to powiedzieć. Ale Wacek zachował się, jak przystoi na zawodowego aktora, po męsku. Stwierdził, że skoro trzeba powtórzyć, to powtórzymy. Wiem, że nie było to dla niego łatwe.

Obserwowałam Wacka z ogromnym podziwem. Na planie musiał być cały czas. Na początku miałam obawy, jak będzie sobie radził z wchodzeniem w rolę. I muszę przyznać, że jeszcze nie spotkałam kogoś, kto z taką łatwością odnalazłby się w filmowych sytuacjach. Wacek potrafił rozmawiać z piętnastoma osobami na raz, grał w koszykówkę na pięć minut przed rozpoczęciem zdjęć, ale po słowie „akcja” natychmiast stawał się Wojtusiem. Po zakończeniu pracy Jan Frycz podziękował Wackowi za to, że mu dzielnie partnerował. Życzę Wackowi, żeby w przyszłości został aktorem, bo uważam, że ma naturalny talent, ale wiem też, że będzie się przed tym bronił rękami i nogami...

- Już na początku pracy nad scenariuszem – mówi Wojciech Kuczok - zastanawialiśmy się z Magdą, kto powinien zagrać role Ojca i Wojciecha. Ja od początku nie wyobrażałem sobie nikogo innego do roli Ojca – uważam, że Jan Frycz jest obecnie jednym z najlepszych polskich aktorów. Dość szybko okazało się, że również wymarzony przez nas do roli Wojciecha Michał Żebrowski zagra w Pręgach. Mając tę świadomość, dużo łatwiej było pracować nad postaciami; mogłem też napisać im obu kilka smacznych scen...

- Uważam, że Michał jest aktorem trochę niewykorzystanym – mówi Magda Piekorz. – Wpadł w pewną szufladkę, jako specjalista od ról z szablą i konikiem, tymczasem uważam, że ma w sobie spore możliwości, których nie miał jeszcze okazji pokazać. Dlatego jestem szczęśliwa, że zgodził się zagrać w naszym filmie.

- Na propozycję dobrej roli w filmie współczesnym czekałem pięć lat – mówi Michał Żebrowski. – Czułem, że po kolejnych rolach kostiumowych pod moim kierunkiem kierowane są coraz bardziej kąśliwe uwagi. Dlatego miałem – zdrową, jak się okazało – ambicję, żeby pokazać się od zupełnie innej strony. I taką szansę dostałem dzięki scenariuszowi Wojtka Kuczoka i spotkaniu z Magdą Piekorz.

- Przed przystąpieniem do zdjęć odbyliśmy z Michałem szereg prób - mówi Magda Piekorz. – Z podziwem obserwowałam jego precyzyjne przygotowania do roli: analizę tekstu i proces budowania postaci. Budowania, bo Michał jest aktorem wnikliwym. On nie gra sobą; po to tyle czasu poświęca na próby, aby mając w efekcie sporą wiedzę na temat swojego bohatera, zbudować postać. Jest jedną z tych osobowości, które tak właśnie rozumieją aktorstwo. A to już wyższy stopień świadomości.

- Wcześniej nie miałem dobrego zdania o reżyserii kobiecej – śmieje się Żebrowski – ale po poznaniu Magdy radykalnie zmieniłem zdanie. Od pierwszej próby z zauważyłem, że ona jest reżyserem znakomicie czującym aktorów. Bardzo wymagająca, znakomicie interpretująca tekst i traktująca go jako źródło filmu, źródło prawdy dla aktora. Choć jest ekranową debiutantką, posiada wszystkie cechy dobrego reżysera.

