Piszę, bo wszystko inne mniej lubię. Piszę w przerwach od fantazjowania o upiciu się z Billem Murrayem... albo odwrotnie.

Artystowskie jąkania - recenzja filmu Moja Matka 0

Nanni Moretti tęskni za Fellinim, to widać od pierwszych minut nowego filmu Moja matka. Reżyser trochę chce nawiązać do wielkiego włoskiego reżysera, ale jednocześnie stworzyć autonomiczne dzieło. Robi to jednak w dość toporny sposób – mało dodaje od siebie. Cóż złego w inspirowaniu się mistrzem filozofowania o sztuce i żonglowania świadomością – podświadomością? Organizm przeszczepu nie przyjął.

Moja Matka opowiada o reżyserce, która zabiera się za tworzenie nowego filmu. Możemy się domyślać, podczas jej pracy nad kolejnym przedsięwzięciem, że mówimy o osobie uznanej i szanowanej w środowisku filmowym. Oczekiwania wobec jej nowego filmu są ogromne, presja spora. Margherita jest tutaj mocno podręcznikowym przedstawicielem zawodu artystycznego – wypełniona obsesjami, chronicznym brakiem satysfakcji i totalnym zaangażowaniem w twórczość, która dawno zostawiła normalne życie w tyle. Świat na planie zdominował ten poza nim. Mało tego, tak jak do tego pierwszego ma ogromne kompetencje, tak w drugim ponosi sromotne porażki.

Oczywiście nasza bohaterka rozstawia wszystkich po kątach w trakcie pracy nad filmem, dominuje i zachowuje trzeźwość umysłu. W kontrze widzimy jej nieudane zmaganie się z życiem prywatnym. Partner rozczarowany, matka chora i umierająca, rodzina zaniedbana. Tylko czy ten kontrast zbudowany nie jest pretensjonalnie i z oczywistością widzianą z kosmosu?

Moja Matka opowiada z manierą Kolumba kina o lądach dawno odkrytych. Są to tematy zużyte przez sztukę na najróżniejsze sposoby, przez włoskie szczególnie. Kino jako jeden z najbardziej egocentrycznych światów często mówi o sobie, użala się nad sobą, mówi o sobie w trzeciej osobie i sprawdza czy patrzymy. Konflikt artyści kontra rzeczywistość jest tutaj rozegrany poprawnie i czytelnie, jednak nie wprowadza żadnej nowej refleksji ani nie stawia tezy.

Nanni Moretti próbuje trochę podrażnić swoje środowisko tępym narzędziem, na które wszyscy się uodpornili. Zjadliwy ton, szczyptę rozliczenia i kontestacji uniemożliwia mu brak dystansu. Próżność aktorów, bezradność w życiu prywatnym, to nie skłania do autorefleksji, a do klepania się nawzajem po plecach. Film Moja Matka to praca domowa poprawnie wykonana, ale bez zadania dla chętnych.

Zostań naszym królem wirtualnego pióra.
Dołacz do redakcji FDB

Komentarze 0

Skomentuj jako pierwszy.

Proszę czekać…