Voldemort powrócił. Harry z przyjaciółmi zakłada stowarzyszenie zwane "Gwardią Dumbledore'a", aby przygotować się do konfrontacji z nim.

Gwardia Dumbledore'a

W czasie, gdy profesor Umbridge skupia w swoich rękach coraz większą władzę w Hogwarcie, ukazują się nowe i coraz surowsze dekrety edukacyjne, a każdy kolejny okazuje się jeszcze bardziej krępować możliwości uczniów. Prawie codziennie do kamiennych ścian Hogwartu przybijane są nowe ogłoszenia zakazujące wszystkiego, co Umbridge uważa za wywrotowe. Jednak wszystkie jej knowania odnoszą odwrotny skutek, gdyż jej bezwzględna kontrola tylko umacnia uczniów w postanowieniu, by w końcu przeciwstawić się jej władczym zapędom.

"Ciekawe jest to, że starając się osiągnąć pełną kontrolę, Umbridge w końcu doprowadza do zupełnie odwrotnego rezultatu" – zauważa Yates.

Jako pierwsza do działania podrywa się Hermiona, mobilizując kolegów do wzięcia spraw we własne ręce. Mówi Watson: "Uczniowie wiedzą, że jeżeli nie będą uczyli się zaklęć, nie będą w stanie się bronić. I choć ministerstwo zaprzecza powrotowi Voldemorta, oni mają tę świadomość. Wierzą Harry’emu; wiedzą, że czyha na nich coś mrocznego i przerażającego. Myślę, że właśnie dlatego Hermiona po raz pierwszy w życiu czuje potrzebę buntu. Po raz pierwszy uświadamia sobie, że ciągłe wykonywanie odgórnych poleceń nie zawsze przynosi oczekiwany skutek. Nie należy bezwzględnie ufać władzy, czasem trzeba zaufać samemu sobie".

Za namową Hermiony i Rona Harry zgadza się wziąć odpowiedzialność za przekazanie uczniom Hogwartu zaklęć, których będą potrzebowali do obrony przed czarną magią. Potwierdza to Radcliffe: "Początkowo Harry niechętnie podchodzi do tego pomysłu, ale przekonuje go Hermiona, która jak zwykle jest irytująca, ale tym razem ma rację" – śmieje się młody aktor. – "Schodzimy więc do podziemia i powołujemy do życia Gwardię Dumbledore’a. Harry zostaje nauczycielem i wykorzystuje zdobytą wiedzę, szkoląc uczniów i przekazując im tajniki walki. Jest przekonany, że zbliża się wojna; panuje poczucie rosnącego zagrożenia. Skoro Umbridge nie uczy nas tego, co powinniśmy robić, nie będziemy mieli żadnych szans, gdy przyjdzie nam stanąć do walki".

David Heyman zauważa, że przemiana Harry’ego ze szkolnego kolegi w nauczyciela stanowi moment krytyczny w rysie całej postaci. "Widzimy, że Harry początkowo jest outsiderem, czuje, że ludzie mu nie ufają i nie wierzą, uważa, że nie pasuje do reszty. Aż w końcu przekonuje się, że właśnie wśród nich jest jego miejsce. Nie tylko do nich pasuje, ale są też chętni, by za nim podążyć. To naprawdę mocne i wzruszające, gdy widzimy drogę Harry’ego od izolacji, nawet w towarzystwie najbliższych, do przyjęcia roli przywódcy tej grupy. A ponadto okazuje się on lepszym nauczycielem niż niektórzy, z którymi dotychczas miał do czynienia".

Jednym z członków grupy jest marzycielska Luna Lovegood – dziewczę o łagodnym głosie i nieco dziwnej osobowości, której nie zraża to, co myślą o niej inni. To postać debiutująca w filmie Harry Potter i Zakon Feniksa, podobnie jak młoda odtwórczyni tej roli, Evanna Lynch, która po raz pierwszy pojawia się na ekranie w tej niezwykle pożądanej roli.

Wyjątkowe cechy Luny spowodowały, że rola ta była jedną z najtrudniejszych do obsadzenia. Odpowiedzialna za casting Fiona Weir oraz filmowcy spotkali się z dziesiątkami kandydatek, ale żadna nie wpisywała się w ich wyobrażenia o Lunie. Dlatego postanowili ogłosić otwarty nabór do roli. W kilometrowej kolejce ustawiło się ponad 15 000 chętnych dziewcząt z całej Wielkiej Brytanii, całymi godzinami oczekując na przesłuchanie. Jedną z nich była Evanna Lynch, zagorzała fanka Harry’ego Pottera, zafascynowana postacią Luny od momentu przeczytania książki "Harry Potter i Zakon Feniksa". "Od razu przypadła mi do gustu" – mówi Lynch. – "Jest świetna, dlatego że jest uczciwa wobec wszystkich, również samej siebie. Jest zabawna, swobodna, niejako dryfuje przez życie, więc wszyscy uważają ją za trochę stukniętą i niemądrą, choć tak nie jest. Jest naprawdę inteligentna i mądra na swój sposób; umie też zagłębiać się w naturę rzeczy".

Lynch od razu poczuła więź łączącą ją z postacią Luny, gdy tylko poznała tę postać w książce. I to do tego stopnia, że nagrała czytany przez siebie dialog Luny i wysłała kasety, zgłaszając się do roli. Niedługo potem dowiedziała się o otwartym naborze, o którym tak mówi: "Musiałam tam pojechać... To było przeznaczenie". Przekonawszy więc swojego ojca, by ją tam zawiózł, przyjechała ze swojego domu w Irlandii i stanęła w kolejce wraz z tysiącami innych kandydatek, które miały podobne aspiracje, choć brakowało im pewności. "Nie denerwowałam się, ponieważ bycie Luną było dla mnie czymś naturalnym" – przyznaje.

Jej pewność potwierdzili twórcy filmu. David Barron wspomina: "Fiona Weir obejrzała wszystkie 15 000 dziewcząt i wybrała 29, które nagrała na DVD i wysłała do nas. Powiedziała nam, że mamy zwrócić uwagę na jedną z nich, ale nie powiedziała, na którą. Oglądając materiał doszedłem do dziewiątej, zadzwoniłem do Fiony i powiedziałem: "To musi być numer dziewiąty", i tak właśnie było. To była Evanna. Była po prostu fantastyczna".

Jego słowa potwierdza Heyman: "Różnica pomiędzy Evanną a wszystkimi innymi dziewczętami przesłuchanymi do tej roli jest taka, że inne mogłyby zagrać Lunę, a Evanna Lynch jest Luną".

Jany Temime dodaje, że Lynch brała nawet udział w tworzeniu kostiumów dla swej postaci. "Miała bardzo sprecyzowane zdanie na temat niektórych detali. Zrobiłam dla niej kolczyki w kształcie czerwonych rzodkiewek, ale ona uparła się, że muszą one być pomarańczowe. Tak doskonale znała tę postać. Chcieliśmy mieć pewność, że kostiumy Luny odzwierciedlą osobliwy gust dziewczynki i jej szczególne zainteresowania, ale nie będą tak odmienne, by nie pasować do innych".

