Piszę, bo wszystko inne mniej lubię. Piszę w przerwach od fantazjowania o upiciu się z Billem Murrayem... albo odwrotnie.

RECENZJA: Spider-Man: Homecoming 1

Jeżeli coś działa kilka razy, to po co zmieniać metody? Można śmiało stwierdzić, że to zdanie torowało drogę „artystyczną” dla autorów Spider-man:Homecoming. Mamy spuszczone powietrze, bohaterowie są z krwi i kości, no i mają przygotowany zestaw żartów, które mają rozrzedzać atmosferę. To takie bohaterstwo z pierwszym trądzikiem w manierze znanej nam z Marvelowskiego universum. Jak zawsze taktyka – to co wcześniej byłoby wpadkami z planu, tutaj jest pokazywane widzom. To ograne, chwilami działające z charakterem i charyzmą, ale jednak lekko ospałe widowisko. Nikt nie wciska gazu do dechy i trochę za szybko wiemy, co zobaczymy.

Nasz bohater jest podopiecznym Tony’ego Starka, który sam wie, że najlepszym wzorcem do naśladowania nie jest. Dlatego każe Peterowi robić wszystko na odwrót, do tego co on sam robił w jego momencie życia. Już wiemy, że z takim opiekunem to będzie karuzela. Peter wie już o swoich nadludzkich mocach, oczywiście jest całkowicie nakręcony na to, by należeć do teamu Avengersów, ale ekipa nie traktuje go na poważnie. Jest młody, niedoświadczony, więc z nudów w swoim przebraniu łapie złodziei rowerów i tłumaczy staruszkom jak dotrzeć do danego miejsca. Zupełnie przypadkowo zostaje wmieszany w sytuacje handlu niebezpieczną bronią, za którą odpowiedzialny jest Vulture – gra go „Birdman” – Michael Keaton (wszyscy wiemy, że to doskonale przyciągające uwagę widza zagranie). Jednak zupełnie nieprzypadkowo Peter nie odpuszcza, chcąc się wykazać, wiele ryzykując, nie mając właściwego doświadczenia i nie wiedząc z jaką skalę zagrożenia się spotyka. Wykorzystuje brak zainteresowania swojego opiekuna oraz nieatrakcyjne życie codzienne. Bez przebrania czuje się bez charakteru, więc buzuje w nim od chęci działania, co doprowadza do momentów, kiedy się wykaże odwagą, ale i głupotą.

Reżyser obchodzi się z naszym bohaterem bez osłonek – pokazuje jego wpadki w życiu zwykłego nastolatka, ale i kiedy lata po ścianach. Jest to oczywiście umyślnie lekceważące i luzackie, bo na takim dystansie jest zbudowana narracja całego uniwersum. Jest w tym na początku metoda, jednak opieranie na tej praktyce przekorności całego opowiadania i umyślna nieobyczajność traci temperaturę wrzenia chwilami i jest po prostu jednym z kolejnych ukłonów w stronę fanów uniwersum, a nie kreatywnym dziełem filmowym.

Nie ma tutaj nic zaskakującego w budowaniu postaci Petera Parkera, chociaż trzeba oddać twórcom że wybrali naprawdę ciekawie złożoną postać i w końcu adekwatną – niewygłaszającego wielkie mowy, gotowego do działania chłopaka, a bardziej takiego co udaje odważnego. To jeszcze nastolatek, który ma bardzo normalną codzienność, wręcz jest przezroczysty, jednak ludzie go dopiero zauważają kiedy ma na sobie kostium – jest to rozegrane inaczej, niż wcześniej. Chce wykrzyczeć całemu światu kim jest, ale nie może. Jego kumpel dowiaduje się, że ma przyjaciela Spidermana i też chce wszystkim powiedzieć. Spiderman to trochę sparowanie ze sobą, na lepszym poziomie humorystycznym serialu Degrassi: Nowe Pokolenie, w połączeniu z efektownym kinem akcji. Chociaż i ta dynamika, niechaotyczna, na szczęście nieefekciarska, nie wystrzeliwuje nas w kosmos.

Spider – Man: Homecoming to żaden nowy energetyk, ale też nie pigułka nasenna. To waga średnia, z wypracowanym już i oswojonym chuligańskim podejściem do superbohaterstwa wzbogacona o aspekt „tego nowicjusza”. Jednak to tylko w życiu Petera Parkera jako Spidermana początek, dla nas tak naprawdę to same, znane chwyty.

