Redaktor na FDB.pl oraz innych portalach filmowych. Pisze, czyta, ogląda i śpi. Przyłapany, gdy w urzędzie w rubryczce "imię ojca" próbował wpisać Petera Greenawaya.

Splat!FilmFest: Kartele i kosmici, czyli dzień pierwszy za nami 0

Pierwszy dzień lubelskiego festiwalu kina grozy, Splat!FilmFest upłynął spokojnie, jak na poniedziałkowe wydarzenia przystało. Większe zgorszenie wywołały niestety błędy techniczne wyświetlanych projekcji, niż ekranowa prawda przedstawiona.

Produkcję inauguracyjną, choć skąpaną w klimatach kina exploitation, trudno wpisać w konwencję horroru. Niskobudżetowa The Evil that Men Do dała okazję, by bliżej przyjrzeć się fatalnej sytuacji ludności meksykańskiej, skupiając się na profilach psychologicznych poszczególnych członków jednego z karteli narkotykowych. Brutalny thriller, przesiąknięty najczarniejszym poczuciem humoru, okazał się trzymającym w napięciu sprawdzianem granic moralności lokalnych przestępców, a cierpki wydźwięk filmu umiejętnie zmroził krew w żyłach.

Spotkanie z reżyserem The Evil that Men Do, Ramonem Térmensem, które odbyło się bezpośrednio po zakończeniu projekcji znacznie poszerzyło narkotykowo – przestępcze horyzonty filmu. Twórca swobodnie, z błyskotliwym poczuciem humoru opowiadał o kulisach produkcji. Zdradził, że do każdego aktora podchodzi indywidualnie, bowiem każdy performers przejawia odmienny sposób pracy oraz styl budowania swojej roli – tego nie da się nauczyć w szkole, skwitował swoją wypowiedź. Ponadto Ramon wyjawił, że inspiracją do stworzenia The Evil that Men Do stała się książka The Power of the Dog oraz liczne wiadomości i reportaże, które sumiennie przeglądał na wielu stronach internetowych. Zapytany o brak politycznego podłoża problemu przedstawionego w produkcji, odparł, że jest Hiszpanem, nie może zatem realistycznie nakreślić tego konkretnego aspektu funkcjonowania ludności meksykańskiej. Na zakończenie dodał, że jego kolejnym celem jest podbicie małego ekranu, a serial, który szykuje bazował będzie na pewnej książce, do której nabył już prawa. Jakiej? Tego nie zdradził.

Ostatnim punktem poniedziałkowego panelu była projekcja kultowego dzieła Ridley'a Scotta, Obcego – 8-mego pasażera Nostromo. Produkcja udowodniła, że nawet po blisko czterech dekadach wyświetlana na dużym ekranie przeraża klaustrofobiczną atmosferą, rewelacyjnym światłocieniem i ikoniczną już istotą z najmroczniejszych czeluści kosmosu – Ksenomorfem. Niestety, przez błędy techniczne nie udało się obejrzeć finalnej walki Ridley (Sigourney Weaver) ze śmiertelnie niebezpiecznym Obcym.

Meksykańskie kartele i międzygalaktyczne niebezpieczeństwo, realne zagrożenie i fantastyczno-naukowy kosmita – istnieje tak wiele sposobów, aby przerazić i zarazem zadowolić kontent fanów ekstremalnego kina, na szczęście obie produkcje uczyniły to na wysokim poziomie.

Zostań naszym królem wirtualnego pióra.
Dołacz do redakcji FDB

Komentarze 0

Skomentuj jako pierwszy.

Proszę czekać…