Kolejny członek Gwardii Dumbledore’a – Neville Longbottom, w którego wcielił się Matthew Lewis – też miał kłopoty z dopasowaniem się do kolegów, lecz pokazał, na co go stać, odkrywając idealne miejsce do tajnych ćwiczeń grupy: Pokój Życzeń. Jak sugeruje już sama nazwa, jest to pokój, który pojawia się tylko dla tych, którzy go potrzebują, przyjmuje dowolną pożądaną formę, ale pozostaje niewidoczny dla ludzi z zewnątrz.

Opisuje go Stuart Craig: "Nadaliśmy Pokojowi Życzeń wygląd domyślny, neutralny, w którym ściany są wykonane z luster uniemożliwiających określenie, w którym miejscu kończy się prawdziwa przestrzeń, a gdzie zaczyna odbicie. Uznałem, że powinien on odbijać jak w lustrze postać i jej potrzebę. Ale ponieważ jest to Pokój Życzeń, jeżeli bohaterom potrzebne są książki i poduszki albo atrapy śmierciożerców do walki, pojawiają się one tak jak w książce".

Jednak lustrzany pokój jako plan zdjęciowy sam wymagał spełnienia kilku życzeń filmowców. Craig przyznaje: "Oczywiście, lustra szalenie utrudniły nam pracę, ponieważ nie tylko odbijały aktorów, ale także kamerę, ekipę, oświetlenie... Do każdego ujęcia bez przerwy zmienialiśmy kąt ustawienia luster, a w niektórych przypadkach użyliśmy aerozolu rozmywającego lustrzane odbicie".

Starając się rozwiązać jeden z takich problemów, Craig wraz ze Sławomirem Idziakiem, reżyserem obrazu, wpadł na genialny pomysł zamontowania pod podłogą systemu oświetleniowego, który oświetlałby plan zdjęciowy od dołu, spod kratek wbudowanych w podłogę. Przez chwilę wydawało się jednak, że system może nie zadziałać zgodnie z planem, ponieważ "podświetlał buty aktorów w dość niefortunny sposób" – opowiada Craig. – "W końcu postanowiliśmy przykryć im podeszwy butów czarnym aksamitem, a cała ekipa i wszyscy poza kadrem dostali niebieskie buty chirurgiczne, by nie wnosili kurzu na podłogę planu, która musiała być idealnie czarna, by oświetlenie pod podłogą pozostało niewidoczne".

Jemioła

Gdy Hogwart zamyka swe podwoje na Boże Narodzenie, tajna klasa Harry’ego niechętnie wyjeżdża na święta. Choć uczniowie się rozstają, jedna z koleżanek zostaje – urocza Cho Chang, którą gra Katie Leung. Cho po raz pierwszy zwróciła na siebie uwagę Harry’ego w części Harry Potter i Czara Ognia, i choć coś między nimi zaiskrzyło, ich wzajemne relacje skomplikowało przywiązanie obojga do Cedrika Diggory’ego, który stał się pierwszą ofiarą Lorda Voldemorta po jego powrocie. Jednak wiedząc, co żyje w ich sercach, Pokój Życzeń wyczarował gałązkę jemioły, która stała się przyczynkiem do najbardziej wyczekiwanego przez fanów Harry’ego Pottera na całym świecie momentu – pierwszego pocałunku Harry’ego.

"Byłem trochę zdenerwowany, bo wiedziałem, że Katie się denerwowała" – przyznaje Radcliffe. – "Nie chodzi o sam pocałunek, ale o skomplikowaną relację pomiędzy Cho i Harrym. Przeprowadziliśmy jednak kilka prób i potem nie było już tak ciężko. Było super. Świetna zabawa".

"Denerwowałam się bardzo, ponieważ był to mój pierwszy filmowy pocałunek, ale David Yates okazał się wspaniały. Powiedział nam dokładnie, czego oczekuje i w ten sposób bardziej nas ośmielił" – mówi Leung. – "Początkowo czułam się nieswojo, ale Daniel bardzo ułatwił mi zadanie i poszło doskonale. Naprawdę mi się podobało... a Daniel świetnie całuje" – uśmiecha się.

Mówi Yates: "Chcieliśmy stworzyć jak najbardziej komfortowe warunki dla Dana i Katie, więc wyprosiliśmy ludzi z planu i staraliśmy się zachować możliwie intymną atmosferę".

Choć zapewne przygotowania reżysera pomogły obojgu aktorom, nie ukoiły nerwów wielu członków ekipy, którzy obserwowali dorastanie Daniela Radcliffe’a podczas pracy nad filmami z serii o Harrym Potterze. "Wielu z nas zna Daniela, odkąd miał 10 lat. Dorastał na naszych oczach, dbaliśmy o niego, mamy do niego opiekuńcze podejście" – mówi Heyman. – "A tu obserwowaliśmy jego pierwszy filmowy pocałunek. Czułem się dziwnie. Cały czas myślałem: «Nie powinienem na to patrzeć»" – śmieje się. – "Ale scena wyszła idealnie i myślę, że będzie to delikatna i piękna chwila dla widzów".

"Jedną z największych przyjemności wynikających z pracy nad filmami o Harrym Potterze było obserwowanie, jak dzieci dorastają i jak rozkwitają ich zdolności" – kontynuuje Heyman. – "Wszyscy są wspaniałymi młodymi ludźmi – ciekawymi świata, serdecznymi, wrażliwymi, bystrymi – i myślę, że sami przekonacie się dzięki temu filmowi, jak bardzo rozwinęli się zarówno pod względem osobowym, jak i aktorskim".

Na linii walki

Mimo odzyskania na nowo pewności siebie w roli przywódcy i pomimo otwartego buntu wobec Umbridge jako nauczycielki, Harry’ego wciąż prześladują koszmary. A jeszcze bardziej przerażające jest to, że zdają się one przepowiadać rzeczywiste wydarzenia. Dumbledore’a martwi jednak coraz większa pewność, że koszmary Harry’ego mogą wcale nie być snami, lecz raczej próbą Voldemorta, by wykorzystać umysł Harry’ego przeciwko niemu samemu. Dumbledore nakłania więc profesora Snape’a, by ten nauczył Harry’ego sztuki oklumencji, która pomoże mu powstrzymać podejmowane przez Czarnego Pana próby przeniknięcia do jego umysłu. Lekcje są zarówno wyczerpujące, jak i odkrywcze w sposób niespodziewany dla Harry’ego ani nawet Snape’a, ale nieskuteczne. Gry umysłowe Voldemorta okazują się zbyt potężne dla młodego czarodzieja.

