Historia młodego, uzdolnionego informatyka, który z dnia na dzień został milionerem i dziewczyny, która w dzień jest perkusistką w zespole rockowym, a w nocy – striptizerką w klubie w San Francisco. Bohaterowie pochodzą z dwóch całkowicie odmiennych światów, ale oboje są samotni i potrzebują bliskości drugiego człowieka. Zafascynowani sobą, postanawiają spędzić razem trzy dni w Las Vegas, podczas których zaczynają prowadzić dziwną grę. Liczy się w niej sex, władza i pieniądze, a normy nie maja znaczenia. Żadne z nich nie wyjdzie z tej gry bez obrażeń.

Głosy prasy

Ten pressbook może zdradzać kluczowe elementy filmu

W odróżnieniu od większości filmów opowiadających o seksie, w których świat widziany jest z pozycji jednej z osób dramatu, w Centrum świata mamy możliwość oglądania go z punktów widzenia obojga bohaterów. Temat filmu nie zaskakuje – samotny mężczyzna postanawia spędzić w Las Vegas weekend z prostytutką. Jednak dzięki artyzmowi Wayne’a Wanga cielesna gra bohaterów jest punktem wyjścia do psychologicznej analizy ich osobowości (...). Wrażliwa reżyseria Wanga umożliwiła aktorom grającym role główne stworzenie bardzo wiarygodnych postaci. Oboje są atrakcyjni, choć nie jest to stereotypowe piękno rodem z Hollywood. Parker subtelnie kreśli portret kobiety, która trudni się prostytucją dla pieniędzy, a jednocześnie jest troskliwa i uczuciowa. Reżyser pokazuje prostytucję jako kontrowersyjny, ale jednak mimo wszystko wolny wybór drogi życiowej. Florence nie jest przez nikogo wykorzystywana i w niczym nie przypomina prostytutek, które znamy z filmów - pasywnych, uzależnionych od narkotyków, głupich blondynek. Subtelna gra Petera Sarsgaarda w roli introwertycznego mężczyzny-dziecka robi chyba jeszcze większe wrażenie (...). Zdjęcia autorstwa Mauro Fiore są niezwykle wyrafinowane i urzekają niezwykle szeroką paletą kolorów i faktury. Montaż, którego autorem jest Lee Perry jest bardzo płynny i poetycki. Film ma bardzo ciekawą ścieżkę dźwiękową, która stanowi mieszankę muzyki dance, pop i folk. Dennis Harvey, „Variety” 23-29.04.2001

Żadnych rozmów o uczuciach, pocałunków w usta ani penetracji. Godziny pracy: od 10 wieczorem do 2 w nocy. Wynagrodzenie: 10 tys. dolarów za trzy doby. Umowa jasna, warunki określone, jak w każdym dobrym biznesie. W przypadku filmu Centrum świata chodzi o układ milionera z prostytutką. I nie, nie zobaczymy w filmie Julii Roberts. Do reżyserowanej przez Wayne’a Wanga współczesnej wersji Pretty Woman wielkie gwiazdy nie pasują. Wzorce epoki lat 80. poległy pod naporem rewolucji informatycznej i kobiet o przekonaniach Moniki Lewinsky. Dzisiejszy książę i kopciuszek to bohaterowie ery, w której każdy może zostać milionerem, a prostytucja to wolny wybór świadomych własnej wartości post-feministek. To również czasy telewizji na żywo, programów reality show, czasy, w których wielkie gwiazdy już się znudziły, a widz z większym zainteresowaniem obserwuje przeciętniaków. Książę i kopciuszek muszą więc być tylko typowymi przedstawicielami swojego pokolenia: wyglądają przeciętnie, zachowują się nijako, i choć zawodowo wykonują rzeczy nietuzinkowe, to mają do tego stosunek olewająco-obojętny (…). Amerykańscy krytycy nie docenili tego filmu. Skupili się na zbyt – ich zdaniem – śmiałych scenach erotycznych. Nie zauważyli krytyki rzeczywistości postfeminizmu i informatyki. Czasów, w których kobiety nie muszą już rezygnować z kobiecości, by spełniać swoje ambicje, a mężczyźni zamykają się w domach przy Internecie, bo są leniwi i nie wiedzą, jak się znaleźć w nowym, coraz bardziej zdominowanym przez kobiety świecie. Małgorzata Zawadka, „Film” 2001/8

