Piszę, bo wszystko inne mniej lubię. Piszę w przerwach od fantazjowania o upiciu się z Billem Murrayem... albo odwrotnie.

RECENZJA: Enklawa 0

Kino społecznie zaangażowane opowiadające o konflikcie na tle narodowym, nacji, kiedy angażuje się w to dzieci, może się skończyć wykalkulowanym, mało dyskretnym dramatem albo naprawdę ciężką konfrontacją następnego pokolenia z problemami poprzedniego. Jak sytuacje pradziadów, dziadów, ojców i historia chcą determinować i programować zachowania oraz charakter współczesnego pokolenia. Enklawa to chropowata historia z doskonale rozłożonym klimatem i skromnie spleciona z niemałych rozmiarów problemem.

Minęło 10 lat od Wojny w Kosowie, niby spokojniej, ale barwy nadal konfliktowe. Nasz bohater – młody Nenad – mieszka w tyłowej Enklawie. To trochę ziemia niczyja, a trochę każdy rości sobie do niej prawo. Wyludniona, dosyć odseparowana od wielkomiejskości podkręca gorzką i chłodną narrację opisu rzeczywistości. Nenad codziennie wraca do domu niepewny, czy tym razem jego dziadek, przeżywający ostatnie chwile życia w łóżku, jeszcze oddycha. Chłopic jest całkowicie osamotniony. Prócz ojca, który idzie w ślady nadużywającego alkoholu dziadka, nie ma nikogo. W wiosce jest jeszcze prawosławny ksiądz i nauczycielka, która uczy go jako jedynego ucznia w szkole…chwilę potem i ona odchodzi. On dojeżdża do tego, mało żyznego dla rozwoju i kiełkowania jakiejkolwiek nadziei na lepsze jutro, miejsca na swoje lekcje, w ciasnym czołgu. Przez małe okienko jedynie może przyglądać się rówieśnikom. To muzułmanie, więc to jedyny kontakt na jaki może sobie, bez konsekwencji dla obu stron, pozwolić. Jest jednym z ostatnich Serbów na tej ziemi.

Enklawa, bardzo dużo mówi o samotności i to niewynikającej z winy cierpiącego na nią Nenada, a co gorsza – rozdziobanej przez historię i ich własne problemy, rodziny. Nie ma wpływu na żadną z dziejących się z sytuacji. Na chłodno, ale z czułością nieprostą do wyciągnięcia z otaczającego nas świata – film pyta o to jak nawiązać dialog, przyjaźń w okaleczającym się i nieszanującym nawzajem świcie. Nie ma tu przykładów ani do naśladowania relacji ani w ogóle życia. Z jednej strony śmierć, z drugiej ślub, a długość dźwięku samotności wybrzmiewa w tej historii jeszcze głośniej.

Jednak cierpkość tego filmu jest przełamana, pokazuje siłę, z jaką można zaprzeczyć okolicznościom czasu i miejsca, a także środowiska otaczającego naszego bohatera. Nenad znajduje przyjaciela w kimś, w kim pewnie według rodzin obu chłopców nie powinien. Dzieci nie kalkulują chęci bliskości, braterstwa nie budują na przeszłości swoich rodzin. Straszliwie są obciążeni historią, jednak zrzucają ją z siebie w celu zawarcia prawdziwej przyjaźni – nie ma tym ani kropli cynizmu, za to jest dużo łez – po obu stronach ekranu.

Enklawa to film czuły, udowadniający jak mało się zmieniło od czasów wojny, jak konflikt wynikający z pochodzenia jest dziedziczny – tu się dzieje na przekór. Dlatego ten film w zbratany z realiami sposób krzepi. Jednak nie proponuje nam alternatywnego świata, a jest mocno naturalistyczny, unurzany w obecnym, i to w nim szuka czystych dusz… udaje się znaleźć.

Ocena: 7,5

Zostań naszym królem wirtualnego pióra.
Dołacz do redakcji FDB

Komentarze 0

Skomentuj jako pierwszy.

Proszę czekać…