- Michał zaskoczył mnie podczas pracy kilka razy – wspomina Magda Piekorz. – Jest w filmie scena, w której Tania przychodzi do mieszkania Wojciecha i zauważa gwoździe, które Wojciech wbił w parapet jako stracha na gołębie. Zaskoczona, próbuje wyjaśnić całą sprawę. Wojciech reaguje udawanym szaleństwem, robi z siebie błazna... Scena była trudna do zagrania i dość ryzykowna Pierwotnie między tą dwójką bohaterów miała odbyć się normalna rozmowa. To Michał zaproponował, że skoro Wojciech od początku na zachowania Tani (i jej próby zbliżenia się do niego) reaguje agresją, a jednocześnie powiela zachowania własnego Ojca, to powinien pójść w tej agresji dalej, niż Ojciec, wtedy będzie to groźne. Tania bardzo wyraźnie stara się zrozumieć jego postępowanie, a on świadomie robi z siebie błazna. Wyszła nam – przede wszystkim dzięki odwadze Michała – bardzo mocna scena.

- To, że rola Wojciecha jest zupełnie inna od moich dotychczasowych ról, wynika z mojego aktorskiego „nabrania ciała” – mówi Michał Żebrowski. – Na początku drogi zawodowej byłem oczkiem w głowie mistrzów. Miałem spore pojęcie o technice, ale żadnej „treści” w sobie. Dopiero niedawno, jakieś dwa, może trzy lata temu, ukonstytuował się we mnie aktor – odkryłem, że mam w sobie pewne narzędzia, które służą przede wszystkim do budowania postaci. A w Pręgach na dodatek trafiłem w ręce szalonej, fantastycznej młodej reżyserki, która żelazną ręką trzymała całą konstrukcję filmu. Uwierzyłem, że mogę jej się oddać bez reszty, bo kiedy przegnę, to ona natychmiast powie: „Za to dziękuję, bo to jest bez sensu”. Jednocześnie starałem się wypełnić dany mi przez nią kredyt zaufania i zagrać w sposób nieszablonowy. W przypadku tej akurat sceny zobaczyłem w pewnym momencie przerażenie w oczach mojej partnerki, Agnieszki Grochowskiej. Uwierzyłem wtedy, że idziemy słuszną drogą, bo takie odczucia powinien mieć również i widz.

Gdybym miał powiedzieć, która scena była dla mnie w filmie najtrudniejsza, wskazałbym tę, gdzie Wojciech w kawiarni mówi Tani wiersz. Już w trakcie lektury scenariusza ta scena wzbudziła mój niepokój. Owszem, jestem kojarzony z mówieniem poezji, ale tutaj musiałem zagrać współczesnego chłopaka, który nagle – w ten sposób – wyznaje dziewczynie miłość. I właśnie w tej scenie otrzymałem ogromną pomoc zarówno ze strony Agnieszki, jak i Magdy. Magda powiedziała mi: „Wiesz, Michał, nie wiem, jak to powiesz, ale musisz zaufać i sobie, i temu tekstowi, i nie możesz powiedzieć jednego słowa, żebyś naprawdę całym sobą nie wierzył, że to jest prawda”. Kiedy teraz oglądam tę scenę na ekranie, słucham tego, co tam mówię, to stwierdzam, że to była najprawdziwsza i najcenniejsza, najbardziej ludzka i najtrafniejsza uwaga, jaką Magda mogła mi dać. Bo cóż tutaj reżyserować? Po prostu masz powiedzieć coś z miłości do kogoś. Nie można wejść komuś w serce i tłumaczyć, jak się gra miłość. Trzeba zaufać.

- Tanię gra Agnieszka Grochowska – mówi Magda Piekorz – jedna z najciekawszych aktorek młodego pokolenia. Zależało mi, żeby Tania była bardzo dziewczęca, a jednocześnie miała w sobie pewną dojrzałość. Agnieszka ma w sobie obie te cechy i świetnie przeniosła je na ekran. Jej Tania jest delikatna, wrażliwa, a jednocześnie bardzo silna wewnętrznie

- Bardzo mi zależało – mówi Michał Żebrowski – żeby to właśnie Agnieszka zagrała tę postać. Nie znałem jej przed filmem prywatnie, natomiast bardzo wysoko oceniałem jej dokonania artystyczne. Zagrała fantastycznie. Uważam też, że Agnieszka na planie wzniosła się na szczyty dobrze pojętej współpracy. Czułem, że w najtrudniejszych momentach mam w niej towarzysza tej mojej niedoli, a jednocześnie, że dostałem od niej olbrzymi kredyt zaufania, zarówno jako aktor, jak i mężczyzna.

