Ernesto, malarz i ilustrator bajek, jest zdeklarowanym ateistą. Pewnego dnia odwiedza go asystent kardynała. Przynosi mu zaskakującą nowinę - jego nie żyjąca od kilku lat matka może zostać beatyfikowana. Zaskoczenie Ernesta jest tym większe, że dowiaduje się, iż starania o kanonizację trwają już od trzech lat i rozpoczęły się z inicjatywy jego rodziny. Przekonuje się, jak niewiele wie o świecie, w którym żyje, i domyśla się, że będzie musiał stawić opór działaniom bliskich mu ludzi, którzy upatrują w beatyfikacji krewnej szansy na awans społeczny całej rodziny.

Głosy prasy

Ten pressbook może zdradzać kluczowe elementy filmu

Czas religii Bellocchia jest fascynujący, śmiały i odważny. To piąty film włoskiego reżysera pokazywany w Cannes i niewątpliwie najbardziej kontrowersyjny. Podczas pokazu prasowego wywołał nie tylko głosy sprzeciwu, ale i szczery aplauz publiczności. (...) Złożony, wielowątkowy Czas religii spaja konsekwentna gra Sergia Castellitta. Mroczne zdjęcia Pasquale Mari znakomicie budują nastrój, a sugestywna muzyka Riccarda Giangiego - w odpowiednich momentach podniosła i patetyczna - dopełnia całości. Mark Keizer, "Box Office Magazine"

Po dwóch klasycznych dramatach Marco Bellocchio wraca do swoich wyzywających, buntowniczych korzeni z Czasem religii - gęsto tkanym, intensywnie osobistym dramatem o zdeklarowanym ateiście, który musi stawić czoła Kościołowi. Zawarte w filmie oskarżenie katolicyzmu o cynizm i hipokryzję wywołało we Włoszech liczne spory i debaty. Powtarza się tu wiele wątków z wcześniejszych filmów Bellocchia - matkobójstwo, obłąkanie, bluźnierstwo, potęga Kościoła, bierne przyjęcie dogmatów religijnych i pełne tajemnic podbrzusze życia rodzinnego. Wyraźne utożsamianie się reżysera z głównym bohaterem nadaje filmowi autobiograficzną wagę (...). Castellitto buduje fascynujący portret człowieka uwikłanego w koszmar, walczącego między wątpliwościami i określeniem własnej postawy. Prostymi środkami potrafi pokazać wewnętrzną podróż bohatera. Zdjęcia Pasquale Mariego, pięknie wykorzystując grę światłocienia, pokazują zamknięcie filmowego świata i wywołują skojarzenia z malarstwem Caravaggia. A pełna przepychu ścieżka dźwiękowa z natrętnym armeńskim śpiewem i ponurymi melodiami jeszcze dodaje filmowi mrocznego dramatyzmu. David Rooney, "Variety"

Czas religii w pewien sposób odwołuje się do Felliniego z jego antywatykańską satyrą, przywołuje późną twórczość Pasoliniego z jego dziką dekonstrukcją schematów panujących we włoskiej burżuazyjnej rodzinie. I pozostaje przy tym najbardziej autorskim dziełem Bellocchia (...). Film obraca się wokół stałych tematów nurtujących włoskiego reżysera. Mamy tu kilka z jego ulubionych obsesji: ciemne okolice ludzkiej psyche, religijną hipokryzję, radykalną politykę i refleksję nad tym, jak żyć w zgodzie z własnymi przekonaniami w otaczającym nas świecie (...). Czas religii wciąga nas w oddzielny świat filmów Bellocchia bardziej niż którekolwiek z jego dzieł, od czasu Diabła wcielonego. Twórczość włoskiego reżysera spotyka się ze skrajnymi opiniami, ale jego ostatnie dzieło udowadnia nam, że zasługuje on na specjalny status w europejskiej kinematografii. Lee Marshall, "Screen Daily"

Na tarasie włoskiego mieszkania siedmioletni chłopiec mówi do siebie ze złością. Matka, która obserwuje dziecko, odkrywa, że rozmawia ono z Bogiem, rozkazując Mu wyjść ze swojej głowy. Leonardo, zapytany o swoje zachowanie, tłumaczy, że jeśli Bóg jest wszędzie, jest również w nim, a to znaczy, że nawet przez chwilę nie może czuć się wolny. Już pierwsza scena Czasu religii Marca Bellocchia w dziecięcej formie stawia bardzo dojrzałe pytanie, o którym trochę dziś już zapomniał dorosły świat. Czy wiarę da się pogodzić z wolnością? Thomas Sotinel, "Le Monde"

