Piszę, bo wszystko inne mniej lubię. Piszę w przerwach od fantazjowania o upiciu się z Billem Murrayem... albo odwrotnie.

Recenzja: Kłamstwo 0

Film, który stawia sobie za zadanie opowiedzenia o Holokauście, spotka się coraz częściej z reakcją: znowu? I nie z powodu ignorancji tematu, a pewnego zagrożenia wyczerpania filmowej kreatywności w tej przestrzeni tematycznej i często szantażu emocjonalnego. Kłamstwo jest o Holokauście, ale tak naprawdę rozchodzi się w stronę refleksji o znaczenia prawdy w świecie, kobiecego głosu i walki o wolność słowa. Jest szlachetny, ale w sposób subtelny. Bez styropianowych barykad i nieustannych złotych myśli, rześko i autentycznie opowiada ważną historią i nie próbuje nas przekupić tym pojęciem, bo nie musi – ma ze sobą artystyczną wartość, więc obchodzi się bez takich sztuczek.

Kłamstwo To historia jednego z najważniejszych procesów sądowych w historii. Uczony David Irving, badacz Trzeciej Rzeszy, entuzjasta Hitlera i człowiek negujący przez całe życie istnienie holokaustu pozywa autorkę książki Deborah Lipstadt, która stawia tezy przeciwne, wspominając w niemiłych słowach o jego krzywdzącej, bo opartej na zmyślonych faktach, teorii. Autor wytacza jej proces o zniesławienie. I tak naprawdę większość akcji odbędzie się tutaj w sali sądowej, a ładunek emocjonalny zostanie nam forsowany słowem, wyłącznie słowem – ale o dużej sprężystości i inteligencji oraz z dobrze rozłożonymi akcentami humorystycznymi. Zgrabnie opowiedziane, bez zgrzytającej wzniosłości i jakiejkolwiek tremy.

Kłamstwo to porządny i przyzwoity kawałek kina, który tworzy pomost pomiędzy wydarzeniami autentycznymi, a narracją filmową, która jest dynamiczna, błyskotliwa i świeża. Sala sądowa to przestrzeń ograniczająca fizyczne atrakcje dla widza, jednak wymiana zdań i niby „oficjalny” ton prowadzonej rozprawy dodaje rumieńców tej historii w sposób nieprzeszarżowany i spójny. Do tego nie czujemy presji oceny filmu przez pryzmat autentyzmu tego wydarzenia, nikt nam nie zakrapla oczu, a raczej pokazuje nam przede wszystkim porządną lekcję sądownictwa, wartość pracy zespołowej i że czasami warto milczeć, by zostać usłyszanym. W co ciężko uwierzyć na początku naszej radykalnej i silnej bohaterce, której usta zamknąć jest ciężko, nawet jeżeli ma to jej pomóc. Oddaje swoje sumienie w cudze ręce i w tym jest urok tej historii – że to działa. Siła krzepiąca tego filmu też jest ogromna, ale delikatnie gubi potencjalność naiwność, czy przewidywalność.

Nie zawsze musi być histerycznie, pompatycznie, do zdzierania skóry na żywca, by zrobić wrażenie. W tym przypadku stonowana narracja, to dobra narracja. Jest mądrze, ale to nie znaczy że wycofanie, bo bez chłodni emocjonalnej, a połączenia wrażliwości i inteligencji.

Ocena: 7/10

Zostań naszym królem wirtualnego pióra.
Dołacz do redakcji FDB

Komentarze 0

Skomentuj jako pierwszy.

Proszę czekać…