Autorem zdjęć do filmu jest Marcin Koszałka. – Marcin był moim kolegą na studiach – mówi Magda Piekorz - choć tak naprawdę o możliwości współpracy zaczęliśmy rozmawiać dopiero po dyplomie. Od dawna ceniłam go jako operatora i realizatora filmów dokumentalnych. Moim zdaniem Marcin ma szansę dołączyć do grona polskich operatorów, którzy osiągnęli sukces za granicą – przede wszystkim ma fenomenalne wyczucie światła. I doskonale wie, co znaczy „zrobić zdjęcia do filmu”. W przypadku Pręg już na początku zgodziliśmy się, że zdjęcia powinny być płynące, w długich ujęciach, bez przebitek i z niewielką ilością kontrplanów. Była to dość ryzykowna koncepcja – pan Krzysztof Zanussi długo nie był do niej przekonany. No i automatycznie ograniczała ilość dubli. Zanim przystąpiliśmy do zdjęć, przygotowaliśmy bardzo precyzyjny scenopis. Marcin uczestniczył w przygotowaniach do realizacji filmu już na etapie powstawania scenariusza. Wspierał mnie na każdym etapie.

Ponieważ realizowaliśmy ten film w dwóch częściach, z których jedna rozgrywa się w 1984 roku, druga w 2002 bałam się, że powstaną dwa różne filmy. Długo zastanawialiśmy się, co zrobić, żeby film był spójny. Ostateczna koncepcja wizualna jest autorstwa Marcina. To on wymyślił, żeby obie części zróżnicować scenografią. Dlatego w części rozgrywającej się w latach osiemdziesiątych ściany pomalowane są na brudnozielony kolor, w ubraniach przeważają brązy, zielenie, rudości. W części współczesnej ściany są szare; Wojtek ubiera się na niebiesko, w ubiorze Tani przeważają odcienie fioletu. Stąd w pierwsza część może się wydać bardziej ciepła, druga bardziej chłodna Ale różnice są tylko w scenografii, cały film fotografowany jest tak samo. Mówiąc o zdjęciach, muszę też podkreślić ogromną rolę naszego szwenkiera, Adama Noconia oraz Krzysztofa Strabskiego, który genialnie ustawia ostrość.

Autorem muzyki do filmu jest Adrian Konarski, na co dzień muzyk krakowskiej Piwnicy pod Baranami. – Adriana poznałam w ubiegłym roku na festiwalu filmowym w Cieszynie – mówi Piekorz. – Wręczył mi wtedy płytę ze swoją muzyką, Kiedy wróciłam do domu, już po pierwszym przesłuchaniu zadzwoniłam do niego z propozycją napisania muzyki do Pręg.

Wydaje mi się, że Adrian doskonale wywiązał się ze swojego zadania. Prosiłam go tylko, żeby instrumentem wiodącym był fortepian. Zależało mi, żeby muzyka była czysta, klasyczna, w kontrapunkcie do tej, czego ekranowy Wojciech słucha. W muzyce Adriana pojawiają się więc delikatne nawiązania do dzieł Chopina, Bacha, czy Prokofiewa. Jednocześnie ta muzyka nie ma charakteru czysto ilustracyjnego. W wielu momentach filmu buduje napięcie i spełnia rolę komentatora całej akcji.

Jestem szczęśliwa, że zrealizowałam Pręgi w studiu Tor, bo była to w pełni profesjonalnie przygotowana produkcja.. Zostałam otoczona fachowcami, ludźmi prawdziwie zaangażowanymi w pracę. Kostiumy przygotowała Dorothee Roqueplo, dźwięk realizował Michał Żarnecki, nad produkcją czuwali Teresa Paszkiewicz i Leszek Pieszko. Oczywiście zdarzały się stresy i długie dyskusje. Jednak, gdy produkcja uznawała, że nasze prośby mają uzasadnienie i wpłyną korzystnie na ostateczny kształt filmu, realizowała je.