Pewnego razu Harry budzi się z okropnego koszmaru, w którym widzi, jak Syriusz atakowany jest za drzwiami, które widział, gdy został wezwany do ministerstwa na przesłuchanie. Wie, że koszmar może być pułapką mającą na celu zwabienie go do ministerstwa, ale nie może ryzykować. Syriusz jest bowiem jedynym żyjącym członkiem jego rodziny.

Jednak Harry nie pójdzie tam sam. Mimo początkowego sprzeciwu, pozwala, by poszła z nim piątka odważnych członków Gwardii Dumbledore’a: Hermiona, Ron, Neville, Luna i najmłodsze dziecko Weasleyów – Ginny. Jeżeli Harry chce zaryzykować wszystko, by uratować Syriusza, oni zaryzykują wszystko, by stanąć u jego boku.

Przyjechawszy do Departamentu Tajemnic w Ministerstwie Magii, sześcioro młodych czarodziejów dostaje się do Sali Przepowiedni – na pierwszy rzut oka niekończącej się sali wypełnionej przepowiedniami pozamykanymi w szklanych kulach, skatalogowanymi i przechowywanymi na niezliczonych rzędach półek. Stuart Craig mówi, że początkowo plan zakładał "faktyczne wyprodukowanie 15 000 szklanych kul i umieszczenie ich na szklanych półkach. Całe pomieszczenie miało być jak kryształowy pałac pokryty pajęczynami i kurzem. Jednak potem uświadomiliśmy sobie, że gdyby półki się załamały, wszystko rozleciałoby się za jednym zamachem. Zrobienie kolejnych kul i ich ustawienie trwałoby całymi tygodniami". Zwyciężyła praktyczność i cała sekwencja została nakręcona na zielonym ekranie, dzięki czemu Sala Przepowiedni stała się pierwszym w historii w całości wygenerowanym komputerowo planem zdjęciowym w serii o Harrym Potterze.

Harry od razu zdaje sobie sprawę z tego, że już kiedyś widział Salę Przepowiedni, jednak kiedy czarodzieje podążają wzdłuż rzędów ponumerowanych półek, to Neville dokonuje zaskakującego odkrycia. Etykieta na jednej ze szklanych kul nosi nazwisko Harry’ego Pottera.

Nieświadomy, że przepowiednia stanowi klucz do powiązań pomiędzy nim a Lordem Voldemortem, Harry bierze ją do rąk... i wpada w pułapkę. Nastoletni czarodzieje zostają otoczeni przez grupę śmierciożerców pod przywództwem zdradliwego Lucjusza Malfoya. Wcielający się ponownie w rolę Lucjusza aktor Jason Isaacs zauważa: "W tej chwili Lucjusz na zawsze zdziera z siebie maskę przyzwoitości. Linie walki zostały ustalone i nie ma co udawać, po której stanął stronie".

Jedną z sojuszniczek Lucjusza jest sadystyczna kuzynka Syriusza, Bellatrix Lestrange, która niedawno uciekła z więzienia Azkaban i została oddaną zwolenniczką Czarnego Pana. To właśnie ona rzuciła klątwę Cruciatus na rodziców Neville’a, doprowadzając ich tym do szaleństwa, które Syriusz nazywa losem "gorszym od śmierci". Jej pojawienie się daje Neville’owi nowy powód do walki. Matthew Lewis, który wcielał się w rolę Neville’a we wszystkich filmach o Harrym Potterze, tak to komentuje: "Okazuje się, że Neville jest znacznie odważniejszy, niż mu się wydawało. Niewiarygodne było przeżycie jego przemiany z dziecka, którego nikt nie podejrzewałby nawet, że kiedykolwiek będzie walczyło, a już na pewni nie ze śmierciożercami, w mężczyznę, który będzie walczył, by pomścić swoich rodziców".

Do obsady filmu dołącza po raz pierwszy Helena Bonham Carter, która była zachwycona perspektywą wcielenia się w rolę złej Bellatrix Lestrange. – "Jeżeli ktoś prosi cię o udział w filmie o Harrym Potterze, to trzeba się zgodzić. A poza tym moja rola była świetna. Bellatrix niewątpliwie cierpi na zaburzenia osobowości" – śmieje się aktorka. – "Napędza ją czynienie zła. Myślę, że kocha Lorda Voldemorta, przecież zgodziła się dla niego iść do więzienia na 14 lat. Teraz, kiedy jest na wolności, jest jeszcze większą fanatyczką".

Sześcioro czarodziejów walczy dzielnie, używając swych różdżek do rzucania czarów, których większość z nich dopiero co się nauczyła. Jednak nie mogą się oni równać z bardziej doświadczonymi śmierciożercami. Gdy cała szóstka jest na skraju śmierci, pojawia się Zakon Feniksa, a na jego czele Syriusz Black, który nakazuje Malfoyowi: "Zostaw mojego syna chrzestnego!".

Wywiązuje się bitwa i mimo niebezpieczeństwa – a może właśnie dlatego – Syriuszowi chyba podoba się ta cała sytuacja. Mówi Gary Oldman: "Syriusz był strasznie sfrustrowany, najpierw dwunastoletnim pobytem w więzieniu, a potem ukrywaniem się przy Grimmauld Place. Zacierał tylko ręce w oczekiwaniu na to, by znów wziąć udział w walce, i teraz powrócił. Jak za dawnych czasów".

Scenarzysta Michael Goldenberg mówi, że napisanie głównej sceny bitwy pomiędzy Zakonem Feniksa a śmierciożercami było najtrudniejszym dla niego zadaniem. – "Uchwycenie esencji tego, co było w książce i ukształtowanie jej na potrzeby ekranu wymagało iście gimnastycznych zdolności. Chcieliśmy stworzyć autentyczne poczucie zagrożenia – że wszystko może się wydarzyć i każdy może przeżyć albo zginąć. To właśnie jest pasjonujące dla widzów".

O pomoc przy reżyserowaniu scen walki David Yates poprosił choreografa Paula Harrisa, który miał nadać walce na różdżki szermierczy charakter. "David chciał, abym ustalił zasady walki na różdżki, które nie istniały w poprzednich filmach. Chciał uzyskać zestaw ruchów i pozycji, z których można rzucać czary, ale musiały być one wyjątkowe dla świata Harry’ego Pottera".

Poza stworzeniem podstawowego zestawu ruchów Harris pracował też z aktorami nad opracowaniem ich indywidualnych technik. "Na przykład Jason Isaacs ma bardzo oficjalny, czysty styl, natomiast styl Gary’ego Oldmana jest znacznie bardziej «uliczny», pasujący do postaci" – mówi.

