Danny od dziecka wychowywany był przez gangstera Barta, który postanowił zrobić z niego zawodowego mordercę. Traktował dziecko jak psa, zakładał mu nawet smycz na szyję. Dziś Danny, mistrz wschodnich sztuk walki, sieje postrach na ulicach Glasgow, po czym potulnie wraca do nogi swojego pana. Jego życie zmienia się dopiero wtedy, kiedy poznaje niewidomego stroiciela fortepianów Sama.

Bart: pan za wszelką cenę

„Zawsze grywałem zdrajców, bydlaków i parszywców, ale nigdy do takiego stopnia”, żartuje Bob Hoskins. „Bart budzi przy tym większą grozę, bo jest prawdziwy. To taki mafiozo z bożej łaski, który zarabia kradnąc i zastraszając słabszych, i nie wstydzi się swojej wulgarności.” Hoskins otwarcie przyznaje się do inspiracji dla swojej postaci: „Wzorowałem się na typkach, których spotkałem za młodu, ale także na znajomości z niektórymi osobistościami światka filmowego! Prawdą jest jednak to, że nigdy tyle nie oberwałem, co na planie tego filmu.”

Pierwsze spotkanie z Jetem Li było dla Hoskinsa zaskoczeniem ze względu na wielką łagodność jego partnera: „Jeśli nie widziało się jego filmów, trudno uwierzyć, że mógłby jednym ruchem złamać człowiekowi nogę. Oglądając jego popisy na planie byłem pełen podziwu dla jego energii i szybkości. Jet poruszał się tak jakby nie obejmowała go grawitacja, a kaskaderów odrzucało od niego na wszystkie strony. Kręciłem już najróżniejsze filmy, w jednym partnerowałem nawet postaciom rysunkowym, ale nigdy nie byłem pod takim wrażeniem, jak na planie Człowieka - psa.

Obserwacja mistrza wushu w akcji wymusiła na brytyjskim gwiazdorze pewien respekt, o którym świadczy następujące wspomnienie: „Po scenach, w których Bart wywiera silną presję psychologiczną na Dannym zdarzało mi się przepraszać Jeta, na co on reagował uśmiechem. Mam chyba szczęście, że nie opanował jeszcze w pełni żargonu angielskiego półświatka...”

Danny - niewinność z pazurem

Ten pressbook może zdradzać kluczowe elementy filmu

Opisując swojego bohatera, Jet Li podkreśla nietypowość sytuacji, w jakiej go spotykamy: „To wojownik, przed którym każdy drży, ale sam wykonuje tylko polecenia swojego pana – Barta. Nie rozróżnia między dobrem i złem, na początku filmu jest zupełnie bierny, skrywa wszelkie uczucia. Właśnie tym mnie najbardziej poruszył, z łatwością czułem jego nieszczęście, poczucie osamotnienia. Jedyną pociechę stanowią pojedyncze wspomnienia kobiety i dźwięki muzyki. Przez całe życie za towarzystwo miał jedynie Barta i jego bandę, dlatego spotkanie z Samem wytraca go z równowagi. Danny jest zafascynowany jego głosem i dźwiękami, które wydają fortepiany, strojone przez Sama. W ten sposób wracają wspomnienia związane z matką, a te z kolei dają początek przemianie, jaką Danny przechodzi w trakcie filmu.”

Pracując nad rolą Li poświęcił wiele czasu choreografii walk, przygotowanej wraz z Wo Pingiem: „Posłużyliśmy się najróżniejszymi stylami walki, a miejsca, w których spotykają się przeciwnicy są często bardzo nietypowe. Kilka scen kręciliśmy w Glasgow, inne powstały na północy Francji. Widzowie nie znajdą jednak odniesień do konkretnych miejsc, gdyż zależało nam na zachowaniu wrażenia uniwersalności historii”.

