• 1917-05-29
  • Brookline, Massachusetts, USA
35. i jedyny katolicki prezydent Stanów Zjednoczonych. Człowiek Roku 1961 wg tygodnika Time. Urodził się w Brooklynie, w stanie Massachusetts, zmarł w wieku 46 lat w Dallas w stanie Texas. Syn Josepha Patricka Kennedy'ego, Sra i Rose Fitzgerald (bogatej, irlandzkiej rodziny) urodzony w miasteczku Brookline, w stanie Massachusetts. Uczęszczał do wielu szkół, m.in. do: Edward Devotion School, Dexter School w Bostonie, Canterbury School, Choate Rosemary Hall w Wallingford, w stanie Connecticut - specjalnej szkoły dla chłopców. 25 sierpnia 1935 popłynął wraz z rodzicami i siostrą Kathleen do Londynu w starej Anglii. Studiował kierunek polityki (powiązanej z ekonomią). Po powrocie do Stanów Zjednoczonych studiował w Princeton University w New Jersey i Harvard College. Wiosną 1941 powołany do US Navy. Po licznych zmianach służył najpierw w Panamie, a potem na Pacyfiku w randze podporucznika. 2 sierpnia 1943 kuter torpedowy, którym dowodził, (numer burtowy PT-109) niedaleko Nowej Georgii (Wyspy Salomona) został staranowany przez japoński niszczyciel "Amagiri". W wyniku kolizji drewniany kuter przełamał się na pół i zatonął (w maju 2002 ekspedycja poszukiwawcza National Geographic Society odnalazła w pobliżu Wysp Salomona wrak kutra PT-109 nazwany potem imieniem Johna F. Kennedy'ego). Z 13 osobowej załogi zginęło dwóch marynarzy, Kennedy przeżył (odznaczył się ratując członków załogi w tym jednego poważnie poparzonego), chociaż sam odniósł poważny uraz kręgosłupa, który o mało nie zaprzepaścił jego późniejszej kariery politycznej. Początkowo karierę polityczną miał rozwijać starszy (o wiele popularniejszy) brat Joseph Patrick Kennedy, Jr. Jednak wydarzenia z 12 sierpnia 1944 ostatecznie przekreśliły te plany, bo zginął w katastrofie lotniczej (co miało być początkiem "klątwy" na członkach rodziny Kennedy). Wtedy John F. Kennedy, początkowo kongresman, a następnie senator z rodzinnego okręgu Massachusetts w latach 1947-1960, aktywnie uczestniczył w polityce wewnętrznej (bez większego wpływu na politykę międzynarodową) zakończonej później prezydenturą. W Senacie miał opinię "wiecznego kawalera i podrywacza". Na mającym ponad 30 lat senatorze zaczęła ciążyć presja, głównie ze strony ojca Josepha. Despotyczny patriarcha rodu chciał wysunąć syna jako kandydata w wyborach prezydenckich, ale uważał, że jego kawalerstwo i bezdzietność może poważnie zaprzepaścić tę jedyną szansę. 12 września 1953 poślubił młodszą o 12 lat dziennikarkę, Jacqueline Lee Bouvier. Jednak nie zaprzestał romansów, co bardzo raniło i upokarzało jego żonę (JFK nie krył swoich flirtów i robił to nawet w jej obecności). Dwa lata po ślubie "Jackie" zaszła w ciążę, ale poroniła. W 1956 pojawiły się pogłoski o separacji, jednak ambitny, katolicki senator nie mógł pozwolić sobie na rozwód. Mieli 4 dzieci: Arabella Kennedy (1956, ur. martwa); Caroline Bouvier Kennedy (ur. 27 listopada 1957) i mąż Edwin Schloosberg (2 córki i syn); John Fitzgerald Kennedy, Jr. (25 listopada 1960-1999, zginął w wypadku lotniczym); Patrick Bouvier Kennedy (1963, zmarł dwa dni po narodzeniu). W 1957 napisał (chociaż uważa się, że to żona Jacqueline - zbierała materiały w wielu bibliotekach - oraz kilku historyków, prawdopodobnie konsultantów) książkę zatytułowaną "Profiles in Courage" przedstawiającą losy kilku polityków uznanych za bohaterów. Jako prezydent powołał Korpus Pokoju. Jego zdecydowana postawa przesądziła również o działaniach w stosunku do ZSRR. Dzięki jego zabiegom Chruszczow wycofał rakiety z Kuby i tym samym zażegnał wybuch III wojny świat. Nie wszystkie posunięcia prezydenta były tak dobrze przemyślane. 