W miarę przebiegu walki pojawiają się triumfy i tragedie, prowadzące do niezwykłego pojedynku mistrzów pomiędzy Albusem Dumbledore’em a Lordem Voldemortem. Potwierdza to Yates: "Bitwa pomiędzy Voldemortem a Dumbledore’em miała być imponująca i poruszająca. Chciałem, by widzowie czuli się w samym środku potyczki, doświadczali jej bezpośrednio na sobie, staraliśmy się więc gdzie to tylko możliwe wykorzystywać kamery ręczne".

Trzymając się faktu, że była to walka pomiędzy dwoma potężnymi czarodziejami, odpowiedzialny za efekty wizualne Tim Burke dodaje: "David Yates wpadł na świetny pomysł, by wszystko oprzeć na żywiołach – ogniu, wodzie, piasku... Wszystko to jest wyjątkowo logiczne, a jednocześnie zdumiewające".

Reżyser dorzuca: "Oglądając tę wielką bitwę pomiędzy Dumbledore’em a Voldemortem, ma się świadomość, że jest to kulminacja wszystkich dotychczasowych pięciu części. Naszym obowiązkiem było nakręcenie najbardziej spektakularnej bitwy pomiędzy dobrem a złem, pośrodku której znajduje się Harry".

– "Oni walczą przecież o duszę Harry’ego" – zgadza się David Heyman. – "A jednocześnie Harry, który początkowo czuł się zupełnie odosobniony i samotny, nawet wśród przyjaciół, wreszcie widzi, że ludzie w jego życiu są jego bezcennym i niezastąpionym skarbem".

Mówi Daniel Radcliffe: "Harry uświadamia sobie, że choć Voldemort ma zwolenników i moc, to nigdy nie będzie miał tego, co dane było Harry’emu – autentycznej i bezwarunkowej lojalności jego przyjaciół". Heyman dodaje: „Harry otrzymał od swojej matki i swoich przyjaciół coś, czego Voldemort nigdy mieć nie będzie – dar miłości".

Yates podsumowuje: "Harry Potter i Zakon Feniksa" to film poruszający złożone i trudne tematy, ale myślę, że najbardziej niezwykłym z nich jest moc przyjaźni i lojalności".

Nowe porządki

Piąty rok nauki w Hogwarcie stanowi punkt zwrotny nie tylko dla Harry’ego Pottera, ale także dla jego przyjaciół i kolegów. Po wyrośnięciu z dziecięcego wieku nagle stają przed wyborami i problemami wczesnej dorosłości... i konsekwencjami, które pociągają one za sobą. Harry, przeżywający powrót Lorda Voldemorta i śmierć swego przyjaciela, Cedrika Diggory’ego, musi dorosnąć nawet szybciej niż inni i wziąć na siebie obowiązki, których nigdy by się nie spodziewał.

Stawiający pierwsze kroki w świecie Harry’ego Pottera reżyser David Yates zauważa: "Zafascynowało mnie to, że akcja filmu rozgrywa się w takim okresie życia uczniów Hogwartu, gdy dojrzewają i wszystko staje się coraz bardziej skomplikowane. Jest to opowieść o buncie i zrozumieniu granic dorosłości, o odkrywaniu, jak trudny może być świat i jak czasem trzeba znaleźć w tym świecie własną drogę. Widzimy tu więc mieszankę magii i zabawy, którymi J.K. Rowling wzbogaca swoje książki, wszystkich tych wspaniałych i zaskakujących elementów z poprzednich filmów oraz nieco bardziej złożonych problemów i idei dotykających kwestii już naprawdę dorosłych".

David Heyman, producent wszystkich filmów o Harrym Potterze, zauważa, że to właśnie charakter fabuły spowodował, że do nakręcenia piątej części filmowej serii wybrał Yatesa, wielokrotnie nagradzanego brytyjskiego reżysera telewizyjnego. "David fantastycznie prowadzi aktorów; udowodnił także, że umie pokazać temat polityczny w sposób rozrywkowy. Nie jest to film polityczny sensu stricto, jednak polityka jest bardzo silnie obecna w magicznym świecie. Pomyśleliśmy, że David doskonale sobie z tym poradzi i tak się stało. Wniósł do filmu wielkie zamiłowanie do materiału i wspaniałe wyczucie przemiany emocjonalnej bohaterów. Zrozumiał, że mimo fantastycznej otoczki, zarówno my, jak i widzowie, chcemy identyfikować się z bohaterami"

"Naprawdę z zadowoleniem przyglądałem się, jak dzieciaki wykorzystywały pracę z nim, a on z nimi" – dodaje Heyman. – "Podobnie jak bohaterowie, nasi młodzi aktorzy także dorastają, a David traktował ich jak równych sobie. Miał świadomość, że oni bardzo dobrze znają swoje postacie, i dlatego zawsze namawiał ich do dzielenia się własnymi pomysłami i zachęcał, by wkładali w swoje role jeszcze więcej samych siebie, w sposób, w jaki wcześniej tego nie robili. Było to fascynujące zarówno dla nich, jak i dla nas".

Ponownie pojawiający się w roli Harry’ego Pottera Daniel Radcliffe potwierdza słowa Heymana: "Wspaniale pracowało mi się z Davidem. Jest uroczym człowiekiem o łagodnym głosie, a mimo to nigdy wcześniej nie pracowałem tak ciężko jak nad tym filmem, co częściowo wynika z samej fabuły, a częściowo także z jego sposobu reżyserowania. Nigdy nie godził się na połowiczne rozwiązania, zawsze chciał, żebym jeszcze bardziej się starał i tego właśnie było mi trzeba. Jest znakomitym reżyserem".

"David jest niesamowity, naprawdę świetnie się z nim dogadywaliśmy" – zgadza się Rupert Grint, aktor wcielający się w rolę Rona Weasleya, najlepszego przyjaciela Harry’ego. – "Od innych reżyserów różnił się swoim bardziej wyluzowanym podejściem do pracy, ale zawsze podsuwał świetne propozycje".

Emma Watson, która gra rolę lojalnej przyjaciółki Harry’ego, Hermiony Granger, dodaje: "Bardzo miłe było to, że David słuchał, co mamy do powiedzenia o swoich bohaterach. Z szacunkiem odnosił się do tego, że postacie te gramy już po raz piąty. Doceniał nasze wspólne losy i szczególną więź łączącą Dana, Ruperta i mnie, ponieważ dodaje ona autentyzmu przyjaźni pomiędzy Harrym, Ronem i Hermioną. A David naprawdę dąży do ukazania prawdy w każdej postaci".