Mocną stroną filmu jest wyjątkowo dobrze dobrana obsada, a przede wszystkim Sergio Castellitto - znakomity jako Ernesto. Aktor potrafił subtelnie pokazać wszystko, co składa się na obraz głównego bohatera - miłość do syna, inteligencję, która pozwala mu poznać prawdę i unieść cały bagaż relacji z matką. Jego kreacja ma fundamentalne znaczenie dla filmu. Najlepsze sceny to te, w których Ernesto próbuje poradzić sobie z problemami religijnymi swojego syna. Mimo powagi problemów, które podejmuje, film nie jest pozbawiony komicznego tonu. Świetna kreacja Sergia Castellitta i intrygujący sposób portretowania rodziny i religii sprawiają, że film Bellocchia ma wielką emocjonalną siłę. Josh Ralske, "All Movie Guide"

Włoski reżyser i scenarzysta stworzył fascynujący dramat o konflikcie wartości w rodzinie. Żona, bracia i ciotki nie potrafią zrozumieć odmowy Ernesta we wspieraniu procesu beatyfikacji, która przecież znacząco podniesie prestiż całej rodziny w społeczeństwie. (...) Chociaż krytyczny stosunek Bellocchia do Kościoła nie jest tajemnicą, centralnym konfliktem filmu nie jest problem, czy Bóg istnieje, czy nie - ale obezwładniająca hipokryzja rodziny, której, jak się wydaje, zależy przede wszystkim na społecznym awansie i towarzyskim splendorze. I właśnie tej obłudzie Ernesto próbuje się oprzeć. Federic i Mary Ann Brussat, "Spirituality Health"

Prowokacyjny ton - zdeklarowany ateista dowiaduje się, że jego matka ma być kanonizowana - okazuje się być jedynie pretekstem do przedstawienia subtelnej podróży wewnętrznej i drogi do odkrycia samego siebie. To ulubiony motyw włoskich filmowców, przed laty choćby Felliniego. Mike D'Angelo, panix.com

W swoim najnowszym filmie Marco Bellocchio po raz kolejny podejmuje swoje ulubione tematy: konflikt pokoleniowy, fałsz i religijną obłudę mieszczańskiej rodziny. (…) We Włoszech film wywołał wiele kontrowersji, ale Czas religii nie powstał z prymitywnej chęci wywołania skandalu - to raczej bardzo subtelna i delikatna demaskacja hipokryzji. Ed Gonzales, "Slant Magazine"

Bellocchio nie jest w stanie oprzeć się urokowi pompatycznej katolickiej ceremonii. Stylistyczny nadmiar Czasu religii kryje błyskotliwe i nierzadko sarkastyczne obserwacje na temat wiary i miłości. Jason Anderson, "Eye Weekly"

Wszystko, co dotyczy niewierzącego bohatera, jego gorycz, wahania, wątpliwości, tolerancja, szacunek dla cudzych wierzeń - we wnikliwym wykonaniu Sergia Castellitta - budzi aplauz. Jerzy Płażewski, "Kino"

