"Kto boi się zrobić błąd, ten nigdy nie będzie robić historii" Andr Malraux

Orkiestrowe propozycje 0

Dzisiaj na ekranach Polskich kin zadebiutuje 5 nowych produkcji. Specjalnie dla was im się przyjrzeliśmy.

Jak co tydzień prezentujemy wam przegląd premier aby dopomóc w wyborze odpowiedniego repertuaru. Na ten weekend dystrybutorzy przygotowali 5 nowości, z czego jedna to Polska produkcja. Zapraszamy do zapoznania się z premierami.

O Ridley'u Scott'cie można wiele powiedzieć. O tym, że jest świetnym reżyserem również. Ale ostatnimi czasy kręci coraz to nowe produkcje, przez które zapominamy, że był twórcą wybitnych filmów. Właśnie do naszych kin trafia jego najnowsza propozycja: W sieci kłamstw.
Szefowie CIA dowiadują się o planowanym zamachu przeciwko USA. Postanawiają zwerbować, więc byłego dziennikarza, rannego w Iraku (Leonardo DiCaprio) aby zajął się wytropieniem wysokiej rangi członka Al-Kaidy odpowiedzialnego za przygotowywanie całej akcji. Wysyłają go na Bliski Wschód, do Jordanii, aby tam z szefem tamtejszego wywiadu ujął terrorystę. Problem w tym, iż ich współpraca nie układa się tak jakby wymarzył to sobie skory do intryg szef CIA (Russel Crowe).
Fabuła filmu nie jest zła, ale, po Scott'cie spodziewamy się czegoś więcej. I właśnie tego najbardziej w całym filmie brakuje. Na szczególny plus zasługują dynamiczne sceny akcji, które porywają, szczególnie, jeśli ogląda się je w kinie to robią na widzu ogromnie pozytywne wrażenie. Największa wadą zaś jest nieco chaotyczny montaż, który sprawia, że wciągając się do danej akcji nagle zostajemy przeniesieni w zupełnie inne miejsce.
Ogólnie film polecam, choć na pewno spodoba się on sympatykom kina akcji. Nie jest wybitnym filmem, ale raczej nie powinniście żałować.

Coraz szybciej Amerykanie kręcą reamaki zagranicznych produkcji. Tym razem trafia się okazja obejrzenia takowej przemiany Hiszpańskiego horroru [Rec]. Tym razem reżyserem obrazu Kwarantanna został John Erick Dowdle a scenariusz napisał wspólnie z Drew Dowdle . Widać wyraźnie, iż nie specjalnie się nad zamerykanizowaniem napracowali.
Fabuła filmu opowiada o jednej dobie z życia reporterki telewizyjnej Angeli Vidal (Jennifer Carpenter). Wraz z operatorem kamery odwiedza ona remizę strażacką, aby nakręcić dokument o ich nocnej pracy. Przypadek sprawia, iż strażacy zostają wezwani do rutynowego wezwania. Wyjeżdżają, więc do niewielkiego budynku mieszkalnego, w którym z jednych z mieszkań dochodzą przerażające krzyki. Na miejscu jest już Policja, która pomaga strażakom. Wkrótce okazuje się, że doszło do zakażenia tajemniczym wirusem i teraz cały budynek zostaje objęty kwarantanną na wniosek Departamentu Kontroli Chorób Zakaźnych. Mieszkańcy zostają odcięci od świata, pozostawieni sami sobie z zarażonymi osobami.
Sam pomysł filmu jest bardzo interesujący, ale warty polecenia jedynie tym, którzy nie mieli okazji oglądać pierwowzoru. Niestety ci, którzy widzieli już hiszpańską wersje idąc do kina mogą zastanowić się, dlaczego właściwie amerykanie robią filmy tak idealnie podobne? Czyżby nie lubili napisów?
Od jakiegoś czasu brakuje mi horroru, który autentycznie przestraszyłby widzów. Ten nie przestraszy, choć na pewno wyda się ciekawy wszystkim fanom Blair Witch Project. Jest o wiele gorszy od niego, ale mimo wszystko wart obejrzenia.

Dziewczyna mojego kumpla to ostatnia już Amerykańska nowość tego weekendu w naszych kinach. Fabuła najnowszego filmu Howarda Deutch'a opowiada o Tanku (Dane Cook), który zajmuje się namawianiem byłych dziewczyn swoich zleceniodawców do tego, aby do nich powrócili. Na prośbę swojego przyjaciela (Jason Biggs) postanawia tak samo postąpić z jego eks ukochaną (Kate Hudson. Problem zaczyna się w momencie, kiedy zakochuje się w niej zamiast pomóc koledze.
Kolejna już komedia romantyczna, która na pewno spodoba się bardziej dziewczynom niż facetom. Aczkolwiek jak to zawsze bywa są wyjątki. I właśnie ten film może być wyjątkiem, bowiem jest to jedna z pierwszych produkcji romantycznych, która miała być bardziej męska. I właśnie, dlatego główny bohater staje się męski, szowinistyczny i to właśnie kobiety stają się tymi złymi, przez które związek damsko- męski się rozpada. Paniom również próbuje się pokazać, iż nawet najgorszy drań jest w głebi serca romantykiem, który musi jedynie znaleźć swoją połówkę.
Film jak standardy komediowe całkiem przyzwoite i godny polecenia. Jeśli nie do końca jesteście jeszcze przekonani to polecam przeczytanie recenzji, która znalazła się już na naszych stronach (RECENZJA).