Yates pracował na podstawie scenariusza napisanego przez innego nowego członka zespołu, scenarzystę Michaela Goldenberga. "Byłem zachwycony, gdy zadzwonił David Heyman i poprosił mnie o udział w pracy nad filmem" – wspomina Goldenberg – "Wspaniałe w pracy nad filmem o Harrym Potterze jest to, że to projekt wykraczający poza granice jednego człowieka, nie ma więc mowy, by ego dawało znać o sobie. Wiem, że to oklepany frazes, ale rzeczywiście magicznym doświadczeniem jest bycie częścią tak niezwykłego fenomenu, odegranie swojej roli w przeniesieniu powieści na ekran. Czułem ciążącą na mnie wielką odpowiedzialność, w najlepszym tego słowa znaczeniu. David Heyman uczynił film tak wspaniałym, a przecież taki powinien być film o Harrym Potterze, zaś Jo (J.K. Rowling) okazała się szalenie sympatyczna i dała nam ogromną swobodę, która pozwoliła nam nakręcić jak najlepszy film. David Yates dążył do osadzenia każdego elementu fabuły w rzeczywistości i moim zdaniem, to właśnie czyni magię jeszcze bardziej magiczną".

"Oczywiście, szalenie ważne było zachowanie ducha książki" – zauważa Goldenberg. – "Szczególnie ta część dokładnie pokazuje ewolucję Harry’ego. To historia o dorastaniu Harry’ego i przekonywaniu się, że świat nie jest czarno-biały, jakim początkowo się wydawał... a także o tym, że dorośli, których tak idealizował, są może bardziej omylni i ludzcy, niż mu się wydawało. Chcieliśmy ukazać ten temat nie tylko w przypadku Harry’ego, ale także w postaciach Rona i Hermiony. Wszyscy ci młodzi ludzie stawiają czoła światu bardziej złożonemu niż wtedy, gdy po raz pierwszy przekroczyli progi Hogwartu".

W filmie "Harry Potter i Zakon Feniksa" przemiana Harry’ego rozpoczyna się, gdy przeżywa kolejne niekończące się lato u Dursleyów. Pobyt tam staje się jeszcze bardziej nieznośny, ponieważ Harry czuje się odseparowany od swoich najbliższych przyjaciół – Rona i Hermiony – którzy z niewyjaśnionych przyczyn nie napisali do niego ani słowa przez całe lato, co dla Harry’ego jest nie tylko bolesne, ale też dziwne, szczególnie po burzliwych i tragicznych wydarzeniach z poprzedniego roku.

Mówi producent David Barron: "Biedny Harry. Po tym wszystkim, co przeszedł, został zamknięty w Little Whinging i nikt się do niego nie odezwał. Wydaje mu się, że wszyscy go ignorują – Ron, Hermiona, a nawet Dumbledore – a dodatkowo przy normalnych frustracjach związanych z dojrzewaniem, sytuacja staje się dla niego nie do wytrzymania. Tego oblicza Harry’ego jeszcze nie widzieliśmy. Nie jest już tak zrównoważony, jak w przeszłości... ale nie bez powodu".

Świadomy tego nieznośny Dudley Dursley wybiera niewłaściwą porę na swoją ulubioną zabawę – prowokowanie Harry’ego – lecz konfrontacja zostaje nagle przerwana, gdy pojawia się para dementorów i atakuje bez ostrzeżenia, a Harry zostaje zmuszony do rzucenia zaklęcia patronusa, by ratować życie ich obu. Zaledwie kilka chwil później na Privet Drive nadchodzi list zawiadamiający Harry’ego o tym, że został wyrzucony z Hogwartu za bezprawne użycie magii, co cieszy Dursleyów, ale Harry’ego przyprawia o rozpacz.

Jednak jest jeszcze cień nadziei. Tej nocy pod drzwi domu Harry’ego przybywa grupa aurorów (czarodziejów walczących z czarną magią), a wśród nich są Alastor "Szalonooki" Moody, Kingsley Shacklebolt i nieznosząca swojego imienia Nimfadora Tonks. Czarodzieje zabierają chłopca, mówiąc mu, że Dumbledore zorganizował dla niego odwołanie od decyzji o wyrzuceniu ze szkoły na oficjalnym przesłuchaniu w Ministerstwie Magii.

Jednak najpierw muszą dostać się okrężną drogą do tajemnej kryjówki, w której Harry odkryje, że całkiem sporo wydarzyło się w czasie, gdy samotnie spędzał lato w Little Whinging. Przybywszy na Grimmauld Place 12 – do miejsca, które nie istnieje dla niewtajemniczonych – Harry znów spotyka Rona i Hermionę. I właśnie tam po raz pierwszy dowiaduje się o istnieniu Zakonu Feniksa, "tajnej organizacji założonej przez Dumbledore’a do walki z siłami zła kierowanymi przez Voldemorta", jak wyjaśnia David Heyman. – "Spotykają się potajemnie, głównie dlatego, że Knot kierujący Ministerstwem Magii uważa, że Dumbledore jest dla niego zagrożeniem, i próbuje wyciszyć historie o powrocie Voldemorta. Jednak członkowie Zakonu wiedzą, że Voldemort gromadzi wokół siebie zwolenników i rośnie w siłę".

Harry dowiaduje się, że jego rodzice należeli kiedyś do Zakonu Feniksa, a wśród obecnych członków Zakonu znajdują się Molly i Artur Weasleyowie, Remus Lupin, Severus Snape, a także – ku zadowoleniu chłopca – Syriusz Black, który Zakonowi Feniksa udostępnił rodzinny dom Blacków. Mówi David Yates: "Syriusz nie może się pokazywać, bo nadal jest poszukiwany. Niewiele może zrobić, by im pomóc, więc ten dom jest niejako jego darem dla Zakonu".

Gary Oldman, który pojawił się w roli Syriusza Blacka w filmie Harry Potter i więzień Azkabanu, tak mówi o swojej postaci: "yriusz to człowiek bardzo cierpiący z powodu fałszywego oskarżenia i uwięzienia w Azkabanie przez tyle lat. Wciąż jest emocjonalnie związany z dawnymi czasami, kiedy to on i jego kompani byli młodymi członkami Zakonu. Pod pewnymi względami jego stosunki z Harrym służą łagodzeniu przeszłości. Harry bardzo przypomina swojego ojca, Jamesa, który był najlepszym przyjacielem Syriusza, a poza tym Syriusz jest ojcem chrzestnym Harry’ego, co traktuje z wielką powagą. Istnieje między nimi szczególna więź, która stopniowo się zacieśnia

"Podobnie czuje Harry" – dodaje Radcliffe. – "Syriusz dostrzega w Harrym młodsze wcielenie Jamesa, z kolei Harry dowiaduje się więcej o swoim ojcu dzięki relacji z Syriuszem"

Poza tym Harry czuje, że Zakon Feniksa to sposób na zbliżenie się do swej przeszłości... i nie tylko. "Oficjalnie nie należy do Zakonu, ale już czuje się jego częścią, choćby dlatego, że tak wielu jego przyjaciół do niego należy. Ma to dla niego wielkie znaczenie, ponieważ jego rodzice także byli wcześniej członkami Zakonu. Jest on więc ważny emocjonalnie dla Harry’ego, ale także daje mu możliwość pokonania Voldemorta" – mówi Radcliffe.