Aktor podkreśla jednak, że najwięcej wysiłku poświęcił uwiarygodnieniu wewnętrznej przemiany bohatera – odkrywaniu z pozoru banalnych elementów życia: smaku lodów waniliowych, radzenia sobie z uczuciem, nabierania pewności siebie, a nawet pocałunku. „To było najbardziej pasjonujące w pracy nad filmem. Wraz z Morganem Freemanem i Kerry Condon mieliśmy zagrać sceny z życia codziennego, w których między naszymi bohaterami wytwarza się coś na kształt intymności. Nigdy wcześniej nie stanąłem przed takim wyzwaniem, co chyba wpłynęło na moją grę i przysłużyło się filmowi”. Podsumowując doświadczenia zdobyte na planie Człowieka - psa, Jet Li wyznaje: „Ten film będzie zawsze zajmować szczególne miejsce w mojej karierze. Zmusił mnie do przekroczenia najróżniejszych ograniczeń, a jego symboliczne przesłanie o odnalezieniu swojej rodziny i odrzuceniu przemocy jest mi bardzo bliskie”.

Muzyka

Reżyser Louis Leterrier podkreśla, że muzyka pozostaje kluczowym elementem filmu, oddającym jego niepowtarzalną atmosferę. Jérome Lateur, odpowiedzialny za oprawę muzyczną filmów EuropaCorp zauważa, że podobny cel przyświecał wyborowi autora ścieżki dźwiękowej do jednego z poprzednich dzieł firmy: „O napisanie muzyki do „Najlepszego z najlepszych” poprosiliśmy grupę Archive i jesteśmy bardzo dumni z tej decyzji. W przypadku Człowieka - psa również zależało nam na współpracy z muzykami obdarzonymi nieprzeciętnym talentem i wyczuciem tonu opowiadanej historii. Wszystkimi tymi cechami obdarzeni są członkowie Massive Attack”.

Jeden z założycieli zespołu, 3 D, zaznacza, że, choć kilka utworów grupy trafiło na ścieżki dźwiękowe innych filmów, „Człowiek-pies” pozostaje pierwszym obrazem, do którego Massive Attack specjalnie przygotowało nowe kompozycje. Muzyk tak wspomina pierwsze wrażenia z obejrzenia produkcji: „Louis pokazał nam jeszcze niezmontowaną wersję filmu, ale już wtedy kilka scen zrobiło na nas wielkie wrażenie i pozwoliło wyczuć nastrój całości. Szybko przyjęliśmy jego propozycję”.

Praca nad muzyczną oprawą „Czlowieka - psa” zajęła 3 miesiące i, podobnie jak w przypadku zwykłego materiału studyjnego, członkowie Massive Attack dysponowali pełną twórczą swobodą. 3D podkreśla, że dotychczas interesowały ich tematy, które można znaleźć także w tym filmie: „wolność, relacje jakie rodzą się między ludźmi, przemoc, bez której czasem nie sposób osiągnąć pokoju”.

Kompozytor wyróżnia dwa rodzaje utworów na soundtracku do filmu Leterriera. „W kilku kawałkach mieliśmy za zadanie oddać pewną atmosferę, powstawały zatem kompozycje niemal konceptualne. Było tak zwłaszcza ze scenami walki i pościgów, czyli wymagającymi zastosowania ostrzejszego rytmu. Inaczej podchodziliśmy do fragmentów, w których następowało zbliżenie między bohaterami. Łączyliśmy w nich elementy muzyki klasycznej z nowoczesną instrumentalizacją”.

„Jak na pierwsze takie doświadczenie mieliśmy dużo szczęścia”, podkreślają członkowie Massive Attack. „Film zawiera sceny o dużym zróżnicowaniu emocjonalnym, co odzwierciedla jego ścieżka dźwiękowa: mieszanka subtelności i gwałtowności. mroku i niewinności”. Muzycy żartują nawet, że Danny z początkowych scen filmu mógłby nosić przydomek „Massive Attack”...

