Anioł przy moim stole to historia dziewczynki o imponującej rudej czuprynie, która musiała znosić doświadczenia, które większość ludzi zaprowadziłyby prosto do szpitala psychiatrycznego, a wyrosła na najwybitniejszą nowozelandzką pisarkę. Bohaterka trafiła zresztą do zakładu zamkniętego, gdzie jej wrodzoną nieśmiałość i skłonności do depresji błędnie zdiagnozowano jako schizofrenię i gdzie poddano ją ponad 200 zabiegom elektrowstrząsów.
Jane Campion opowiada jej losy w sposób, który wywołuje u widzów niezwykłe zaangażowanie od początku aż do samego końca. Można by z tej historii zrobić przesadnie nadętą filmową biografię lub po prostu operę mydlaną. Tymczasem mamy do czynienia z zapisem autentycznie przeżywanej życiowej ścieżki, od dzieciństwa, które mała utalentowana marzycielka spędziła wśród prostych, ale kochających się ludzi, aż po dorosłość, kiedy społeczne odrzucenie prawie doprowadziło ją do śmierci.