Mówi Wayne Wang

Ten pressbook może zdradzać kluczowe elementy filmu

W latach siedemdziesiątych, gdy chodziłem do college’u, strasznie podobały mi się takie filmy jak I Was Curious Yellow czy Ostatnie tango w Paryżu. W największym w Hongkongu studio Golden Harvest chciano, abym robił dla nich filmy pornograficzne na japoński i koreański rynek. Obejrzałem wiele bardzo interesujących, artystycznych filmów tego typu, nakręconych przez młodych azjatyckich reżyserów. Byłem nimi zafascynowany. W końcu jednak nie zająłem się tym, bo dostałem inną pracę. Jednak myśl o tym, by nakręcić taki film pozostała (…).

Bezpośrednio do nakręcenia Centrum świata zainspirowała mnie współczesna kultura amerykańska. Dowiedziałem się, że w komputerowym świecie istnieje ogromna subkultura ludzi, którzy spędzają czas w nocnych klubach i wydają w nich mnóstwo pieniędzy. Okazało się, że zawiera się tam bardzo wiele transakcji i umów. Rozmawiałem z wieloma ludzi z branży komputerowej i tancerkami z tych klubów. W ten sposób narodził się pomysł na film.

Fakt, że można sobie kupić każdą fantazję niezwykle mnie zafascynował. Właściciele nocnych klubów świadomie manipulują klientami, chcąc od nich wyciągnąć jak najwięcej pieniędzy. Wmawiają im, że są w stanie zaspokoić ich wszystkie marzenia. Jednak kiedy facet jest już w pokoju okazuje się, że nie ma mowy o żadnym seksie czy nawet dotykaniu dziewczyny. Nie ma to absolutnie nic wspólnego z rozpowszechnianym przez kluby mitem o zepsutych kobietach, które są gotowe na wszystko (...). Bohaterowie mojego filmu nie umieją, a może raczej nie chcą kochać. Brak im zwyczajnej ludzkiej wrażliwości. We wszystkich moich filmach, staram się zrozumieć i szanować bohaterów. Chciałem pokazać, jacy są naprawdę Florence i Richard i jak się zachowują. Nie chciałem natomiast ich osądzać. materiały promocyjne producenta

O filmie

Ten pressbook może zdradzać kluczowe elementy filmu

Centrum świata to kolejny wspólny film Wayne’a Wanga i Paula Austera, twórców Dymu i Brooklyn Boogie. Tym razem Wayne Wang prowadzi nas w mroczny świat erotycznych fantazji i pożądania. Ten dramat erotyczny opowiada historię młodego uzdolnionego informatyka i dziewczyny, która w dzień jest perkusistką w zespole rockowym, a w nocy - striptizerką w ekskluzywnym klubie w San Francisco. Główni bohaterowie pochodzą z dwóch całkowicie odmiennych światów, ale oboje są samotni i potrzebują emocjonalnej bliskości. Zafascynowani sobą nawzajem, postanawiają spędzić trzy dni w Las Vegas. Niespodziewanie dla siebie, zaczynają przekraczać granice emocjonalnych i seksualnych norm. Prowadzą ze sobą grę, w której liczy się seks, władza i pieniądze. Żadne z nich nie wyjdzie z tej gry bez obrażeń.

W Centrum świata pokazana jest tęsknota za uczuciem, obawa przed odrzuceniem. Autorzy filmu szukają odpowiedzi na pytanie, czym jest miłość w naszych cynicznych czasach zachłannej konsumpcji i seksu, który stał się dziś owym „centrum świata”. Czy ucieczka w seks może pomóc nam uwolnić się od fobii, lęków, niepewności? Okazuje się bowiem, że ludzie zawsze, niezależnie od czasów, w jakich przyszło im żyć, zmagają się ze strachem przed samotnością, z potrzebą kontrolowania innych i potrzebą miłości. Tylko jak daleko można się posunąć, aby osiągnąć to, czego się pragnie?