- Tyle ostatnio się mówi o kryzysie polskiego kina – mówi Michał Żebrowski – a ja uważam, że udało się Magdzie zrobić film, którego naprawdę nie musimy się wstydzić.

- Staraliśmy się zrobić ten film najlepiej, jak potrafiliśmy – mówi Magda Piekorz. - Zdaję sobie sprawę, że mogą pojawić się zarzuty, że jest to kino kobiece, choć sama nigdy nie dzieliłam tak kina. Uważam, że filmy powinno się dzielić na dobre lub złe. Ale jeśli ktoś powie, że Pręgi należą do nurtu kina kobiecego – nie obrażę się. Uznam to za komplement.

Film jest debiutem Magdaleny Piekorz w roli reżysera filmu fabularnego, Marcina Koszałki w roli operatora obrazu w filmie fabularnym, Wojtka Kuczoka w roli scenarzysty i Adriana Konarskiego w roli kompozytora muzyki do pełnometrażowego filmu fabularnego.

Twórcy

Magdalena PIEKORZ - reżyseria

Magda Piekorz urodziła się 2 października 1974 roku w Sosnowcu. Jak sama mówi, od dzieciństwa marzyła, żeby robić filmy. Próbowała zdawać do szkoły teatralnej, na wydział aktorski, ale się nie dostała. Studiowała reżyserię na Wydziale Radia i Telewizji Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach.

W 1997 roku zrealizowała swój pierwszy dokument "Dziewczyny z Szymanowa", za który otrzymała Brązowego Lajkonika na XXIX Festiwalu Filmów Dokumentalnych i Krótkometrażowych w Krakowie. Niedługo po tym Magda Piekorz została uznana za jedną z najciekawszych autorek filmów dokumentalnych młodego pokolenia. Pręgami debiutuje w kinie fabularnym.

Wojciech KUCZOK - scenariusz Wojciech Kuczok urodził się w 1972 roku. Jest prozaikiem, poetą i krytykiem filmowym. Debiutował wydanym w 1996 roku tomem poezji "Opowieści samowite". W 1999 roku ukazał się jego tom opowiadań "Opowieści słychane", za który zdobył nominację do literackiej nagrody NIKE oraz nagrodę w V Konkursie Literackim Polskiego Towarzystwa Wydawców Książek - za "nieprzeciętny słuch językowy, diagnozowanie rzeczywistości środowiskowej jej własnym językiem, brawurowe przechodzenie od empatii do dystansu, od realności do groteski". Wydał także zbiór opowiadań "Szkieleciarki" (2002), za który otrzymał nominację do Paszportów Polityki 2003. W ubiegłym roku ukazała się jego debiutancka powieść "Gnój", za którą otrzymał Paszport Polityki 2004, i która znalazła się w ścisłym gronie dwudziestu tegorocznych finalistek konkursu NIKE. Scenariusz do filmu Pręgi jest jego debiutem na rynku filmowym.

Marcin KOSZAŁKA - zdjęcia

Operator, reżyser i scenarzysta. Absolwent Realizacji Obrazu na Wydziale Radia i Telewizji Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. Jego debiutancki, autorski film dokumentalny Takiego pięknego syna urodziłam zdobył szereg nagród na festiwalach w Krakowie, Kazimierzu Dolnym, Berlinie i Nyon. Koszałka jest również współautorem (scenariusz i zdjęcia) filmu Borysa Lankosza Rozwój, wyróżnionego główną nagrodą na festiwalu filmowym w San Francisco i szeregiem nagród na festiwalu krakowskim. Pręgi są jego pierwszym filmem fabularnym w dorobku operatorskim. Obecnie Marcin Koszałka realizuje zdjęcia do Kochanków Roku Tygrysa, nowego filmu Jacka Bromskiego (w którym główną rolę gra Michał Żebrowski).

Więcej informacji

Ogólne

Czy wiesz, że?

  • Ciekawostki
  • Wpadki
  • Pressbooki
  • Powiązane
  • Ścieżka dźwiękowa

Fabuła

Multimedia

Pozostałe

Proszę czekać…