W sumie, Tarantino już raz stworzył markę, która najpierw funkcjonowała jako serial w świecie przedstawionym jednego z jego pierwszych filmów. Pamiętacie odcinek pilotażowy, o którym opowiada Mia w "Pulp Fiction". Jego treść łatwo skojarzyć z kilkoma motywami z "Kill Billa".
@Bercik022 Wow, wow, wow. Oddzielmy politykę od eskapizmu, bo nam wyjdzie "Ucho prezesa" z tego… Stale powołujesz się na dwa źródła, które są dość mało wiarygodne, jeśli spojrzymy na wcześniejsze afery (m.in. przytoczone przez Cb "Gwiezdne Wojny" oraz negatywne głosy trolli). Rozmawiałem z fanami serii na temat filmu, w dodatku nie z anonimowym tłumem, na który Ty się stale powołujesz, tylko ludźmi z krwi i kości. W mojej opinii – a przecież recenzja jest właśnie dzieleniem się swoją opinią z Tobą, mój Drogi Czytelniku – żaden wierny fan serii, który w latach 90. chciał być Johnem Connorem i po nocach czekał na swojego T-800, nie będzie dobrze bawił się na filmie. Ot, tyle.
@Bercik022 Recenzja dokładnie wykazuje, w których momentach filmu twórcy zawiedli oczekiwania fanów. Aby wyjść z takiego założenia, należało po prostu:
a) być fanem dwóch pierwszych części;
b) pójść do kina na seans nowego Terminatora z kimś, komu Dzień Sądu na serduchu leży;
c) po prostu zobaczyć Mroczne przeznaczenie.
Wystarczy spełniać tylko jeden z powyższych podpunktów ;)
Proszę czekać…