Na powstanie Centrum świata duży wpływ miały takie filmy, jak Ostatnie tango w Paryżu, Piękność dnia, Niebezpieczne związki i Imperium zmysłów.

Z Wayne Wangiem rozmawia Scott Macaulay

Ten pressbook może zdradzać kluczowe elementy filmu

Scott Macaulay: Czy pomysł, by nakręcić Centrum świata przyszedł ci do głowy nagle czy może od dawna myślałeś o zrealizowaniu tego filmu?

Wayne Wang: Na pomysł zrobienia filmu wpadłem na początku 2000 roku. Mieszkam w San Francisco, a stamtąd jest niedaleko do Krzemowej Doliny. Wielu z moich przyjaciół ma bezpośredni lub pośredni kontakt z przemysłem komputerowym. Opowiadali mi historie o kobietach przywożonych na przyjęcia do Krzemowej Doliny i o facetach jeżdżących stamtąd do San Francisco na kursy dobrych manier. Są im potrzebne, bo nie mają nawet pojęcia, jak zamawiać jedzenie w ekskluzywnych restauracjach. Ci faceci z dnia na dzień stali się milionerami i ich styl życia całkowicie się zmienił. Nie wiedzą, na co wydawać pieniądze i jak się odnaleźć w zupełne nowych dla siebie warunkach. Dowiedziałem się także, że wielu z nich lubi odwiedzać nocne kluby ze striptizem. Zacząłem się zagłębiać w ten świat i pomyślałem, że to bardzo ciekawy temat na film. Poszedłem z moim pomysłem do Paula Austera i zapytałem, czy pomoże mi coś napisać. W rezultacie w marcu zaczęliśmy przygotowania, a w kwietniu już kręciliśmy.

Film powstawał więc w oparciu o klasyczny scenariusz?

Tak. Paul napisał go razem ze swoją żoną, powieściopisarką Siri Hustvedt. Kręciliśmy film sekwencjami. Razem z aktorami analizowaliśmy każdą scenę i zastanawialiśmy się, czy jest ona naprawdę konieczna albo czy danego dialogu nie da się zastąpić innym. Ten film był czymś pomiędzy precyzyjnie przemyślanym Dymem i całkowicie improwizowanym Brooklyn Boogie.

Czy aktorzy sami tworzyli grane przez siebie postacie, czy raczej odtwarzali to co było w scenariuszu?

Analizowali scenariusz i to pozwalało im dodawać dużo od siebie. Peter, który gra w filmie głównego bohatera często wykorzystywał mnie jako aktora.

Wielu aktorów wykorzystuje reżyserów w taki sposób.

Powiedział mi: „Bohater, którego gram niezwykle cię fascynuje. Chciałbym zrozumieć dlaczego”. Taka współpraca z aktorem jest bardzo inspirująca.

Sądzisz, że udało mu się dotrzeć do źródeł twojej fascynacji tą postacią?

Do pewnego stopnia na pewno.

Jaka jest różnica między realizacją improwizowanego filmu techniką cyfrową a produkcją na tradycyjnej taśmie 35 milimetrowej?

Technika wideo pozwala aktorom na więcej swobody. Bardzo trudno zapomnieć, że jest się na planie, gdy ma się przed sobą wielką kamerę i pięć osób, które bez przerwy cię obserwują. Kręcenie małymi kamerami ułatwia poruszanie się na planie. Technika cyfrowa daje także większą wolność emocjonalną. Film robiony w ten sposób jest o wiele tańszy i w związku z tym można sobie pozwolić na luksus popełniania błędów.

Według niektórych reżyserów, filmy kręcone techniką wideo i z ręki są bardziej wiarygodne. Zdjęcia w twoim filmie idą jeszcze dalej - są jakby hiperrealne, mają przedziwny, fotograficzny charakter.

To prawda. Mają też w sobie coś z podglądania. Wielu widzów mówiło mi, że podczas projekcji czuli się nieswojo i to wcale nie dlatego, że w filmie jest dużo seksu, tylko dlatego, że przekracza on granice bardzo osobistej sfery uczuć i emocji.

Czy starałeś się opracować koncepcję wizualną filmu w taki sposób, by współgrała ona z techniką wideo?

