Życie heavy-metalowego perkusisty zostaje wywrócone do góry nogami, gdy pewnego dnia zaczyna tracić słuch.
Mają tylko siebie i muzykę. Ruben jest pełnym pasji perkusistą, a Lu przebojową wokalistką. Gdy ruszają w trasę koncertową, a marzenie o wydaniu debiutanckiej płyty jest na wyciągnięcie ręki, Ruben z dnia na dzień zaczyna tracić słuch. W jednej chwili życie, które dotąd znał i kochał, lega w gruzach, a przyszłość staje się wielką niewiadomą. Jego dziewczyna Lu nie daje jednak za wygraną i postanawia zrobić wszystko, by uratować Rubena i to, co ich dotąd łączyło. opis dystrybutora
Cisza... i niepokój. Bez aforyzmów, a z nerwami na wierzchu o tym, jak usłyszeć siebie. Niejednoznaczny portret, gdzie piekielnie inteligentnie i przewrotnie osadza centrum dramatu. przeczytaj recenzję
Autentyczność scenariusza Marderów (bowiem reżyser pisał go wespół z bratem), zapewniła im sześć nominacji do Oscarów, w tym dla Riza Ahmeda i Paula Raciego. przeczytaj recenzję
W dobie domagania się reprezentacji w filmach i serialach, ile razy myślimy o niesłyszących, niedowidzących, niepełnosprawnych? „Sound of Metal” wypełnia tę lukę i robi to w sposób imponujący. przeczytaj recenzję
Wybitne operowanie dźwiękiem i nietypowe prowadzenie narracyjnej ścieżki, to nie wszystko, co w tym filmie ciekawe. Na pierwszy plan wysuwają się kreacje aktorskie. przeczytaj recenzję
„Sound of Metal” to od początku do końca film, któremu niczego nie brakuje. Techniczna i artystyczna strona na najwyższym poziomie. Nie chcę i nie zarzucę mu absolutnie niczego. przeczytaj recenzję
Subiektywna narracja i niezwykle immersyjna forma zespalają widza z bohaterem, angażują go, poszerzając pole możliwego współodczuwania, nie dbając o jego komfort. przeczytaj recenzję
Riz Ahmed musiał nauczyć się amerykańskiego języka migowego na potrzeby filmu. zobacz więcej
8/10 ale fantastyczny film. Wiem chyba komu będę kibicował na tegorocznych Oscarach.
„Sound of metal” to spójna fabularnie opowieść, gdzie pierwsze skrzypce gra oczywiście gra Riz Ahmed. Już w „Wolnym strzelcu” pokazał co potrafi aktorsko. Tutaj wymiata jako Ruben. Cała jego transformacja, jaką przechodzi przez film jest autentyczna, bez wymuszonych i ckliwych chwytów. Jego Ruben to człowiek z krwi i kości, z własnym bagażem, trudną przeszłością i podejmujący walkę w sytuacji, w ktorej się znalazł. To taki everyman, na miejscu którego mógłby znaleźć się każdy.
Paul Ruci jako mentor jest także warty wspomnienia. Wnosi swoją energię do każdej sceny z jego udziałem. Tym bardziej bolesna jest ostatni jego scena w filmie.
(Spoilery) Zakończenie filmu bez wątpienia zapadnie większości w pamięć. Ostatnia sekwencja to słodko gorzki miks. Z jednej strony mogłoby się wydawać, że Ruben przegrał swoją walkę. Po tym jak na paryskiej imprezie z III aktu zamiast pięknego śpiewu Lou, słyszy metaliczne zniekształcone dźwięki, Ruben akceptuje swój los ściągając aparat i oddaje się ciszy, którą zaczął rozumieć. Z drugiej strony jest wolny, pogodzony z losem i bez żalu mogący żyć w swojej nowej normalności. Zaczyna traktować ciszę jako nie upośledzenie a coś normalnego, codziennego. Piękne zakończenie indeed
@Redox Tak sobie śledziłem Twoją aktywność ostatnio (mam nadzieję, że nie masz tego za złe) i zainteresował mnie ten wpis. Już dodałem film do obejrzenia :)
EDIT szczególnie, że jestem fanem muzyki metalowej i nawet nie wyobrażam sobie traumy u takiego muzyka. W zasadzie to u żadnego.
Ta strona powstała dzięki ludziom takim jak Ty. Każdy zarejestrowany użytkownik ma możliwość uzupełniania informacji
o filmie.
Poniżej przedstawiamy listę autorów dla tego filmu:
Pozostałe
Proszę czekać…
Piękny film z przepięknym zakończeniem.