Piszę, bo wszystko inne mniej lubię. Piszę w przerwach od fantazjowania o upiciu się z Billem Murrayem... albo odwrotnie.

Recenzja: Transformers: Ostatni Rycerz 1

Każdy kto śledzi sagę Transformers dostanie prawdziwą ucztę, gdyż jest jeszcze ciekawiej, jeszcze rozpustnie i z rozmachem oraz możemy się spotkać z naszymi kumplami robotami, które mają własne charaktery i osobowości, a nie są wyłącznie ożywionymi puszkami metalu. Każdy kto nie śledzi sagi wyjdzie z filmu Transformers: Ostatni rycerz również usatysfakcjonowany – to nie jest tylko nafaszerowany efektami specjalnymi hołd dla nowych technologii, a ciekawa w rozwiązania, skacząca na główkę produkcja. Proponowane jest też inne spojrzenie na robotykę – nie jako zagrożenie dla ludzkości, a pomoc.

Niepokonany Optimus Prime odszedł, sytuacja wygląda zupełnie inaczej. Świat nie współpracuje z tansformersami, Cade Yager jest poszukiwany przez rząd i wojsko. Chowa się na niepozornym wysypisku, gdzie zrobił coś w rodzaju przytułku dla robotów. Od najmniejszych, podających mu piwo z lodówki, do zbuntowanych i będących cały czas gotowymi do otworzenia ognia. Pojawia się pewien mit, który nadaje historii inne tory. Uczona z Oxfordu, dająca wykłady swoim uczniom o wróżkach i magach, jako zmyślonych postaciach i legendach, które mają nas podtrzymywać na duchu, że w momencie zagłady ludzkości pojawi się kilku śmiałków i nas uratuje, zostaje zaangażowana w misje, która każe jej zmienić swoje sceptyczne stanowisko. Okazuje się ostatnią z rodu Merlina, a to bardzo ważne w kontekście zbudowanej historii. Do tego pojawia nam się młoda dziewczynka, która nie ma rodziny, a jej nową, mimo początkowych oporów Cade, stają się Transformersi.

Jest włócznia Merlina, którą potrzebuje twórczyni rodu Transfomersów, by odbudować ich świat… ale kosztem ludzkiego. Hipnotyzuje Optimusa, który traktował ziemię jako miejsce, które mógł nazwać domem i on również pragnie zdobyć tę włócznię, zapominając o przyjacielu Yagerze, swoich oddanych mu, nudzących się na wysypisku śmieci wiernych transformersach. Jedyną osobą, która ma panowanie nad włócznią, jest właśnie nasza pani z akademii, która nagle doświadcza tego, co sama uczniom opowiadała z żartem jako wierzenia, a nie rzeczywistość.

Transformers na szczęście to nie tylko uczta wizualna, pełna bodźców, przebojowości i rock and rolla. To też historia, która pozwala sobie polemizować z nauką, wyśmiewa pomysły NASA na walkę z zagładą oraz pokazuje inne oblicze robotów – nie jako bunt maszyn – a współpraca z nimi. Prócz tego bardzo szczegółowo buduje cały mit, dynamicznie, ale nie chaotycznie. Do tego pojawia się postać Sir Edmunda Burtona, który wprowadza w to czar nauki, wiedzy i starych wierzeń, a nie tylko popkulturową pulpę. Widać w tym staranność scenariusza, zwinność twórczą, bo i humor wpisany w historię nie jest wykalkulowany, a rytmicznie wprowadzony, bez tej maniery wielu współczesny produkcji: rzucimy żart, żeby obniżyć spodnie w kroku. Tutaj humor nie wychodzi siermiężnie, a buduje nam ciekawy świat, w który wchodzimy i zatapiamy się, robiąc przerwy na nabranie oddechu.

Transformersom daleko do prostackiego, obliczonego wyłącznie na efekciarstwo popcornowego kina. Nawet jeżeli finał jest wiadomy, piękna kobieta i doświadczony przez życie, nieokrzesany Cade nie mogą skończyć wyłącznie na współpracy zawodowej, to nie jest to zwykła historia, z niezwykłymi możliwościami nowoczesnego kina. To naprawdę lojalna wobec inteligencji widza, pełna bodźców, ale też skrupulatnie i inteligentnie wymyślona historia. Nie absurdalnie zmyślona i napisana na kolanie, bo obraz zrobi resztę.

Ocena: 7/10

Zostań naszym królem wirtualnego pióra.
Dołacz do redakcji FDB

Komentarze 4

Bercik022

Nie wiem dlaczego ale dałem się namówić 5 raz na ten sam film, serio nic tutaj się nie zmienia, dalej ta sama formuła, co chwile co raz głupsza. Pierwsza część to chyba ostatnia do jakiej darze jaki kolwiek szacunek. Nie dziwię się że nostalgia critic bojkotuje ten film.
A jeżeli ktoś chce dokładnie zrozumieć o co mi chodzi jaki ten film jest durny to radzę oglądnąć recenzje Angry Joe https://youtu.be/bbpcihY_6uU

Redox

"Transformers na szczęście to nie tylko uczta wizualna (…)"

Pozostałe części były pod względem wizualnym totalnym chaosem i bałaganem. Szczególnie sceny akcji. Trudno mi uwierzyć, że za piątym razem Bay zmienił technikę stosowaną od ponad dekady.

Movieman Redox

@Redox pierwsza część była pod tym względem doskonała i zabranie jej statuetki za Oscara to skandal :)

Movieman

Jestem w szoku :p

Proszę czekać…