Oczywiście. Nie było to jednak łatwe. Niektóre rzeczy udaje się bardzo dobrze zrobić na wideo, a inne nie. Nie starałem się, by film wyglądał tak, jakby był kręcony tradycyjną techniką. Pragnąłem wykorzystać całą siłę i wszystkie możliwości techniki cyfrowej - kręcenie z ręki, efekty prześwietlenia i niedoświetlenia scen, ostrzejszy w porównaniu z tradycyjnym filmem kontrast. Jeszcze bardziej podoba mi się faktura obrazu cyfrowego. Jest bardzo sterylna i w pewien sposób sztuczna. Ziarno taśmy filmowej daje o wiele bardziej naturalny efekt. Starałem się wykorzystać wszystko to, co zazwyczaj uznaje się za wady techniki wideo (…).

Czy jesteś zadowolony z końcowego efektu?

Tak. Centrum świata nie przypomina wizualnie tradycyjnego filmu. To coś nowego i świeżego. Właśnie na takim efekcie mi zależało. Kiedy zaczynaliśmy zdjęcia, chciałem, by był on bardziej zbliżony do filmów kręconych tradycyjną techniką. Początkowe sekwencje kręciliśmy na cyfrowych betach zamocowanych na specjalnych ramionach. Staraliśmy się uzyskać jak najostrzejsze oświetlenie, by uzyskany efekt jak najbardziej przypominał tradycyjny film. W miarę rozwoju akcji, kiedy stosunki miedzy bohaterami pogarszały się, przerzuciliśmy się na mini kamery cyfrowe Sony DSR-100. Zaczęliśmy celowo prześwietlać lub niedoświetlać materiał i obraz stał się bardzo kontrastowy. Pod koniec kolory są wyblakłe, ujęcie jest bardzo zimne i surowe. Największym problemem były szerokie ujęcia. Gdy kręci się techniką wideo wychodzą fatalnie. Bardzo kłopotliwe były również ujęcia, w których zarówno kamera jak i aktorzy są w ruchu.

Centrum świata należy do kategorii filmów, w której możemy odnaleźć tak różne tytuły jak Zostawić Las Vegas, Ostatnie tango w Paryżu czy Pretty Woman. Wszystkie te filmy opowiadają o spotkaniach dwojga ludzi i ich skomplikowanych związkach. Czy robiąc Centrum świata miałeś w pamięci te filmy?

Tak, wiele o nich myślałem. Ostatnie tango w Paryżu to film, który znaczy bardzo wiele dla prawie wszystkich reżyserów. Nie potrafię wytłumaczyć, na czym polega fenomen Pretty Woman. Ten film opowiada przecież zupełnie niewiarygodną historią, a mimo to odniósł wielki kasowy sukces. Zostawić Las Vegas to mocny film, ale jak dla mnie jest on zbyt pretensjonalny i samoświadomy. Chciałem zrobić bardzo realistyczny film, w którym nawet seks jest pokazany w realistyczny sposób. Seks w Ostatnim Tangu w Paryżu jest nieco przedramatyzowany. W moim filmie jest inaczej. Weźmy na przykład scenę gdy Peter opowiada Molly o swojej fantazji seksualnej.

Jaka to fantazja (...)?

Nazywa się „Ogień i lód”. To bardzo stara, interesująca chińska praktyka seksualna stosowana w salonach masażu.

Co powiesz o postaci granej przez Carlę Gugino?

Jest typową prostytutką. Dzięki niej w środku filmu następuje zwrot akcji. Proponuje głównym bohaterom seks we troje. Zarzuca Molly, że uprawia seks wyłącznie dla pieniędzy. Mówi też różne inne rzeczy, które wywołują zamęt w głowie głównej bohaterki. Inspiracją dla tej postaci była Alissa Klass, aktorka filmów porno, która zresztą pojawia się na chwilę na ekranie (...). „Filmmaker” 2001/ wiosna

Więcej informacji

Ogólne

Czy wiesz, że?

  • Ciekawostki
  • Wpadki
  • Pressbooki
  • Powiązane
  • Ścieżka dźwiękowa

Fabuła

  • Opisy
  • Recenzje
  • Słowa kluczowe

Multimedia

Pozostałe

Proszę czekać…