Róż jako nowy odcień czerni

Po powrocie do Hogwartu Harry napotyka podejrzliwe spojrzenia, a nagłówek w "Proroku Codziennym" nazywa go plotkarzem, oskarżając otwarcie o kłamstwo w sprawie powrotu Voldemorta. Samotny i wykluczony z towarzystwa Harry opiera się nawet propozycjom pomocy składanym przez Rona i Hermionę, przekonany, że nikt, nawet jego najbliżsi przyjaciele, nie jest w stanie zrozumieć, przez co przechodzi.

Potwierdza to Daniel Radcliffe: "Harry kreuje się trochę na męczennika, ale to kolejny ciekawy element tej postaci – pokazuje, że nie jest doskonały. Jest postacią omylną i to nadaje mu niewiarygodnie ludzkich cech. Jest naprawdę dobrym człowiekiem, ale przez większość czasu brakuje mu wiary w samego siebie – chyba większość ludzi może się z tym identyfikować".

Mówi Yates: "Jest to ciekawy okres w życiu Harry’ego, ponieważ czuje się oczerniany przez "Proroka Codziennego" wydawanego przez Ministerstwo Magii, a ludzie zaczynają wierzyć w to, co czytają. Kiedy więc powraca do Hogwartu, szkoła nie wydaje mu się już tak przyjazna i bezpieczna, jak dotąd. Czuje się jak outsider, ale musi zdecydować, czy tak właśnie będzie postrzegany, czy też będzie nadal pielęgnował przyjaźnie, które pozwoliły mu przetrwać tak wiele w okresie szkolnym. Są chwile, w których widać, że może pójść dowolną z dróg, i to właśnie jest emocjonalne centrum opowieści, szczególnie dla Harry’ego".

"Było to także bardzo ciekawe doświadczenie dla Dana jako aktora, ponieważ wymagało naprawdę trudnej pracy aktorskiej” – zauważa reżyser. – „Dan ma to do siebie, że niczego się nie boi i jest niezwykle zdeterminowany. Bywało tak, że kręciliśmy ujęcie za ujęciem, i widziałem tę determinację w jego oczach, dążenie do tego, by każde ujęcie było jeszcze lepsze. To właśnie jest w nim wspaniałe – chce, by jest aktorstwo było tak dobre, jak to tylko możliwe".

Początek nowego roku w Hogwarcie przynosi ze sobą zmiany: pojawia się profesor Dolores Umbridge, nowa nauczycielka obrony przed czarną magią, w której postać wcieliła się wielokrotnie nagradzana aktorka Imelda Staunton. Odziana od stóp do głów na różowo profesor Umbridge olśniewa wyćwiczonym uśmiechem i słodziutkim, śpiewnym głosem, które skrywają jej prawdziwą naturę. Yates wyjaśnia: "Knot ma obsesję na punkcie Dumbledore’a, którego podejrzewa o chęć zagarnięcia swojego stanowiska, wysyła więc jednego ze swoich najbardziej zaufanych zastępców, Dolores Umbridge, do Hogwartu, gdzie ma być jego uszami i oczami. Ona z kolei uznaje, że jej misją jest oczyszczenie szkoły z niepotrzebnego balastu i dopasowanie Hogwartu do stosownego ortodoksyjnego sposobu nauczania, mieszczącego się w ramach, w które ministerstwo najchętniej zamknęłoby wszystkich, co wywołuje kapitalne zderzenie wartości".

"To wilk w owczej skórze” – przyznaje mu rację Barron. – "Ani trochę nie jest tak "różowa", jak się wydaje. Nie wydaje mi się, by Knot zdawał sobie sprawę z tego, co robi, wysyłając ją tam. Nie jestem nawet pewien, czy wie, na co ją stać".

"Ona myśli tylko o kontrolowaniu wszystkiego; porządek to podstawa" – mówi David Heyman. – "Wszystko, co odbiega od jej prawie faszystowskiego poglądu na rzeczywistość, nie ma szans przetrwania w jej świecie. Nie uważa, by umysły jej uczniów należało inspirować, lecz napełniać je myślami i koncepcjami ministerstwa".

Uczniowie Hogwartu nie są jedynymi celami, które Dolores Umbridge ma na oku. Profesorowie i pracownicy wcale nie mogą czuć się bezpieczni przed jej miażdżącymi zakusami. Nauczycielka wróżbiarstwa, Sybilla Trelawney, którą gra Emma Thompson, nie mogła przewidzieć, że Umbridge zwolni ją bez chwili zastanowienia. Okazuje się, że również profesor zaklęć i uroków Filius Flitwick (w tej roli Warwick Davis) nie spełnia norm wyznawanych przez Dolores Umbridge. Nawet najbardziej szanowani profesorowie, tacy jak Severus Snape, w którego wcielił się Alan Rickman, czy Minerwa McGonagall, grana przez Maggie Smith, nie mają władzy nad różowym Wielkim Inkwizytorem. Nikt nie może czuć się bezpieczny w bezlitosnym pędzie do władzy Dolores Umbridge. Nawet sam dyrektor Albus Dumbledore.

Heyman dodaje: "Za nadrzędny cel przyjęła sobie zdyskredytowanie Dumbledore’a i przejęcie kontroli nad szkołą w imieniu ministerstwa. Nic jej w tym nie przeszkodzi. A Imelda odgrywa tę rolę z olśniewającym uśmiechem".

Mówi Staunton: "Wielu jest takich ludzi, którzy na zewnątrz są uroczy, choć wewnątrz kryją bardzo wiele. Taka rola jest dobrym wyzwaniem aktorskim. Nie wierzę, by choć przez chwilę Dolores uważała, że robi coś złego. Ona wierzy, że robi to, co najlepsze. Oczywiście tacy ludzie są najbardziej przerażający, ponieważ dostrzegają tylko jedną stronę medalu. Nie ma mowy o kompromisach".

– "Imelda po prostu wchłonęła tę postać" – mówi Yates. – "Jest niewiarygodnie utalentowaną aktorką z doskonałym wyczuciem komizmu. Umiała z postaci Umbridge uczynić kobietę skomplikowaną, unikając przerysowania pod każdym względem".

Sądząc po książkowym opisie postaci, Staunton mogła poczuć się urażona, gdy zaproponowano jej rolę Umbridge. "W książce opisywana jest jako kobieta brzydka, przypominająca ropuchę, więc kiedy ludzie mówili mi: „Wspaniale nadajesz się do tej roli", ja odpowiadałam: «Cóż, wielkie dzięki»" – śmieje się aktorka. – "Mimo wszystko wspaniale, że padła taka propozycja, ponieważ ta rola to skarb; cudownie jest należeć do tego świata... nie wspominając już o tym, że bardzo zyskałam w oczach swej dwunastoletniej córki".

