Stryszek Filmowy odc. 7 2
Witam Was w najnowszym odcinku Stryszku filmowego. Biorąc sobie do serca wasze rady, podyskutowaliśmy nad możliwy zmianami i prezentujemy tego efekt. Pierwsza istotna zmiana, to ilość materiału filmowego, którą zwiększyliśmy i to znacznie. Ma to na celu urozmaicić nasz program.

Drugą zmianą jest dodanie zdjęć, zarówno postaci, jak i plakatów filmów czy okładek książek w wypadku Kącika literackiego. Mam nadzieję, że to również przypadnie Wam do gustu. Dodaliśmy również muzykę na napisach końcowych, jednak w czasie trwania programu, póki co, nie da rady tego zrobić.
To na razie tyle z istotnych zmian. Jednak kolejne, w krótkim czasie, znów nastąpią. Oczywiście na korzyść programu.
W dzisiejszym odcinku prezentujemy po raz pierwszy Kącik literacki. Jak informowaliśmy Was wcześniej, będzie się on pojawiał co dwa tygodnie. W tym odcinku rzuciliśmy się na najbardziej aktualny temat, czyli sagę Zmierzch, Stephenie Meyer. Oceniamy tu nie tylko dzieło literackie, ale również ekranizacje dwóch pierwszych części. Jest to też rozwinięcie tego tematu, sprzed tygodnia, gdzie owa saga była poruszona w temacie o ewolucji horroru.
W temacie tygodnia, rozmawiamy o osobie Sandry Bullock. Prezentujemy jej ciekawsze filmy, rozwój kariery oraz jak się prezentuje na ekranie. Sądzę, ze temat powinien zainteresować wszystkich wielbicieli komedii, gdyż właśnie w takich produkcjach, tę aktorkę najczęściej można spotkać.
Jeśli idzie o premiery tygodnia, to mamy ich w tym tygodniu raptem dwie. Postanowiliśmy więc trochę się nad nimi po pastwić, aby nie nudziło się wam.
Serdecznie zapraszam wszystkich do oglądania, komentowania, dyskutowania i krytykowania.
PREMIERY TYGODNIA
KĄCIK LITERACKI – SAGA "ZMIERZCH"
TEMAT TYGODNIA – SANDRA BULLOCK
Źrodło: własne
AlienK: a wyśmiewaj sobie ile chcesz, nie robią na mnie takie rzeczy większego wrażenia:)
Zapewniam Cię natomiast, że daleka jestem od histerii w ocenianiu sagi. Zadziwia mnie po prostu i pojąć tego nie potrafię, jak to się dzieje, że tak źle napisana książka odnosi taki sukces. A przeczytałam ją z zainteresowaniem jako nowinkę w temacie wampiryzmu, który (mniej więcej) był przedmiotem mojej pracy mgr. I może dlatego pojąć tego nie mogę jak pipa błyszcząca w słońcu może być następcą krwiożerczych istot ze Stokerowskim Draculą na czele.
Druga sprawa: przeczytaj sobie choćby parę rozdziałów książki, będziesz miał pojęcie o jakim banalnym języku mówię i będziesz wiedział co mam na myśli pisząc, że nawet ja, bez zacięcia literackiego, bez zdolności do pisania książek, mogłabym coś takiego napisać. Każdy (prawie każdy) mógłby coś takiego napisać. Na dal tylko nie wiem skąd taki sukces tego "dzieła":) Gdybym wiedziała jakie elementy połączyć, żeby sprzedać miliony książek, to dawno bym to zrobiła. I miałabym "bardzo głęboko" krytykę leżąc do góry brzuchem na plaży w Kankun:)
Vermin:
1: odpowiedziałam już to samo powyżej AlienK
2,3. Mimo wszystko uważam, że powinno się dyskutować w kwestii na temat której ma się jakieś pojecie. AlienK czepia się mojej krytyki, podczas gdy być może miałby inne zdanie (może nawet by mi przytaknął) gdyby wiedział z czego wynika moja krytyka tejże książki. Może sam stwierdziłby, że to słabo napisana opowiastka dla małolatów. Tego nie wiemy. Książki nie czytał, zdania na jej temat nie ma, ale krytykuje czyjeś zdanie, nie do końca wiadomo na jakiej podstawie… Inna sprawa, że kolega AlienK chyba adwokata nie potrzebuje… :)
4.Owszem to program amatorski, ale ja nie napisałam, że nie macie go robić. Napisałam, że jak dla mnie źle się go ogląda, bo amatorka w oczy kole. To jest moje zdanie i chyba mam do niego prawo? czy też może powinnam pochwalić Was jak większość? Przykro mi, ale tego nie zrobię. Na pewno macie wiele zapału, wiedzy i z pewnością w lepszych warunkach jesteście w stanie zrobić coś wartego obejrzenia, ale to jeszcze nie ten etap. Przynajmniej jak dla mnie.
5. Piszesz o wartościach sagi dla Meyer, a nie dla odbiorców. To, że dla niej to jest wartość to ja nie wątpię. Za takie pieniądze to chyba każdy podpisałby się jako autor, choćby to był gniot stulecia. Bo Meyer nie dość że ma kasę z książki, praw autorskich to jeszcze może napisać cokolwiek i jest niemalże pewne, że spotka się to z ogromnym zainteresowaniem (=kasą). Żyć nie umierać. Pytanie tylko jaką wartość ma taka książka dla czytelnika? Obawiam się, że taką jak pierwszy lepszy Harlequin…