17 kwietnia 1961 rozpoczął się desant emigrantów kubańskich w Zatoce Świń. Inwazja się nie powiodła i Kennedy musiał przyznać się do porażki. W swym przemówieniu zapewnił jednak, że Ameryka będzie robić wszystko, by "flaga Stanów Zjednoczonych została wbita na terytoriach kubańskich". Natomiast Fidel Castro dwa dni później oficjalnie ogłosił, że "Amerykanie nie zdobędą Kuby". Prowadził również wojnę w Wietnamie. Za jego prezydentury wysłano 18.000 żołnierzy do Wietnamu Południowego. Podczas rządów Kennedy'ego prowadzono radioaktywne testy nuklearne (potrzebne do zbudowania bomby wodorowej). Oficjalnie miały one służyć wyłącznie do celów obronnych, w razie zbudowania tej śmiercionośnej broni przez Związek Radziecki. W latach sześćdziesiątych prowadzono również badania kosmiczne, w większości finansowane przez rząd. Jesienią 1962 sprawą zajął się uniwersytet Rice, który w kilka lat miał zbudować odpowiedni statek kosmiczny. Mimo prężnie prowadzonych prac Kennedy nigdy nie zobaczył efektów swych działań - zginął 6 lat wcześniej. Dopiero 20 lipca 1969 w sześć lat po śmierci Kennedy'ego, zbudowany za 22 miliardy dolarów, Apollo 11, wylądował na Księżycu i dwóch Amerykanów: Neil Armstrong i Buzz Aldrin było pierwszymi ludźmi na Srebrnym Globie. 26 czerwca 1963 odbył podróż do Berlina Zachodniego. Tam, w celu głośnego skrytykowania komunizmu panującego w Europie Wschodniej wygłosił słynną mowę, w czasie której padły słowa: "Ich bin ein Berliner" (pol. Jestem berlińczykiem). Wywołały one jednocześnie sporo ironicznych komentarzy, albowiem słowo "ein berliner" używane było w Niemczech najczęściej jako określenie pączka z nadzieniem. Słowa te zatem można było zrozumieć równie dobrze jako: "Jestem pączkiem". 22 listopada 1963 rozpoczynając swoją kampanię wyborczą udał się wraz z żoną Jackie do Dallas, w stanie Teksas. Niefortunny wybór okazał się tragiczny dla 46-letniego prezydenta. Podczas przejazdu limuzyną marki Lincoln trafiony dwukrotnie zmarł punktualnie o 13:00 w Parkland Hospital w Dallas (niektóre źródła jednak podają, że nie żył już w kilka chwil po strzałach, pochowany na Narodowym Cmentarzu w Arlington). Z analizy amatorskiego filmu nakręconego podczas zamachu wynika, że w jego stronę oddano trzy strzały. Późniejsze analizy policyjnej ścieżki dźwiękowej - nagranej osobno od filmu - twierdzą, że strzałów było cztery - jeden oddany prawdopodobnie z broni większego kalibru, który próbowano zsynchronizować ze strzałami Oswalda (technika stosowana przez zawodowych snajperów). Domniemany zabójca Lee Harvey Oswald radziecki szpieg zaprzyjaźniony z kubańskimi politykami i zabójcami był albo "kozłem ofiarnym" albo "mordercą". Jednak tzw. Komisja Warrena (powołana przez następcę Kennedy'ego, Lyndona Johnsona) orzekła, iż działał on sam. Dziś raport komisji jest powszechnie kwestionowany. Na temat śmierci prezydenta powstało wiele, nieraz kompletnie niedorzecznych, teorii spiskowych, niemniej jednak ilość wątpliwości oraz różnych tajemniczych zdarzeń przed i po zamachu (w tym śmierć