O filmie

Ten pressbook może zdradzać kluczowe elementy filmu

Odkąd Bart (Bob Hoskins) znalazł 4-letniego Danny’ego (Jet Li) na ulicy, traktował go jak zwierzę, tresując niczym psa obronnego. Z czasem Danny dosłownie stał się jego zabójczą bronią, gotową na każde skinienie Barta zaatakować wskazanego przeciwnika, nie pozostawiając mu najmniejszych szans obrony.

Pozbawiony kontaktu ze światem, Danny musi pogodzić się z życiem bestii. Jego życie odmieni przypadkowe spotkanie z Samem (Morgan Freeman), niewidomym stroicielem fortepianów oraz jego synową Victorią (Kerry Condon). Dzięki nim odnajdzie w sobie ludzkie odruchy i wspomnienia z pierwszych lat swojego życia.

Przemiana Danny’ego nie przypada do gustu Bartowi i jego bandzie, gotowym prędzej pozbyć się pomocnika niż przywrócić mu wolność. Stawką w jego ostatecznej walce będzie jednak nie tylko własna niezależność, ale również bezpieczeństwo tych, których zaczął traktować jak przybraną rodzinę.

O produkcji

Jet Li wspomina: „Gdy Luc Besson przedstawił mi zarys tej historii, nie wiedziałem, co o tym myśleć. Dostaję wiele propozycji, większość z nich bardzo do siebie podobnych. W tym scenariuszu było natomiast dużo więcej emocji, stawką walki jest tutaj człowieczeństwo głównego bohatera. Po długim namyśle zrozumiałem, że będzie to niepowtarzalna okazja, aby nie tylko spróbować czegoś nowego, trudniejszego, ale także wyprowadzić z błędu tych, którym wydaje się, że przemocą można coś w życiu zyskać”.

Morgan Freeman nie kryje zaskoczenia, z jakim przyjął propozycję występu u boku gwiazdy kina kung-fu. „Zawsze uznawałem go za wielkiego artystę, ale dotąd graliśmy przecież w zupełnie innych filmach”. Scenariusz rozwiał wątpliwości laureata Oskara 2005: „Wszystko stało się jasne, temat od razu mnie zaintrygował, a rozwinięcie nie zawiodło, co należy do rzadkości. Los Danny’ego wzruszył mnie, za to jego walka z przeciwnościami wzbudziła mój szacunek”, przyznaje gwiazdor.

Bob Hoskins przypomina sobie reakcję swoich znajomych na scenariusz Luca Bessona : „Wszyscy powtarzali, że to szalona historia, ale zdążyłem się już przyzwyczaić do takich ocen. Okazało się jednak, że mieli rację... Rzadko zdarza mi się trafić na scenariusz, który, wykorzystuje rytm i energię współczesnego kina, aby przekazać jakiś głębszy sens”.

Sam - jak wnieść trochę światła, nie mogąc go zobaczyć

Postać Sama, stroiciela fortepianów i „dobrego ducha” Danny’ego, jest w równym stopniu tworem wyobraźni Luca Bessona, co jego odtwórcy Morgana Freemana. Ten ostatni wpadł na pomysł, aby zagrać Sama jako ślepca po tym, jak usłyszał o szkole dla niewidomych stroicieli instrumentów, obdarzonych bardzo dobrym słuchem. „Mój bohater jest dzięki temu przyzwyczajony do wsłuchiwania się w słowa rozmówców i ma przez to przewagę nad innymi, którzy więcej uwagi przykładają do wyglądu zewnętrznego”, podkreśla Freeman. Ta umiejętność przydaje się w kontaktach z Dannym. Główny bohater przypominał dotąd instrument, na którym odgrywano tylko mocne akordy. Oglądając film dowiadujemy się, że może wydać z siebie pełną gamę dźwięków.

Mówiąc o swojej współpracy z Jetem Li, Freeman podkreśla podobieństwa w ich podejściu do roli. „Obaj kierujemy się instynktem. Oczywiście nie byłbym w stanie dokonać tego co on, nie ryzykując spędzenia pół roku w szpitalu. Na planie starałem się jednak pomóc mu odnaleźć w sobie emocje, którymi nie podzielił się nigdy wcześniej z widzami”.