Staunton współpracowała także blisko z projektantką Jany Temime nad stworzeniem ubioru dla Umbridge. "Doskonale się bawiłyśmy, tworząc wygląd tej niskiej, okrągłej i wcale nie sympatycznej postaci" – mówi aktorka. – "Nie chciałam, by wyróżniała się jakimikolwiek ostrymi krawędziami. Wydawało mi się ważne, by wyglądała na gładką i ciepło usposobioną, oczywiście przeciwnie do swego charakteru".

Temime wyjawia, że aby sprawić fizycznie wrażenie miękkości Umbridge "użyliśmy w kostiumach Imeldy mnóstwo poduszek, ponieważ ona sama jest bardzo szczupła". Projektantka zastosowała także miękkie, kosmate tkaniny, by spotęgować iluzję miękkości i ciepła postaci Umbridge.

Jednak barwa kostiumów została z góry przesądzona w książce: róż, więcej różu, jeszcze więcej różu. "Ilekroć ją widzimy, ma na sobie inny odcień różu” – mówi Temime. – "W miarę jak Umbridge zdobywa władzę, kolor nabiera intensywności, staje się coraz bardziej odrażający, aż osiąga najgłębszy z możliwych odcień wiśni".

Podobną kolorystykę wprowadzono do gabinetu Umbridge, który Stuart Craig i jego ludzie wykończyli we wszelkich odcieniach różu, a przyozdobili koronkowymi i aksamitnymi akcentami oraz ślicznymi bibelocikami wszędzie dookoła. Meble utrzymane są w stylu francuskim, o którym projektantka mówi, że jest "falisty z pewną dozą ostrości", co jest wyraźnym nawiązaniem do prawdziwej osobowości właścicielki. Najbardziej charakterystycznym elementem gabinetu pani Umbridge jest wisząca na ścianach kolekcja około 200 talerzy z wizerunkami kotów, z których część zdecydowanie umie mówić i poruszać się.

Z kolei klasa profesor Umbridge jest znacznie bardziej surowa, zgodnie z jej stylem nauczania, który niezwykle ogranicza jej uczniów i sprowadza się do podręcznika z opisem czarów obronnych, który Dolores serwuje uczniom. – "Umbridge ma dość dziwny sposób uczenia jak na nauczyciela obrony przed czarną magią" – zauważa Rupert Grint. – "Jest przekonana, że należy zniechęcać uczniów do robienia postępów i że powinniśmy uczyć się teorii bez stosowania jej w praktyce, co jest przecież absurdalne w szkole magii".

Zgadza się z nim Emma Watson: "Nie są to już lekcje obrony przed czarną magią, ponieważ uczniom zakazuje się używania magii. A dla tak chłonnego umysłu, jakim jest umysł Hermiony, jest to policzek. Ona po prostu nie może wysiedzieć spokojnie i pozwalać traktować siebie jak półgłówka. Wszystko się w niej gotuje, ponieważ nauka to dla niej cały świat. Po raz pierwszy Hogwart, który zawsze był dla Harry’ego, Rona i Hermiony miejscem niezwykle bezpiecznym i pewnym, przestaje takim być. To przerażające i niebezpieczne".

Niebezpieczne dlatego, że uczniowie nie są przygotowywani ani do walki, ani do obrony... szczególnie w świecie, w którym Czarny Pan znów jest na wolności.

Wszystkie stworzenia wielkie i nie tak małe

Po rozpoczęciu zajęć Umbridge jest jeszcze bardziej zdeterminowana do tego, by wyśledzić zbuntowanych uczniów i zakończyć ich wywrotową działalność. Ponieważ jednak anielsko cierpliwy woźny Argus Filch nie ma szczęścia, Umbridge werbuje uczniów z domu Slytherin, którym przewodzi wróg Harry’ego – Draco Malfoy, by ci dla niej szpiegowali. W roli młodego Malfoya powraca Tom Felton, który aż pali się, by skorzystać na uczestnictwie w Brygadzie Inkwizycyjnej Umbridge, a dodatkowo zyskać przewagę nad Harrym Potterem. Jednocześnie w swym niekontrolowanym pędzie do władzy Umbridge nie ukrywa, dla kogo jej zdaniem nie ma miejsca w Hogwarcie.

Strażnik kluczy Rubeus Hagrid, wiedząc, że niedługo i on zostanie wyrzucony z Hogwartu, prosi Harry’ego, Rona i Hermionę o przysługę. Pod jego nieobecność mieliby zająć się jego przyrodnim bratem, Graupem, który okazuje się być prawie pięciometrowym olbrzymem.

Pokazanie Graupa na ekranie wymagało połączenia projektowania, techniki motion capture, efektów wizualnych i talentu aktora Tony’ego Maudsleya. Mówi Heyman: "Postanowiliśmy, że Graup będzie prawdziwym niewiniątkiem niezdolnym do dłuższej koncentracji. Zaprosiliśmy Tony’ego Maudsleya, po czym on z Davidem Yatesem spędzili mnóstwo czasu, pracując nad tym, co po zastosowaniu techniki motion capture miało zamienić się w Graupa".

Jego słowa potwierdza Yates: "Tony Maudsley naprawdę wcielił się w swoją postać i przepełnił każdy jej ruch rozumnością i celem, i dlatego, choć ostateczny bohater jest bardziej efektem wizualnym, Tony dał mu serce i duszę".

O tym, że Graup ma serce, można przekonać się, gdy od razu daje się ponieść urokowi Hermiony, której wyraźnie to schlebia. "Zdaniem Hermiony, Graup ma w sobie coś uroczego" – zauważa Emma Watson. – "Jest ujmujący w tej swojej słabości do Hermiony, a ona z kolei jest chyba jedyną osobą, która ma nad nim jakąkolwiek kontrolę, co jest dość zabawne. Wiem, że jego postać to głównie efekty specjalne, ale twórcom jakoś udało się nadać mu autentyzm. Miał takie oczy jak szczeniątko. Nie mogłam się w nim nie zakochać".

Projektant stworzeń i efektów charakteryzatorskich Nick Dudman wyjawia, że ekipa zbudowała pełnowymiarową głowę Graupa, która miała "grać" na planie razem z aktorami i stanowić trójwymiarowy model dla zespołu odpowiedzialnego za efekty wizualne przeznaczony do zeskanowania. "Musieliśmy podjąć decyzje co do wyglądu włosów, oczu, zębów, wszystkich elementów, które mieliśmy kontrolować".

– "Sceny z Graupem były niesamowite" – mówi Rupert Grint. – "Na planie stała ta jego wielka głowa na ramionach – można było zapomnieć, że wcale go tam nie ma. Były to zresztą moje ulubione sceny, ponieważ gdy Hermiona wpada w oko Graupowi i też zaczyna ją podrywać, Ron staje się zazdrosny i próbuje ją ratować. Stara się odegrać bohatera i pokonać olbrzyma. Sami się domyślacie, jak to się skończyło" – uśmiecha się szeroko. – "Podobało mi się to również dlatego, że mogłem posmakować pracy kaskadera, gdy olbrzym wyrzucił mnie w powietrze".