Oswalda z ręki gangstera Jacka Ruby'ego dwa dni po zamachu oraz liczne zgony innych osób wmieszanych w sprawę) zdają się dowodzić, iż faktycznie istniał spisek na życie Kennedy'ego. Wielokrotnie wskazywano też na różne uchybienia popełnione podczas śledztwa. Wspomniany film oraz ekspertyzy balistyczne potwierdzają, że trafiła go kula wystrzelona z przodu (komisja Warrena stwierdziła iż wszystkie strzały padły z tyłu, ze składnicy książek w której pracował Oswald). Gdyby tak było, to podważałoby to tezę o samotnym zamachowcu i obalało cały raport komisji Warrena (zresztą w latach 70. komisja Kongresu stwierdziła iż najprawdopodobniej zamachowców było dwóch). Wiele wskazuje, iż w tą śmierć mogły być zamieszane osoby z najwyższych kręgów władzy, a także CIA. Rozmaite teorie spiskowe na temat zamachu mogły wziąć się z faktu, iż Amerykanom trudno było uwierzyć jakoby ich "ukochany prezydent" mógł zginąć z ręki pojedynczego człowieka, który mógłby okazać się potężniejszy niż cały aparat bezpieczeństwa USA, co innego gdyby stali za nim potężni mocodawcy. Gdyby prezydenta mógł zabić samotny szaleniec oznaczałoby to, że nikt nie jest bezpieczny, łatwiej jest więc uwierzyć w tezę o spisku wpływowych osób z kręgów władzy, chociaż w 1981 prezydent Ronald Reagan omal nie zginął z ręki samotnie działającego szaleńca. Teza o samotnym mordercy nie jest więc nieprawdopodobna. Niemniej jednak wiele faktów dotyczących zamachu nie zostało wyjaśnionych i również hipoteza spisku nie może zostać z góry uznana za jedynie wytwór wybujałej fantazji, trudno bowiem zaprzeczyć dowodom naukowym, a te z dużym prawdopodobieństwem wskazują na to, iż strzelały co najmniej dwie osoby.

35. i jedyny katolicki prezydent Stanów Zjednoczonych. Człowiek Roku 1961 wg tygodnika Time. Urodził się w Brooklynie, w stanie Massachusetts, zmarł w wieku 46 lat w Dallas w stanie Texas. Syn Josepha Patricka Kennedy'ego, Sra i Rose Fitzgerald (bogatej, irlandzkiej rodziny) urodzony w miasteczku Brookline, w stanie Massachusetts. Uczęszczał do wielu szkół, m.in. do: Edward Devotion School, Dexter School w Bostonie, Canterbury School, Choate Rosemary Hall w Wallingford, w stanie Connecticut - specjalnej szkoły dla chłopców. 25 sierpnia 1935 popłynął wraz z rodzicami i siostrą Kathleen do Londynu w starej Anglii. Studiował kierunek polityki (powiązanej z ekonomią). Po powrocie do Stanów Zjednoczonych studiował w Princeton University w New Jersey i Harvard College. Wiosną 1941 powołany do US Navy. Po licznych zmianach służył najpierw w Panamie, a potem na Pacyfiku w randze podporucznika. 2 sierpnia 1943 kuter torpedowy, którym dowodził, (numer burtowy PT-109) niedaleko Nowej Georgii (Wyspy Salomona) został staranowany przez japoński niszczyciel "Amagiri". W wyniku kolizji drewniany kuter przełamał się na pół i zatonął (w maju 2002 ekspedycja poszukiwawcza National Geographic Society odnalazła w pobliżu Wysp Salomona wrak kutra PT-109 nazwany potem imieniem Johna F. Kennedy'ego). Z 13 osobowej załogi zginęło dwóch marynarzy, Kennedy przeżył (odznaczył się ratując członków załogi w tym jednego poważnie poparzonego), chociaż sam odniósł poważny uraz kręgosłupa, który o mało nie zaprzepaścił jego późniejszej kariery politycznej. Początkowo karierę polityczną miał rozwijać starszy (o wiele popularniejszy) brat Joseph Patrick Kennedy, Jr. Jednak