O filmie

Ten pressbook może zdradzać kluczowe elementy filmu

Czas religii to najnowszy film Marca Bellocchia, legendy włoskiej kinematografii, reżysera słynnych, kontestatorskich Pięści w kieszeni. Bellocchio w nowym projekcie podejmuje rzadki we współczesnym kinie temat roli Kościoła i religii w życiu człowieka na początku XXI wieku. Czas religii to opowieść o poszukiwaniu wiary w czasach, gdy Bóg milczy, a Kościół wydaje się być tylko wielkim rytuałem. Ernesto, malarz i ilustrator bajek, jest zdeklarowanym ateistą. Pewnego dnia odwiedza go asystent kardynała. Przynosi mu zaskakującą nowinę - jego nie żyjąca od kilku lat matka może zostać beatyfikowana. Zaskoczenie Ernesta jest tym większe, że dowiaduje się, iż starania o kanonizację trwają już od trzech lat i rozpoczęły się z inicjatywy jego rodziny. Przekonuje się, jak niewiele wie o świecie, w którym żyje, i domyśla się, że będzie musiał stawić opór działaniom bliskich mu ludzi, którzy upatrują w beatyfikacji krewnej szansy na awans społeczny całej rodziny. Reżyser obnaża pustkę pozbawionych duchowego sensu zwyczajów społecznych i rodzinnych. Pokazuje, że za pełną blichtru, efektowną fasadą kryje się świat bez prawdziwych więzi i bez prawdziwej wiary. Czas religii jest również pytaniem o miejsce Boga w życiu współczesnego człowieka. Bohater-ateista będzie musiał na nie odpowiedzieć, aby utrzymać więź z synem, w którym właśnie budzi się religijna tożsamość. Czas religii w katolickich Włoszech przez niektóre środowiska został uznany za obrazoburczy. Jednak jury ekumeniczne w Cannes (2002) przyznało filmowi Bellocchia nagrodę specjalną, motywując swą decyzję następująco: Czas religii jest wyrazem współczesnych poszukiwań Boga i dlatego powinien być zauważony. Główny bohater swą bezkompromisowością wyraża dążenie do zachowania tożsamości i ocalenia prawdy. Bellocchio otrzymał też nominację do Europejskiej Nagrody Filmowej 2002 dla najlepszego reżysera. Z kolei na MFF w Taorminie Czas religii został nagrodzony prestiżową Srebrną Wstążką (najstarsza nagroda włoskiej kinematografii) w najważniejszych kategoriach: dla najlepszego filmu, reżysera, za oryginalny scenariusz i dla najlepszego aktora (Sergio Castellitto). Sergio Castellitto otrzymał również Europejską Nagrodę Filmową 2002 dla najlepszego aktora.

PO REWOLUCJI - wywiad z Markiem Bellocchiem

Ten pressbook może zdradzać kluczowe elementy filmu

W Czasie religii atakuje Pan ideologię katolicką, włoski Kościół. W jednej ze scen aktor grający tajemniczego hrabiego Bulla mówi, że tak długo, jak będzie istniał Watykan, nie będzie możliwe prawdziwe państwo włoskie. Czy to również Pana zdanie?

Właściwie hrabia mówi coś innego, mówi, że we Włoszech reprezentanci wszystkich opcji politycznych, zarówno skrajnej prawicy, jak i skrajnej lewicy, nie usiłują nawet dyskutować z władzami Watykanu, klękają przed nimi, tak jakby Włosi nie mogli kontestować ogólnie uznanych autorytetów. A jeśli nie można sprzeciwiać się jakiejś instytucji, znaczy to, że w pewien sposób się jej podlega. Nie trzeba tu wcale cytować Marksa z jego hasłem Religia jest opium dla ludu, żeby stwierdzić, że faktycznie religia jest dla demokracji pewnym zaprzeczeniem. Socjalizm chciał stworzyć społeczeństwo oparte, przynajmniej teoretycznie, na sprawiedliwości, podczas gdy religia bez wątpienia opiera się na stosunkach związanych z władzą absolutną. Ta sytuacja z punktu widzenia rozumowego jest zupełnie zrozumiała, ale tak zwyczajnie, po ludzku trudno mi to sobie jakoś wytłumaczyć. Dyskusja polityczna na temat religii pozostaje we Włoszech kompletnie niezrozumiała. Partie postępowe rozumieją swoje racje, ale nie potrafią wywalczyć sobie prawa do dyskusji, nie mogą pojąć ważkości problemu. Nie oceniam tego, jednak wydaje mi się to trochę dziwne. Religia jest bowiem nie tylko systemem wiary, jest też pewnym sposobem myślenia, mentalnością, która hamuje wszelki postęp, wszelkie ruchy. Hrabia Bulla w moim filmie jest reprezentantem takiej trochę donkiszowskiej postawy, jest odrobinę nierealny...

A więc zadaje Pan w Czasie religii pytanie o istotę ideologii katolickiej?

