Ashton Kutcher (Efekt motyla) i Amanda Peet (Jak ugryźć 10 milionów) są elektryzujący jako dwa przyciągające się przeciwieństwa. Ich bohaterowie spotykają się w samolocie z Los Angeles do Nowego Jorku. Gdy podróż się kończy obydwoje wracają do swoich własnych światów i problemów, choć pozostają dobrymi przyjaciółmi. Szukając miłości i związku, który nie doprowadzi do katastrofy, znajdują w końcu siebie.

Angielski humor, amerykańska miłość

Reżyser Nigel Cole odniósł międzynarodowy sukces dwiema zrealizowanymi w Anglii komediami: Joint Venture z Brendą Blethyn i Dziewczynami z kalendarza z Judi Dench i Maggie Smith. Doceniono jego zmysł obserwacji, doskonałe prowadzenie aktorów, a zwłaszcza specyficzne połączenie humoru i tonacji dramatycznej. Po triumfie „Dziewczyn...” Cole żartem wspominał, że stał się specjalistą od opowieści o dojrzałych kobietach, podejmujących zaskakujące działania – bohaterka pierwszego filmu zajęła się uprawą marihuany, zaś w drugim filmie gospodynie domowe pozowały do erotycznego kalendarza. Realizator półżartem wspominał o tym, że zamierzał nakręcić film, w którym „Judi Dench i Maggie Smith zajmą się prostytucją”; potem prowadził zaawansowane rozmowy w sprawie reżyserowania komedii romantycznej z Cameron Diaz. W końcu jednak zdecydował się na inny projekt: film w tym samym gatunku, z Ashtonem Kutcherem i Amandą Peet w rolach głównych.

Scenariusz wyszedł spod pióra Colina Patricka Lyncha, cenionego aktora drugoplanowego, który wystąpił miedzy innymi w Telefonie, u boku Colina Farrella; reżyserował też samodzielnie krótkometrażówki według własnych scenariuszy. Od czternastu lat pisał uparcie scenariusze długometrażowych fabuł; dopiero jednak pomysł „Zupełnie jak miłość” doczekał się realizacji. Lynch jest też autorem kilku sztuk teatralnych, z których znaczący sukces odniosły „One-Eyed Jacks & Suicide Kings” oraz „No Trespassing Zone”. Scenariusz „Zupełnie jak miłość” Lynch zaprezentował dawnemu koledze z college’u, producentowi Kevinowi Messickowi. Ten zareagował entuzjastycznie. Jestem zdania, że Colin w realistyczny sposób ukazał chaos dzisiejszych miłosnych i emocjonalnych związków. Właśnie z tego powodu Messick obiecał sobie, że doprowadzi do realizacji filmu.