Bywa trochę wow, sporo haha, ale najczęściej jest no ok. Chociaż chciałoby się KO. Na deskach film nie leży, ale my też nie. Nowy Spiderman nie ma za bardzo czym nas do siebie nowym przykleić. A to co działało już wcześniej, dalej czaruje.

Ocena: 5/10

Zostań naszym królem wirtualnego pióra.
Dołacz do redakcji FDB

Komentarze 13

Nighty

Pisząc o Tonym Starku nazywasz go PODOPIECZNYM Spider-Man’a. Peter ma na nazwisko Parker, a nie "Park". To jest Spider-Man, a nie Spiderman. "Nowy Spiderman nie ma za bardzo czym nas do siebie nowym przykleić." – to tylko jedno z wielu zdań, które po prostu nie trzymają się kupy i są jakoś tak dziwacznie złożone. A Peter ratuje/pomaga ludzi/om z "nudów" (doprawdy?). Jak ktoś już zdążył zauważyć, ostatni akapit to jest gwóźdź do trumny.
Ta recenzja jest bardzo niedopracowana. Nie dopatrzyłam się słowa na temat tego jak wypadli aktorzy, muzyka czy efekty specjalne (albo po prostu to oporna forma mi w tym przeszkodziła). Ta recenzja jest w zasadzie mało użyteczna.

@Nighty Dzięki za czujność w literówkach, poprawione! :) Można wymiennie pisać Spider-man (sprawdzone w zagranicznych tekstach). Uważam, że z "nudów" i piszę tutaj o ambicji pomagania, ale chęci robienia przez bohatera czegoś więcej -
ale każdy wybierze z recenzji co zechce. Zależy co chce osiągnąć komentarzem. :) Napisałam o budowie wizualnej, o aktorstwie napisałam głównego bohatera, o muzyce nie, gdyż nie miała ona w budowie dzieła według mnie istotnego znaczenia. Użyteczna? Zależy kto, czego potrzebuje od recenzji. Pozdrawiam.

@Nighty A i a pro po dopracowania, napisałam że PODOPIECZNY (uczeń, wychowanek, protegowany) to Spider-Man, a nie Tony Stark.

@Bernadetta_Trusewicz "Wykorzystuje brak zainteresowania swojego podopiecznego oraz nieatrakcyjne życie codzienne." – chodziło mi o ten fragment z końcówki drugiego akapitu. Wcześniej "podopieczny" jest użyte w porządku.
Ani razu nie pada nazwisko aktora, grającego główną postać. Piszesz raczej o samej kreacji i odbiorze postaci, niż o tym czy Tom Holland dobrze się sprawdził w roli Spider-Mana (jakby nie patrzeć wcześniej dwóch innych aktorów odgrywało Spidey’a).
Wyszło, że się za bardzo wymądrzam, ale chciałam napisać to co mnie uwiera. Taka już jestem, nie miej mi tego za złe ;-)
Ja również pozdrawiam i życzę miłego dnia.

@Nighty Nie mam zamiaru, żadnych pretensji. Dzięki za uwagi, każdy kto szuka recenzji ma swoje "co chciałabym/chciałbym" przeczytać i już. :)

Redox

"Bywa trochę wow, sporo haha, ale najczęściej jest no ok."

Jestem chyba już za stary, żeby docenić aż tak lekki styl recenzji :D

@Redox A czytałeś resztę? To jedno zdanie. ;)

@Redox Nigdy nie piszę lekkich recenzji, krytyki, to jest umyślna zagrywka stylistyczna. Pozdrawiam!

@Bernadetta_Trusewicz Czytałem całość, ale właśnie głównie ostatni akapit rzucił mi się w oczy ;-)

No to taka wybiórczość wystarczy do podsumowania stylu recenzji?

@Bernadetta_Trusewicz Jeśli coś nie pasuje do całości, jak to zdanie w tej recenzji IMO, to myślę, że nie powinnaś się dziwić, że o tym wspominam.

@Redox Napisałam aha, gdyż poczułam dezorientacje co chcesz ocenić i skrytykować – owe zdanie w kontekście tego, całego tekstu, czy mój cały styl, jak pisałeś na początku. :) Bo jest tutaj zaprzeczenie.

Proszę czekać…