Izraelska produkcja Przyjeżdza orkiestra trafia na ekrany naszych kin blisko rok po światowej premierze. Całkiem przewrotna i oryginalna komedia, w której próbuje się z uśmiechem spojrzeć na konflikt żydowsko- arabski.
Fabuła filmu toczy się wokół wyprawy Egipskiej orkiestry, która gubi się na lotnisku w Izraelu. Osoba, która miała po nich przyjechać nie zjawiła się, przez co muzycy muszą sami odnaleźć drogę do miejsca, w którym mają wystąpić. W ten sposób trafiają na wyludnione Izraelskie miasteczko w samym centrum pustyni.
To, co chyba najbardziej przewrotne w całym filmie to fakt zaprezentowania zarówno żydów jak i arabów. Po raz pierwszy mamy autentycznie obiektywną produkcje gdzie i jedna i druga strona to całkiem sympatyczni ludzie. Nie ma, więc w niech złych arabów wysadzających autobusy jak i złych żydów grabiących Palestyńskie ziemie. Powiedziałbym nawet, że kilkanaście takich filmów i kto wie czy czasem pokój nie zapanuje na tych ziemiach. Bowiem dla wszystkich najważniejsza jest gościnność i uprzejmość niż uprzedzenia rasowe czy nienawiść.
Nie jest to idealny film i sporo mu brakuje, aby stać się jakimś wybitnym dziełem. Ale jest jednym z tych, przez które autentycznie lubi się kino. Przekazuje nam pozytywną energię, którą można gdzieś w realnym świecie spożytkować. Dlatego też gorąco zachęcam was na obejrzenie tego filmu. Warto.

I na koniec jedyna Polska produkcja, czyli Lekcje Pana Kuki . Reżyser Dariusz Gajewski w swoim filmie ukazuje nam postać dwudziestokilkuletniego Waldemara (Łukasz Garlicki), który postanawia wyjechać zagranicę, aby tam w wakacje popracować sezonowo. Zwraca się, więc po radę do swojego sąsiada – Pana Kuki (Andrzej Grabowski), aby opowiedział mu jak poradzić sobie w tym obcym świecie. Pan Kuka jako wieloletni podróżnik zarobkowy namawia chłopaka do odwiedzenia Wiednia. Kiedy chłopak zjawia się w autobusie wiązącym do Wiednia okazuje się, że więcej w nim pseudo turystów chcących przemycić do Austrii kiełbasę i wódkę niż prawdziwych turystów.
Właściwie muszę szczerze przyznać, iż w dzisiejszym świecie niezbyt jest to zrozumiała fabuła. Bo otóż, kto przemyca kiełbasę i wódkę do Austrii? Mimo kilku nieścisłości film jest całkiem ciekawy. Owszem nie każdemu się spodoba, bowiem nie każdy znajdzie w nim groteskę, jaką posługiwał się reżyser. Niektórzy docenią w nim ciekawą grę aktorską, nowatorskie podejście i mimo wszystko jakieś optymistyczne przesłanie. Inni zaś powiedzą, że to kompletne dno, złożone z kilku mniej lub bardziej powiązanych scenek.
O gustach się nie rozmawia, więc musicie sami zdecydować czy warto wybrać się na tą produkcję do kina.

Kadr z filmu W sieci kłamstw 2008Kadr z filmu W sieci kłamstw 2008 Kadr z filmu Kwarantanna 2008Kadr z filmu Kwarantanna 2008 Kadr z filmu Dziewczyna mojego kumpla 2008Kadr z filmu Dziewczyna mojego kumpla 2008 Kadr z filmu Przyjeżdza orkiestra 2007Kadr z filmu Przyjeżdza orkiestra 2007 Kadr z filmu Lekcje pana Kuki 2007Kadr z filmu Lekcje pana Kuki 2007

Zostań naszym królem wirtualnego pióra.
Dołacz do redakcji FDB

Komentarze 1

Andrzej_Rogos

Ja osobiście uważam [rec] za film o wiele lepszy od Blair Witch Project. Był ciekawy i momentami naprawdę straszny, podczas gdy BWP to po prostu nudy, nudy i jeszcze raz nudy, dobrze kiedyś podsumowane w ktorymś z odcinków Family Guy’a :)

Proszę czekać…