Cole nie miał wątpliwości, że projekt rokuje wielkie nadzieje. Dostrzegł w tekście szansę na ukazanie psychologicznej ewolucji, paradoksów i pułapek długoletniego emocjonalnego związku. Naprawdę nie widzę wielkiej różnicy pomiędzy realizacją filmu w Anglii i w USA – mówił reżyser. – Podstawa jest zawsze ta sama: musi być ciekawa historia do opowiedzenia i dobrzy aktorzy, którzy pomogą widowni w nią uwierzyć. Wszystko inne ma doprawdy drugorzędne znaczenie. Cole zgadza się z opinią, iż brytyjskich reżyserów, odnoszących ostatnio międzynarodowe sukcesy, łączy wiele zbliżonych cech, dotyczących sposobu pracy. Proszę pamiętać, że Sam Mendes, Stephen Daldry, czy ja, mieliśmy naprawdę bogate doświadczenia teatralne, zanim trafiliśmy do kina. To jest bardzo istotne, zwłaszcza w pracy z aktorami. W dzisiejszym kinie jest wielu reżyserów, którzy w ogóle nie byli związani z teatrem, nawet się o niego nie otarli. Ich głównym doświadczeniem, zanim zajęli się fabułą, było kręcenie reklamówek i teledysków. Rezultat jest taki, że bardzo często myślą oni o jakimś niezwykłym ustawieniu kamery, czy sztuczce montażowej, a mniej o charakterystyce postaci. A to, moim zdaniem, nie jest najlepszy sposób na robienie kina. Cole od dawna chciał nakręcić komedię romantyczną. W tekście Lyncha zaintrygował go zwłaszcza jeden temat: jak dwoje ludzi musi walczyć ze sobą i ze światem, gdyż zarówno ich osobowości, jak i zewnętrzne okoliczności popychają ich w zupełnie odmiennych kierunkach. Szczerze mówiąc, byłem już właściwie zdesperowany, dopóki nie dostałem tego tekstu. Znalazłem tu znajomy ton, nawiązanie do klimatu klasycznych, zwariowanych romantycznych komedii. Ale i coś więcej: współczesną wrażliwość. Bohaterowie są autentyczni, a ich reakcje – spontaniczne. Bronią się przed prawdą, którą przeczuwają: że spotkała ich prawdziwa miłość, nieprzewidywalna, taka, przed którą nie sposób się obronić. Reżyser zwracał uwagę na bardzo, jego zdaniem, nietypową strukturę scenariusza. W przypadku większości filmów tego gatunku widownia spędza dwie godziny, czekając na końcowy pocałunek. Po drodze bohaterowie napotykają liczne przeszkody, które dzielnie pokonują. Koniec filmu jest zarazem początkiem związku. W przypadku „Zupełnie jak miłość” jest inaczej. Historia zaczyna się, powiedzmy, od… pocałunku. A potem są kolejne spotkania i kolejne niesprzyjające okoliczności. Co się dzieje z ludźmi, którzy nie wykorzystują szansy na uczucie? O tym właśnie opowiada ten film. Gdy tylko skończyłem czytać tekst, natychmiast zadzwoniłem do agenta. Bardzo chciałem zrobić ten film. Jedna z producentek, Lisa Bruce, tak oceniała scenariusz Lyncha: Ma wyrazisty styl i jest przy tym realistyczny. Widzieliśmy już przecież tyle romantycznych komedii, w których ludzie nie mówią normalnym językiem, tylko posługują się jakimiś nienaturalnymi, wymyślonymi zwrotami. Natomiast nasi bohaterowie, Oliver i Emily, to postaci z krwi i kości. To zwykli ludzie, którzy zaprzyjaźnili się, rozmawiają ze sobą o wielu sprawach, ale bronią się przed uczuciem, które z pewnością skomplikowałoby im mocno życie. O tym, że ludzie się zakochują, odkochują i zakochują od nowa, w Hollywood kręci się filmy od dziesięcioleci. Ale sposób, w jaki tym razem to opowiedziano, odznacza się wyjątkową świeżością.

Brat i inni przyjaciele

Bardzo istotnym elementem filmu było obsadzenie ról drugoplanowych, tych, którym bohaterowie powierzają swe wahania i troski. Jednym z powierników Olivera jest jego głuchoniemy brat, Graham, z którym porozumiewają się językiem migowym. Grahama zagrał głuchoniemy aktor Tyrone Giordano, obsypany pochwałami za teatralną kreację Hucka Finna. Myślę, że sceny z udziałem dwóch braci należą do bardzo ważnych w filmie – mówił Cole. – Jest w nich poezja, poezja ciszy. Tworzą swoisty kontrapunkt do sekwencji z udziałem Olivera i Emily, opartych na szybkim, często burzliwym dialogu. Kutcher, którego brat w dzieciństwie miał kłopoty ze słuchem, znał kiedyś nieźle język migowy. Na użytek filmu przypomniał sobie i wzbogacił wiedzę na ten temat. Zgadzał się z Giordano, który mówił: Przypadłość mojego bohatera jest ważna, ale drugorzędna. Bracia wiele potrafią wyrazić bez słów, to w wielu sytuacjach pomaga. Ale gdyby nie istniała pomiędzy nimi mocna więź, i tak nie byliby w stanie się porozumieć. Dziewczynę Grahama zagrała znana głównie z występów na Broadwayu Melissa Van der Schyff. Występowała ona wspólnie z Giordano na scenie w „Big River”. W tej sztuce potrafili ukazać niezwykle silną uczuciową więź, jaka łączy ich bohaterów. Jestem przekonany, że podobny efekt osiągnęli i w filmie – zauważył reżyser. Aktorka tak wspominała pracę z Cole’m: Moim zdaniem, Nigel potrafił doskonale podkreślić to niezwykle mocne uczucie, jakie łączy Grahama i Carol. Muszą się oni jeszcze wiele nauczyć, ale już dobrze wiedzą czego chcą – w przeciwieństwie do Olivera i Emily. Jeszcze jedną ważną postacią jest najlepsza przyjaciółka Emily, Michelle, grana przez Kathryn Hahn (Legenda telewizji oraz Wygraj randkę). Dziewczyny znają się od dzieciństwa, z czasem ich przyjaźń zmienia się, ale pozostaje równie mocna, jak na początku. Hahn mówiła: Obie przyjaciółki obrały całkiem inne życiowe drogi i to oczywiście utrudnia im czasem porozumienie. Ale są jak siostry – związane na dobre i na złe. I w naprawdę trudnych sytuacjach zawsze staną za sobą murem.

