Recenzja: Podatek od miłości 0
Na pewno słysząc tytuł “Podatek od miłości” niejedna osoba miała złe skojarzenia. Dla wielu mogło się wydawać, że to kolejna beznadziejnie oklepana komedia romantyczna, których w polskiej historii kinematografii jest już dość sporo. Jednak wbrew pozorom tytuł i przypuszczenia z nim związane bardzo często mogą okazać się mylne. Tak jest właśnie w przypadku “Podatku od miłości”.
Czego dokładnie dotyczy film Bartłomieja Ignaciuka? Otóż cała historia dotyczy miłości, której swoistym tłem stał się urząd skarbowy… Brzmi zapewne rady romantycznie, ale dokładnie tak jest w filmie. Czy jest to czymś złym? Oczywiście każdy może mieć swoje zdanie, ale dobrze jest przyznać, że należy mieć na uwadze przede wszystkim fakt pewnej świeżości, jaką wprowadza takie podejście do miłości w polskim filmie.
Jednak idąc głębiej w historię można dowiedzieć się przede wszystkim, że główny bohater, czyli Marian (Grzegorz Damięcki) od dłuższego czasu ma problemy finansowe i zalega z wieloma rozliczeniami. Oczywiście takie sytuacje są bardzo atrakcyjne dla urzędu skarbowego, który chce wykorzystać przypadłość na swoją korzyść – i oczywiście skarbu państwa. Niefortunnie jednak do tej sprawy wysyła swoją pracownicę – Klarę. Jak myślicie co teraz? Tak. Okazuje się, że pomiędzy oszustem podatkowym oraz urzędniczką US zaczyna iskrzyć. W ten sposób zaczyna się wielka miłość, która z racji zaistniałej sytuacji nie należy do najłatwiejszych. O chwila! Należy jeszcze dopowiedzieć jedno. Marian, aby uniknąć oskarżeń urzędu skarbowego, swoim alibi czyni… prostytucję. Wszystkie pieniądze, jakie ma są z prostytucji, co stara się udowodnić.
Pod względem aktorskim można docenić zarówno grę na pierwszym, jak i drugim planie. To wszystko sprawia, że cały obraz jest bardzo przyjemny oraz łatwy w odbiorze. W dodatku można pochwalić również samą budowę filmu, który jest zrozumiały. To jest bardzo ważne, aby widz nie miał problemów ze zrozumieniem samej treści filmu podczas oglądania. Tak właśnie jest w przypadku “Podatku od miłości”. Wszystko jest jasne i klarowne.
W filmie pojawia się bardzo dobra muzyka. Ścieżki dźwiękowe są dobrane w bardzo jednolity sposób przez, co wszystko dobrze zgrywa się ze sobą – sceny z muzyką w tle. Dodatkowo warto wspomnieć piosenkę specjalnie nagraną w celu promocyjnym filmu. Kayah oraz Grzegorz Hyży nagrali bardzo klimatyczny kawałek pod tytułem “Podatek od miłości”.
Wydanie DVD jest jak najbardziej godne polecenia. Na plus zapewne można ocenić zrównoważoną ilość wszelkich dodatków, ponieważ przesada w tej kwestii nie jest wskazana pod żadnym pozorem. Na płycie można znaleźć typowe materiały bonusowe takie, jak: making of, bezpośredni dostęp do scen, menu interaktywne, teledysk, zwiastun oraz sceny usunięte. Tyle na pewno potrzebuje przeciętny widz i ani jednego dodatku więcej. Co więcej na płycie DVD można zastać dźwięk Dolby Digital 5.1, za co również należy się pochwała.
Widz może się spodziewać na pewno dobrego kina. Tego można być spokojnym, ponieważ sam obraz jest bardzo ciekawy ze względu na konstrukcję, pomysł oraz samą realizację. Jeśli lubisz polskie filmy, które są w wielu kategoriach odległe od typowego polskiego kina, wówczas na pewno powinieneś się zdecydować właśnie na seans “Podatku od miłości”. W dodatku melomani również spokojnie zadowolą się ścieżką dźwiękową, jaką autorzy zastosowali w przypadku obrazu Bartłomieja Ignaciuka.
OCENA: 8/10
Komentarze 0