Asystentka

6,0
7,3
Jane niedawno ukończyła studia i marzy o karierze producentki filmowej. Kiedy rozpocznie pracę jako asystentka potentata branży rozrywkowej, będzie w siódmym niebie. Nie wie jeszcze, że pod pozorami pracy, zamiast realizacji marzeń, czeka na nią droga do zatracenia.
Redaktor na FDB.pl oraz innych portalach filmowych. Pisze, czyta, ogląda i śpi. Przyłapany, gdy w urzędzie w rubryczce "imię ojca" próbował wpisać Petera Greenawaya.

Asystentka jako slow movie w biurowcach, wolno, acz celnie zdziera wypudrowaną maskę Hollywood. 6

Sztuka przeobrażona w korporacyjną pulpę. Artystyczne treści zamienione w cyfry na wyblakłych kartkach – ustrukturyzowane i podległe narzuconej hierarchii. Podmioty zatrudnione do wykonania dzieła - wykorzystywane przez szefa w każdym tego słowa znaczeniu. Ponad wszystkim dojmująca pustka i pozorna cisza biurowych przestrzeni. Taką wizję amerykańskiego przemysłu filmowego funduje widzom reżyserka Asystentki.

Asystentka (2019/III) - Julia Garner, Bregje Heinen

Kitty Green jest bez wątpienia jedną z bardziej interesujących twórczyń w amerykańskiej branży filmowej. Zasłynęła jako dokumentalistka. Sławę w tej dziedzinie przyniósł jej Casting na JonBenet dostępny na platformie Netflix. Wyświechtany temat zainteresowania twórczyni (kryminały z życia wzięte, z których słynie zresztą wspomniany serwis streamingowy) ustępował w nim niebanalnej formie i równie ciekawemu sposobowi prowadzenia narracji w kinie niefikcjonalnym. W przypadku pierwszego filmu fabularnego Kitty GreenAsystentki - sprawa wygląda odwrotnie. Forma - chociaż wyraźna - nie gra tutaj pierwszych skrzypiec. W zamian reżyserka wyrusza z kamerą na zupełnie nowe terytorium, którego nie widzieliśmy dotąd na ekranie. Dociera do korporacyjnych biur amerykańskiego studia filmowego, w którym artystyczną działalność kalkuluje się w słupkach Exela. W dodatku mobbing i wyzysk stoją tutaj na porządku dziennym.

Zanim jakikolwiek film albo serial trafi na plan zdjęciowy, czeka go długi okres preprodukcji. Ten etap nie należy do szczególnie ciekawych, dlatego też jako widzowie zwykle nie wiemy o nim zbyt wiele (co najwyżej twórcy dzielą się z odbiorcami kolejnymi nazwiskami w obsadzie). Dużo w nim tabelek i wykresów, jeszcze więcej logistycznego planowania, jak spiąć całą produkcję w jedną całość, jak ustawić poszczególne dni zdjęciowe, by nie kolidowały aktorom z innymi projektami. Na tym szczeblu nie ma słynnych nazwisk w branży, co najwyżej prominentni producenci. Reszta ekipy – w tym również główna bohaterka Asystentki - spędza całe dnie na mrówczej robocie, tkwiąc bez perspektyw w korporacyjnym piekle. Wynagrodzeniem za ich trud może być tylko wzmianka w napisach końcowych filmów albo serialu.

Asystentka (2019/III) - Julia Garner

Korporacyjne sprawy to jedno. Głośny ruch #MeToo przed kilku laty unaocznił liczne ekscesy na tle seksualnym, przy których biurowa rutyna brzmi jak nic nieznacząca mrzonka. Doskonale oddaje to w swoim filmie Kitty Green. Jane (w tej roli jak zawsze urzekająca Julia Garner) dopiero dwa miesiące pracuje na stanowisku asystentki słynnego producenta. Tyle czasu zajęło jej też zrozumienie, że zatrudniła się w branży, w której najbardziej szczere słowa pocieszenia brzmią: “Spokojnie, nie jesteś w jego typie”. Wszystko, co dzieje się za drzwiami biura producenta objęte jest tematem tabu. Niektórych pracowników i widzów mogą niepokoić atrakcyjne kobiety, które na długie godziny znikają w tym pomieszczeniu. Nigdzie nie pada nazwisko producenta, ale skojarzenie tej niemal niewidocznej postaci z Harveyem Weinsteinem jest nader silne.