Dobrany duet

Bez chemii pomiędzy głównymi bohaterami nie ma dobrego filmu w tym gatunku. To klucz do sukcesu komedii romantycznej. Także dla nas najważniejsze było znalezienie pary aktorów, która potrafiłaby oddać bardzo specyficzny rodzaj relacji pomiędzy Emily i Oliverem – tłumaczył reżyser. Zorganizowano serię przesłuchań aktorów. Cole decyzję podjął, gdy podczas prób czytanych spotkali się Peet i Kutcher. Dosłownie po kilku sekundach, gdy zobaczyłem ich razem, wiedziałem, że mamy doskonałą, perfekcyjną obsadę. To, jak na siebie patrzyli, jak reagowali na swoje dowcipy, śmiali się, dało mi taką pewność. Producent Armyan Bernstein mówił: Ashton, moim zdaniem, ma rzadką zdolność bycia jednocześnie czarującym i autoironicznym. Nie chciałbym przesadzić, ale uważam, że ten aktor przypomina legendarnego Cary’ego Granta.

Główną gwiazdą filmu był Ashton Kutcher, idol nastolatek, różnie oceniany jako aktor, ale człowiek niewątpliwie niezwykle pracowity. To podobno on zdecydował ostatecznie o wyborze scenariusza i zaakceptował jako partnerkę Amandę Peet. Tekst przypominał mi Kiedy Harry poznał Sally. Mam nadzieję, że to będzie swoisty odpowiednik tamtego filmu w dzisiejszych czasach. To naprawdę doskonała historia miłosna. Jest to opowieść o tym, jak ważne rzeczy zdarzają się w sposób zupełnie nielogiczny – mówił aktor. Kutcher podkreślał też współczesny wymiar opowiadanej w filmie historii: Bohaterowie filmu chcą dorosnąć i wiele robią w tym kierunku. Problem polega na tym, że żyją w świecie, w którym za bardzo dorastania się nie ceni. To dziś powszechne zjawisko. Bądźmy nie do końca dorośli, jak długo się da – taki wzorzec jest dziś bardzo częsty. Kutcher twierdził też, że Oliver przypominał mu wielu jego kolegów i ludzi, których spotkał na swojej życiowej drodze. Ma dokładnie ułożony plan postępowania, każde przedsięwzięcie jest drobiazgowo przemyślane. Oliver jest bardzo poukładany i konserwatywny – mówił Kutcher. – Ma wyidealizowane podejście do życia. Wydaje mu się, że zawsze można opracować szczegółowy scenariusz postępowania. Najpierw chce zdobyć dobrą pracę, potem poświęcić się karierze, wreszcie zbudować dom i znaleźć odpowiednią dziewczynę – tak wygląda jego wersja Amerykańskiego Snu. Ale kiedy spotyka Emily, okazuje się, że ona ma zupełnie inną wizję życia. Dla niej najważniejsza jest teraźniejszość, intensywne przeżywanie każdej chwili. Ani jedno, ani drugie nie chce zrezygnować ze swego sposobu postępowania, choć moim zdaniem doskonale czują, że coś bardzo ważnego się pomiędzy nimi dzieje. Kutcher był bardzo zadowolony ze swej ekranowej partnerki, Amandy Peet. Ma doskonałe wyczucie komizmu i sposobu podawania dialogu. Ale może nie to jest najistotniejsze, lecz to, że nie boi się być ludzka, że w jej sposobie gry nie ma nic mechanicznego – twierdził aktor.

