Skunk ma 11 lat, jest na diecie i jest wyluzowana. Wakacje właśnie się zaczęły i jej dni wypełnia beztroska. Niestety, pewnego dnia pan Oswald, brzydki sąsiad mieszkający naprzeciwko, bije Ricka, słodkiego, ale emocjonalnie niestabilnego chłopaka z sąsiedztwa. Dziecięca niewinność Skunk nagle znika, a ona nie jest w stanie nic z tym zrobić. Jej dom, sąsiedztwo i szkoła stają się środowiskiem pełnym niepewności i skomplikowanym, a jej przyszłość wypełnia nieprzewidywalność. Jedyną ulgę przynosi kontakt z Rickiem – słodkim, ale zaburzonym chłopakiem. Kontakt z nim sprawia, że Skunk dostrzega dla siebie nową szansę. Może zostać tu, gdzie znajduje się obecnie lub opuścić to miejsce. Może żyć, a może umrzeć.
7/10 – Dramat z krwi i kości. Angażujący i niezwykle interesujący. Niektóre rozwiązania fabularne nieprzypadły mi do gustu, ale i tak jest to jeden z ciekawszych obrazów roku ubiegłego.
W końcówce uwidacznia się charakterystyczna dla debiutantów choroba zwana "skłonność do przesady", więc do ideału trochę brakuje. Aktorstwo i zdjęcia – och ach.
7/10 – Dramat z krwi i kości. Angażujący i niezwykle interesujący. Niektóre rozwiązania fabularne nieprzypadły mi do gustu, ale i tak jest to jeden z ciekawszych obrazów roku ubiegłego.