Wywiad z reżyserem Louisem Letterrierem

Ten pressbook może zdradzać kluczowe elementy filmu

Jak powstał projekt Człowiek-pies?

Po Pocałunku smoka Luc Besson i Jet Li chcieli nakręcić kolejny film razem. Luc Besson wymyślił zatem historię o człowieku o umyśle dziecka, a zwyczajach psa i zaproponował tę rolę Jetowi Li. O ich projekcie usłyszałem po zakończeniu zdjęć do Transportera. Po filmie, który był czystą rozrywką, miałem ochotę nakręcić coś bardziej osobistego, a „Człowiek-pies” spełniał ten wymóg.

Co Pana urzekło w tym scenariuszu?

Siłą historii jest nietypowe połączenie kina sensacyjnego i psychologicznego, przez co wymyka się jasnym podziałom gatunkowym. Tematem jest konfrontacja dwóch światów: brutalnej przemocy i absolutnej niewinności. Z tego zestawienia rodzi się wiele głębokich uczuć ale też i humoru.

Jak przebiegała Pana współpraca z aktorami?

Morgan Freeman jest niesamowity, emanuje z niego siła charakteru, której nie sposób nie podziwiać. Na planie na wszystkie propozycje reagował pytaniem „dlaczego?”, upewniając się, czy jestem przekonany do swojej wizji filmu. Dzięki temu podejściu potrafił wiele wnieść do filmu, jego pomysłem było na przykład zagranie Sama jako niewidomego. Wymagało to z jego strony sporego poświęcenia, przejeżdżał na plan nie znając scenografii, zamykał oczy, a ja oprowadzałem go za rękę. Był to jego świadomy wybór podejścia do postaci i dzięki niemu zmienił się nie do poznania. Sprawiał wrażenie bardziej wyciszonego, chodził niemal zgięty w pół, co zresztą było korzystne ze względu na różnice we wzroście między nim a Jetem Li. W „Człowieku psie” możemy zatem zobaczyć zupełnie innego Morgana Freemana.

Jet Li jest żywą ikoną dla milionów widzów na całym świecie, każdy wie o jego sprawności fizycznej. Rola Danny’ego była dla niego nowym wyzwaniem, gdyż musiał odsłonić swoją wrażliwość, a nawet słabość, czego aktor jeszcze nie miał okazji pokazać na ekranie. Musiał być równie wiarygodny jako krwawa bestia jak i człowiek-dziecko, odkrywający dopiero świat.

Bob Hoskins jest prawdziwym mistrzem! Dołączył do obsady dość późno, co nie przeszkodziło mu wnieść bardzo wiele do filmu. Miał okazję poznać sporo osób z angielskiego półświatka, prawdziwych cockneyów, dlatego jest tak bardzo prawdziwy. Długo pracował nad swoimi kwestiami, dbając o ich autentyzm. W wyniku tego ostateczna wersja dialogów zachowała tylko 10% tego, co było oryginalnie napisane.

Bob jest dla mnie idealnym odtwórcą bohaterów negatywnych. Jego postać jest daleka od karykatury, czasem można nawet podejrzewać, że Bart w końcu się zmieni i pomoże Danny’emu. Niestety bohater jest więźniem swojego stylu życia i świata, w którym albo jest się ofiarą albo katem. Danny jest dla Barta gwarancją przetrwania. Na planie bawiło nas to, że będący uosobieniem łagodności Bob Hoskins musiał krzyczeć na Jeta Li, który pozostawał bierny wobec wszystkich gróźb. Wszystko było na opak! Na szczęście zdjęcia przebiegały w największej przyjaźni... Zresztą Bob nie byłby w stanie nikogo potraktować tak jak Bart Danny’ego w filmie.