Aktorka także nie szczędziła komplementów swemu koledze, przekonywała też, że jej partner jest nie tylko przystojny, ale i utalentowany. Wiem, niektórzy mówią o mnie, że jestem nową wersją Demi Moore. Najpierw byłam partnerką Bruce’a Willisa w obu częściach Jak ugryźć 10 milionów, teraz Ashtona... Na koniec zdjęć pojawiła się jednak Demi z dziećmi i uwierzcie mi, nie było żadnych złych wibracji. Wręcz przeciwnie. Aktorka była zdania, że postać, którą gra, została nakreślona z wyczuciem: jest po prostu prawdziwa. Poznajemy Emily jako szaloną punkrockerkę. Doskonale pamiętam podobne dziewczyny ze szkoły – ubrane zawsze na czarno, balansujące na krawędzi, wściekłe na świat i jednocześnie chcące być cool. Najbardziej interesujące wydało mi się to, jak taka dziewczyna może zafascynować się kimś tak odmiennym, jak Oliver. Chociaż to może nic dziwnego – trudno nie zakochać się w facecie pokroju Ashtona. On po prostu przyciąga kobiety jak magnes. Podobno i Peet, i Kutcher odznaczają się zbliżonym poczuciem humoru, podejściem do pracy i do życia. Kutcher mówi o sobie, że zachowuje się jak „prawdziwy chłopak” – myśli o ubiorze i myje włosy dopiero wtedy, gdy już naprawdę musi. Peet mówi natomiast, że nigdy nie zhańbiła się dietą, czy ćwiczeniami fizycznymi, a jej ulubiona potrawa to tuczące makarony, zaś napoje –alkohol albo coca-cola.

Inne ciuchy, inne miasta

Zdjęcia do filmu powstawały aż w 55 miejscach. Film przecież opowiada o ludziach w ruchu, łaknących zmian, a także o zmieniających się czasach. Mówił Bernstein: Ewolucję ekonomicznego i politycznego klimatu nie tylko uwzględniliśmy w języku bohaterów, w dialogach, ale także w zmieniającej się modzie i fryzurach, w muzyce i w stylu życia.

Cole, by osiągnąć zamierzony cel – ukazanie przemian bohaterów mocno powiązanych z upływem czasu, ściśle współpracował z operatorem Johnem de Bormanem i scenografem Tomem Meyerem. Reżyser porozumiewał się z De Bormanem w lot – wcześniej z sukcesem pracowali przy filmie „Joint Venture”. Doszliśmy do tego rodzaju porozumienia – śmiał się Cole – że praktycznie nie trzeba nam już słów. John po prostu doskonale wie, co lubię, jaki rodzaj oświetlenia i tonację kolorystyczną mogę mieć na myśli. I robi dokładnie to, czego oczekuję. Ustalono zatem jedynie najbardziej ogólne założenia: w pierwszej części filmu miały dominować nasycone, czasem nawet agresywne barwy, obrazujące pewien zamęt, czy chaos życia bohaterów. Potem stopniowo miały ulegać pewnemu uspokojeniu i zharmonizowaniu. Też zgodnie ze zmianami charakteru ich związku. Meyer zadbał natomiast o to, by mieszkania i otoczenie, w którym obracali się bohaterowie, były należycie skontrastowane. Mieszkania Olivera zawsze wyglądają trochę „jak pod sznurek”. Panuje w nich nieco przesadny ład. U Emily – odwrotnie. W miejscach, gdzie mieszka, wyczuwa się klimat cyganerii, tymczasowości, pewien rodzaj improwizacji. Oczywiście oboje mieszkają w dzielnicach odpowiednich dla ich aspiracji. W Nowym Jorku świat Olivera to eleganckie Upper East Side, Emily – Lower East Side. W Los Angeles Oliver mieszka w zamożnej San Fernando Valley, Emily w „zakręconej” Silverlake, na wschód od Hollywood. Dużą trudnością, jaką napotkał Meyer, była rekonstrukcja wyglądu ulic i mieszkań z lat 90. Każdy scenograf to potwierdzi – tłumaczył. – O wiele łatwiej jest kręcić film, który rozgrywa się na przykład w latach 50. ubiegłego wieku. Można sobie pozwolić na o wiele więcej dowolności – tak wielu ludzi nie pamięta już przecież tamtego okresu, lub pamięta go słabo. Natomiast lata dziewięćdziesiąte są bardzo żywe w pamięci ogromnej większości widzów i nie można sobie pozwolić na dowolności czy pomyłki, bo ludzie natychmiast poczują się oszukani. Jedną z ulubionych scen Meyera była ta, w której bohaterowie spotykają się w okolicach Mostu Brooklińskiego. Czegoś nam brakowało w tej scenie – wspominał. – Wpadłem na pomysł, by na promenadzie zainstalować stylowe lampy uliczne. To było to! Moment, gdy się zapalają, wprowadził naprawdę romantyczny nastrój, co świetnie uchwycił John.