Asystentka nie wpisuje się wyłącznie w naczelny temat #MeToo. Przede wszystkim film jest uniwersalną historią o młodych ludziach, którzy próbują osiąść “na swoim”. Takie marzenia należy przypłacić pracą. Gorzej, kiedy okazuje się, że miejsce zatrudnienia odbiera cały czas wolny. Oprócz tego historia zawarta w filmie pokazuje trud kobiet, który może się wydarzyć w większości branży korporacyjnych. June jest przeraźliwie samotna, balansuje na skraju depresji - podkreśla to pustka kadru w przestrzeni biurowej, gdzie pośród stert segregatorów i spinaczy trudno odnaleźć bratnią duszę. Białe ściany wydają się napierać na bohaterkę, brak warstwy muzycznej tym bardziej każe skupić się odbiorcy na twarzy młodej i bezsilnej kobiety, będącej na skraju załamania, które wzmaga się, kiedy szef zaczyna pastwić się nad nią, bo – jak mówi - “urabia grunt”. Asystentka uwidacznia zatem upadek idealizmu we współczesnym świecie. Upadek sztuki, ale też ludzkiej moralności.

Asystentka (2019/III) - Julia Garner

W tym wypadku szczególnie ciekawie prezentuje się wielkomiejska symfonia Nowego Jorku, która otwiera widowisko. Chociaż monumentalne drapacze chmur zapierają dech w piersiach, po kilku minutach zaczynamy zdawać sobie sprawę z ich wewnętrznej pustki i fasadowości. Ta z pewnością skrywa jeszcze więcej deprymujących historii z korporacyjnych biur.

Formalnie Asystentka mogła zdziałać wiele więcej. Jako widzowie obserwujemy jeden dzień z pracy June - od rana do nocy. Narracja snuje się bardzo powoli, kilkukrotnie powielając jasno zakomunikowaną wcześniej informację. Nie trzeba tak wielu powtórzeń, aby zrozumieć, że główna bohaterka znalazła się właśnie w fatalnym momencie swojego życia, a jako kobieta traktowana jest w pracy marginalnie, chociaż właśnie do niej należą najważniejsze funkcje księgowe i logistyczne.

Asystentka (2019/III) - Bregje Heinen

Asystentka jako slow movie w biurowcach, wolno, acz celnie zdziera wypudrowaną maskę Hollywood. Przedstawia główną bohaterkę nie jako fachowego korpo-szczura, lecz jako idealistkę, którą dorosły, poważny świat wyraźnie tłamsi i wystawia na poważną próbę. Tym bardziej możemy jej kibicować, skoro wydaje się jedyną nieskażoną osobą w tym świecie. Julia Garner po raz kolejny zbudowała wyśmienitą kreację, w której może warstwa fizyczna zostaje zawieszona w jednolitym, bardzo depresyjnym grymasie, ale widz za każdym razem jest w stanie odczytać skłębione emocje, kumulujące się w jej wnętrzu. Do tego w doskonałej roli pojawia się Matthew Macfadyen - miłośnicy serialu Sukcesja będą wniebowzięci.

Czy ta recenzja była pomocna? Tak Nie
Komentarze do filmu 3
kim666 6

Hmm…niepozorny. Ale bohaterka swą grą przykuła mocno moją uwagę. Pomimo ubogiego scenariusza jest bardzo wymowny.
Łatwiej zrozumieć temu kto pracował w korpo.
Zakończenie mnie rozczarowało. Na początku. Po dłuższej chwili jednak ma sens.
Polecam jako coś innego 😉

i_darek1x 3

Asystentka słaba i film słaby ;)

sernik6

Wytrzymałem 15 minut.

Więcej informacji

Ogólne

Czy wiesz, że?

  • Ciekawostki
  • Wpadki
  • Pressbooki
  • Powiązane
  • Ścieżka dźwiękowa

Fabuła

Multimedia

Pozostałe

Proszę czekać…