wydarzenia z 12 sierpnia 1944 ostatecznie przekreśliły te plany, bo zginął w katastrofie lotniczej (co miało być początkiem "klątwy" na członkach rodziny Kennedy). Wtedy John F. Kennedy, początkowo kongresman, a następnie senator z rodzinnego okręgu Massachusetts w latach 1947-1960, aktywnie uczestniczył w polityce wewnętrznej (bez większego wpływu na politykę międzynarodową) zakończonej później prezydenturą. W Senacie miał opinię "wiecznego kawalera i podrywacza". Na mającym ponad 30 lat senatorze zaczęła ciążyć presja, głównie ze strony ojca Josepha. Despotyczny patriarcha rodu chciał wysunąć syna jako kandydata w wyborach prezydenckich, ale uważał, że jego kawalerstwo i bezdzietność może poważnie zaprzepaścić tę jedyną szansę. 12 września 1953 poślubił młodszą o 12 lat dziennikarkę, Jacqueline Lee Bouvier. Jednak nie zaprzestał romansów, co bardzo raniło i upokarzało jego żonę (JFK nie krył swoich flirtów i robił to nawet w jej obecności). Dwa lata po ślubie "Jackie" zaszła w ciążę, ale poroniła. W 1956 pojawiły się pogłoski o separacji, jednak ambitny, katolicki senator nie mógł pozwolić sobie na rozwód. Mieli 4 dzieci: Arabella Kennedy (1956, ur. martwa); Caroline Bouvier Kennedy (ur. 27 listopada 1957) i mąż Edwin Schloosberg (2 córki i syn); John Fitzgerald Kennedy, Jr. (25 listopada 1960-1999, zginął w wypadku lotniczym); Patrick Bouvier Kennedy (1963, zmarł dwa dni po narodzeniu). W 1957 napisał (chociaż uważa się, że to żona Jacqueline - zbierała materiały w wielu bibliotekach - oraz kilku historyków, prawdopodobnie konsultantów) książkę zatytułowaną "Profiles in Courage" przedstawiającą losy kilku polityków uznanych za bohaterów. Jako prezydent powołał Korpus Pokoju. Jego zdecydowana postawa przesądziła również o działaniach w stosunku do ZSRR. Dzięki jego zabiegom Chruszczow wycofał rakiety z Kuby i tym samym zażegnał wybuch III wojny świat. Nie wszystkie posunięcia prezydenta były tak dobrze przemyślane. 17 kwietnia 1961 rozpoczął się desant emigrantów kubańskich w Zatoce Świń. Inwazja się nie powiodła i Kennedy musiał przyznać się do porażki. W swym przemówieniu zapewnił jednak, że Ameryka będzie robić wszystko, by "flaga Stanów Zjednoczonych została wbita na terytoriach kubańskich". Natomiast Fidel Castro dwa dni później oficjalnie ogłosił, że "Amerykanie nie zdobędą Kuby". Prowadził również wojnę w Wietnamie. Za jego prezydentury wysłano 18.000 żołnierzy do Wietnamu Południowego. Podczas rządów Kennedy'ego prowadzono radioaktywne testy nuklearne (potrzebne do zbudowania bomby wodorowej). Oficjalnie miały one służyć wyłącznie do celów obronnych, w razie zbudowania tej śmiercionośnej broni przez Związek Radziecki. W latach sześćdziesiątych prowadzono również badania kosmiczne, w większości finansowane przez rząd. Jesienią 1962 sprawą zajął się uniwersytet Rice, który w kilka lat miał zbudować odpowiedni statek kosmiczny. Mimo prężnie prowadzonych prac Kennedy nigdy nie zobaczył efektów swych działań - zginął 6 lat wcześniej. Dopiero 20 lipca 1969 w sześć lat po śmierci Kennedy'ego, zbudowany za 22 miliardy dolarów, Apollo 11, wylądował na Księżycu i dwóch Amerykanów: Neil Armstrong i Buzz Aldrin było pierwszymi ludźmi na Srebrnym Globie. 