Redaktor na FDB.pl oraz innych portalach filmowych. Pisze, czyta, ogląda i śpi. Przyłapany, gdy w urzędzie w rubryczce "imię ojca" próbował wpisać Petera Greenawaya.

Festiwal ''Ale Kino!'': Abulele 0

Archiwum X dla najmłodszych istnieje, ale ma się umiarkowanie dobrze. Najnowszy obraz Jonathana Gave’a koresponduje swoją konwencją z Mostem do Terabithii, jest jednak o wiele bardziej naiwny i przewidywalny, a fantastyczne motywy nie dopełniają sentymentalnej historii o utracie brata. Abulele odgrzewa sprawdzony schemat opowieści o dzieciach odnajdujących przyjaznego potwora, który funkcjonuje w kinie co najmniej od czasów E.T. . Najmłodsi będą kontent, gorzej z ich starszymi opiekunami.

Izraelska produkcja to parada kalk zaczerpniętych z familijnych filmów dla najmłodszych (m. in. szkolny gang znęcający się nad słabszym Adamem (Yoav Sadian)), widowisk akcji klasy B (specjalny oddział powołany do złapania tytułowego stwora), a nawet kina grozy (sposób ukazywania potwora na początku seansu). Reżyser i scenarzysta, Jonathan Gave, nie łączy ich niestety w wysublimowany sposób, wskutek czego Abulele staje się najczystszą formą pulpy dla najmłodszych.

Adam nie potrafi dojść do siebie po śmierci swojego brata, za którą obwinia sam siebie. Jest samotny, a problemy w szkole (zarówno z ocenami, jak i w relacjach z innymi uczniami) dodatkowo nie pomagają mu przełamać lodów nieśmiałości. Wszystko zmienia się, gdy w mrocznej piwnicy spotyka przyjaznego potwora Abulele. Oczywiście, świat dorosłych nie potrafi zrozumieć, że futrzany stwór jest w rzeczywistości niegroźny i zaakceptować jego istnienia – po ulicach bliżej nieokreślonego, izraelskiego miasta jeżdżą opancerzone wozy oddziałów specjalnych, traktujące potwora jako największe zagrożenie dla ludzkości. Jak na produkcję skierowaną do najmłodszych przystało, pośród całego chaosu, znajdujemy jednego pełnoletniego osobnika, pełniącego rolę zabawnego dobrego wujka, który staje po stronie dzieciaków – w Abulele rola ta przypada Haniemu (Makram Khoury).

Tytułowy potwór, choć wpisany w realny świat, stanowi w filmie metaforyczną figurę, uwalniając Adama z traumy po utracie przyjaciela i brata. Niestety, jego rola nie współgra z formą ekranowego antydepresanta – oczyszczając głównego bohatera z jednego problemu, szybko daje mu kolejną oklepaną lekcję kina familijnego o tym, że ludzie odchodzą. Z poruszającą konwencją nie współgra też nagromadzenie infantylnych scen akcji, przyciągających jedynie uwagę małoletniego widza, slapstickowy humor (czasem wyjątkowo trafny) oraz masa kreskówkowych rozwiązań fabularnych.

Jak na tak mierną i tanią produkcję, szczególne wrażenie robi animowany w technice CGI potwór. Twórcy skupiają się na detalu, tworząc masywną istotę z widocznym każdym włosem futra. Dokładność jest na tyle dużo, że ma się wrażenie, iż technicy użyli tu praktycznych efektów specjalnych, tworząc faktyczne elementy ciała stwora. Abulele rozczula widza swoimi ogromnymi oczami oraz nieporadnością w funkcjonowaniu w nowej rzeczywistości. Mimo wszystko to kolejna klisza kina familijnego.

Abulele to klasyczna pulpa kina klasy B, która spodoba się najmłodszym przez zastosowanie sprawdzonych motywów i rolę sympatycznego potwora. Reszta dorosłego audytorium nie ma w nim czego szukać, chyba że ktoś na widowni jest również dobrym wujkiem.

Moja ocena: 4/10

Zostań naszym królem wirtualnego pióra.
Dołacz do redakcji FDB

Komentarze 0

Skomentuj jako pierwszy.

Proszę czekać…