Jet Li i Morgan Freeman są aktorami o zupełnie odmiennym emploi. Czy łatwo było ich reżyserować? Ich duet jest rzeczywiście zaskakujący, ale przecież przeciwieństwa zawsze się przyciągają. Obaj potrzebowali wzajemnego wsparcia. Morgan korzystał z fizycznej pomocy Jeta, gdy, grając niewidomego Sama, dotykał jego ramienia, tamten błyskawicznie reagował. Freeman z kolei służył Jetowi pomocą w pracy nad dialogami. Było to szczególnie przydatne w przypadku kwestii improwizowanych, które zawsze lubię umieszczać w swoich filmach.

Bardzo dobrze pamiętam scenę, w której Kerry i Morgan mają dołączyć zdjęcie Danny’ego do „albumu rodzinnego”. Główny bohater ma wtedy zacząć płakać, zdarzenie przywołuje wspomnienie o matce. W trakcie kręcenia tej sceny, Jet wytłumaczył mi, że nigdy nie zdarzyło mu się zagrać takiej sceny w filmie, a ostatni raz płakał w dzieciństwie. Na niewiele zdało się moje tłumaczenie, że dzięki temu gestowi jego postać zacznie przypominać człowieka. To Morgan Freeman zdołał przekonać Jeta do okazania słabości – po prostu po ojcowsku przytulił go, zmuszając tym samym do ujawnienia uczuć, utraty kontroli. Myślę, że ta scena była dla Jeta zupełnie nowym doświadczeniem, być może doprowadziła do pewnego przełomu w jego karierze.

W jaki sposób podszedł pan do sceny, w której Kerry całuje Jeta?

Pomimo swojej niewinności Danny nie pozostaje obojętnym na wdzięki Victorii. Przez większość filmu łączą ich relacje typowe dla rodzeństwa. W jednej scenie bohaterka opowiada mu o swoim dzieciństwie i porusza tematy, które jak dotąd były mu obce. W scenariuszu Kerry miała pod koniec pocałować Jeta, co go wyraźnie zawstydzało. Trudno było przecież przewidzieć, jak na to zareagowałby sam Danny.

Poprosiłem Kerry, aby pozostawiła wątpliwości co do intencji swojej bohaterki w scenie zbliżenia. Aktorka idealnie zasugerowała, do czego zmierza jej bohaterka, zażartowała ze skrępowania Jeta, ledwie go musnęła, spojrzała na niego przenikliwe, a następnie zrobiła coś, co widzowie odkryją w trakcie seansu. W tym momencie można zaobserwować zawstydzenie nie tyle Danny’ego, co samego Jeta. Myślę, że to jedna z kluczowych scen w filmie.

Symbolicznie podchodząc do relacji Danny’ego z postaciami granymi przez Morgana Freemana i Boba Hoskinsa, można ich uznać za ojców, dobrego i złego...

To prawda. Danny przypomina trochę postać z kreskówek, którą w momencie podejmowania ważnej decyzji odwiedza anioł i diabeł, aby przekonać ją do swych racji. Bart stara się przeciągnąć Danny’ego do świata przemocy, w którym rządzą silniejsi. Sam i Victoria otwierają mu oczy na pozytywne wartości. W jednej z końcowych scen Danny jest gotów uśmiercić Barta, a Sam stara się go odwieść od tego zamiaru. To jedyny fragment filmu, w którym wszystkie trzy postaci występują obok siebie. Danny stoi w niej między swoimi „ojcami” i musi dokonać wyboru. Postanowiłem odwrócić typową gamę kolorów i to Bart jest w tej scenie ubrany na biało, a Sam nosi ciemny strój. Żaden z nich nie jest w pełni dobry albo zły, obaj mają lepsze i gorsze strony, zależało nam na podkreśleniu ich „szarości”.

To najdziwniejsza scena w filmie! Bob siedzi na podłodze, całą twarz ma we krwi. Jet stoi nad nim, gotowy do ataku, a Morgan starał się ich rozdzielić. W tej krótkiej chwili 3 postaci i różne osobowości wchodzą w interakcję, niemal zlewają się w jedność.