26 czerwca 1963 odbył podróż do Berlina Zachodniego. Tam, w celu głośnego skrytykowania komunizmu panującego w Europie Wschodniej wygłosił słynną mowę, w czasie której padły słowa: "Ich bin ein Berliner" (pol. Jestem berlińczykiem). Wywołały one jednocześnie sporo ironicznych komentarzy, albowiem słowo "ein berliner" używane było w Niemczech najczęściej jako określenie pączka z nadzieniem. Słowa te zatem można było zrozumieć równie dobrze jako: "Jestem pączkiem". 22 listopada 1963 rozpoczynając swoją kampanię wyborczą udał się wraz z żoną Jackie do Dallas, w stanie Teksas. Niefortunny wybór okazał się tragiczny dla 46-letniego prezydenta. Podczas przejazdu limuzyną marki Lincoln trafiony dwukrotnie zmarł punktualnie o 13:00 w Parkland Hospital w Dallas (niektóre źródła jednak podają, że nie żył już w kilka chwil po strzałach, pochowany na Narodowym Cmentarzu w Arlington). Z analizy amatorskiego filmu nakręconego podczas zamachu wynika, że w jego stronę oddano trzy strzały. Późniejsze analizy policyjnej ścieżki dźwiękowej - nagranej osobno od filmu - twierdzą, że strzałów było cztery - jeden oddany prawdopodobnie z broni większego kalibru, który próbowano zsynchronizować ze strzałami Oswalda (technika stosowana przez zawodowych snajperów). Domniemany zabójca Lee Harvey Oswald radziecki szpieg zaprzyjaźniony z kubańskimi politykami i zabójcami był albo "kozłem ofiarnym" albo "mordercą". Jednak tzw. Komisja Warrena (powołana przez następcę Kennedy'ego, Lyndona Johnsona) orzekła, iż działał on sam. Dziś raport komisji jest powszechnie kwestionowany. Na temat śmierci prezydenta powstało wiele, nieraz kompletnie niedorzecznych, teorii spiskowych, niemniej jednak ilość wątpliwości oraz różnych tajemniczych zdarzeń przed i po zamachu (w tym śmierć Oswalda z ręki gangstera Jacka Ruby'ego dwa dni po zamachu oraz liczne zgony innych osób wmieszanych w sprawę) zdają się dowodzić, iż faktycznie istniał spisek na życie Kennedy'ego. Wielokrotnie wskazywano też na różne uchybienia popełnione podczas śledztwa. Wspomniany film oraz ekspertyzy balistyczne potwierdzają, że trafiła go kula wystrzelona z przodu (komisja Warrena stwierdziła iż wszystkie strzały padły z tyłu, ze składnicy książek w której pracował Oswald). Gdyby tak było, to podważałoby to tezę o samotnym zamachowcu i obalało cały raport komisji Warrena (zresztą w latach 70. komisja Kongresu stwierdziła iż najprawdopodobniej zamachowców było dwóch). Wiele wskazuje, iż w tą śmierć mogły być zamieszane osoby z najwyższych kręgów władzy, a także CIA. Rozmaite teorie spiskowe na temat zamachu mogły wziąć się z faktu, iż Amerykanom trudno było uwierzyć jakoby ich "ukochany prezydent" mógł zginąć z ręki pojedynczego człowieka, który mógłby okazać się potężniejszy niż cały aparat bezpieczeństwa USA, co innego gdyby stali za nim potężni mocodawcy. Gdyby prezydenta mógł zabić samotny szaleniec oznaczałoby to, że nikt nie jest bezpieczny, łatwiej jest więc uwierzyć w tezę o spisku wpływowych osób z kręgów władzy, chociaż w 1981 prezydent Ronald Reagan omal nie zginął z ręki samotnie działającego szaleńca. Teza o samotnym mordercy nie jest więc nieprawdopodobna. Niemniej jednak wiele faktów dotyczących zamachu nie zostało wyjaśnionych i również hipoteza spisku nie może zostać z góry uznana za jedynie wytwór wybujałej fantazji, trudno bowiem zaprzeczyć dowodom naukowym, a te z dużym prawdopodobieństwem wskazują na to, iż strzelały co najmniej dwie osoby.

Więcej informacji

Proszę czekać…