Tak, zadaję sobie to pytanie, tak jak główny bohater, który staje w obliczu zupełnie dla niego absurdalnej nowiny o beatyfikacji jego matki. Z tym, że Ernesto przy okazji odkrywa, że nie uregulował swojej przeszłości, że nie wyjaśnił sobie pewnych rzeczy, które działy się w jego rodzinie, i to staje się dla niego równie ważne. Znów pojawia się w jego życiu "uśmiech matki", uśmiech, który wydaje się nam czarujący i szlachetny, a dla niego i dla wszystkich jego braci jest symbolem porażki, rezygnacji, wyrzeczenia się własnej autonomii i tych wszystkich poświęceń, których, według ideologii katolickiej, powinniśmy dokonywać. W filmie nie jest wyraźnie powiedziane, że to matka doprowadziła brata głównego bohatera do szaleństwa, ale wyraźnie widać, że to jej postawa doprowadziła do tego, że jej syn zareagował w tak szalony, nienaturalny sposób, że to za jej sprawą zamknął się w klatce własnego buntu, własnej wściekłości. Narodziła się między nimi sadomasochistyczna zależność, która w końcu doprowadziła do zamordowania matki przez syna. Właściwie wszyscy bohaterowie filmu ukazują nam się w świecie pozbawionym nadziei, zamkniętym. Jedynie główny bohater zachował jeszcze jakąś swoją energię i witalność. On jeden jest w stanie w tym świecie wywalczyć sobie niezależność, zbuntować się przeciwko spiskowi na łonie rodziny, a równocześnie na przykład zachować bardzo bliski kontakt z synem. Ernesto pozostaje w tym świecie oddzielny, ale równocześnie widzimy dokładnie, że ma w sobie pewną wrażliwość, która pozwala mu zobaczyć na nowo skomplikowane układy w rodzinie oraz własny cynizm, zimny dystans do całej sprawy. Wie dobrze, że nie jest w stanie zerwać całkowicie ze swoją przeszłością, ale równocześnie czuje się dostatecznie silny, by walczyć.

Już w filmie Nel nome del padre stworzył Pan postać matki-potwora. Tu jest podobnie...

Matka z tamtego filmu była postacią straszną, była szalona i agresywna. Wiem, że istnieją takie matki, ale wiem również, że jest wiele takich, które nie są ani szalone, ani nieprzyjemne, są "dobrymi matkami", ale w jakiś sposób działają destrukcyjne. To chciałem pokazać w Czasie religii. Właściwie moja matka miała bardzo podobne podejście do życia jak bohaterka tego filmu. Nigdy nie była naprawdę szczęśliwa i podświadomie przekazywała sobą wiadomość, że jej życie nie należy do niej, że jej przeznaczeniem jest być nieszczęśliwą. Moja matka, podobnie jak bohaterka Czasu religii, nigdy mi tego nie powiedziała, ale dawała to odczuć.

Czyli znów wracamy do ideologii katolickiej?

Tak, bo ma ona nieskończenie wiele wariantów i środków wyrazu.

Może się wyrażać również przez macierzyństwo?

Nie chcę głosić tezy, że matki mają jakąś wszechmocną rolę, ale niewątpliwie to one wpajają nam pewne rzeczy.

Czas religii oparty jest na Pana autorskim scenariuszu.

Tak. Właściwie pierwsza wersja scenariusza powstała już w 2000 roku. W oryginale bardzo istotny był moment, w którym toczy się akcja, moment jubileuszu chrześcijaństwa. Potem ten wątek przestał już być tak istotny, minęło trochę czasu. Zawsze tak jest, że projekt, który uważam za bardziej osobisty, dojrzewa dłużej. Dopiero kiedy czuję, że nadszedł odpowiedni moment, zaczynam kolejne etapy realizacji.

Czy nie ma pewnej ironii w tym, że do głównej roli, roli ateisty, zaangażował Pan Sergia Castellitta, który wcześniej grał Ojca Pio w bardzo popularnym we Włoszech serialu telewizyjnym?

Oczywiście wiedziałem, że Sergio grał Ojca Pio, ale zaproponowanie mu tej roli nie było z mojej strony żadną prowokacją. Sergio jest jednym z tych wielkich aktorów, którzy, jeśli zaakceptują jakąś rolę, wchodzą w nią bez żadnych oporów i osobistych blokad. Podczas realizacji widziałem, że nie ma żadnych problemów ze zbudowaniem tej postaci, jedynie przy scenach bluźnierstwa zauważyłem u niego pewne zażenowanie, jakąś samokontrolę. Ekipa poradziła mi, żeby przenieść te sceny na postać brata i jedynie czynić delikatne aluzje. To była dobra rada, bo scena, która ostatecznie znalazła się w filmie, bardzo dobrze koresponduje z samym zjawiskiem bluźnierstwa. Zresztą te sceny spowodowały, że niektóre środowiska bardzo nieprzychylnie zareagowały na pierwszych pokazach. Musieliśmy zrobić pokaz dla środowisk kościelnych, ponieważ RAI, producent filmu, miał w związku z nim pewne obawy. Było niewiele reakcji wyraźnie wrogich, ale bardzo często spotykałem się z chęcią zbagatelizowania tego filmu, zdewaluowania jego wartości. Wielu ludzi kwestionowało wymowę Czasu religii pod pretekstem, że nie jest on prawdziwy, że proces beatyfikacji przebiega inaczej, że Kościół funkcjonuje na innych zasadach.