Hagrid ukrywa Graupa w gęstwinie Zakazanego Lasu, który jest także domem dla centaurów. Zespół odpowiedzialny za efekty wizualne, pod przewodnictwem kierownika ds. efektów wizualnych Tima Burke’a, pracował wspólnie z Dudmanem i zespołem projektowym nad stworzeniem tych wspaniałych stworzeń po raz pierwszy pokazanych w filmie Harry Potter i Kamień Filozoficzny. Mówi Burke: "W pierwszym filmie też były centaury, ale widzowie dostrzegą, jak bardzo zmieniły się od tego czasu. Nie są już pół-ludźmi, pół-końmi. Są stworzeniami w swoim własnym rodzaju".

"Centaury to stworzenia leśne, silne, dumne i bardzo dbające o ochronę swego terytorium. Są też uosobieniem wszystkiego, co budzi odrazę u profesor Umbridge, ponieważ ta postrzega je jako mieszańce" – mówi Heyman.

Nowym elementem świata Harry’ego Pottera są wychudłe uskrzydlone stworzenia, zwane testralami, które także mają cechy końskiego rodu, choć z pewnością nie są końmi. Testrale, wyglądające jak dziwaczne połączenie konia ze smokiem, zobaczyć mogą tylko ci, którzy widzieli czyjąś śmierć. Harry, który był świadkiem śmierci Cedrika, po raz pierwszy dostrzega, że to właśnie testrale ciągną karety, które dowożą uczniów do Hogwartu. Luna Lovegood, która jeszcze jako dziecko widziała śmierć swojej matki, również je widzi i uważa te łagodne stworzenia za swoich przyjaciół.

Choć testrale udało się stworzyć głównie za pomocą efektów specjalnych, Dudman wraz ze swoją ekipą zbudował pełnowymiarową makietę tego zwierzęcia, by twórcy filmu mogli wyobrazić je sobie w otoczeniu. "Łatwo jest powiedzieć, że rozpiętość skrzydeł testrala wynosi 9 metrów – wyjaśnia – ale co tak naprawdę to oznacza? Jak takie coś będzie pasowało do planu i jak będzie oddziaływało na aktorów? A ponieważ testrale są czarne i widywane nocą, długo dyskutowaliśmy o tym, jaką nadać im fakturę i jak powinny wyglądać odcienie czerni na czarnym tle".

Testrale, mimo że są widzialne wyłącznie dla Harry’ego i Luny, okazują się bezcenne, gdy przewożą Gwardię Dumbledore’a na miejsce pierwszej bitwy. Tej, która będzie stanowić próbę ich odwagi i wszystkich zaklęć w ich nowo nabytym czarodziejskim arsenale.

Wydarzenia w Ministerstwie

Jednak zanim Harry w ogóle zacznie myśleć o starciu z Voldemortem, musi znów zostać włączony w poczet uczniów Hogwartu. Musi stanąć w obronie swoich działań na przesłuchaniu w Ministerstwie Magii. Dekoracje wielkiego atrium ministerstwa utrzymane są w stylu, który scenograf Stuart Craig nazywa "plakatem propagandowym Knota w radzieckim stylu".

Dodaje także, że niezależnie od tego, że ludzie dosłownie przelatują po korytarzach, a zawiadomienia są przesyłane firmową czarodziejską pocztą lotniczą, "ministerstwo to esencja biurokracji. W Anglii budynki rządowe zazwyczaj utrzymane są w XIX-wiecznym stylu wiktoriańskim, który jest bardzo ozdobny. Ponadto ministerstwo znajduje się pod ziemią, więc pierwszymi miejscami, do których się wybraliśmy, były najstarsze stacje londyńskiego metra wykończone ekstrawagancko ozdobnymi kafelkami ceramicznymi. Ten właśnie element dołączyliśmy do wystroju i wymyśliliśmy ten podziemny świat pełen tuneli – bo przecież tak właśnie wyglądałby on pod ziemią – i obłożyliśmy je polerowanymi czarnymi kafelkami, które dają ciekawe efekty wizualne. A ponieważ bardzo odbijają światło, stanowiły one także spore wyzwanie dla Sławomira Idziaka (reżysera obrazu)".

Atrium ministerstwa to największy plan zdjęciowy wybudowany dotychczas do filmów o Harrym Potterze – ma ponad 60 metrów długości, 36 metrów szerokości i 9 metrów wysokości. Do jego wykończenia zużyto ponad 30 000 kafelków, a każdy musiał być kładziony oddzielnie. Na ekranie atrium będzie robiło wrażenie jeszcze większego dzięki zastosowaniu efektów wizualnych.

W eskorcie pana Weasleya Harry wchodzi do ministerstwa wejściem dla gości, które, praktycznie rzecz biorąc, wygląda jak zwykła budka telefoniczna w samym sercu Londynu. "Uznaliśmy, że zabawnie będzie umieścić Ministerstwo Magii pod ministerstwami mugolskimi, więc budkę telefoniczną postawiliśmy na chodniku tuż przy Ministerstwie Obrony. W ten sposób Ministerstwo Magii znajduje się pod brytyjskim Ministerstwem Obrony nieświadomych niczego mugoli" – uśmiecha się Craig.

Potwierdza to Yates: "Jednym z najzabawniejszych elementów filmu jest sposób, w jaki czarodziejski świat istnieje obok naszego własnego mugolskiego świata. Czasem tuż obok albo dosłownie pod naszymi stopami, gdyby tylko chciało nam się dobrze rozejrzeć. Zresztą oba te światy często stykają się ze sobą, choć nawet o tym nie wiemy".

Podczas przesłuchania Harry’ego sprawy przybierają inny obrót, niż to zaplanował Knot, dzięki interwencji Dumbledore’a i niespodziewanemu świadkowi. Harry zostaje oczyszczony z wszystkich zarzutów, ale kiedy próbuje porozmawiać z Dumbledore’em po przesłuchaniu, jego ukochany mentor odchodzi w pośpiechu, unikając nawet kontaktu wzrokowego z młodym czarodziejem.

Występujący ponownie w roli Albusa Dumbledore’a Michael Gambon mówi: "Harry uważa Dumbledore’a za swoją podporę, która jednak nieco słabnie w tym filmie. Moce Dumbledore’a są bardzo zagrożone, ale to czyni go przecież jeszcze bardziej ludzkim, czyż nie? Dzięki temu mogłem popracować nad kolejnym obliczem tej postaci, co było szalenie ciekawe".

Harry, nadal martwiąc się odtrąceniem przez Dumbledore’a, powraca do Hogwartu. Jednak próba, którą będzie musiał przejść on i jego koledzy, będzie zupełnie inna niż cokolwiek, czego doświadczyli dotychczas.

Więcej informacji

Proszę czekać…