Autorka kostiumów, Alix Friedberg, tak opowiadała o swojej pracy: Nigel, John i Tom wyjaśnili mi, jaki chcą osiągnąć efekt: zupełnie odmiennych osobowości bohaterów, co manifestuje się także poprzez sposób ubierania. Emily ubiera się jak rockerka: w rzeczy kupione w sklepach z przeceny. Początkowo wygląda jak fanka gothic rocka, potem jak wielbicielka grunge’u. Z czasem powoli odchodzi od swego szokującego stylu, zdecydowanie łagodnieje. Natomiast Olivera widzimy początkowo ubranego tak, jak to mieli w zwyczaju przeciętni mieszkańcy południa Kalifornii. Ma szorty koloru khaki i podkoszulek. Te rzeczy są dobrej jakości, lecz dość znoszone. Potem, gdy ma więcej pieniędzy, nie zmienia jakoś radykalnie stylu. Nie należy do tych ludzi, którzy uwielbiają błyskotki i szpan. Ubiera się w rzeczy niezłe, ale nieco anonimowe.

Realizacja tego filmu przypominała trochę zwariowaną podróż w czasie – mówił Cole. – Z różnych względów nie mogliśmy kręcić w porządku chronologicznym. Zdarzało się, że jednego dnia kręciliśmy sceny na przykład w pokoju Amandy – z tym, że jedna rozgrywała się w roku 1997, druga dwa lata później. Inne ubrania, inne fryzury, dziesiątki odmiennych detali. No i oczywiście wymagało to wielkiej elastyczności aktorów. Wszystkim udzielało się dziwne uczucie przyspieszonej podróży w czasie. Cole tak podsumowywał proces realizacji filmu: To jak brać udział w partii werbalnego i emocjonalnego tenisa, którą rozgrywają Oliver i Emily. To wyczerpująca gra, ale prowadzi do odkrycia prawdziwego uczucia.

Piosenki o uczuciach

Dużą wagę przywiązywano do doboru piosenek, które towarzyszą bohaterom filmu oraz ich uczuciowym perypetiom i wahaniom. Płyta z utworami wykorzystanymi w filmie ukazała się 12 kwietnia. Jedną z najważniejszych piosenek jest „Brighter Than Sunshine” zespołu Aqualung, pełna rozmachu ballada, zaśpiewana z pasją przez lidera grupy, Matta Halesa. Ten angielski zespół zebrał doskonałe recenzje za album „Strange and Beautifiul”. Dostrzegano w nich następców Coldplay i kontynuatorów niektórych dokonań Radiohead. Zwracano uwagę na inspiracje muzyką lat 60.: The Beatles, The Beach Boys, a także aranżacyjnym wyrafinowaniem orkiestry Burta Bacharacha. W filmie – i na płycie – znalazły się też utwory: „Breath (2AM)” Anny Nalick, obiecującej debiutantki, śpiewającej piosenki autorskie, której album „Wreck of the Day” ukaże się na rynku w kwietniu, oraz „Look What You’ve Done”, nowa piosenka zespołu Jet, należącego do ostatniej fali gitarowego rocka. Oprócz tego, na ścieżce dźwiękowej pojawiły się jeszcze inne utwory bardzo znanych wykonawców, z okresu od końca lat 90. do współczesności. Są to: „Semi-Charmed Life” w wykonaniu Third Eye Blind, „Walkin’ On The Sun” Eagle-Eye Cherry, “Mint Car” The Cure, “Mad About You” Hooverphonic, “Trouble” Raya LaMontagne, “Know Nothing” Travis, “If You Leave Me Now” Chicago, “Hand of Time” Groove Armada, “Maybe It’s Just Me” Butcha Walkera.

Więcej informacji

Ogólne

Czy wiesz, że?

Fabuła

Multimedia

Pozostałe

Proszę czekać…