Film bawi się konwencjami dramatu obyczajowego i kina akcji. Jak utrzymać równowagę między tymi elementami?

Nie chcieliśmy, aby scenariusz „Człowieka-psa” stał się tylko pretekstem do mnożenia efektownych sekwencji. U podstaw mocnych scen miała leżeć mocna historia. Sam Danny nie stroni przecież od przemocy, ale stara się odciąć od ponurej przeszłości. Jego przemiana polega na wyjściu z cienia i odnalezieniu w sobie człowieczeństwa, w czym pomagają mu nowi przyjaciele oraz muzyka. Chcieliśmy właśnie to uczynić sednem historii. Postanowiliśmy także ograniczyć ilość scen walki na rzecz pogłębienia charakterystyki bohaterów.

Nawet przy takich założeniach, traktowaliśmy sceny walki z wielką pieczołowitością. Grzechem byłoby przecież nie wykorzystać udziału Jeta Li! Choreografią tych sekwencji zajął się Yuen Wo Ping, odpowiedzialny za niezapomniane sceny walk w „Matriksie”. postawił sobie ambitny cel ukazania w nich osobowości głównego bohatera. Każda konfrontacja niosła ze sobą inne wyzwanie, nie chcieliśmy także dublować osiągnięć naszych poprzedników. Wyróżnikiem naszego filmu jest to, że tytułowy bohater nie jest adeptem jednej sztuki walki.

Zadaniem Wo Pinga było zasugerowanie, że technika Danny’ego wykształciła się po prostu w w starciach z kolejnymi przeciwnikami. Nie zależy mu na estetyce ruchów, po prostu nauczył się przyjmować ciosy i stosować uniki, a gdy tylko zostaje spuszczony ze smyczy, błyskawicznie ocenia rywala i przystosowuje się do nowej sytuacji. Początkowo walki odznaczają się większą brutalnością, w miarę rozwoju akcji stają się coraz bardziej skomplikowane, wagi nabiera strona wizualna. Aktorzy dobrani przez Wo Pinga musieli być specjalistami od walki wręcz. Każda scena z ich udziałem składała się z 10-12 ciosów, w często złożonych układach. Widz ma okazję zobaczyć kilka ujęć, które jak dotąd wydawały się niemożliwe.

Jak będzie pan wspominał pracę nad „Człowiekiem - psem”?

Po pierwsze jestem zadowolony z jej efektów. Pracowałem z prawdziwymi artystami, którzy dali z siebie 200% i razem udało nam się nakręcić kilka niepowtarzalnych scen akcji. Nigdy nie zapomnę również spotkania z Morganem, Bobem i Kerry. Moim zdaniem Jet Li pokazał w tym filmie, na co go stać jako aktora dramatycznego. Wszystko zdradza jego spojrzenie. Zresztą wiele go zbliża do postaci Danny’ego: filozofia buddyjska, którą wyznaje, a której zasady stają się też bliskie jego bohaterowi, oraz postawa introwertyka, budząca czasami rozbawienie widowni.

„Człowiek-pies” jest filmem z gruntu humanistycznym i pacyfistycznym. Udowadniamy w nim, że od przemocy można uciec, a każdemu należy się w życiu druga szansa. Warto uwolnić się od ograniczeń, w jakich wzrastamy i odnaleźć swoją tożsamość. Bardzo podoba mi się idea wewnętrznej przemiany. Nasz film nie jest jednak ckliwy. Dojrzewając Danny nie zatracił umiejętności walki, poznał jednak różnicę między atakiem a obroną, nauczył się dokonywania wyboru. Dla niego to po trosze szkoła życia!

Więcej informacji

Ogólne

Czy wiesz, że?

  • Ciekawostki
  • Wpadki
  • Pressbooki
  • Powiązane
  • Ścieżka dźwiękowa

Pozostałe

Proszę czekać…