Trudno było znaleźć producenta tego filmu?

Właściwie tak. Ponieważ film został zaklasyfikowany jako ważny dla narodowej spuścizny kulturowej, dostałem częściowe dofinansowanie ministerstwa kultury. Nie była to suma pozwalająca nakręcić film w całości, ale ponieważ w produkcję włączyło się RAI i Tele+, mogłem go zrealizować dość szybko.

Podobno już napisał Pan scenariusz do kolejnego filmu?

Tak, na razie jest to dość krótka wersja. Opowiada o uprowadzeniu Alda Mora i, jak myślę, dość wyraźnie odbiega od włoskiej tradycji filmu politycznego. Na razie mam tylko roboczy tytuł Witaj, nocy, zapożyczony od Emily Dickinson. Z Markiem Bellocchiem rozmawiali Helene Frappat i Charles Tesson, "Cahiers du Cinema" 12/2002

Wypowiedzi

Ten pressbook może zdradzać kluczowe elementy filmu

MARCO BELLOCCHIO O FILMIE

W przypadku tego filmu trudno jest mówić o reżyserii, zdjęciach, kolorach, produkcji, muzyce i innych elementach filmowego języka. To wszystko przyszło "potem", gdy już pojawił się pomysł, pierwszy obraz związany z historią. Ten obraz był w gruncie rzeczy bardzo prosty, chociaż bohater filmu nazywa go absurdalnym. To obraz młodego księdza, który przychodzi do zwykłego człowieka, malarza, i mówi mu, że właśnie toczy się proces beatyfikacyjny jego matki. Bohater nic nie wie o całej sprawie, mimo że trwa ona już od trzech lat. Ta nowina zdaje się go przytłaczać.

Nagła wiadomość o toczącym się wokół niego spisku, próby nawrócenia go przez rodzinę oraz kryzys kariery artystycznej doprowadzają Ernesta do depresji albo raczej jakiejś jej utajonej formy. Bohater przekonuje się, że nie może dłużej pozostać sobą. Nie może już być zdystansowanym widzem, ponieważ to czyni go podobnym do zmarłej tragicznie matki. Uśmiech, który od czasu do czasu pojawia się na twarzy bohatera, przypomina mu grymas zmarłej. Podejmie on kilka bezowocnych prób, by zmyć go ze swojej twarzy. W moim filmie ateista, który dawno temu odwrócił się od religii, odkrywa, że nie może całkowicie wyrzucić jej ze swego życia. Mocno utożsamiam się z tą postacią, widzę w niej dużo z siebie samego, ale nie wiem, czy mógłbym, tak jak Ernesto, iść ścieżką całkowitej izolacji od religii. Było w tym filmie zdanie, które musiałem wyciąć. Wypowiedź kardynała Piuminiego, że Bóg dla dobrych ludzi znajdzie miejsce w niebie niezależnie od tego, czy oni wierzą, czy nie. Ernesto ucieka nawet od tego.

SERGIO CASTELLITTO O FILMIE

Ernesto, główny bohater filmu, jest człowiekiem głęboko współczesnym: jednocześnie bywa dojrzały i niedojrzały, jest spójny i wciąż szuka swojej tożsamości. Z jednej strony wie, jak ma wychować swojego syna i walczy ze wszystkim, co mu w tym przeszkadza. Z drugiej strony nienawidzi wydawcy, z którym współpracuje, ale bierze od niego pieniądze na przeżycie. Sytuacja, której doświadcza, stawia go na jakimś rozstaju dróg, na którym musi zweryfikować swoje podejście do roli ojca, męża, syna i kochanka. Myślę, że Czas religii jest filmem głęboko współczesnym w jak najlepszym pojęciu tego słowa, ponieważ przywraca prymat kontaktów międzyludzkich nad ślepym dogmatem.

Więcej informacji

Ogólne

Czy wiesz, że?

  • Ciekawostki
  • Wpadki
  • Pressbooki
  • Powiązane
  • Ścieżka dźwiękowa

Fabuła

Multimedia

Pozostałe

Proszę czekać…